30 września 2014

Erbel na Chłodnej: „Nie chcę „miasta-bombonierki”.


W niedzielny wieczór w klubokawiarni Chłodna 25 odbyło się kolejne z cyklu spotkań z kandydatami i kandydatkami na najwyższe stanowisko w stołecznym samorządzie. Tym razem gościnią Jana Fusieckiego i Bogumiła Kolmasiaka była kandydatka na prezydentkę Warszawy z ramienia Partii Zieloni - Joanna Erbel. 



Rozmowa rozpoczęła się od wyjaśnienia sytuacji ruchów miejskich. Fusiecki zapytał, czy brak wspólnej listy wyborczej ruchów miejskich jest porażką. Erbel stwierdziła, iż na pewno nie można tak tego nazwać. - Udało nam się uniknąć sytuacji, w której gramy przeciwko sobie. Zawarliśmy kiedyś swego rodzaju pakt o nieagresji. Zieloni startują na do Rady Miasta i na fotel Prezydenta, a ruchy miejskie - do dzielnic. Nie ma więc, wbrew temu, co piszą media, dziesięciu konkurencyjnych list społecznych. Poza tym Janek Śpiewak, reprezentujący Miasto Jest Nasze, pomimo tego że jego organizacja oficjalnie mnie nie popiera, ostatnio zadeklarował w jednym z wywiadów, że odda na mnie głos. Oczywiście dla wyborcy byłoby łatwiej, gdyby była jedna lista, ale tak się nie stało. Przez najbliższe kilka tygodni będziemy udowadniać, że nasze postulaty są zbliżone, że mamy wspólne cele – tłumaczyła Erbel.



- Tym, co mi przeszkadza w tej kampanii, jest brak prawdziwej debaty o mieście - kontynuowała. - Jestem jedyną osobą, która przedstawiła kompleksowy pomysł na Warszawę. Bardzo ubolewam nad tym, że tylko ja mam opracowany program i nie mam z kim rozmawiać i debatować. Co jakiś czas pojawia się jakiś wywiad lub prowadzi się rozmowę na poziomie serwisów plotkarskich – kto, z kim i kogo gdzie widziano. Hanna Gronkiewicz-Waltz nie pokazała swojego programu, odmawia też udziału w debatach. Zamiast tego, zgodnie z podpowiedziami PRówców, jeździ na rowerze. W ogóle ścieżek rowerowych jest więcej i są bardziej czerwone niż wcześniej, jakby Ratusz chciał wszystkim pokazać, że nie warto głosować na kandydatkę na rowerze, bo wszystko załatwią oni - podkreśliła Erbel. - Panuje takie przekonanie, że wystarczy zrobić jakieś wydarzenie, coś otworzyć, czy gdzieś się pokazać, aby dać do zrozumienia, że nasze postulaty zostały wchłonięte przez rządzących.

- Gdy obserwuję, jak szybko się to miasto zmienia, to jest to „dobra-zła wiadomość”. Dobra, ponieważ w mieście się coś poprawia, a zła, gdyż istnieje duże zagrożenie, że po wyborach ten kierunek zmian zostanie zmieniony. Może zdarzyć się tak, że kierunek prospołeczy obrany przez Hannę Gronkiewicz-Waltz jest realizowany tylko teraz, a  po wyborach zostanie nam już tylko ten drugi kierunek, czyli drogie i niepotrzebne inwestycje, wydatki i zanik partycypacji – mówiła kandydatka.  



Podczas debaty padło pytanie dotyczące sondaży, w których Erbel od rządzącej Prezydent dzieli spory dystans – Czy zamierzacie coś zrobić z tym, żeby tę sytuację zmienić?- pytał Fusiecki. - Oczywiście, że planujemy różne działania, ale na razie nie będę o nich mówić. Poza tym na początku października zostaną ogłoszone listy. Wtedy też kandydaci oraz kandydatki na radne i radnych będą mogli rozpocząć właściwą kampanię. Jeśli chodzi o sondaże, to z jednej strony można powiedzieć, że wydają się korzystne dla PO, ale z drugiej strony pokazują, że PiS praktycznie „odpuścił” sobie Warszawę. To akurat działa na moją korzyść. Osoby, które dotychczas głosowały na PO tylko po to, żeby głosować przeciw PiS-owi, mogą teraz pozwolić sobie na wybór pozytywny - za postulatami, a nie przeciw konkretnej partii z obawy o jej wygraną. Ludzie mogą głosować bezpiecznie za swoją wizją miasta i mam nadzieję, że poprą nas. – przekonywała Erbel.  - Poza tym planujemy przeprowadzić dużą akcję profrekwencyjną, żeby ukazać ludziom łatwość dopisania się do rejestru wyborców. 



Podczas spotkania padło pytanie o Piotra Guziała, kontrkandydata Joanny Erbel, który goszcząc na Chłodnej wspomniał o korzystnym porozumieniu, jakie proponował Zielonym, aby skonsolidować głosy przeciwników Hanny Gronkiewicz-Waltz. Wiadomo, że Partia Zieloni jest partią bardzo profesjonalną, ekspercką, ale nie posiada takiego zaplecza biznesowego i może być jej ciężko walczyć o wynik, który zapewni wejście do głównej stawki. Zatem czy propozycja Guziała nie była słuszna? – pytał jeden z prowadzących. - Piotr Guział nie powiedział, jak wyglądała jego propozycja – odparła Erbel - Chciał, abym całkowicie się wycofała z kampanii i stanęła za nim. Co dla mnie, jako osoby, która idzie do wyborów z własnym programem, z własna wizja miasta, z konkretnymi przekonaniami, było nie do przyjęcia. Poza tym pójście z Guziałem zmuszałoby mnie to do podpisania się pod jego programem, który zawiera się w dwóch postulatach: „Hanna Gronkiewicz-Waltz musi odejść” i „Piotr Guział na Prezydenta”. Propozycje WWS były dla nas nie do zaakceptowania, nie byliśmy traktowani jak partner. Nie było dalszej wizji współpracy, wizji miasta. Były to rozbieżne strategie – odpowiadała Joanna Erbel. 

Prowadzący spotkanie pytali o ruchy miejskie i ich brak doświadczenia menedżerskiego i samorządowego.  - Wychodzi się z założenia, że osoba, która kandyduje na radnego lub radną z ramienia dużej partii w magiczny sposób nabywa kompetencje – ironizowała Erbel. Jak się jednak okazuje na przykładzie wielu projektów, społecznicy i społeczniczki bardzo szybko się uczą i mają pokaźne zaplecze eksperckie, często większe niż niejeden radny czy radna – kontynuowała kandydatka. – Gdy pisałam swój program w gronie kilkudziesięciu ekspertów, były wśród nich osoby, które pisały Społeczną Strategię Warszawy, prowadziły projekty na rzecz miasta. Jak się okazuje, pracuję z tymi samymi specjalistami, co Ratusz. Współpracuję z ekspertami od ekonomii społecznej, takimi jak Krzysztof Cibor, czy od zieleni, jak dr Krzysztof Herman. Moim zapleczem eksperckim, jeśli chodzi o transport, jest między innymi Zielone Mazowsze czy SISKOM. Miasto rozwija się niespójnie, ponieważ nie ma jednej jego wizji. Hanna Gronkiewicz-Waltz unika teraz debat, bo sama nie wie, w jakim kierunku idzie Warszawa – uderzyła w urzędującą prezydentkę Erbel. - Jest takie przekonanie, że to miasto jest bardzo dobrze zarządzane, ponieważ była prezeska NBP musi podejmować najlepsze decyzje. A takich „najlepszych decyzji”, które są na granicy absurdu, jest bardzo dużo –punktowała Joanna Erbel.


Kandydatka wytknęła także obecnej administracji brak pomysłu  na rewitalizację Pragi  - Z jednej strony brakuje 160 tysięcy na remont i urządzenie dwóch lokali użytkowych dedykowanych lokalnej społeczności Pragi, z drugiej - miasto wykłada 5 milionów na kawiarnię Plażowa, która jest ładnym budynkiem, ale nie wpływa na to, że dzieci na Pradze nie muszą bawić się na ulicy. To są absurdy – wyliczała Erbel. - Niestety jest ich więcej. Całą debatę o transporcie miejskim i dużych inwestycjach zdominowała drugą linię metra. A o tym, że do roku 2020 mamy ostatnia szansę na 80-procentową dopłatę unijną do tramwajów, w ogóle się nie mówi. Jedyne co robi Ratusz to szafowanie liczbami – „wydaliśmy taką kwotę na taką inwestycję.” A czy przypadkiem nie było to za dużo, czy przypadkiem te pieniądze nie powinny iść gdzie indziej? My proponujemy całkowitą zmianę logiki. Zrezygnowanie z dużych, niepotrzebnych inwestycji i zadbanie o to, żeby Warszawa była miastem do życia. Nie „miastem-bombonierką”, ale policentryczną metropolią, która rządzi się polityką dnia codziennego. 



Na pytanie na temat samorządności i większego udziału mieszkańców i mieszkanek w życiu miasta, Erbel podkreśliła, że chce wreszcie dopuścić ich do głosu - Jestem za większą decentralizacją, warszawiacy i warszawianki powinni móc uczestniczyć w życiu politycznym. Żeby to robić, muszą być bliżej swoich radnych dzielnicowych, którzy z kolei powinni mieć większe kompetencje. Powoli odradzają się Rady Osiedli – coraz więcej osób chce startować do istniejących i zawiązywać nowe – podkreślała Erbel. - Ludzie zaczynają brać sprawy w swoje ręce. Jesteśmy w momencie przełomowym i musimy teraz angażować wszystkie nasze siły, aby tę demokracje na poziomie miejskim realizować.

Duże poruszenie wywołał aspekt reprywatyzacji, temat tak istotny w Warszawie. – Władze Warszawy omijają reprywatyzację dość dużym łukiem - zaczęła Erbel. – Ratusz nie robi nic, mimo że Hanna Gronkiewicz-Waltz jest wiceprzewodniczącą rządzącej partii, nie była w stanie przeprowadzić ani jednego z przygotowanych przez jej urzędników projektów ustaw, skądinąd niedoskonałych. Miasto nie pomaga lokatorom zwracanych kamienic, nie sprawdza czy zwrot takiej nieruchomości się należy, a jeśli sprawy ocierają się o prokuraturę to o prawa mieszkańców walczą organizacje lokatorskie, a nie samorządowcy. My chcemy pokazać, że Ratusz nie troszczy się o nasze dobro wspólne –  zauważyła kandydatka. – Dopóki reprywatyzacja dotykała tylko lokatorów, była przedmiotem zainteresowania wąskiej grupy ludzi. Ale gdy okazuje się, że do zwrotu jest np. Królikarnia, przedszkola tracą swoje tereny, oddaje się boiska szkolne to uświadamiamy sobie, że problem ten dotyczy ogółu mieszkańców. – zwróciła uwagę Erbel. – Nie ma planów miejscowych, jest bardzo dużo zaniedbań po tej stronie. Nie ma żadnej kontroli, brakuje pomysłu, aby w kompleksowy sposób śledzić i sprawdzać proces zwrotowy. Miasto nie negocjuje ze spadkobiercami, tylko od razu z automatu oddaje nieruchomości. Część tych zwrotów odbywa się na podstawie nielegalnych dokumentów. -  punktowała Erbel - My chcemy dążyć do uchwalenia ustawy reprywatyzacyjnej, ale też dokładnie kontrolować dokumenty zwrotowe  – stwierdziła kandydatka.



W dalszej części oddano głos zgromadzonej publiczności. Pojawiły się pytania dotyczące obrony lokalnego handlu, oczywiście w kontekście przejęcia przez dyskont Biedronka kina Femina. – Rozprzestrzenianie się takich sklepów bardzo mnie martwi – przyznała Erbel. - Miasto powinno temu przeciwdziałać i chronić małe sklepy. Szczególnie, gdy tracimy miejsca symboliczne, takie jak wspomniana już Femina. Władze według mnie powinny interweniować. To jest wielkie wyzwanie dla miasta. Bo oprócz strategii rozwoju handlu, władzom brakuje świadomej polityki lokalowej. Przecież Warszawa ma wiele lokali komunalnych, które stoją puste, a można je wykorzystać na lokalny handel czy rzemiosło. Są to bowiem lokalne miejsca pracy, a ich właścicieli nie można doprowadzać do tego, żeby stawali się pracownikami na kasie w dyskontach.Trzeba pomóc lokalnym przedsiębiorcom. – przekonywała goszcząca na Chłodnej kandydatka na prezydentkę. 


Kandydatka Partii Zieloni zadeklarowała także, że zadba o estetykę przestrzeni publicznej – Jeśli chodzi o reklamy w mieście, możemy skutecznie egzekwować ich zgodność z planem miejscowym, usuwać te pojawiające się w pasie drogowym, a także dawać dobry przykład, nie korzystając z reklamy zewnętrznej w promocji miasta. Druga kwestia to mała architektura. Mimo że mamy sprawnego Naczelnika ds. Estetyki, to wiele przestrzeni zostało zaprojektowanych przez drogowców – mówiła. - Postulujemy również przywrócenie stanowiska Naczelnego Architekta Warszawy -  zakończyła Erbel. Kandydatka zadeklarowała, że nie zamierza w kampanii korzystać z bilboardów reklamowych i zachęca do tego swoich kontrkandydatów.  Na tym, między innymi, polega dbanie o estetykę przestrzeni publicznej. – Poza tym, dopóki nie będziemy mieć ustawy o ochronie krajobrazu, to możemy jedynie wywierać taką miękką presję. Ale zamierzamy to robić - konkludowała Erbel.




Na koniec padło pytanie dotyczące planów na przyszłość Joanny Erbel i jej ewentualnego startu w wyborach parlamentarnych – Nastawiam się na konsekwentny marsz do samorządu, a nie skakanie od wyborów do wyborów. Wiem, że na okoliczność wyborów parlamentarnych w Partii Zieloni jest dużo osób bardziej kompetentnych w sprawach krajowych niż ja. Każdy z tych poziomów rządzenia ma inna specyfikę. Inną specyfikę ma Rada Osiedla, a inne decyzje podejmuje się na poziomie parlamentarnym. Ja się najlepiej czuję na poziomie samorządowym, na poziomie miasta -  zakończyła Joanna Erbel. 

Zespół Zielonej Warszawy

Brak komentarzy:

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...