Po wielu dniach przygotowań wreszcie ruszyliśmy z kopyta. Już dzień wcześniej, korzystając z roku przestępnego, zorganizowaliśmy w jednym z Instytutów PAN debatę klimatyczną, w której udział wzięło ok. 60 osób. Paneliści przedstawiali kolejno zalety preferowanych przez siebie rozwiązań - współprzewodniczący Zielonych, Dariusz Szwed mówił o możliwościach związanych z alternatywnymi źródłami energii, w tym ze słońcem. Linia opłacalności energii słonecznej, obecnie biegnąca na poziomie Hiszpanii i Włoch ma w ciągu kilkunastu lat przesunąć się najpierw do Węgier, by następnie objąć też i Polskę. Dużą rolę w zwalczaniu efektów zmian klimatycznych ma odgrywać także oszczędzanie energii w postaci tzw. negawatów - lepsza izolacja domów, żarówki energooszczędne czy też ogniwa fotowoltaiczne zakładane na dachach domostw zmniejszają zarówno ich emisje gazów cieplarnianych, jak i wpływają na realne obniżenie kosztów życia. A te będą rosły - na co zwracał uwagę prof. Krzysztof Żmijewski, mówiąc o bardzo poważnych podwyżkach cen energii, które nas czekają.
Jakie są zatem proponowane kierunki zmian? Z jednej strony prof. Żmijewski, Przewodniczący Społecznej Rady Konsultacyjnej Energetyki polecał uwadze problem strat energii podczas jej przesyłu i problemów z napięciem - w jego domku na wsi żarówka inna niż tradycyjna po prostu nie zadziała. Sporo emocji wzbudziła prezentacja jednego z panelistów mówiąca o zaletach energii atomowej, jej czystości i ekologiczności wzbudziła niemało emocji. Rzecz jasna nie obyło się bez zapewnień, że oto reaktory spełniają wszelkie standardy bezpieczeństwa (dlatego w ostatnich latach doliczono się 22 poważnych awarii) i są źródłem taniej energii (jak w Finlandii, gdzie rząd włożył grube miliony ponad plan związany z budową wiecznie opóźniającego się reaktora), którą to chwali Unia Europejska (przy wydatnych naciskach lobby proatomowego, dysponującego odpowiednimi pieniędzmi przy wesprzeć każdą, nawet najbardziej absurdalną teorię).
Dyskusja przeciągnęła się dość długo, ale trzeba było też w końcu wybrać się do domów i przygotować się mentalnie i fizycznie do czekającego w M25 kongresu. Po 10.00 rano byłem na Mińskiej, zarejestrowałem się i mogłem przystąpić tak do czynnego uczestnictwa, jak i zapisywania przebiegu zdarzeń. Nie tylko prywatnie zresztą - w końcu przypadła mi rola protokolanta. Na wstępie wybrane zostały organy prezydium, a następnie przystąpiliśmy do wielogodzinnej, żmudnej pracy nad projektem poprawek w naszym statucie, autorstwa Grzegorza Basiaka.
Wypada nam tylko podziękować Grześkowi za jego ciężką i owocną pracę, która w dużej mierze ma szansę wpłynąć na usprawnienie codziennego funkcjonowania partii. Bardzo wyraźnie zostały wyszczególnione kompetencje poszczególnych organów krajowych. Nie obyło się bez sporych kontrowersji i długich dyskusji, ale przejście przez ponad 60 poprawek nie mogło być szybkie, łatwe i przyjemne - ważne zresztą, że wszystkie zdążyliśmy przegłosować w jeden dzień.
Uznaliśmy, że najlepiej będzie używać nazwy "przewodniczący" i "przewodnicząca" w kontaktach tak wewnątrz, jak i na zewnątrz partii (aczkolwiek nie byłem entuzjastą tego pomysłu), zrezygnowaliśmy na chwilę obecną z planu preambuły, Rady Kobiet i Rady Mniejszości, przegłosowaliśmy też minimalną większością zasadę, że min. 40% pierwszych miejsc na listach wyborczych powinno przypadać każdej z płci.
Staż kandydacki został skrócony z 3 do 1 miesiąca, a ponadto powstała możliwość powoływania kół nadzwyczajnych w sytuacji, gdy nie ma warunków do utworzenia koła zwykłego (np. mniej niż 5 członkiń/członków czy też duże rozproszenie terytorialne). Te wszystkie rozwiązania mają ułatwić funkcjonowanie organizacji, aczkolwiek przy wielu z tych pomysłach słychać było odmienne głosy, będące najlepszym dowodem na partyjny pluralizm.
Pod koniec wieczoru, przed koniecznością opuszczenia sali pozostali na niej delegaci i delegatki (ponad 50 w szczytowym momencie) posłuchali sprawozdań z działalności organów Zielonych 2004, a także startu partii w poszczególnych wyborach. Powoli rozpoczyna się też debata nad przyszłością i kierunkiem ugrupowania, jego pozycji na scenie politycznej i szans na przyszłość. Z całą pewnością kontynuowana będzie jutro, gdy po głosowaniu kandydatur do organów centralnych nowej kadencji Adam Ostolski przedstawi kluczowe tezy programowe przed planowanym na maj kongresem mającym przyjąć linię partii. Dziś pozostaje nam już tylko spać, szczególnie po obfitych posiłkach u Wietnamczyków na placu Zbawiciela (bez kryptoreklamy, broń Boże;))
Rozluźniliśmy też nieco parytet regionalny - teraz w Radzie Krajowej będzie mogło być 5 członkiń i członków kół z danego województwa, w porównaniu do 3 na chwilę obecną.
Jakie są zatem proponowane kierunki zmian? Z jednej strony prof. Żmijewski, Przewodniczący Społecznej Rady Konsultacyjnej Energetyki polecał uwadze problem strat energii podczas jej przesyłu i problemów z napięciem - w jego domku na wsi żarówka inna niż tradycyjna po prostu nie zadziała. Sporo emocji wzbudziła prezentacja jednego z panelistów mówiąca o zaletach energii atomowej, jej czystości i ekologiczności wzbudziła niemało emocji. Rzecz jasna nie obyło się bez zapewnień, że oto reaktory spełniają wszelkie standardy bezpieczeństwa (dlatego w ostatnich latach doliczono się 22 poważnych awarii) i są źródłem taniej energii (jak w Finlandii, gdzie rząd włożył grube miliony ponad plan związany z budową wiecznie opóźniającego się reaktora), którą to chwali Unia Europejska (przy wydatnych naciskach lobby proatomowego, dysponującego odpowiednimi pieniędzmi przy wesprzeć każdą, nawet najbardziej absurdalną teorię).
Dyskusja przeciągnęła się dość długo, ale trzeba było też w końcu wybrać się do domów i przygotować się mentalnie i fizycznie do czekającego w M25 kongresu. Po 10.00 rano byłem na Mińskiej, zarejestrowałem się i mogłem przystąpić tak do czynnego uczestnictwa, jak i zapisywania przebiegu zdarzeń. Nie tylko prywatnie zresztą - w końcu przypadła mi rola protokolanta. Na wstępie wybrane zostały organy prezydium, a następnie przystąpiliśmy do wielogodzinnej, żmudnej pracy nad projektem poprawek w naszym statucie, autorstwa Grzegorza Basiaka.
Wypada nam tylko podziękować Grześkowi za jego ciężką i owocną pracę, która w dużej mierze ma szansę wpłynąć na usprawnienie codziennego funkcjonowania partii. Bardzo wyraźnie zostały wyszczególnione kompetencje poszczególnych organów krajowych. Nie obyło się bez sporych kontrowersji i długich dyskusji, ale przejście przez ponad 60 poprawek nie mogło być szybkie, łatwe i przyjemne - ważne zresztą, że wszystkie zdążyliśmy przegłosować w jeden dzień.
Uznaliśmy, że najlepiej będzie używać nazwy "przewodniczący" i "przewodnicząca" w kontaktach tak wewnątrz, jak i na zewnątrz partii (aczkolwiek nie byłem entuzjastą tego pomysłu), zrezygnowaliśmy na chwilę obecną z planu preambuły, Rady Kobiet i Rady Mniejszości, przegłosowaliśmy też minimalną większością zasadę, że min. 40% pierwszych miejsc na listach wyborczych powinno przypadać każdej z płci.
Staż kandydacki został skrócony z 3 do 1 miesiąca, a ponadto powstała możliwość powoływania kół nadzwyczajnych w sytuacji, gdy nie ma warunków do utworzenia koła zwykłego (np. mniej niż 5 członkiń/członków czy też duże rozproszenie terytorialne). Te wszystkie rozwiązania mają ułatwić funkcjonowanie organizacji, aczkolwiek przy wielu z tych pomysłach słychać było odmienne głosy, będące najlepszym dowodem na partyjny pluralizm.
Pod koniec wieczoru, przed koniecznością opuszczenia sali pozostali na niej delegaci i delegatki (ponad 50 w szczytowym momencie) posłuchali sprawozdań z działalności organów Zielonych 2004, a także startu partii w poszczególnych wyborach. Powoli rozpoczyna się też debata nad przyszłością i kierunkiem ugrupowania, jego pozycji na scenie politycznej i szans na przyszłość. Z całą pewnością kontynuowana będzie jutro, gdy po głosowaniu kandydatur do organów centralnych nowej kadencji Adam Ostolski przedstawi kluczowe tezy programowe przed planowanym na maj kongresem mającym przyjąć linię partii. Dziś pozostaje nam już tylko spać, szczególnie po obfitych posiłkach u Wietnamczyków na placu Zbawiciela (bez kryptoreklamy, broń Boże;))
Rozluźniliśmy też nieco parytet regionalny - teraz w Radzie Krajowej będzie mogło być 5 członkiń i członków kół z danego województwa, w porównaniu do 3 na chwilę obecną.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz