Wielkich zmian w politycznym krajobrazie w tym miesiącu nie widać - Platforma Obywatelska, mimo podwyżki VAT i chaosu na kolei radzi sobie całkiem nieźle, siła nowych formacji - tak Kluzik Rostkowskiej (tracącej najprawdopodobniej na rzecz partii Tuska), jak i Palikota - nadal ulega osłabieniu. Ten ostatni zaczyna notować poparcie na poziomie Ligi Polskich Rodzin i innych planktonowych formacji politycznych, co raczej nie wróży mu dobrze na przyszłość. Poza wzrostem PO zmiany w poziomie poparcia dla najważniejszych polskich partii politycznych pozostają niewielkie, zamiast zatem skupiać się na status quo, lepiej zobaczyć, jak kształtowało się poparcie dla "wielkiej czwórki" w ciągu roku. Choć i ono było wielokrotnie przez politologów, warto jeszcze raz rzucić okiem na rozwój wydarzeń.
Poparcie dla Platformy Obywatelskiej było na nieco niższym poziomie w porównaniu do zeszłego roku - tym razem mobilizacja przeciwko PiS, jeśli chodzi o sympatie względem wyborów parlamentarnych i samorządowych była znacznie słabsza. Wzrost formacji Kaczyńskiego był w stanie doprowadzić do elekcji na prezydenta Bronisława Komorowskiego, jednak wystarczy spojrzeć na grafikę obok, by zobaczyć, że doganianie przez Prawo i Sprawiedliwość nie oznaczało od razu mobilizacji na rzecz PO. Największe tryumfy partia rządząca odniosła wtedy, gdy z wyścigu o prezydenturę wycofał się Donald Tusk. Niedługo potem nastąpiły tragiczne wydarzenia 10 kwietnia, jednak z perspektywy czasu widać, że olbrzymia fala mobilizacji na rzecz Jarosława Kaczyńskiego nie była w stanie zniwelować różnicy w poparciu dla dwóch głównych sił politycznych w kraju do poziomu niższego niż 10 punktów procentowych. Po powrocie PiS do dawnej retoryki odpływ elektoratu widoczny jest gołym okiem.
Ostatnie miesiące przynoszą z kolei pewien rozkład polaryzacji PO-PiS. Swoją pozycję odbudowało PSL, stabilizacja na wyższym niż do tej pory poziomie udała się SLD. Ułożyły się nam zatem ciekawe proporcje poparcia dla wielkiej czwórki, oscylujące obecnie w okolicach 8:4:2:1. Trudno powiedzieć, jak długo ten status quo potrwa - rok temu PO średniego miesięcznego poparcia na poziomie 40% nie uświadczała, jednocześnie jednak słabość opozycji sprawia, że nadal w projekcjach podziału mandatów w przyszłym Sejmie może liczyć na bezpieczną, samodzielną większość. Secesja posłanek i posłów z PJN sprawia, że "żelazny elektorat" PiS kurczy się poniżej bariery 25%, Sojusz Lewicy Demokratycznej nie odnalazł jeszcze metody na to, by wyrwać się ze swej "małej stabilizacji". Możliwe zatem, że niekoniecznie wysoki poziom poparcia dla partii Tuska będzie wystarczający na kolejną kadencję, a i ewentualny koalicjant, gdyby nie udało się zdobyć samodzielnej większości, jest raczej jasny - PSL będzie wyraźnie faworyzowane w stosunku do formacji Napieralskiego. PJN, choć nie osiąga oszałamiających wyników, trzyma się lepiej niż Palikot, więc walka o wejście tej nowej partii do Sejmu będzie zacięta i warta obserwowania. Na nudę w rodzimej polityce (taktyczną, bo z kwestiami programowymi może być różnie) w zbliżającym się wielkimi krokami roku chyba nie będziemy musieli narzekać.
Korzystając z okazji, chciałbym życzyć wszystkim czytelniczkom i czytelnikom Zielonej Warszawy wszystkiego, co dobre, w nowym roku - więcej jakości życia i zieleni w otaczającej nas rzeczywistości. Przyda się.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz