23 października 2008

Zielone kołnierzyki - przyszłość pracy

W powszechnym mniemaniu ekologia nie ma wiele wspólnego z miejscami pracy. Co gorsza, przy okazji wszelakich sporów, czy to o przebieg obwodnicy Rospudy, czy też niedawny spór o pakiet energetyczno-klimatyczny, usiłowano stworzyć wrażenie, że dbałość o środowisko oznacza jedynie dodatkowe koszty i hamuje rozwój ekonomiczny. Każda zatem publikacja, która pokazuje fałsz tego typu rozumowania, operując konkretnymi badaniami i licznymi przypisami, warta jest wzmianki. Tym bardziej, kiedy powstała na zlecenie londyńskiej eurodeputowanej z ramienia Zielonych, Jean Lambert, mającej olbrzymie doświadczenie w dziedzinie obrony praw pracowniczych i wysokich standardów socjalnych na obszarze Unii Europejskiej. Jean, która w 2005 została uznana za europosłankę, która robi najwięcej na rzecz praw człowieka i sprawiedliwości, firmuje niemal 30-stronnicową publikację, na którą warto rzucić okiem.

Zmiany klimatyczne mogą okazać się katalizatorem bardzo poważnych zmian na świecie. Przeciwdziałanie globalnemu ociepleniu może stworzyć przestrzeń dla nowych, zrównoważonych miejsc pracy, głównie w sektorze odnawialnych źródeł energii, transporcie zbiorowym i gospodarce odpadami. Pakiet klimatyczny, który ma zobowiązywać Unię Europejską do ograniczenia o 20% emisji gazów szklarniowych i wzrostu udziału OZE na kontynencie do 20% nie jest zatem "złem wcielonym", ale stwarza ramy do przeobrażeń gospodarczych na olbrzymią skalę. Warto przypomnieć, że m.in. dzięki wzrostowi udziałów źródeł odnawialnych w bilansie energetycznym Niemiec do 15% w kraju tym ćwierć miliona osób pracuje w sektorze "green-collar jobs", tworzącym przestrzeń dla nowego ładu gospodarczego na całym świecie.

Żeby nie być gołosłownym, nieco liczb. Już dziś szacuje się, że przemysł ekologiczny zatrudnia na terenie Unii Europejskiej 3,4 miliona osób, podczas gdy dla porównania samochodowy jedynie 2,7 miliona. Efektywność energetyczna, która w Polsce wyraźnie kuleje (wytworzenie 1% PKB kosztuje nas 2,7 raza więcej energii niż na Zachodzie), również może być motorem powstawania miejsc pracy. Wzrost efektywności o 1% w ciągu 10 lat może zagwarantować 200.000 pełnych etatów w tym sektorze na terenie Unii, na przykład przy tworzeniu brygad energetycznych i przyznawaniu odpowiednich certyfikatów dot. zużycia energii przez dany dom czy mieszkanie. Takie działania, jak termoizolacja czy też promocja żarówek energooszczędnych może pomagać w obniżaniu kosztów rachunków za prąd i służyć za nowoczesną, długofalową pomoc socjalną. W Yorkshire Zieloni przegłosowali zakrojony na 14 milionów funtów (niecałe 65 milionów złotych) plan docieplenia 30.000 domów, co zmniejszy emisje gazów szklarniowych i zapewni realne oszczędności ludziom. W tym samym czasie Rada Miasta Warszawy zdecydowała o przeznaczeniu kolejnych 100 milionów złotych na stadion Legii. Sami osądźcie, co jest bardziej perspektywiczną inwestycją...

Na subsydia dla energetyki odnawialnej kraje "starej Piętnastki" wydają raptem 19% subwencji energetycznych - reszta idzie na wsparcie dla węgla, ropy i atomu. Dla porównania - elektrownia nuklearna tworzy rocznie jedynie 75 miejsc pracy na wytworzoną 1 terawatogodzinę energii, gazowa - 250-265, węglowa - 370, a wiatrowa - od 918 do nawet 2.400 miejsc pracy! Już dziś w tym sektorze zatrudnionych jest niemal 74.000 osób w Niemczech i 35.000 - w Hiszpanii. Choć dziś z wiatru Unia czerpie jedynie 3,3% swojego zapotrzebowania na energię, szacuje się, że ten wskaźnik może wzrosnąć nawet do 25% w roku 2030. Trzeba tu jednak aktywnego działania zarówno instytucji unijnych, które muszą przy rozdawaniu swoich funduszy kierować się m.in. ich wpływem na zmiany klimatyczne, jak i rządów państw członkowskich, tworzących korzystne warunki do inwestycji w zielonych sektorach gospodarki. W Niemczech w okresie od 2001 do 2006 roku rząd zainwestował 5,2 miliarda dolarów w subsydia, które przyczyniły się do powstania i utrzymania ok. 140.000 miejsc pracy - to z kolei informacje z raportu Worldwatch Institute.

Ktoś zpyta się zapewne - no dobrze, ale proces dopasowania strukturalnego do globalnego ocieplenia będzie wpływał na ograniczenie miejsc pracy w najbardziej "trujących" sektorach, takich jak transport indywidualny lub też górnictwo węglowe. Owszem, ale wedle badań ETUC, czyli ogólnoeuropejskiej konfederacji związków zawodowych (którym trudno zarzucić, że nie dbają o miejsca pracy) zmiany dostosowawcze, mądrze przeprowadzone, sprawią, że nowych, zielonych miejsc pracy będzie więcej niż tych, których zacznie ubywać w przestarzałych sektorach gospodarki. Będą to poza tym miejsca, w których poprawie ulegną warunki pracy. Będąc mniej szkodliwymi dla zdrowia, będą także ograniczać presję na wzrost wydatków w służbie zdrowia. Niegdysiejszy pracownik fabryki samochodów nie powinien mieć problemów z pracą przy tworzeniu autobusów, a trudno też wątpić w poprawę jakości życia górnika, który wyjdzie na słońce i zacznie montować panele solarne lub też wiatraki.

Nowa, zielona rzeczywistość wymaga także opracowania kompleksowych planów podnoszenia kwalifikacji i przekwalifikowywania. Istotne jest, by aktywnie zachęcać kobiety do współtworzenia tej nowej, ekscytującej rzeczywistości, poprzez wzrost ich odsetka wśród osób studiujących przedmioty ścisłe. Wzrost nakładów na sektor badań i rozwoju, ukierunkowanych stricte na działania związane z efektywnością energetyczną i energetyką odnawialną również mogą pomóc w tworzeniu dobrze płatnych miejsc pracy, podnoszących ekonominczną kreatywność. Należy też wspomnieć o tym, że wedle wspomnianych już badań ETUC zmniejszenie natężenia ruchu drogowego i większe inwestycje w transport zbiorowy - czy to autobusowy, czy też kolejowy - ilość miejsc pracy w tym sektorze zwiększyłaby się czterokrotnie.

Rzecz jasna by cały ten proces przebiegał harmonijnie, należy zapewnić godne miejsca pracy jeśli chodzi o płace, godziny pracy, przestrzeganie praw pracowniczych. Sporo uwagi powinno się poświęcić obszarom dotkniętym wysokim bezrobociem, jak i tym, w których zanikać będą dotychczasowe, nieekologiczne miejsca pracy. Nie uda się to bez państwowych regulacji i aktywnego współdziałania wszystkich graczy rynkowych - w tym organizacji pracodawców i związków zawodowych. O nowej, zielonej gospodarce powinno dyskutować się tak na sejmowej ambonie, jak i w Komisji Trójstronnej. To, że dziś tak nie jest, wystawia rządom Donalda Tuska fatalne świadectwo.

Z całym raportem przygotowanym dla Jean Lambert można zapoznać się na jej stronie internetowej.

Brak komentarzy:

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...