Miałem przyjemność napisać wraz z przewodniczącą Zielonych, Małgorzatą Tkacz-Janik, tekst wspominający współdziałanie naszej partii z Izabelą Jarugą-Nowacką. Minął rok, od czasu kiedy nie ma już wśród nas tej lewicowej polityczki - w swej działalności politycznej była między innymi wicepremierką, przewodniczącą Unii Pracy i Unii Lewicy, wieloletnią posłanką, rządową pełnomocniczką do spraw równego statusu kobiet i mężczyzn. W związku z jej poglądami, których nie bała się głosić, mogła liczyć głównie na krytykę i docinki za jej ciężką pracę - biskup Tadeusz Pieronek nazywał ją betonem, którego nie przeżre kwas solny, wicepremier Grzegorz Kołodko, kolega z rządu, podczas posiedzeń witał ją słowami "witam panią minister płci obojga". W tak brudnym politycznym świecie błyszczała inteligencją i wyczuleniem na ludzką krzywdę, dlatego cieszę się, że publikacja "Drogi równości", poświęcona tej nietuzinkowej postaci, ujrzała światło dzienne dzięki współpracy Fundacji Przestrzenie Dialogu z Fundacją Róży Luksemburg.
Książkę tą warto traktować tak, jak zasugerowała w rozmowie ze mną jedna z jej redaktorek, Beata Maciejewska. Zestaw tekstów, pokazujących pełen przekrój tematów, którymi zajmowała się Izabela Jaruga-Nowacka, układa się w niemal gotowy, inspirujący przewodnik po tym, jak być dobrą polityczką i politykiem, w jaki sposób bronić swoich poglądów oraz wybieranych przez siebie strategii politycznych, zachowując jednocześnie współpracę z najróżniejszymi środowiskami. Jaruga-Nowacka nie zawsze była na świeczniku - wręcz przeciwnie, w ostatnich latach przyszło jej bronić zasad takich, jak i tak w Polsce ograniczone prawo kobiet do samostanowienia, podważane próbami wpisania "ochrony życia od momentu poczęcia" do polskiej konstytucji, a po przejęciu władzy przez PO - postępującemu urynkowieniu usług publicznych. Oba te zjawiska zagrażały podstawom praw człowieka, zapisanych w polskiej konstytucji - konstytucji, która była też konstytucją lewicowej polityczki, podczas jej tworzenia posłanki Unii Pracy.
UP jest przez wielu lewicowców, takich jak piszący tekst "Jak być lewicą w Polsce" Piotr Ikonowicz, postrzegana z sentymentem jako bodaj najbardziej udana próba budowy ugrupowania politycznego po tej stronie barykady, które nie było częścią składową SLD i które pozostawało w latach 1993-1997 w opozycji do rządów Sojuszu i PSL, krytykując je za uleganie neoliberalnym inklinacjom. Później jednak poszła w alians z partią Kwaśniewskiego i Millera, co wielu rozczarowało. Jaruga-Nowacka konsekwentnie pozostawała przy takim aliansie, swego czasu zakładając alternatywne ugrupowanie - Unię Lewicy, którą postawiła ponad swą macierzystą UP, gdy nie zdecydowała się na przekształcenie tej federacji w nową partię polityczną. W efekcie pozostawała w Sejmie, kiedy wielu polityków wypadało za burtę, jak chociażby Ikonowicz czy - w późniejszym okresie - jej dawni klubowi i partyjni politycy, jak Marek Pol.
Nie wszystkim się to podobało. Łatwo było oceniać tego typu działania z pozycji moralnej wyższości i zapominać, że dzięki jej obecności w parlamencie swoją adwokatkę miały pielęgniarki i środowiska LGBT, kobiety oraz osoby zwracające się do jej biura poselskiego z prośbami o pomoc. Takich osób nie ma dziś wiele - jedną z nielicznych mającą podobną postawę jest dziś w Sejmie Marek Balicki - zdecydowanie za mało w porównaniu do istniejących potrzeb. Jak pokazuje Karol Kretkowski, działania w instytucjach władzy, nawet z pozoru drobne, potrafią mieć dla ludzi kolosalne znaczenie, jak w wypadku wprowadzenia do szkół programu dożywiania dzieci czy doprowadzenia do ratyfikowania przez Polskę Zrewidowanej Europejskiej Karty Społecznej, dającej naszym obywatelkom i obywatelom podstawę do walki o swoje prawa socjalne - także przed europejskimi sądami. Czy to mało, czy dużo w kontekście obecności w niespecjalnie lewicowym rządzie Marka Belki - to już zależy od indywidualnych ocen i postaw politycznych, niezależnie jednak od odpowiedzi zapominać o tego typu działaniach ówczesnej ministry polityki społecznej nie wolno.
Teksty takich autorek i autorów, jak Zuzanna Dąbrowska, Robert Biedroń, Katarzyna Kądziela, Wanda Nowicka czy Ryszard Szarfenberg pokazują, jak szerokie było pole oddziaływania Izabeli Jarugi-Nowackiej, jak silna była jej charyzma i zdolność do gromadzenia wokół siebie ludzi z najróżniejszych środowisk. Inspirujące są historie dotyczące jej walki o refundację leków antykoncepcyjnych, żądania wycofania polskich wojsk z Iraku i Afganistanu czy też apele o rzetelną debatę oraz referendum w sprawie rozwoju energetyki jądrowej w naszym kraju. Na tle bezbarwnej, postpolitycznej magmy wyróżniała się swymi poglądami, które na Zachodzie stanowią główny nurt centrolewicowej socjaldemokracji, w Polsce z kolei portretowane są jako lewackie aberracje. Dopiero po tragedii 10 kwietnia można pokazać, jak bardzo daleka była rzeczywista praca tej polityczki od medialnych łatek, jakie starano się jej przyklejać. Właśnie dlatego "Drogi równości" zdecydowanie warto przeczytać - mam nadzieję, że po lekturze tej książki podobnych jej sposobowi myślenia polityczek i polityków na polskiej scenie politycznej pojawi się więcej.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz