Wakacje to czas, kiedy masowo przybywa bezdomnych psów – zgubionych lub porzuconych przez właścicieli. Warszawskie schronisko na Paluchu, ustawowo zobowiązane do przyjmowania każdego bezdomnego zwierzęcia znalezionego na terenie miasta, pęka w szwach – przewidziane po modernizacji na 700 pensjonariuszy, obecnie - korzystając z użyczonego terenu - ma ich ok. 2.300!
Warszawscy Zieloni apelują do władz miasta o podjęcie kroków w celu skutecznego przeciwdziałania zjawisku bezdomności. Takie środki istnieją i są z powodzeniem stosowane w innych krajach – dlaczego nie skorzystać z dobrych wzorców?
- Czipowanie psów nie powinno być jedyną ani podstawową metodą znakowania zwierząt – uważa Irena Kołodziej, przewodnicząca warszawskich Zielonych. – Znacznie tańszą i skuteczniejszą metodą byłoby wprowadzenie prawnego (pod rygorem wysokiej kary) obowiązku noszenia przez psa metalowej adresatki z wygrawerowanymi danymi. W ten sposób każdy znalazca przypadkowo zabłąkanego zwierzęcia będzie mógł oddać go bezpośrednio w ręce właściciela. Znaczne obniżyłoby to koszty gmin związane z odławianiem zgub, a poprzez skrócenie zwierzęciu drogi do domu zmniejszyłoby jego stres. Ludzie wyjeżdżają, zabłąkane zwierzęta migrują – co je czeka, jeśli w danej gminie nie ma czytników albo są, ale innego typu? Czipowanie jest dobre, ale jako sposób dodatkowy, uzupełniający – i to pod warunkiem, że będzie to system jednolity w skali kraju. Do schronisk trafiają psy, które mają nawet po kilka czipów, a nie mogą być zidentyfikowane ze względu na brak jednolitej bazy danych.
- Równie ważne jest wprowadzenie powszechnego, jednolitego systemu ewidencji właścicielek i właścicieli zwierząt – dodaje Ewa Pszczółkowska, członkini Zielonych, pracownica schroniska na Paluchu. - Wszystkie schroniska w kraju są potwornie przepełnione, nie tylko warszawski Paluch. Nawet przy najlepszych chęciach ich zarządców nie da się w tej sytuacji uniknąć zwierzęcych dramatów. Brak jednolitego systemu ewidencji sprzyja niekontrolowanemu rozmnażaniu domowych zwierząt oraz ich bezkarnemu porzucaniu i gubieniu, a także funkcjonowaniu pseudohodowli. W efekcie do schronisk napływa coraz więcej psów ras agresywnych, które - porzucone lub zagubione - stanowią poważne zagrożenie na ulicach. W świetle prawa zwierzę jest obecnie niczyje, a jego właściciel – anonimowy. Najwyższa pora z tym skończyć! Należy zacząć egzekwować odpowiedzialność, a nie w nieskończoność budować schroniska i pomnażać psie sieroctwo!
Warszawscy Zieloni apelują do władz miasta o podjęcie kroków w celu skutecznego przeciwdziałania zjawisku bezdomności. Takie środki istnieją i są z powodzeniem stosowane w innych krajach – dlaczego nie skorzystać z dobrych wzorców?
- Czipowanie psów nie powinno być jedyną ani podstawową metodą znakowania zwierząt – uważa Irena Kołodziej, przewodnicząca warszawskich Zielonych. – Znacznie tańszą i skuteczniejszą metodą byłoby wprowadzenie prawnego (pod rygorem wysokiej kary) obowiązku noszenia przez psa metalowej adresatki z wygrawerowanymi danymi. W ten sposób każdy znalazca przypadkowo zabłąkanego zwierzęcia będzie mógł oddać go bezpośrednio w ręce właściciela. Znaczne obniżyłoby to koszty gmin związane z odławianiem zgub, a poprzez skrócenie zwierzęciu drogi do domu zmniejszyłoby jego stres. Ludzie wyjeżdżają, zabłąkane zwierzęta migrują – co je czeka, jeśli w danej gminie nie ma czytników albo są, ale innego typu? Czipowanie jest dobre, ale jako sposób dodatkowy, uzupełniający – i to pod warunkiem, że będzie to system jednolity w skali kraju. Do schronisk trafiają psy, które mają nawet po kilka czipów, a nie mogą być zidentyfikowane ze względu na brak jednolitej bazy danych.
- Równie ważne jest wprowadzenie powszechnego, jednolitego systemu ewidencji właścicielek i właścicieli zwierząt – dodaje Ewa Pszczółkowska, członkini Zielonych, pracownica schroniska na Paluchu. - Wszystkie schroniska w kraju są potwornie przepełnione, nie tylko warszawski Paluch. Nawet przy najlepszych chęciach ich zarządców nie da się w tej sytuacji uniknąć zwierzęcych dramatów. Brak jednolitego systemu ewidencji sprzyja niekontrolowanemu rozmnażaniu domowych zwierząt oraz ich bezkarnemu porzucaniu i gubieniu, a także funkcjonowaniu pseudohodowli. W efekcie do schronisk napływa coraz więcej psów ras agresywnych, które - porzucone lub zagubione - stanowią poważne zagrożenie na ulicach. W świetle prawa zwierzę jest obecnie niczyje, a jego właściciel – anonimowy. Najwyższa pora z tym skończyć! Należy zacząć egzekwować odpowiedzialność, a nie w nieskończoność budować schroniska i pomnażać psie sieroctwo!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz