Pomińmy dziwne, konserwatywno-zachowawawcze wtręty autora, sugerujące, że to zasadniczo dobrze, że katolicyzm poradził sobie ze średniowiecznymi sektami, które uprawiały "sprzeczne z naturą" stosunki homoseksualne. Jeśli rzecz jasna jesteśmy w stanie to uczynić i zagłębić się w samą część faktograficzną, to książka "Manicheizm średniowieczny. Dzieje katarów i innych dualistycznych herezji średniowiecza" Stevena Runcimana, mediewisty i bizantyisty stanowi całkiem ciekawe (i tanie) źródło wiedzy na ten fascynujący temat.Wpływ gnostycyzmu na myśl religijną średniowiecza budzi sporo zainteresowania. Ostatnimi czasy głównie z powodu utożsamiania dajmy na to langwedockich katarów z okultystycznymi praktykami, kielichem Graala i Bóg wie jeszcze czym. Tymczasem rzeczywistość, jeśli chodzi o praktyki, była dużo bardziej "prozaiczna" jeśli chodzi o większość (bo nie wszystkie) z praktyk religijnych. Najciekawsze jest podłoże doktrynalne sporej grupy wyznań, tworzących intrygującą mozaikę teologiczną i swego czasu, rozpościerając się od Bułgarii po Pireneje poważnie zagrażających dominacji katolicyzmu w Europie.
Wczesne chrześcijaństwo dalekie było od ukształtowania jednolitego systemu światopoglądowego - dopiero wraz ze staniem się religią państwową proces ujednolicenia dogmatycznego zaczął intensywnie postępować. Wielu myślicieli, pod wrażeniem dawnych przekonań gnostyckich, a także nie bez wpływu popularnych doktryn dualistycznych, zaczęło kwestionować jednoznaczną dobroć stworzonego świata. Zdegenerowany glob przestał jawić się jako dzieło dobrego Boga i zaczął być uznawany za dzieło zła.
Kwestią dyskusyjną było to, czy Szatan, zły duch, Satanael czy jak go zwano był równy dobremu Bogu, czy też był upadłym aniołem - ścisły dualizm tego pierwszego przekonania sąsiadował z monarchianizmem tego drugiego. Już od późnej starożytności zaczęto uważać wczesnochrześcijańskie odpowiedzi na źródło zła na świecie za niewystarczające. Alternatywne narracje sugerowały, że Szatan był np. pierworodnym synem Boga, który stworzył świat po byciu odrzuconym za własną pychę - bądź to "od zera", bądź też ze stworzonych przez Boga Ojca żywiołów elementarnych. Podobnych historii było w ciągu niemal tysiąca lat tego typu herezji dużo, dużo więcej.
Czasami bywa trudno połapać się w tych wszystkich nazwach - mesalianie, paulicjanie, bogomili, kościół dragowicki, katarzy, patereni... Niektóre historie przypominają niemal wyrafinowaną telenowelę, kiedy to np. o schedę w kościele paulicjańskim biją się bracia, albo też innego zabijają toporem podczas rąbania drzewa zwolennicy wrażego odłamu tej samej herezji...Nie sposób tych historii streszczać, poruszamy się bowiem w takim przedziale czasowym i przestrzennym (sięgając na Bliski Wschód, pochylając się nad religijnymi inspiracjami Maniego etc.), że już samo streszczenie książki mogłoby być materiałem na niezły artykuł historyczny, a nie na krótką recenzję.
Książkę polecam, bo można dowiedzieć się z niej całkiem sporo na temat dziejowego tła poszczególnych herezji. Mało wiemy o dziejach takich krajów, jak Armenia, Bułgaria czy bośnia. Z książki Runcimana dowiemy się o walce Bośniaków o niezależność od Węgier i Serbii, o efemerycznych królestwach heretyckich na styku Bizancjum i świata arabskiego czy też o szczegółach katarskich rytuałów consolamentum i endura. Okazuje się, że potrzeba prostego, ludowego kościoła w czasie, gdy główny jego nurt odchodził od wczesnośredniowiecznej skromności w stronę ostentacyjnego przepychu była dość znaczna. Dualiści przegrali jednak bądź to z powodu rozprzestrzeniania się islamu na wschodzie i powstaniu zakonów żebraczych na zachodzie. Ostentacyjna nienawiść do świata, dążenie do wyzwolenia duchowych cząstek dobra ze złych ciał, brak nadziei w wyznawanej wierze - to wszystko czynniki, które zdaniem historyka wpłynęły na upadek rachitycznych wierzeń.
Zachęcam zatem do lektury, po której wiedza o średniowieczu zwiększa się dość znacząco - począwszy od ówczesnych napięć klasowych, a na nienawiści gnostyków do krzyża i powodów, dla których odrzucali (mniej lub bardziej) Stary Testament, uznawali Jahwe za złego boga, cenili "czarne charaktery" z czasów przed Chrystusem i nienawidzili krzyża skończywszy. Brzmi ciekawie? Sądzę, że tak.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz