Do obywatelek i obywateli m.st. Warszawy!
Jesteśmy zdumieni listem otwartym koła Projekt: Polska Warszawa do Prezydenta RP Bronisława Komorowskiego, Prezydent m.st. Warszawy Hanny Gronkiewicz-Waltz oraz burmistrza dzielnicy Śródmieście Wojciecha Bartelskiego. Adresowany do warszawskich i państwowych urzędników, w istocie zwrócony jest do nas wszystkich, obywatelek i obywateli miasta – choć ponad naszymi głowami. Pouczający ton listu odbieramy jako grożenie palcem warszawskiej społeczności oraz nakaz bezkrytycznego przyjmowania wszystkich decyzji władzy, łącznie z tymi, wobec których postawą szczególnie szkodliwą byłaby bierność i brak reakcji.
Każda obywatelka i każdy obywatel naszego miasta ma prawo do formalnego i nieformalnego zrzeszania się, prawo do wyrażania swoich poglądów oraz prezentowania ich przed organami samorządowymi. Gwarantowanymi przez ustrój demokratyczny narzędziami dialogu z władzą są wysyłane do urzędów pisma, petycje, udział w komisjach samorządowych i sesjach rad dzielnic i rady Warszawy. W sytuacjach utrudnionego porozumienia i istotnych wątpliwości co do kierunku polityki miasta w kluczowych dla jego funkcjonowania kwestiach mamy jednak również prawo, o czym autorzy listu wydają się zapominać, wyrażać swoje wątpliwości i sprzeciw na ulicach, przed urzędami, w parkach i na placach. Czasy, kiedy te formy protestu i wyrażania poglądów były zabronione, na szczęście mamy już za sobą.
Nie twierdzimy – jak sugerują autorzy listu – że „demokratycznie wybrane władze publiczne nie mają prawa podejmowania decyzji”. Jednak wyprowadzanie z tego wniosku, że mieszkańcy i mieszkanki miasta mają już tylko prawo słuchać i milczeć, uważamy za pomieszanie pojęć.
Nie zgadzamy się na dzielenie społeczeństwa, w tym środowisk zabierających głos w debacie publicznej, na lepszą, potulną wobec władzy część oraz część gorszą, której działania – jak czytamy w liście – motywowane są rzekomo „agresją”, „populizmem” i „pieniactwem”. Nie zgadzamy się na stosowanie takich inwektyw wobec przejawów obywatelskiej czujności i troski o dobro wspólne. Za takie zaś uznajemy pamiętający czasy sprzed obydwu wojen światowych drzewostan zabytkowego parku o szczególnym historycznym znaczeniu i położeniu na mapie miasta.
Obywatelstwo to prawo, ale i obowiązek zabierania głosu w ważnych dla opinii publicznej sprawach. Z tego prawa skorzystali mieszkańcy i mieszkanki Warszawy, w tym wielu wybitnych przedstawicieli świata kultury i nauki, którzy w ten lub inny sposób zdecydowali się wyrazić sprzeciw wobec decyzji władz dotyczących wycinki drzew w Ogrodzie Krasińskich (m.in. podpisując listy protestu, biorąc udział w posiedzeniach Komisji Dialogu Społecznego, sesjach rady dzielnicy Śródmieście i rady Warszawy). Mamy tu do czynienia z kolejnym rażącym nieporozumieniem. To właśnie pojawiające się w liście stowarzyszenia PROJEKT POLSKA tezy i oskarżenia naszej aktywności odczytujemy jako próbę narzucenia kagańca wolności debat społecznych w naszym mieście.
Demokracja marnieje nie wtedy, kiedy ludzie upominają się o swoje prawo do głosu, lecz kiedy miejsce poważnej debaty zajmują wiernopoddańcze adresy. Jakość rządzenia nie poprawia się, kiedy czujne patrzenie władzy na ręce zajmuje konformizm i lizusostwo. Autorom listu życzliwie sugerujemy większą rozwagę i umiar w stosowaniu wobec osób o odmiennych poglądach i innej wizji miasta słownictwa, którym tak chętnie obdzielano jeszcze niedawno w naszym kraju ludzi, upominających się o przestrzeganie elementarnych praw człowieka i standardów demokracji.
W imieniu warszawskich Zielonych
Marek Matczak i Elżbieta Hołoweńko
Jesteśmy zdumieni listem otwartym koła Projekt: Polska Warszawa do Prezydenta RP Bronisława Komorowskiego, Prezydent m.st. Warszawy Hanny Gronkiewicz-Waltz oraz burmistrza dzielnicy Śródmieście Wojciecha Bartelskiego. Adresowany do warszawskich i państwowych urzędników, w istocie zwrócony jest do nas wszystkich, obywatelek i obywateli miasta – choć ponad naszymi głowami. Pouczający ton listu odbieramy jako grożenie palcem warszawskiej społeczności oraz nakaz bezkrytycznego przyjmowania wszystkich decyzji władzy, łącznie z tymi, wobec których postawą szczególnie szkodliwą byłaby bierność i brak reakcji.
Każda obywatelka i każdy obywatel naszego miasta ma prawo do formalnego i nieformalnego zrzeszania się, prawo do wyrażania swoich poglądów oraz prezentowania ich przed organami samorządowymi. Gwarantowanymi przez ustrój demokratyczny narzędziami dialogu z władzą są wysyłane do urzędów pisma, petycje, udział w komisjach samorządowych i sesjach rad dzielnic i rady Warszawy. W sytuacjach utrudnionego porozumienia i istotnych wątpliwości co do kierunku polityki miasta w kluczowych dla jego funkcjonowania kwestiach mamy jednak również prawo, o czym autorzy listu wydają się zapominać, wyrażać swoje wątpliwości i sprzeciw na ulicach, przed urzędami, w parkach i na placach. Czasy, kiedy te formy protestu i wyrażania poglądów były zabronione, na szczęście mamy już za sobą.
Nie twierdzimy – jak sugerują autorzy listu – że „demokratycznie wybrane władze publiczne nie mają prawa podejmowania decyzji”. Jednak wyprowadzanie z tego wniosku, że mieszkańcy i mieszkanki miasta mają już tylko prawo słuchać i milczeć, uważamy za pomieszanie pojęć.
Nie zgadzamy się na dzielenie społeczeństwa, w tym środowisk zabierających głos w debacie publicznej, na lepszą, potulną wobec władzy część oraz część gorszą, której działania – jak czytamy w liście – motywowane są rzekomo „agresją”, „populizmem” i „pieniactwem”. Nie zgadzamy się na stosowanie takich inwektyw wobec przejawów obywatelskiej czujności i troski o dobro wspólne. Za takie zaś uznajemy pamiętający czasy sprzed obydwu wojen światowych drzewostan zabytkowego parku o szczególnym historycznym znaczeniu i położeniu na mapie miasta.
Obywatelstwo to prawo, ale i obowiązek zabierania głosu w ważnych dla opinii publicznej sprawach. Z tego prawa skorzystali mieszkańcy i mieszkanki Warszawy, w tym wielu wybitnych przedstawicieli świata kultury i nauki, którzy w ten lub inny sposób zdecydowali się wyrazić sprzeciw wobec decyzji władz dotyczących wycinki drzew w Ogrodzie Krasińskich (m.in. podpisując listy protestu, biorąc udział w posiedzeniach Komisji Dialogu Społecznego, sesjach rady dzielnicy Śródmieście i rady Warszawy). Mamy tu do czynienia z kolejnym rażącym nieporozumieniem. To właśnie pojawiające się w liście stowarzyszenia PROJEKT POLSKA tezy i oskarżenia naszej aktywności odczytujemy jako próbę narzucenia kagańca wolności debat społecznych w naszym mieście.
Demokracja marnieje nie wtedy, kiedy ludzie upominają się o swoje prawo do głosu, lecz kiedy miejsce poważnej debaty zajmują wiernopoddańcze adresy. Jakość rządzenia nie poprawia się, kiedy czujne patrzenie władzy na ręce zajmuje konformizm i lizusostwo. Autorom listu życzliwie sugerujemy większą rozwagę i umiar w stosowaniu wobec osób o odmiennych poglądach i innej wizji miasta słownictwa, którym tak chętnie obdzielano jeszcze niedawno w naszym kraju ludzi, upominających się o przestrzeganie elementarnych praw człowieka i standardów demokracji.
W imieniu warszawskich Zielonych
Marek Matczak i Elżbieta Hołoweńko
1 komentarz:
Piękny list. Serdecznie dziękuję. Nic dodać, nic ująć!
Prześlij komentarz