Nie będę ukrywał, że bardzo cieszy mnie premiera "Zielonego Nowego Ładu w Polsce", z którego artykuł mogłyście/mogliście przeczytać wczoraj na Zielonej Warszawie. To pierwsze tego typu, pełnowymiarowe opracowanie w naszym kraju, jednocześnie silnie zakorzenione w europejskiej i globalnej debacie na ten temat, jak również w lokalnym kontekście ekologicznym, społecznym i ekonomicznym. Co więcej, zdaje się wnosić całkiem sporo do głównego, ekopolitycznego nurtu, uzupełniając dyskurs o Green New Deal o słabiej do tej pory rozwinięte w nim elementy, takie jak edukacja czy kwestie genderowe. Nie waha się zauważyć, że pewne tematy, jak chociażby te wspomniane przed chwilą, były do tej pory opisane słabiej niż inne, jak transport, energetyka czy budownictwo. Publikacja pod redakcją Dariusza Szweda nie zamierza jednak "wygrywać" jednych kwestii kosztem drugich, starając się ukazać najważniejsze wyzwania, przed którymi stoi dziś nasz kraj.
Nie będę opisywał wszystkich dziesięciu znajdujących się w publikacji (przetłumaczonej także na angielski) tekstów, wśród których znajduje się także wyborczy manifest Europejskiej Partii Zielonych z wyborów europarlamentarnych 2009 roku. Poza tekstem piszącego niniejsze słowa, poświęconym polityce społecznej, znaleźć możemy między innymi fascynujący esej Edwina Bendyka o przyszłości koncepcji Zielonego Nowego Ładu. Zdaniem dziennikarza "Polityki", łączy on realizm diagnozy z postępowym optymizmem. Nie jest to takie znowuż oczywiste połączenie - jak wskazuje Bendyk, po tym, kiedy pojawiła się po raz kolejny wiara (wzmacniania rosnącymi słupkami PKB niektórych państw), że da się kontynuować "biznes jak zawsze", zazielenianie gospodarki przestało być głównym tematem zbierających się w Davos decydentów. Jednocześnie na horyzoncie rysują się kolejne zmiany, takie jak chociażby powolne kończenie się możliwości nieustającej maksymalizacji zysków. Już nawet w Chinach płace robotnic i robotników idą w górę, chwilowo jeszcze da się eksportować fabryki do Wietnamu czy Bangladeszu, ale powoli także i tam kurczą się możliwości wyzysku. W obliczu tych zmian Zielony Nowy Ład, zdaniem Bendyka, pozostaje nadal aktualny, może przyczynić się bowiem do transformacji dotychczasowej demokracji liberalnej w ekologiczne państwo demokratyczne, uwzględniające w swym działaniu znaczenie ryzyka i przesuwające środek ciężkości z człowieka na ekosystem.
Inspirujący jest też tekst Ludomira Dudy o autonomicznym budownictwie dostępnym. Pod tą na pierwszy rzut oka enigmatyczną nazwą kryje się koncepcja uniezależnienia naszych domów i mieszkań od przestarzałych, scentralizowanych metod produkcji energii. Przy użyciu technik termoizolacyjnych, a także kolektorów oraz ogniw fotowoltaicznych możliwe staje się uniezależnienie od zewnętrznego wytwarzania prądu i ciepła, a nawet do przekazywania wyprodukowanych nadwyżek do stosownych, zmodernizowanych sieci (smart grid). Spadek cen nowoczesnych kolektorów i ogniw, a także zwiększanie efektywności wykorzystania dostępnych materiałów sprawia, że nowoczesny dom autonomiczny może nie różnić się w istotny sposób ceną budowy (szacunki Dudy mówią o tym, że są one raptem o 5% większe niż zwykłych domów i mieszkań), która z nawiązką zwraca się dzięki oszczędnością w eksploatacji. Wszyscy wiemy bowiem, że ceny energii nie należą w Polsce do najniższych. Polski rząd tymczasem woli wspierać dotychczasowe, przestarzałe budownictwo i ewentualnie płacić osobom ubogim rachunki za energię, zamiast zainwestować w stałe obniżenie kosztów jej zużycia i poprawę jakości życia, jaka towarzyszy mieszkaniu w domu autonomicznym.
Przemysław Sadura słusznie zwraca uwagę na to, że nie ma szans na wdrożenie idei zrównoważonego rozwoju bez edukacji. Skupianie się przez ekipę Donalda Tuska na wzroście konkurencji i komercjalizacji usług edukacyjnych to krok w złym kierunku - nie pierwszy i nie ostatni, jeśli chodzi o Platformę Obywatelską. Kuleje system kształcenia dorosłych, brak jest zrozumienia dla konieczności wzrostu inwestycji w edukację (długoterminowe prognozy rządowe mówią wręcz o spadku ich udziału w PKB!), oświata nadal bywa zideologizowana, czego przykładem obecność religii w szkołach, połączona z nieobecnością rzetelnych zajęć z edukacji seksualnej - to wszystko smutna, polska rzeczywistość. Przyjmowane przez europejskie instytucje dokumenty, takie jak Europa 2020, pod płaszczykiem bardziej zielonego języka nadal pozostają bliskie neoliberalnemu pojmowaniu świata. Podobnie zresztą bywa z perspektywą płci na szczeblu krajowym - tu, jak zauważa Beata Maciejewska, zmiany na lepsze często (choć na szczęście nie zawsze, jak pokazują przykłady lokalnych pełnomocniczek do spraw równego statusu) biorą się z odgórnych dyrektyw unijnych, nakazujących chociażby obecność kwestii genderowej w składanych do Programu Operacyjnego Kapitał Ludzki wnioskach. Tymczasem możliwości uwzględnienia kwestii płci w polityce lokalnej i krajowej nie brakuje - wystarczy wymienić postulat wprowadzenia budżetowania pod kątem płci czy też ocenianie wpływu prawa na kwestie równouprawnienia.
To oczywiście nie są wszystkie teksty "Zielonego Nowego Ładu w Polsce". Zachęcam do lektury tejże publikacji, w której dowiecie się więcej między innymi o skali nierównowagi między finansowaniem transportu drogowego i kolejowego, która to dysproporcja narasta z roku na rok. Dariusz Szwed krytycznie patrzy się na pomysły skupiania się na tworzeniu elitarnej kolei szybkich prędkości na trasie Warszawa-Łódź-Poznań-Wrocław, proponując w zamian egalitarną poprawę infrastruktury kolejowej na obszarze całości kraju (w tym dogęszczeniu sieci kolejowej na wschodzie Polski). Od Grzegorza Wiśniewskiego dowiedzieć się można wszystkiego o tym, jak stworzyć sprawnie działającą demokrację energetyczną, zaś od Doroty Metery - w jaki sposób poszczególne regiony, kraje i kontynenty mogą odzyskać suwerenność żywnościową. Zamiast subsydiów eksportowych, skłaniających do eksportu, należy się skupić na inwestowaniu w zachowanie różnorodności biologicznej, spójności wiejskiego krajobrazu i tworzeniu miejsc pracy na obszarach wiejskich - od agroturystyki po energetykę odnawialną. Jak widać, jest co czytać, a lektura pozwala uwierzyć w to, że realizacja zawartych w niej postulatów będzie pewnego dnia możliwa. Oby ten dzień nastał raczej szybciej niż później.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz