Niedziela była ważnym dniem dla prawobrzeżnej części Warszawy. Wszystko z powodu uroczystości 360. rocznicy nadania przez króla Władysława IV praw miejskich osadzie o tejże nazwie. Kulminacją obchodów była połączona sesja rad dzielnic Praga Północ i Praga Południe, która odbyła się w Teatrze Powszechnym. Rani uznali obecny rok Rokiem Pragi i kto wie, czy jeśli władze dzielnic i miasta nie poświęcą im nieco więcej uwagi górnolotne słowa nie staną się ciałem.
By jednak tak się stało, należy zwrócić uwagę na to, jak jest teraz i jakimi metodami należy działać, by było lepiej. Prawdą jest opinia, że jest to dzielnica kontrastów, co może stać się jej wielką zaletą. Kontrasty te powinny jednak być li tylko architektoniczne, nie zaś społeczne, jak ma to miejsce obecnie. Badania socjologiczne wskazują wyraźnie, że istnieje spora grupa mieszkanek i mieszkańców "szemranych" ulic Pragi Północ, która ani razu (!) nie była w lewobrzeżnej części miasta. Wraz z rozwojem życia kulturalnego rozziew pomiędzy ubogimi mieszkańcami dzielnicy, a odwiedzającymi ją klientami kawiarenek czy też innych lokali kulturalnych staje się coraz bardziej widoczny.
Niewątpliwym skarbem i atutem Pragi jest jej zabudowa - ocalało tu mnóstwo kamienic i innych budynków, które w reszcie miasta należało odbudowywać niekiedy od zera. Wieloletnie zaniedbania sprawiły jednak, że wiele z tych miejsc jest w opłakanym stanie i bez gruntownych inwestycji będą raczej odstraszać niż zachęcać do wizyty. Rewitalizacja i poprawa stanu technicznego nie może jednak być usprawiedliwieniem dla prób wyrzucania ubogich lokatorów z ich mieszkań. Należy dołożyć wszelkich starań, by dzielnica wypiękniała bez zmieniania obszarów nędzy w ogrodzone osiedla dla odpowiednio zamożnych wybrańców.
Praga, tak ta północna, jak i południowa, potrzebują swoistych "jąder kondensacji", miejsc, które będą traktowane przez ich mieszkańców jako epicentra życia społecznego i kulturalnego, integrującego społeczność i zachęcające resztę Warszawianek i Warszawiaków do wizyty. Południe jest tu chyba w lepszej sytuacji, ma bowiem olbrzymi obszar przyszłego Stadionu Narodowego i okoliczny Park Skaryszewski do dyspozycji. Północ powinna pomyśleć na placem Hallera - wiadomo, że nie licząc meczy piłkarskich i ewentualnych koncertów światowych gwiazd trudno będzie przebić imprezami masowymi Plac Defilad czy Pola Mokotowskie. Można jednak zaproponować imprezy bardziej kameralne, niszowe, które przyciągną np. miłośników muzyki klasycznej, jak to jest obecnie z "Praską Jesienią".
Jednym z proponowanych tropów jest opinia prof. Drozdowskiego w stołecznej "Rzeczpospolitej", proponującego uczynić z Pragi prawdziwe centrum sportowe. Tego typu obiekty mają jednak to do siebie, że są drogie w budowie i eksploatacji, a jeśli widzi się, jak wiele trudu wymagało otwarcie Górki Szczęśliwickiej (o co Zieloni upominali się w swoim programie samorządowym w 2006) można mieć wątpliwości, czy byłoby to takie proste. Może zatem spróbować wspierać już zachodzące procesy, które chcą z tych dzielnic zrobić warszawski odpowiednik krakowskiego Kazimierza? W grodzie Kraka zaniedbana dzielnica właśnie poprzez inwestycje w życie kulturalne znów ożyła, tak więc być może czas np. na preferencyjne stawki czynszu dla chcących budować nowe lokale gastronomiczne, klubokawiarnie etc.? Wystarczy popatrzeć na Saską Kępę by uznać, że to dobry model rozwoju.
Południe Pragi to także dużo terenów zielonych. Warto o nie dbać i odnotowywać pozytywne zjawiska, jak chociażby imponującą sieć ścieżek rowerowych. Wydaje się, że przeszczepienie tego typu rozwiązań na północ byłoby z korzyścią dla zrównoważonego rozwoju całej prawobrzeżnej części stolicy. Poprzez tego typu działania - zielone i kulturalne - można jednocześnie tworzyć miejsca pracy, jak i przyciągać do siebie turystów z kraju i ze świata. Jeśli włodarze tych dzielnic wspólnie dojdą do tych wniosków, wtedy być może 2008 rok będzie rokiem przełomu - z korzyścią dla nas wszystkich.
Źródło zdjęcia: Wikipedia
By jednak tak się stało, należy zwrócić uwagę na to, jak jest teraz i jakimi metodami należy działać, by było lepiej. Prawdą jest opinia, że jest to dzielnica kontrastów, co może stać się jej wielką zaletą. Kontrasty te powinny jednak być li tylko architektoniczne, nie zaś społeczne, jak ma to miejsce obecnie. Badania socjologiczne wskazują wyraźnie, że istnieje spora grupa mieszkanek i mieszkańców "szemranych" ulic Pragi Północ, która ani razu (!) nie była w lewobrzeżnej części miasta. Wraz z rozwojem życia kulturalnego rozziew pomiędzy ubogimi mieszkańcami dzielnicy, a odwiedzającymi ją klientami kawiarenek czy też innych lokali kulturalnych staje się coraz bardziej widoczny.
Niewątpliwym skarbem i atutem Pragi jest jej zabudowa - ocalało tu mnóstwo kamienic i innych budynków, które w reszcie miasta należało odbudowywać niekiedy od zera. Wieloletnie zaniedbania sprawiły jednak, że wiele z tych miejsc jest w opłakanym stanie i bez gruntownych inwestycji będą raczej odstraszać niż zachęcać do wizyty. Rewitalizacja i poprawa stanu technicznego nie może jednak być usprawiedliwieniem dla prób wyrzucania ubogich lokatorów z ich mieszkań. Należy dołożyć wszelkich starań, by dzielnica wypiękniała bez zmieniania obszarów nędzy w ogrodzone osiedla dla odpowiednio zamożnych wybrańców.
Praga, tak ta północna, jak i południowa, potrzebują swoistych "jąder kondensacji", miejsc, które będą traktowane przez ich mieszkańców jako epicentra życia społecznego i kulturalnego, integrującego społeczność i zachęcające resztę Warszawianek i Warszawiaków do wizyty. Południe jest tu chyba w lepszej sytuacji, ma bowiem olbrzymi obszar przyszłego Stadionu Narodowego i okoliczny Park Skaryszewski do dyspozycji. Północ powinna pomyśleć na placem Hallera - wiadomo, że nie licząc meczy piłkarskich i ewentualnych koncertów światowych gwiazd trudno będzie przebić imprezami masowymi Plac Defilad czy Pola Mokotowskie. Można jednak zaproponować imprezy bardziej kameralne, niszowe, które przyciągną np. miłośników muzyki klasycznej, jak to jest obecnie z "Praską Jesienią".
Jednym z proponowanych tropów jest opinia prof. Drozdowskiego w stołecznej "Rzeczpospolitej", proponującego uczynić z Pragi prawdziwe centrum sportowe. Tego typu obiekty mają jednak to do siebie, że są drogie w budowie i eksploatacji, a jeśli widzi się, jak wiele trudu wymagało otwarcie Górki Szczęśliwickiej (o co Zieloni upominali się w swoim programie samorządowym w 2006) można mieć wątpliwości, czy byłoby to takie proste. Może zatem spróbować wspierać już zachodzące procesy, które chcą z tych dzielnic zrobić warszawski odpowiednik krakowskiego Kazimierza? W grodzie Kraka zaniedbana dzielnica właśnie poprzez inwestycje w życie kulturalne znów ożyła, tak więc być może czas np. na preferencyjne stawki czynszu dla chcących budować nowe lokale gastronomiczne, klubokawiarnie etc.? Wystarczy popatrzeć na Saską Kępę by uznać, że to dobry model rozwoju.
Południe Pragi to także dużo terenów zielonych. Warto o nie dbać i odnotowywać pozytywne zjawiska, jak chociażby imponującą sieć ścieżek rowerowych. Wydaje się, że przeszczepienie tego typu rozwiązań na północ byłoby z korzyścią dla zrównoważonego rozwoju całej prawobrzeżnej części stolicy. Poprzez tego typu działania - zielone i kulturalne - można jednocześnie tworzyć miejsca pracy, jak i przyciągać do siebie turystów z kraju i ze świata. Jeśli włodarze tych dzielnic wspólnie dojdą do tych wniosków, wtedy być może 2008 rok będzie rokiem przełomu - z korzyścią dla nas wszystkich.
Źródło zdjęcia: Wikipedia
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz