Nie sposób mi dać jako pierwszego zdjęcia niewątpliwej gwiazdy dzisiejszego dnia - Agnieszki Grzybek, która w dość wyrównanym wyścigu z Beatą Maciejewską zaskarbiła sobie zaufanie Kongresu i została naszą nową przewodniczącą. Agnieszka, wieloletnia działaczka ruchów feministycznych w poprzedniej kadencji była już w Zarządzie Krajowym, tak więc doświadczenia odmówić jej nie sposób. Przewodniczący pozostał nam ten sam - Dariusz Szwed, który miał kontrkandydata w osobie Adama Fularza.
Nie będę z racji miejsca i faktu, że wybraliśmy do organów centralnych prawie 30 osób przytaczał wszystkich imion i nazwisk wybranych na urzędy. Pochwalę się jednak, że koło warszawskie jako jedynie dobiło do statutowego progu 5 osób z jednego regionu w Radzie Krajowej. Poza Agnieszką i Darkiem do Zarządu Krajowego wybrany został Jakub Grabiec, skarbnik naszego koła, a także niżej piszący, zaś Magdalena Mosiewicz nadal zasiadać będzie w Radzie Krajowej. Nastroje były na tyle ożywione po wczorajszym sprawnym przebiegu obrad że udało nam się wypełnić te ciała aż po maksymalny, dopuszczalny przez statut próg. 20 członkiń i członków Zielonych reprezentuje różne postawy, ma za sobą rozmaite doświadczenia życiowe i pochodzi z wielu różnych stron. Będzie to wartość, która ma sporą szansę zaprocentować.
To, co zapamiętam z tego spotkania prawdziwych ideowców to niesamowita odwaga. Zobaczyłem ludzi, którzy nie bali się krytykować mechanizmów neoliberalnej gospodarki i obecnego przesunięcia sceny politycznej na prawo. Coraz bardziej widać chęć stworzenia alternatywy dla "szarych partii", która nareszcie będzie reprezentować interesy nie tylko pięknych i zadowolonych, ale także pokrzywdzonych przez gospodarcze przemiany i ekscesy kapitalizmu. Nie ma już kurczowego trzymania się jednej tematyki, zamiast tego spora część z nas potrafi z równym przekonaniem mówić zarówno o sprawach im bliskich z dotychczasowej działalności, jak również o innych kwestiach zielonej polityki. Gej opowiadający o związkach zawodowych przestaje zatem być rodzynkiem, a staje się normą, a to olbrzymi krok w kierunku tworzenia sprawnej organizacji.
Przyjęliśmy także cztery uchwały - w sprawie natychmiastowego wycofania wojsk polskich z Iraku i Afganistanu, tzw. "tarczy antyrakietowej", olimpiady w Pekinie i żałosnego stanu praw człowieka i pracowniczych w tym kraju, a także apel o podwyższenie udziału nakładów na naukę, oświatę i służbę zdrowia w PKB do poziomu średniej w Unii Europejskiej. Nie bawiliśmy się w niuansowanie stanowisk, były one twarde i stanowcze, a zatem mocne w wymowie. Dwie uchwały gospodarcze - o nowej polityce rolnej i o dochodzie gwarantowanym nie przeszły, przy czym pomysły w nich zawarte będą elementami programu, nad którym będziemy dyskutować w maju. Całe obrady protokołowała też Aleksandra Sowa, nasza dzielna współpracowniczka z Krakowa, a także Rafał Malarski (również Gród Kraka) i uniżenie piszący nadworny skryba Zielonego Miasta, które opisaliśmy i już wkrótce podam szczegóły.
Może to i dobrze, że nie ma śladów materialnych pokongresowego rozprężenia i nie mogę ze względów grzecznościowych wskazać na to, kto kaszlał z powodu zapachu papierosów i jakie to niosło za sobą skutki do dialogu prowadzonego przez pasażerki i pasażerów pojazdu, a także jak wyglądało sprzątanie klubu M25 po zakończeniu obrad. Nie brakowało podziękowań i sprzątania naszego biura na Pięknej, które będzie jeszcze trochę dochodzić do siebie. Wkrótce odbędzie się pierwsze zebranie Zarządu Krajowego, a więc praca ruszy pełną parą. Idziemy w przyszłość silni, zwarci i gotowi - usłyszycie o nas jeszcze nie raz i nie dwa. Alleluja i do przodu!
Nie będę z racji miejsca i faktu, że wybraliśmy do organów centralnych prawie 30 osób przytaczał wszystkich imion i nazwisk wybranych na urzędy. Pochwalę się jednak, że koło warszawskie jako jedynie dobiło do statutowego progu 5 osób z jednego regionu w Radzie Krajowej. Poza Agnieszką i Darkiem do Zarządu Krajowego wybrany został Jakub Grabiec, skarbnik naszego koła, a także niżej piszący, zaś Magdalena Mosiewicz nadal zasiadać będzie w Radzie Krajowej. Nastroje były na tyle ożywione po wczorajszym sprawnym przebiegu obrad że udało nam się wypełnić te ciała aż po maksymalny, dopuszczalny przez statut próg. 20 członkiń i członków Zielonych reprezentuje różne postawy, ma za sobą rozmaite doświadczenia życiowe i pochodzi z wielu różnych stron. Będzie to wartość, która ma sporą szansę zaprocentować.
To, co zapamiętam z tego spotkania prawdziwych ideowców to niesamowita odwaga. Zobaczyłem ludzi, którzy nie bali się krytykować mechanizmów neoliberalnej gospodarki i obecnego przesunięcia sceny politycznej na prawo. Coraz bardziej widać chęć stworzenia alternatywy dla "szarych partii", która nareszcie będzie reprezentować interesy nie tylko pięknych i zadowolonych, ale także pokrzywdzonych przez gospodarcze przemiany i ekscesy kapitalizmu. Nie ma już kurczowego trzymania się jednej tematyki, zamiast tego spora część z nas potrafi z równym przekonaniem mówić zarówno o sprawach im bliskich z dotychczasowej działalności, jak również o innych kwestiach zielonej polityki. Gej opowiadający o związkach zawodowych przestaje zatem być rodzynkiem, a staje się normą, a to olbrzymi krok w kierunku tworzenia sprawnej organizacji.
Przyjęliśmy także cztery uchwały - w sprawie natychmiastowego wycofania wojsk polskich z Iraku i Afganistanu, tzw. "tarczy antyrakietowej", olimpiady w Pekinie i żałosnego stanu praw człowieka i pracowniczych w tym kraju, a także apel o podwyższenie udziału nakładów na naukę, oświatę i służbę zdrowia w PKB do poziomu średniej w Unii Europejskiej. Nie bawiliśmy się w niuansowanie stanowisk, były one twarde i stanowcze, a zatem mocne w wymowie. Dwie uchwały gospodarcze - o nowej polityce rolnej i o dochodzie gwarantowanym nie przeszły, przy czym pomysły w nich zawarte będą elementami programu, nad którym będziemy dyskutować w maju. Całe obrady protokołowała też Aleksandra Sowa, nasza dzielna współpracowniczka z Krakowa, a także Rafał Malarski (również Gród Kraka) i uniżenie piszący nadworny skryba Zielonego Miasta, które opisaliśmy i już wkrótce podam szczegóły.
Może to i dobrze, że nie ma śladów materialnych pokongresowego rozprężenia i nie mogę ze względów grzecznościowych wskazać na to, kto kaszlał z powodu zapachu papierosów i jakie to niosło za sobą skutki do dialogu prowadzonego przez pasażerki i pasażerów pojazdu, a także jak wyglądało sprzątanie klubu M25 po zakończeniu obrad. Nie brakowało podziękowań i sprzątania naszego biura na Pięknej, które będzie jeszcze trochę dochodzić do siebie. Wkrótce odbędzie się pierwsze zebranie Zarządu Krajowego, a więc praca ruszy pełną parą. Idziemy w przyszłość silni, zwarci i gotowi - usłyszycie o nas jeszcze nie raz i nie dwa. Alleluja i do przodu!
1 komentarz:
Lepiej napisz, co się działo w piątek :P
No, ale i tak się wyrabiasz - bo wreszcie jest o mnie. xD :P
Prześlij komentarz