W ciągu ostatnich dni Zielone i Zieloni byli nad wyraz widoczni w przestrzeni miejskiej. Przede wszystkim cieszymy się z wielkiego sukcesu frekwencyjnego, bo zebrać ponad 400 osób (wedle oficjalnych relacji) w dzień pracujący nie jest za łatwo. Szkoda tylko dwóch rzeczy - po pierwsze tego, że wedle relacji Hanna Gronkiewicz-Waltz utwardza swoje stanowisko, co grozi pozbawieniem pracy ponad 400 osób. Po drugie nie wszystkie relacje medialne były przychylne - słyszałem nawet o jednej, w której reporter poddawał w wątpliwość sens pracy niepełnosprawnych. Jeśli to prawda pozostaje nam jedynie cieszyć się, że ów pan nie wie co to znaczy być wyrzucanym na margines społeczeństwa, zmuszanym do proszenia o pomoc przy wielu pozornie niezbyt trudnych czynnościach. Nie wspominając już o tym że zapewne z miłą chęcią przywitałby obcięcie budżetowych wydatków socjalnych, nie myśląc o tym, że inicjatywy takie jak Ekon nasz wspólny budżet odciążają.
W czwartek mieliśmy spotkanie koła i wybór nowych władz. Zmiana nastąpiła na stanowisku sekretarza, którym został Mikołaj Malinowski. Liczymy na to, że uda się nam ruszyć z kopyta jeszcze bardziej. Zaraz potem odbył się seans filmowy - niestety sprzęt okazał się dość kapryśnym i "Chiny w kolorze blue", które jeszcze parę dni temu chodziły bez problemu, odmówiły posłuszeństwa. Tym samym pokaz tego dokumentu przenosimy na późniejszy termin, natomiast szczęśliwie mieliśmy w zanadrzu alternatywę - znakomity film "Stawiamy na kryzys".
Obraz ten opowiadał o przebiegu wyborów prezydenckich w Boliwii w 2003. Ekipa opłaconych przez jednego z kandydatów amerykańskich spin doctorów pomaga mu w tworzeniu spójnego wizerunku. Ludzie zapominają o fiasku jego poprzedniej prezydentury, niespełnionych obietnicach wzrostu ilości miejsc pracy i negatywnie przyjmowanej w społeczeństwie prywatyzacji. Wygrywa, a potem kraj pogrąża się w kryzysie, z którego obecnie musi go wyciągać malowany przez Stany Zjednoczone na populistę Evo Morales. Dla nas wszystkich był to pouczający pokaz tego, jak wielki wpływ na ludzkie wybory ma sprawny marketing.
Wczoraj z kolei było bardzo sycąco intelektualnie. W czteroosobowym panelu w REDakcji Krytyki Politycznej - Kazimiera Szczuka, Kinga Dunin i Adam Ostolski - wszyscy Zieloni - plus główna bohaterka wieczoru, Agnieszka Graff. Okazja? Premiera jej najnowszej książki, "Rykoszetem. Rzecz o płci, seksualności i narodzie". Autorka analizuje w niej stopniowe ograniczanie praw kobiet i mniejszości, przegraną walkę feministek o język i potencjalne światełka w tunelu, takie jak medialny przekaz związany z "białym miasteczkiem". Graff uważa, że jest to efekt spychania ekonomicznych frustracji Polek i Polaków na kwestie kulturowe, który to zabieg udał się prawicy wyśmienicie. Jeszcze w 2001 roku oczekującym na poprawę swego losu nie przeszkadzała polityka pro-choice idącej po władzę koalicji SLD-UP. Jej bankructwo pozwoliło prawicy na przejęcie nad wykluczonymi rządu dusz.
Poza arcyciekawą dyskusją (i późniejszym poczęstunkiem) furorę zrobił artystyczny performance Katarzyny Kwiatkowskiej, która w przebraniu Dody odpowiadała na telefony Kazimiery Szczuki, charakteryzującej zgrabnie swój głos w zależności od granej przez siebie postaci. W sali głównej REDakcji tłok był nieziemski, przyszło mnóstwo ludzi chcących dowiedzieć się czegoś na temat otaczającej nas rzeczywistości, a także ewolucji Agnieszki Graff z pozycji liberalnych na lewicowe. Późniejsze dyskusje w grupkach były nad wyraz owocne, szczególnie w obliczu dyskusji na temat jednego z tekstów Marcina Krzeszowca z portalu polgej.pl, w którym sugeruje, że większość stanowiącego trzon Krytyki Politycznej rocznika '79 to geje, kryptogeje tudzież gejofile.Mają o tym świadczyć m.in. takie cechy, jak jedynactwo, bycie doktorantem, socjologiem lub też... członkiem Zielonych 2004. Zielony Pudelek zapowiada śledztwo w tej sprawie;)
W czwartek mieliśmy spotkanie koła i wybór nowych władz. Zmiana nastąpiła na stanowisku sekretarza, którym został Mikołaj Malinowski. Liczymy na to, że uda się nam ruszyć z kopyta jeszcze bardziej. Zaraz potem odbył się seans filmowy - niestety sprzęt okazał się dość kapryśnym i "Chiny w kolorze blue", które jeszcze parę dni temu chodziły bez problemu, odmówiły posłuszeństwa. Tym samym pokaz tego dokumentu przenosimy na późniejszy termin, natomiast szczęśliwie mieliśmy w zanadrzu alternatywę - znakomity film "Stawiamy na kryzys".
Obraz ten opowiadał o przebiegu wyborów prezydenckich w Boliwii w 2003. Ekipa opłaconych przez jednego z kandydatów amerykańskich spin doctorów pomaga mu w tworzeniu spójnego wizerunku. Ludzie zapominają o fiasku jego poprzedniej prezydentury, niespełnionych obietnicach wzrostu ilości miejsc pracy i negatywnie przyjmowanej w społeczeństwie prywatyzacji. Wygrywa, a potem kraj pogrąża się w kryzysie, z którego obecnie musi go wyciągać malowany przez Stany Zjednoczone na populistę Evo Morales. Dla nas wszystkich był to pouczający pokaz tego, jak wielki wpływ na ludzkie wybory ma sprawny marketing.
Wczoraj z kolei było bardzo sycąco intelektualnie. W czteroosobowym panelu w REDakcji Krytyki Politycznej - Kazimiera Szczuka, Kinga Dunin i Adam Ostolski - wszyscy Zieloni - plus główna bohaterka wieczoru, Agnieszka Graff. Okazja? Premiera jej najnowszej książki, "Rykoszetem. Rzecz o płci, seksualności i narodzie". Autorka analizuje w niej stopniowe ograniczanie praw kobiet i mniejszości, przegraną walkę feministek o język i potencjalne światełka w tunelu, takie jak medialny przekaz związany z "białym miasteczkiem". Graff uważa, że jest to efekt spychania ekonomicznych frustracji Polek i Polaków na kwestie kulturowe, który to zabieg udał się prawicy wyśmienicie. Jeszcze w 2001 roku oczekującym na poprawę swego losu nie przeszkadzała polityka pro-choice idącej po władzę koalicji SLD-UP. Jej bankructwo pozwoliło prawicy na przejęcie nad wykluczonymi rządu dusz.
Poza arcyciekawą dyskusją (i późniejszym poczęstunkiem) furorę zrobił artystyczny performance Katarzyny Kwiatkowskiej, która w przebraniu Dody odpowiadała na telefony Kazimiery Szczuki, charakteryzującej zgrabnie swój głos w zależności od granej przez siebie postaci. W sali głównej REDakcji tłok był nieziemski, przyszło mnóstwo ludzi chcących dowiedzieć się czegoś na temat otaczającej nas rzeczywistości, a także ewolucji Agnieszki Graff z pozycji liberalnych na lewicowe. Późniejsze dyskusje w grupkach były nad wyraz owocne, szczególnie w obliczu dyskusji na temat jednego z tekstów Marcina Krzeszowca z portalu polgej.pl, w którym sugeruje, że większość stanowiącego trzon Krytyki Politycznej rocznika '79 to geje, kryptogeje tudzież gejofile.Mają o tym świadczyć m.in. takie cechy, jak jedynactwo, bycie doktorantem, socjologiem lub też... członkiem Zielonych 2004. Zielony Pudelek zapowiada śledztwo w tej sprawie;)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz