Może nie wczoraj, ale jakiś czas temu (mianowicie na prima aprilis) poszedłem z przyjaciółmi do dawno nie odwiedzanej Zachęty. Przedświąteczny spokój pozwolił mi wreszcie na nadrobienie pewnych zaległości w dziedzinie kultury, które doszły do tego poziomu, że na półce w pewnym momencie na swoją kolej do przeczytania czekały dwa komiksy, a będący wiele miesięcy przy placu Małachowskiego Libera nie doczekał się moich odwiedzin. Tym bardziej cieszę się, że zdążyłem na "Płeć? Sprawdzam!", która dostępna będzie aż do 13 czerwca, więc każda i każdy z Was ma szansę wygospodarować odpowiednio dużo wolnej chwili, by przyjść do galerii. Wystawa ta - przyznaję bez bicia - bardzo mi się spodobała, a pewne jej elementy są tak mocne, że trudno o nich zapomnieć. Po kolei zatem.
Role męskie i kobiece zawsze były chętnie wykorzystywane w celach politycznych, niezależnie od ustroju. W realnym socjalizmie kobiety dostąpiły formalnej emancypacji, charakteryzującej się zwiększeniem uczestnictwa w rynku pracy czy też dostępem do aborcji. Ponieważ jednak - zgodnie z dawniejszym stereotypem - prace domowe pozostały w gestii kobiet, spadł na nie dodatkowy ciężar. Wraz z nadejściem kapitalizmu napięcie genderowe przewędrowało, na przykład pod wpływem sprzecznych oczekiwań związanych z kobiecymi rolami płciowymi. Kobiety, straciwszy socjalne bezpieczeństwo (rozpad sieci żłobków i przedszkoli) znalazły się między młotem gospodarki rynkowej i oczekiwań związanych z podjęciem przez nie pracy, a kowadłem konserwatywnej tezy o tym, że jej miejsce jest w domu przy dzieciach. Dodatkowo pojawiać się zaczęły wyrwy w dotychczasowych wizjach męskości, w tym związane z wychodzeniem na powierzchnię środowisk homoseksualnych. Na wystawie "Gender Check" znajdziecie celne komentarze do wszystkich tych zagadnień.
Tutaj naprawdę jest wszystko - i wszystko robi całkiem niezłe wrażenie. Dla przykładu - operowe przedstawienie płciowych stereotypów w formie nagrania wideo. Po lewej stronie matka opowiadająca o swoim losie, o tym, że woli się spełniać jako osoba, że nie czuję wielkiego zewu instynktu macierzyńskiego, z drugiej zaś - rodzina, gdzie każdy mówi co innego, jedni oskarżają ją o zbytni konformizm względem tradycji, inni - o jej zupełne lekceważenie, tylko jej dziecko woła co jakiś czas, że jest ona najwspanialszą osobą na świecie. To tylko jeden z przykładów, są i ostrzejsze, jak striptiz Katarzyny Kozyry, orgazmiczne łóżko z wypustkami, dzięki którym, po przyłożeniu do nich ucha usłyszymy erotyczne jęki, krótki, słowacki lesbijski film porno, grający z męskimi oczekiwaniami w ten sposób, że odgrywające role biurowych sekretarek aktorki są... w pełni ubrane. Robi to ciekawe wrażenia, kiedy zderza się pornograficzną rzeczywistość i fantazję na jej temat w obliczu niestereotypowego filmu, który odsłania... ich groteskowość. Taki zresztą bywa seks i związane z nim relacje genderowe - czasem śmieszny, czasem straszny.
Bywają też elementy wystawy tak mocne, że sugeruję przygotowanie się do nich. Tak jest szczególnie z filmem jednego z bałkańskich artystów, który na jednym ekranie puszcza obrazy z zamieszek przy gejowskich paradach w Zagrzebiu i Belgradzie, spowodowanych przez prawicowych homofobów, a z drugiej - odegranie przez tancerki i tancerzy scen z zamieszek ulicznych. W pewnym momencie krew leje się dość mocno, wydaje się nam wręcz, że kamera filmuje skatowanego na śmierć młodego chłopaka. Szczęśliwie tak się nie dzieje, przeżywa on, jednak widok cieknącej w jego głowy krwi każe bardzo solidnie zastanowić się nam nad tym, jak możliwa jest tak wielka nienawiść wobec ludzi, których jedyną "przewiną" jest bycie w grupie mniejszości seksualnych. Stygmatyzacja posunięta do negowania człowieczeństwa i wartości ludzkiego życia, a wszystko często pod płaszczykiem troski o naród i jego "kondycję moralną". Przerażająco smutne...
Oczywiście nie jest moim zadaniem opowiedzenie całej wystawy, co najwyżej zachęcenie do jej obejrzenia. Poza wymienionymi wyżej elementami szykujcie się na spotkanie ze sporą ilością dzieł socrealistycznych, co do realności których zaczęliśmy mieć podczas zwiedzania pewne wątpliwości (wygięta w orgiastycznej pozie samozadowolenia murarka stojąca nad kupką ułożonych bez zaprawy cegieł wygląda, cóż, dość mało realistycznie), nie zabraknie obierania ziemniaków, Teletubisiów, wydzielin cielesnych i wszystkiego, co można kojarzyć z kwestiami relacji płci (albo i nie), dających naprawdę dużo do myślenia. Nie wszystko jest tu tak jasne, jak można by się spodziewać, kto zobaczy pewien film związany ze wzrokiem z całą pewnością zrozumie, o co mi chodzi.
Role męskie i kobiece zawsze były chętnie wykorzystywane w celach politycznych, niezależnie od ustroju. W realnym socjalizmie kobiety dostąpiły formalnej emancypacji, charakteryzującej się zwiększeniem uczestnictwa w rynku pracy czy też dostępem do aborcji. Ponieważ jednak - zgodnie z dawniejszym stereotypem - prace domowe pozostały w gestii kobiet, spadł na nie dodatkowy ciężar. Wraz z nadejściem kapitalizmu napięcie genderowe przewędrowało, na przykład pod wpływem sprzecznych oczekiwań związanych z kobiecymi rolami płciowymi. Kobiety, straciwszy socjalne bezpieczeństwo (rozpad sieci żłobków i przedszkoli) znalazły się między młotem gospodarki rynkowej i oczekiwań związanych z podjęciem przez nie pracy, a kowadłem konserwatywnej tezy o tym, że jej miejsce jest w domu przy dzieciach. Dodatkowo pojawiać się zaczęły wyrwy w dotychczasowych wizjach męskości, w tym związane z wychodzeniem na powierzchnię środowisk homoseksualnych. Na wystawie "Gender Check" znajdziecie celne komentarze do wszystkich tych zagadnień.
Tutaj naprawdę jest wszystko - i wszystko robi całkiem niezłe wrażenie. Dla przykładu - operowe przedstawienie płciowych stereotypów w formie nagrania wideo. Po lewej stronie matka opowiadająca o swoim losie, o tym, że woli się spełniać jako osoba, że nie czuję wielkiego zewu instynktu macierzyńskiego, z drugiej zaś - rodzina, gdzie każdy mówi co innego, jedni oskarżają ją o zbytni konformizm względem tradycji, inni - o jej zupełne lekceważenie, tylko jej dziecko woła co jakiś czas, że jest ona najwspanialszą osobą na świecie. To tylko jeden z przykładów, są i ostrzejsze, jak striptiz Katarzyny Kozyry, orgazmiczne łóżko z wypustkami, dzięki którym, po przyłożeniu do nich ucha usłyszymy erotyczne jęki, krótki, słowacki lesbijski film porno, grający z męskimi oczekiwaniami w ten sposób, że odgrywające role biurowych sekretarek aktorki są... w pełni ubrane. Robi to ciekawe wrażenia, kiedy zderza się pornograficzną rzeczywistość i fantazję na jej temat w obliczu niestereotypowego filmu, który odsłania... ich groteskowość. Taki zresztą bywa seks i związane z nim relacje genderowe - czasem śmieszny, czasem straszny.
Bywają też elementy wystawy tak mocne, że sugeruję przygotowanie się do nich. Tak jest szczególnie z filmem jednego z bałkańskich artystów, który na jednym ekranie puszcza obrazy z zamieszek przy gejowskich paradach w Zagrzebiu i Belgradzie, spowodowanych przez prawicowych homofobów, a z drugiej - odegranie przez tancerki i tancerzy scen z zamieszek ulicznych. W pewnym momencie krew leje się dość mocno, wydaje się nam wręcz, że kamera filmuje skatowanego na śmierć młodego chłopaka. Szczęśliwie tak się nie dzieje, przeżywa on, jednak widok cieknącej w jego głowy krwi każe bardzo solidnie zastanowić się nam nad tym, jak możliwa jest tak wielka nienawiść wobec ludzi, których jedyną "przewiną" jest bycie w grupie mniejszości seksualnych. Stygmatyzacja posunięta do negowania człowieczeństwa i wartości ludzkiego życia, a wszystko często pod płaszczykiem troski o naród i jego "kondycję moralną". Przerażająco smutne...
Oczywiście nie jest moim zadaniem opowiedzenie całej wystawy, co najwyżej zachęcenie do jej obejrzenia. Poza wymienionymi wyżej elementami szykujcie się na spotkanie ze sporą ilością dzieł socrealistycznych, co do realności których zaczęliśmy mieć podczas zwiedzania pewne wątpliwości (wygięta w orgiastycznej pozie samozadowolenia murarka stojąca nad kupką ułożonych bez zaprawy cegieł wygląda, cóż, dość mało realistycznie), nie zabraknie obierania ziemniaków, Teletubisiów, wydzielin cielesnych i wszystkiego, co można kojarzyć z kwestiami relacji płci (albo i nie), dających naprawdę dużo do myślenia. Nie wszystko jest tu tak jasne, jak można by się spodziewać, kto zobaczy pewien film związany ze wzrokiem z całą pewnością zrozumie, o co mi chodzi.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz