PiS goni PO - przebijało się to z kolejnych badań opinii publicznej w tym miesiącu. Nie chodzi tu o pościg prezydencki, ale o ciekawe, pozostające na uboczu badania poparcia dla samych partii politycznych. Po mocnym spadku w kwietniu Platforma okopała się na dotychczasowych pozycjach, tylko nieco lepszych niż jej wyniki w wyborach parlamentarnych w 2007 roku, Prawo i Sprawiedliwość z kolei notuje kolejne rekordy i obecnie ma ono poparcie wyższe niż 3 lata temu. Oznacza to, że poziom mobilizacji swojego elektoratu ma całkiem wysoki, a zdolności do pozyskiwania nowych wyborców, choć nie są tak duże jak PO, nadal istnieją. Wobec takiej polaryzacji mniejsze formacje są coraz bardziej ściśnięte - SLD nie ma już z Unią Pracy nawet 8% poparcia, PSL notuje rekordowo niskie poziomy poparcia, w niektórych badaniach niemal zrównując się z politycznym planktonem. Rozziew między "wielką czwórką" a całą resztą nadal jest jednak potężny - najbardziej łaskawy sondaż dla jakiejkolwiek partii pozaparlamentarnej dał Prawicy Rzeczpospolitej 2,3% - widać zatem, że do PSL, a nawet do trzyprocentowego progu finansowania budżetowego nadal jeszcze sporo brakuje.
Wybory prezydenckie, w których poparcie dla dwóch głównych kandydatów jest jeszcze wyższe niż dla ich partii, praktycznie uniemożliwiły stworzenie jakiejkolwiek politycznej atmosfery. Andrzej Olechowski spadł w poziomie poparcia mniej więcej w rejony wspierającego go SD, Grzegorz Napieralski zdaje się ciągnąć w dół wyniki SLD, podobnie Pawlak z PSL, z którego elektorat, wedle zapewnień politologów, odpływać ma do PiS. Żaden z alternatywnych kandydatów nie porwał wyborczynie i wyborców, choć działania Napieralskiego pozwoliły mu przynajmniej wdrapać się na podium i oddalić groźbę kompromitacji w postaci bycia wyprzedzonym przez Olechowskiego, Pawlaka czy Jurka.
Jak widać, spadek różnicy między poparciem Platformy i PiSu jest już bliski przekroczenia kolejnej, symbolicznej granicy - zejścia poniżej 10 punktów procentowych. Projektowana, bezwzględna większość miejsc w Sejmie dla PO już dawno przestałą oscylować blisko poziomu 2/3, teraz daleko jej nawet do możliwości samodzielnego odrzucania prezydenckiego weta. Oznacza to, że wyścig po zwycięstwo za rok znów jest otwarty, a wybory parlamentarne (ciekawe, czy dojdzie do zgodnego z zapowiedzią skrócenia kadencji i głosowania na wiosnę, czy też Platforma Obywatelska zrezygnuje z tego pomysłu) mogą być niezwykle ciekawe. Czy bój między PiS a PO nadal będzie wyrównany? Czy SLD zdecyduje się na reaktywację szerszego, lewicowego bloku, czy też sam będzie starał się zapobiec odpływowi głosów do PO? Czy PSL faktycznie będzie miał problemy z wejściem do Sejmu? Czy ludzie będą mieć dość tak ograniczonego wyboru? Będzie ciekawie.
Wybory prezydenckie, w których poparcie dla dwóch głównych kandydatów jest jeszcze wyższe niż dla ich partii, praktycznie uniemożliwiły stworzenie jakiejkolwiek politycznej atmosfery. Andrzej Olechowski spadł w poziomie poparcia mniej więcej w rejony wspierającego go SD, Grzegorz Napieralski zdaje się ciągnąć w dół wyniki SLD, podobnie Pawlak z PSL, z którego elektorat, wedle zapewnień politologów, odpływać ma do PiS. Żaden z alternatywnych kandydatów nie porwał wyborczynie i wyborców, choć działania Napieralskiego pozwoliły mu przynajmniej wdrapać się na podium i oddalić groźbę kompromitacji w postaci bycia wyprzedzonym przez Olechowskiego, Pawlaka czy Jurka.
Jak widać, spadek różnicy między poparciem Platformy i PiSu jest już bliski przekroczenia kolejnej, symbolicznej granicy - zejścia poniżej 10 punktów procentowych. Projektowana, bezwzględna większość miejsc w Sejmie dla PO już dawno przestałą oscylować blisko poziomu 2/3, teraz daleko jej nawet do możliwości samodzielnego odrzucania prezydenckiego weta. Oznacza to, że wyścig po zwycięstwo za rok znów jest otwarty, a wybory parlamentarne (ciekawe, czy dojdzie do zgodnego z zapowiedzią skrócenia kadencji i głosowania na wiosnę, czy też Platforma Obywatelska zrezygnuje z tego pomysłu) mogą być niezwykle ciekawe. Czy bój między PiS a PO nadal będzie wyrównany? Czy SLD zdecyduje się na reaktywację szerszego, lewicowego bloku, czy też sam będzie starał się zapobiec odpływowi głosów do PO? Czy PSL faktycznie będzie miał problemy z wejściem do Sejmu? Czy ludzie będą mieć dość tak ograniczonego wyboru? Będzie ciekawie.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz