Poniżej krótka relacja Magdy Mosiewicz z wczorajszej debaty Jedynki - Polskiego Radia w Lasku Bielańskim, zagrożonym dewastacją z powodu planów dotyczących skomunikowania z miastem Uniwersytetu Kardynała Stefana Wyszyńskiego. Uczelnia, której w ogóle tam nie powinno być (w środku rezerwatu przyrody!) murem stoi za rozwiązaniami, które mogą doprowadzić do ekologicznej ruiny tego miejsca - szczegóły w naszym stanowisku. Tymczasem zamiast zastanawiać się, jak ratować przyrodę i w jaki sposób zapewnić szeroki dostęp osobom niepełnosprawnym, dyskutuje się o... zobaczcie sami o czym...
Wczoraj Polskie Radio PR 1 zorganizowało program na żywo z udziałem wiceburmistrza dzielnicy Bielany, mieszkańców i studentów UKSW. To niewiarygodne, ale okazało się, że tylko dla mieszkańców i ekologów (reprezentowanych przez Zielone Mazowsze, Polski Klub Ekologiczny i Zielonych 2004) wartością jest rezerwat przyrody oraz przestrzeganie prawa. Dla studentów podstawą jest komfort. Chcą dojeżdżać pod drzwi uczelni, choćby i przez rezerwat, choćby prowadziło to do wyginięcia żyjących w nim zwierząt i ptaków. Pokonanie 900 m pieszo lub rowerem jest dla nich ciężką przeprawą, z emfazą opowiadali o zabłoconych butach i ogólnym stanie spostponowania, w jakim docierają na zajęcia po przebyciu tego strasznego odcinka. Wyjaśniam, że droga jest wyasfaltowana i niestety przez pół godziny audycji nie zauważyliśmy ani jednej brnącej przez błoto osoby, za to samochodów przejechało kilkadziesiąt. Wiceburmistrz wypowiadał się tak zaokrąglonymi zdaniami, że wszelki sens się z nich ześlizgiwał i nie jestem w stanie donieść, co powiedział.
zdjęcie - Iwona Stefańczyk
Wczoraj Polskie Radio PR 1 zorganizowało program na żywo z udziałem wiceburmistrza dzielnicy Bielany, mieszkańców i studentów UKSW. To niewiarygodne, ale okazało się, że tylko dla mieszkańców i ekologów (reprezentowanych przez Zielone Mazowsze, Polski Klub Ekologiczny i Zielonych 2004) wartością jest rezerwat przyrody oraz przestrzeganie prawa. Dla studentów podstawą jest komfort. Chcą dojeżdżać pod drzwi uczelni, choćby i przez rezerwat, choćby prowadziło to do wyginięcia żyjących w nim zwierząt i ptaków. Pokonanie 900 m pieszo lub rowerem jest dla nich ciężką przeprawą, z emfazą opowiadali o zabłoconych butach i ogólnym stanie spostponowania, w jakim docierają na zajęcia po przebyciu tego strasznego odcinka. Wyjaśniam, że droga jest wyasfaltowana i niestety przez pół godziny audycji nie zauważyliśmy ani jednej brnącej przez błoto osoby, za to samochodów przejechało kilkadziesiąt. Wiceburmistrz wypowiadał się tak zaokrąglonymi zdaniami, że wszelki sens się z nich ześlizgiwał i nie jestem w stanie donieść, co powiedział.
zdjęcie - Iwona Stefańczyk
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz