Kończy się kolejny miesiąc, pora zatem uśrednić i skomentować wyniki 11 badań opinii publicznej na temat poparcia dla poszczególnych sił politycznych. Na obrazku niebieskie słupki pokazują popularność partii miesiąc temu, czerwone zaś - aktualne. Uwzględniłem 8 formacji, które podawane były w badaniach co najmniej 3 razy, tak, aby uśrednianie miało realną wartość, zależną od formy badania przez poszczególne ośrodki. W praktyce wyszło dużo lepiej, bo każde z podanych obok ugrupowań pojawiło się co najmniej 5 razy. Niestety, także ośrodki sondażowe i media biorą udział w kartelizacji sceny politycznej, nierzadko pomijając w komunikatach partie, które nie należą do "wielkiej czwórki" PO, PiS, SLD i PSL.
Dość jednak tego przydługiego wstępu technicznego, pora na analizę. Teoretycznie wielkich zmian nie ma, ale przy tak uśrednionych wynikach każde pół procenta zmiany ma jakiś swój powód i daje do myślenia. Przede wszystkim widać, że skończył się miesiąc miodowy Platformy. Spory spadek (-3,4) jest dowodem na to, że powoli odchodzą ludzie zniechęceni słabą aktywnością rządu Donalda Tuska. Nie widać rozwiązania problemów służby zdrowia, a protesty społeczne i rosnące ceny zniechęcają do PO. Bardzo korzysta na tym PiS, który zyskuje 2,5 punkta procentowego. Nie widać tutaj jeszcze tak wyraźnie efektów sukcesu na Podkarpaciu, ale powolne przechodzenie prawego skrzydła wspierających PO do Prawa i Sprawiedliwości zdaje się zachodzić. Sprawa aborcji 14-letniej Agaty i poruszenie związane z polityką historyczną również sprzyjały formacji o stanowczych poglądach.
Całkiem nieźle radzi sobie SLD, które odbiło od wyborczego progu i doszło niemal do 7%. Mimo to na Rozbrat zapewne liczono na więcej, mając w pamięci fakt, że jeden z sondaży zaraz po Kongresie dawało im 10%. PSL tym razem prawie przekracza próg i gdyby nie katastrofalny sondaż "Rzepy" (2%) zapewne by im się udało. Widać umieszczenie siebie jako partii centrum, przy jednoczesnym pokazywaniu rozbieżności między ludowcami a PO (np. przy okazji ustawy metropolitarnej) działa. Pozostałe formacje liczą się coraz mniej - Demokraci mają dobre wyniki tylko dzięki dwóm sondażom wp.pl, inaczej orbitowaliby gdzieś w okolicach SDPL. Te dwie formacje, które miesiąc temu miałyby prawie 4,5% poparcia, dziś ledwo przekraczają 3, co marnie wróży planom na wspólną centrolewicę. LPR straciła szefa, a Samoobrona poniosła klęskę na Podkarpaciu - obie siły sił już nie mają.
O tym, jakie te "drobne wahnięcia" mają wpływ na rzeczywistość niech świadczy projekcja rozkładu miejsc w Sejmie (pominąłem Mniejszość Niemiecką, ale 1-2 osoby nie mają tu wielkiego wpływu). Jeszcze miesiąc temu PO miała w swych rękach niemal 3/4 miejsc, dziś nie ma nawet 2/3. To nadal olbrzymia przewaga, ale powoli topnieje. Tendencje z Krosna i Przemyśla okazały się trafne i prawe skrzydło PO odpada od Tuska jako pierwsze. Lewe jeszcze się trzyma, bo Napieralski jak na razie kumuluje głównie siły dawnego LiD, ale jeśli ta sztuka mu się powiedzie to całkiem możliwe, że i jego formacja będzie korzystać na osłabieniu "platformersów".
Jeśli zaś chodzi o rozkład miejsc w Parlamencie Europejskim, to wedle takiego scenariusza i rozkładu poparcia to PO miałoby 32 mandaty, PiS - 15, a SLD - 4. Należy jednak pamiętać o tym, że PSL ludzie Pawlaka i Tuska wystartują na jednej liście, a wtedy, sumując ich poparcie, mają szansę zdobyć kolejny mandat kosztem PiS. Zasadniczo zatem proporcje madatów w porównaniu do zeszłego miesiąca zmieniły się marginalnie. Ciekawe zatem, czy eurosceptycy zewrzą szyki i czy nazwiska potencjalnego Centrolewu umożliwią im przekroczenie progu 5%. Na razie tak jedni, jak i drudzy zdają się od tego celu oddalać, a nie przybliżać.
Dość jednak tego przydługiego wstępu technicznego, pora na analizę. Teoretycznie wielkich zmian nie ma, ale przy tak uśrednionych wynikach każde pół procenta zmiany ma jakiś swój powód i daje do myślenia. Przede wszystkim widać, że skończył się miesiąc miodowy Platformy. Spory spadek (-3,4) jest dowodem na to, że powoli odchodzą ludzie zniechęceni słabą aktywnością rządu Donalda Tuska. Nie widać rozwiązania problemów służby zdrowia, a protesty społeczne i rosnące ceny zniechęcają do PO. Bardzo korzysta na tym PiS, który zyskuje 2,5 punkta procentowego. Nie widać tutaj jeszcze tak wyraźnie efektów sukcesu na Podkarpaciu, ale powolne przechodzenie prawego skrzydła wspierających PO do Prawa i Sprawiedliwości zdaje się zachodzić. Sprawa aborcji 14-letniej Agaty i poruszenie związane z polityką historyczną również sprzyjały formacji o stanowczych poglądach.
Całkiem nieźle radzi sobie SLD, które odbiło od wyborczego progu i doszło niemal do 7%. Mimo to na Rozbrat zapewne liczono na więcej, mając w pamięci fakt, że jeden z sondaży zaraz po Kongresie dawało im 10%. PSL tym razem prawie przekracza próg i gdyby nie katastrofalny sondaż "Rzepy" (2%) zapewne by im się udało. Widać umieszczenie siebie jako partii centrum, przy jednoczesnym pokazywaniu rozbieżności między ludowcami a PO (np. przy okazji ustawy metropolitarnej) działa. Pozostałe formacje liczą się coraz mniej - Demokraci mają dobre wyniki tylko dzięki dwóm sondażom wp.pl, inaczej orbitowaliby gdzieś w okolicach SDPL. Te dwie formacje, które miesiąc temu miałyby prawie 4,5% poparcia, dziś ledwo przekraczają 3, co marnie wróży planom na wspólną centrolewicę. LPR straciła szefa, a Samoobrona poniosła klęskę na Podkarpaciu - obie siły sił już nie mają.
O tym, jakie te "drobne wahnięcia" mają wpływ na rzeczywistość niech świadczy projekcja rozkładu miejsc w Sejmie (pominąłem Mniejszość Niemiecką, ale 1-2 osoby nie mają tu wielkiego wpływu). Jeszcze miesiąc temu PO miała w swych rękach niemal 3/4 miejsc, dziś nie ma nawet 2/3. To nadal olbrzymia przewaga, ale powoli topnieje. Tendencje z Krosna i Przemyśla okazały się trafne i prawe skrzydło PO odpada od Tuska jako pierwsze. Lewe jeszcze się trzyma, bo Napieralski jak na razie kumuluje głównie siły dawnego LiD, ale jeśli ta sztuka mu się powiedzie to całkiem możliwe, że i jego formacja będzie korzystać na osłabieniu "platformersów".
Jeśli zaś chodzi o rozkład miejsc w Parlamencie Europejskim, to wedle takiego scenariusza i rozkładu poparcia to PO miałoby 32 mandaty, PiS - 15, a SLD - 4. Należy jednak pamiętać o tym, że PSL ludzie Pawlaka i Tuska wystartują na jednej liście, a wtedy, sumując ich poparcie, mają szansę zdobyć kolejny mandat kosztem PiS. Zasadniczo zatem proporcje madatów w porównaniu do zeszłego miesiąca zmieniły się marginalnie. Ciekawe zatem, czy eurosceptycy zewrzą szyki i czy nazwiska potencjalnego Centrolewu umożliwią im przekroczenie progu 5%. Na razie tak jedni, jak i drudzy zdają się od tego celu oddalać, a nie przybliżać.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz