Mniejszości seksualne coraz śmielej poczynają sobie w popkulturze. Nic dziwnego, skoro ich przedstawiciele wiedzą, co i jak chcą przekazać.
Na MTV można oglądać gejowskie i lesbijskie odcinki programów gejowskich. Wieczorne kino nawet prawicowo nastawionej telewizji publicznej raz na jakiś czas pokazuje wymyślone losy jakiejś postaci, kochającej osobnika tej samej płci. Raz na jakiś czas przelecą jakieś obrazki z parad dumy gejowskiej, które zdarzają się proporcjonalnie częściej w "Rzeczpospolitej" niż w "Gazecie Wyborczej", co biorąc pod uwagę ich opcje ideowe powinno dziwić. Tak czy siak nie da się uciec od tematu, który rozpala namiętności i pobudza do ożywionej dyskusji na łamach mediów. Tymczasem ruch LGBT (Lesbian, Gay, Bisexual, Transsexual) dobrze się bawi w dziedzinie kultury. I to już nie tylko na jej obrzeżach, ale w samym centrum.
Logo prawdę ci powie
Raczkujący w latach 60. ruch mniejszości seksualnych zyskał potężnego sojusznika w toczącej się wówczas rewolucji kulturalnej. Wyzwolenie z okowów tradycyjnego modelu rodziny i funkcjonowania społeczeństwa, wzmożone sprzeciwem wobec wojny w Wietnamie. Prawdziwym punktem zwrotnym był rok 1969, kiedy to nowojorska policja zdecydowała wkroczyć do baru Stonewall. Brutalne potraktowanie uczestników doprowadziło do kilkunastodniowych zamieszek i pokazało, że społeczność mniejszościowa nie ma zamiaru pozwolić na dalsze ograniczanie swoich praw obywatelskich. Któż wówczas spodziewał się, że w nieco ponad 35 lat później amerykańscy geje i lesbijki będą mogli, siedząc wygodnie na swych domowych kanapach, obejrzeć kanały tematyczne poświęcone wyłącznie ich sprawom?
Nadająca od 2005 roku telewizja Logo, należąca do medialnego koncernu Viacom spełnia ich oczekiwania. Dostępna w kablówkach stacja nie poprzestaje na samej rozrywce - potrafi wyemitować np. serię dokumentalną o trójce gejów, którzy bez ukrywania swojej orientacji seksualnej pragną zrobić karierę w Partii Republikańskiej. Za banalny trudno też uznać pomysł na emisję historii dwójki przyjaciół - gejów żyjących w cieniu reżimu Fidela Castro na Kubie. Nie brakuje także kochających klocków czy też kultowych seriali, które w Polsce krążą głównie w obiegu internetowym, takich jak "Queer As Folk" czy "Noah's Ark". W trakcie dnia emitowane są krótkie serwisy informacyjne, a całość dopełniają pełnometrażowe filmy, programy podróżnicze i muzyczne, w których poziom bije na głowę listy przebojów nad Wisłą.
Tańczysz, jak ci zagrają
Zespół Scissor Sisters swoją nazwę wziął od jednej z lesbijskich pozycji miłosnych, zwanej inaczej "polerowaniem luster". Wyobraźni czytelników pozostawiamy rozszyfrowanie tej łamigłówki, my zaś wracamy do sedna sprawy. Zespół, o którym mowa, w 2003 rozpoczął szturmowanie list przebojów swoją mieszanką alternatywnego grania z iście glam rockowym podejściem, którego nie powstydziłby się sam David Bowie. Główny wokalista, Jake Shears, nie ukrywający swojej orientacji seksualnej, jest razem ze swą kapelą ikoną gejowskiej muzyki XXI wieku. Śpiewając falsetem był w stanie przerobić utwór Pink Floydów "Comfortably Numb" i nie zmienił tego w kolejną techno-łupaninę. Razem ze swoją ekipą jest w stanie zdziałać cuda podczas występów na żywo, włącznie z sytuacją, gdy jego wokalna partnerka, Ana Matronic, ustawia go w prawdziwie wyzywających pozach, przy czym to nie on jest stroną aktywną...
Ale nie tylko panowie, co do męskości których nie ma wątpliwości są na muzycznym topie. Furorę robi Beth Dido i jej indie rockowy zespół The Gossip. Ma wszystko, co jest potrzebne do bycia charyzmatyczną i nietuzinkową wokalistką - głos i osobowość. Do tego nie brakuje jej kilogramów, których ani trochę się nie wstydzi i jest lesbijką z Arkansas - stanu, który wyczerpuję definicję przynależności do "pasa biblijnego". Postać nietuzinkowa i taka jest też śpiewana przez nią muzyka, prosta a jednocześnie chwytliwa, miejscami osobista, zahaczająca niekiedy o gospel. Dzięki takim właśnie wykonawcom społeczność gejowska na Zachodzie nie musi się już podpierać wysłużonym (aczkolwiek zasłużonym) Eltonem Johnem czy całującą się z Britney Spears Madonną, bez której trudno wyobrazić sobie udaną imprezę w klimatach queerowych. A ilość nowych ikon wzrasta - starczy wspomnieć biseksualnego Briana Molko z Placebo, który ostatecznie skończył w żeńskich ramionach.
Gdzie ich nie ma...
Sukces kasowy i artystyczny "Tajemnicy Brokeback Moutain" udowodnił potencjał, jaki posiadają historie z osobami homoseksualnymi w roli głównej. Także w dziedzinie mody potencjał tkwiący w mniejszościach jest dość znaczny, o czym świadczy fakt, że papież Benedykt XVI obrał na swego doradcę w tej dziedzinie Franco Zefirellego, włoskiego reżysera, który swoich upodobań nie ukrywa. Potencjał LGBT dostrzega coraz większa ilość firm na Zachodzie, które tworzą dokładnie stargetowane do tego rynku reklamy, a nawet wytwórnię płytową, która ma promować artystów wyłącznie z tego środowiska. Coraz głośniej mówi się o orientacji seksualnej wielu czołowych postaci historycznych, takich jak Leonardo da Vinci czy król Dawid.
Długo by tu rozprawiać na każdy z powyższych tematów, do niektórych wrócimy jeszcze w kolejnych wydaniach. Nad Wisłą pierwsze nieśmiałe inicjatywy nie wróżą jeszcze tak bujnego rozkwitu środowiska. Kompilacja muzyczna "Music For Boys And Gays" pod patronatem Kayah to jeden z pierwszych, małych kroczków do tego, by wyrównać do europejskiej średniej. Jak na razie o własnej telewizji lesbijki, geje, biseksualiści i transseksualiści mogą jeszcze pomarzyć, ale już własny program w iTV owszem posiadają - "Homofonia" grupę oddanych widzów, którzy cenią ją za możliwość posłuchania o własnych problemach bez traktowania ich z góry. I właśnie gdy tego typu audycje i publikacje staną się chlebem powszednim, wtedy będzie można mówić o realnej tolerancji, a nie tej zadekretowanej przez "zdroworozsądkowych" (czytaj - prawicowych) polityków i publicystów.
Na MTV można oglądać gejowskie i lesbijskie odcinki programów gejowskich. Wieczorne kino nawet prawicowo nastawionej telewizji publicznej raz na jakiś czas pokazuje wymyślone losy jakiejś postaci, kochającej osobnika tej samej płci. Raz na jakiś czas przelecą jakieś obrazki z parad dumy gejowskiej, które zdarzają się proporcjonalnie częściej w "Rzeczpospolitej" niż w "Gazecie Wyborczej", co biorąc pod uwagę ich opcje ideowe powinno dziwić. Tak czy siak nie da się uciec od tematu, który rozpala namiętności i pobudza do ożywionej dyskusji na łamach mediów. Tymczasem ruch LGBT (Lesbian, Gay, Bisexual, Transsexual) dobrze się bawi w dziedzinie kultury. I to już nie tylko na jej obrzeżach, ale w samym centrum.
Logo prawdę ci powie
Raczkujący w latach 60. ruch mniejszości seksualnych zyskał potężnego sojusznika w toczącej się wówczas rewolucji kulturalnej. Wyzwolenie z okowów tradycyjnego modelu rodziny i funkcjonowania społeczeństwa, wzmożone sprzeciwem wobec wojny w Wietnamie. Prawdziwym punktem zwrotnym był rok 1969, kiedy to nowojorska policja zdecydowała wkroczyć do baru Stonewall. Brutalne potraktowanie uczestników doprowadziło do kilkunastodniowych zamieszek i pokazało, że społeczność mniejszościowa nie ma zamiaru pozwolić na dalsze ograniczanie swoich praw obywatelskich. Któż wówczas spodziewał się, że w nieco ponad 35 lat później amerykańscy geje i lesbijki będą mogli, siedząc wygodnie na swych domowych kanapach, obejrzeć kanały tematyczne poświęcone wyłącznie ich sprawom?
Nadająca od 2005 roku telewizja Logo, należąca do medialnego koncernu Viacom spełnia ich oczekiwania. Dostępna w kablówkach stacja nie poprzestaje na samej rozrywce - potrafi wyemitować np. serię dokumentalną o trójce gejów, którzy bez ukrywania swojej orientacji seksualnej pragną zrobić karierę w Partii Republikańskiej. Za banalny trudno też uznać pomysł na emisję historii dwójki przyjaciół - gejów żyjących w cieniu reżimu Fidela Castro na Kubie. Nie brakuje także kochających klocków czy też kultowych seriali, które w Polsce krążą głównie w obiegu internetowym, takich jak "Queer As Folk" czy "Noah's Ark". W trakcie dnia emitowane są krótkie serwisy informacyjne, a całość dopełniają pełnometrażowe filmy, programy podróżnicze i muzyczne, w których poziom bije na głowę listy przebojów nad Wisłą.
Tańczysz, jak ci zagrają
Zespół Scissor Sisters swoją nazwę wziął od jednej z lesbijskich pozycji miłosnych, zwanej inaczej "polerowaniem luster". Wyobraźni czytelników pozostawiamy rozszyfrowanie tej łamigłówki, my zaś wracamy do sedna sprawy. Zespół, o którym mowa, w 2003 rozpoczął szturmowanie list przebojów swoją mieszanką alternatywnego grania z iście glam rockowym podejściem, którego nie powstydziłby się sam David Bowie. Główny wokalista, Jake Shears, nie ukrywający swojej orientacji seksualnej, jest razem ze swą kapelą ikoną gejowskiej muzyki XXI wieku. Śpiewając falsetem był w stanie przerobić utwór Pink Floydów "Comfortably Numb" i nie zmienił tego w kolejną techno-łupaninę. Razem ze swoją ekipą jest w stanie zdziałać cuda podczas występów na żywo, włącznie z sytuacją, gdy jego wokalna partnerka, Ana Matronic, ustawia go w prawdziwie wyzywających pozach, przy czym to nie on jest stroną aktywną...
Ale nie tylko panowie, co do męskości których nie ma wątpliwości są na muzycznym topie. Furorę robi Beth Dido i jej indie rockowy zespół The Gossip. Ma wszystko, co jest potrzebne do bycia charyzmatyczną i nietuzinkową wokalistką - głos i osobowość. Do tego nie brakuje jej kilogramów, których ani trochę się nie wstydzi i jest lesbijką z Arkansas - stanu, który wyczerpuję definicję przynależności do "pasa biblijnego". Postać nietuzinkowa i taka jest też śpiewana przez nią muzyka, prosta a jednocześnie chwytliwa, miejscami osobista, zahaczająca niekiedy o gospel. Dzięki takim właśnie wykonawcom społeczność gejowska na Zachodzie nie musi się już podpierać wysłużonym (aczkolwiek zasłużonym) Eltonem Johnem czy całującą się z Britney Spears Madonną, bez której trudno wyobrazić sobie udaną imprezę w klimatach queerowych. A ilość nowych ikon wzrasta - starczy wspomnieć biseksualnego Briana Molko z Placebo, który ostatecznie skończył w żeńskich ramionach.
Gdzie ich nie ma...
Sukces kasowy i artystyczny "Tajemnicy Brokeback Moutain" udowodnił potencjał, jaki posiadają historie z osobami homoseksualnymi w roli głównej. Także w dziedzinie mody potencjał tkwiący w mniejszościach jest dość znaczny, o czym świadczy fakt, że papież Benedykt XVI obrał na swego doradcę w tej dziedzinie Franco Zefirellego, włoskiego reżysera, który swoich upodobań nie ukrywa. Potencjał LGBT dostrzega coraz większa ilość firm na Zachodzie, które tworzą dokładnie stargetowane do tego rynku reklamy, a nawet wytwórnię płytową, która ma promować artystów wyłącznie z tego środowiska. Coraz głośniej mówi się o orientacji seksualnej wielu czołowych postaci historycznych, takich jak Leonardo da Vinci czy król Dawid.
Długo by tu rozprawiać na każdy z powyższych tematów, do niektórych wrócimy jeszcze w kolejnych wydaniach. Nad Wisłą pierwsze nieśmiałe inicjatywy nie wróżą jeszcze tak bujnego rozkwitu środowiska. Kompilacja muzyczna "Music For Boys And Gays" pod patronatem Kayah to jeden z pierwszych, małych kroczków do tego, by wyrównać do europejskiej średniej. Jak na razie o własnej telewizji lesbijki, geje, biseksualiści i transseksualiści mogą jeszcze pomarzyć, ale już własny program w iTV owszem posiadają - "Homofonia" grupę oddanych widzów, którzy cenią ją za możliwość posłuchania o własnych problemach bez traktowania ich z góry. I właśnie gdy tego typu audycje i publikacje staną się chlebem powszednim, wtedy będzie można mówić o realnej tolerancji, a nie tej zadekretowanej przez "zdroworozsądkowych" (czytaj - prawicowych) polityków i publicystów.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz