Na razie ruszyła dość nieśmiała akcja "Gazety Wyborczej" dotycząca nieco bardziej zorganizowanego parkowania, a już dziennikarkom i dziennikarzom obrywa się po głowie za kwestionowanie prymatu samochodowych czterech kółek nad jakimikolwiek formami już chyba nie tylko transportu, ale wręcz życia. Pozajmowane chodniki, miejsca dla niepełnosprawnych, ścieżki rowerowe - to dość częsty obrazek, uwieczniany chociażby na internetowych stronach TVN Warszawa w ramach tropienia komunikacyjnych absurdów. O tym, do czego taki prymat prowadzi, chyba najlepiej widać na Świętokrzyskiej. Pech chce, że poruszam się tą ulicą bardzo często, najczęściej autobusem. Abstrahując od tego, że to szybsze niż poruszanie się pieszo, to trudno jest mi znaleźć jakiś estetyczny powód do tego, by zdecydować się na spacer - nawet po zajęciach, kiedy już czasu jest nieco więcej. Betonu całkiem tu sporo, chodnika nie za wiele (wiele za to parkingów), drzewa niespecjalnie urokliwe i niespecjalnie ich dużo... Jednym słowem wzorcowy ciąg komunikacyjny zdominowany przez samochody, o czym przekonuje się każdy, kto usiłuje przedostać się przez wąskie gardło na Tamce w godzinach szczytu...
Cieszy zatem, że Forum Rozwoju Warszawy zdecydowało się zakwestionować status quo. Nie będzie to łatwe, bowiem przebudowa śródmiejskiej ulicy nie mieści się w planach budowy II linii metra. Mimo to o zmiany na ulicy zabiegać warto, warto je przypominać i za nimi lobbować. To bardzo proste - wystarczy nieco mniej pobłażliwie podchodzić do kwestii parkingowej, o czym wreszcie - po jakichś 20 latach działania na rzecz coraz dłuższych korków wynikłych z promocji transportu samochodowego - zaczynamy czytać w głównonurtowych gazetach. Nagle okaże się, że pojawi się miejsce na kolejny przystanek autobusowy na wysokości Placu Powstańców, na ścieżki rowerowe w obie strony, na więcej drzew - żyć, nie umierać. Osobiście z utęsknieniem czekam na buspas, który tam dopiero pokazałby swoją siłę, kiedy kierowcy zobaczyliby, jak szybko i sprawnie może poruszać się autobus w stosunku do ukochanych autek...
Oczywiście zaraz podniosą się jęki, że oto jeden z mostów nie będzie efektywnie użytkowany. Czy rzeczywiście? Buspasy tworzą popyt na zwiększanie na trasach z ich udziałem ilości kursujących autobusów i powolnego przekształcania ich w bus-strady - tak, jak niedawno planowano chociażby w Alei Solidarności. Polegać by to miało na tym, że w ciągu dnia dobrze skoordynowane rozkłady autobusów miały sprawić, że kursowałyby średnio co 3-4 minuty, niczym przeciętny czas oczekiwania na kolejny przejazd metra. Czemu miałoby tak nie być na Świętokrzyskiej? Czy połączenie Pragi z Uniwersytetem Warszawskim, Metrem Świętokrzyska czy Rondem ONZ szybką komunikacją zbiorową musi być niewyobrażalną utopią? Nie musi - i warto w to uwierzyć. Skoro miasto przeżyło weekendowe wyłączanie z ruchu Nowego Światu i Krakowskiego Przedmieścia, to reorganizacja ruchu w kierunku większej roli transportu pieszego, rowerowego i autobusowego powinno być kolejnym krokiem do czystszego, zdrowszego (nie tylko ze względu na niższe emisje gazów szklarniowych, ale też chociażby obniżenie poziomu hałasu) miasta. Buspas w Alejach Jerozolimskich jakoś nie doprowadził do upadku cywilizacyjnego Warszawy...
Bardzo cieszy mnie jeszcze jedno marzenie miejskich wizjonerów - by Świętokrzyska była nowym, prestiżowym, nowoczesnym miejskim salonem, tak jak Krakowskie Przedmieście skupione jest na uwypuklaniu historycznych uroków miasta. Jeśli miałoby to oznaczać większą ilość lokali, nie tylko droższych restauracji, ale także sklepów i usług dla lokalnych społeczności, to transformacja ta mogłaby nie tylko poprawić sytuację komunikacyjną ulicy (swoją drogą w pełni zgodną z przyjętą przez miasto strategią transportową, skupiającą się na wyciszaniu ulic i zniechęcaniu do poruszania się samochodem po mieście), ale też powiększyć jej społeczną atrakcyjność. Dobrze by było, by tego typu wizje nie stały się kolejnym pięknym projektem, któremu władze miejskie wpierw przyklasną, a następnie schowają do szuflady. Okres wyborczy jest doskonałym momentem, by chwytać urzędników i polityków za słowo, by potem przez kolejne 4 lata dbać o jego dotrzymanie.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz