Stereotypy dotyczące tego, jak funkcjonuje świat, potrafią być dojmująco bezrefleksyjne. Całkiem niedawno śledzony przeze mnie na jednym z portali społecznościowych dziennikarz ekonomiczny obwieścił hiobową wieść – rząd podniósł płacę minimalną na przyszły rok do zawrotnej wysokości 1.500 złotych brutto, więc możemy szykować się na wzrost bezrobocia. Na moje – zadane w neutralnym tonie – pytanie na temat tego, czy dysponuje danymi dotyczącymi wpływu poprzednich podwyżek płacy minimalnej na wzrost bezrobocia, odpowiedział rozbrajająco, że nie ich nie zna. Zupełnym przypadkiem dotarłem do tych danych, które znalazłem w… najnowszym programie wyborczym PO. W 2005 roku, kiedy płaca minimalna brutto wynosiła 849 złotych, stopa bezrobocia wynosiła na początku roku 19%. W 2011, gdy urosła do 1386 złotych – 12,8% w pierwszym półroczu. Oczywiście że po drodze zdarzały się zmiany, które mogły stymulować zatrudnienie, przynajmniej wedle neoliberalnej ortodoksji, takie jak np. obniżka składki rentowej, jednak trudno w obliczu takich danych formułować tak daleko idący wniosek, jak wyciąganie automatycznej korelacji między wzrostem płacy minimalnej a spadkiem poziomu zatrudnienia, pomijając takie kwestie, jak chociażby pobudzanie popytu wewnętrznego poprzez podwyżkę płac. Swoją drogą na temat tego, z jaką lekkością Platforma Obywatelska wrzuca do swoich opracowań wykresy, które po chwili analizy dowodzą rzeczy zupełnie odwrotnych, niż chciałaby partia Donalda Tuska, można by zresztą napisać całkiem interesującą rozprawę naukową.
Cały tekst "Myślę, więc mnie nie ma" dostępny jest na portalu NowePeryferie.pl
1 komentarz:
Jestem pod wrażeniem. Świetny artykuł.
Prześlij komentarz