A źródła pod ziemią ukryte jak skarb bezcenny... Artykuł z cyklu „Zobaczcie, co możecie stracić!”
Motto: „Zachowajmy klimat, wodę i urodę Wesołej przyszłym pokoleniom”
Określenie źródło w dzisiejszym zurbanizowanym świecie ma wiele znaczeń, lecz pierwotnie oznaczało naturalny wypływ wody podziemnej na powierzchnię ziemi - początek rzeki, strumienia. Najczęściej przywodzi nam na myśl kryniczną, czystą źródlaną toń - szemrzący strumyk zachowany w pamięci jako wspomnienie najpiękniejszych chwil z wakacji, witalności przyrody i życiodajnej funkcji wody. Ludzie pierwotni, aby przetrwać, musieli osiedlać się w pobliżu rzek i innych zbiorników wody słodkiej lub nauczyć się kopać studnie. Słowo rywal oznaczało wówczas człowieka pijącego z tego samego źródła.
Większość mieszkańców dzisiejszej Europy, mając do dyspozycji osiągnięcia nowoczesnej techniki, korzysta z wody dostarczanej bezpośrednio do domu. Wystarczy odkręcić kran i...
Ta łatwość powoduje często brak właściwej i oszczędnej gospodarki wodnej.
W ciągu ostatnich kilkudziesięciu lat byliśmy świadkami galopującej industrializacji, która zamieniła wiele rzek w płynące ścieki, wiele jezior w biologicznie martwe sadzawki. Nadmorskie plaże, zamiast cieszyć złotym piaskiem i bliskością morskich bałwanów zaczęły straszyć widmem zatrutej przestrzeni. Przekonaliśmy się na własnej skórze, że człowiek zaburzył równowagę systemu przyrodniczego, przekroczył możliwości odtwarzania i regenerowania wielu zasobów naszej planety. Niekorzystne zmiany powstały bardzo szybko. Tak szybko, że nasza świadomość nie nadążyła. Zbyt późno zrozumieliśmy, iż destrukcja przyrody to degradacja ludzkiego zdrowia i życia. Nie możemy oddychać zatrutym powietrzem, nie możemy pić zmienionej biologicznie lub chemicznie wody bez uszczerbku na zdrowiu.
Szczodrość przyrody, polegająca na tym, że w odróżnieniu od ropy naftowej i innych kopalin woda jest surowcem odtwarzalnym, daje szansę na utrzymanie dotychczasowego stanu zasobów wodnych, pod warunkiem, że odtwarzamy wodę o niezmienionej jakości. Brak odpowiedniej jakości eksploatowanych ujęć powoduje, że konieczne jest uzdatnianie wody lub szukanie innych wodnych zasobów. Jest o to coraz trudniej - z informacji umieszczonych na stronie Państwowego Instytutu Geologicznego (www.pgi.gov.pl) wynika, iż lokalne zanieczyszczenia wód naziemnych na Mazowszu sięgają głębokości nawet 60m.
Coraz droższe jest uzdatnianie ujmowanych wód powierzchniowych. Coraz częściej sięgamy do wód głębinowych, a przecież powinny być traktowane jako absolutna rezerwa! Woda staje się coraz droższa i coraz bardziej staje się oczywiste, że jest to dobro deficytowe.
W tym kontekście szczególnie cenne powinny być zbiorniki wody pitnej w Wesołej dostarczające wodę, która jeszcze w dzisiejszych czasach nie wymaga uzdatniania lub jest uzdatniana w minimalnym stopniu. Jest przez to odczuwalnie smaczna i co najważniejsze – o chemizmie odpowiednim dla organizmu ludzkiego.
Dociekliwym Czytelnikom podaję, że na trasie planowanej Wschodniej Obwodnicy Warszawy znajdują się dwa obszary Głównych Wód Podziemnych- zbiorniki oznaczone numerami 215A i 222. Niestety – zbiorniki te są w wielu miejscach słabo chronione przed zanieczyszczeniami przenikającymi z górnych warstw gleby z powodu występowania okien hydrogeologicznych.
W pierwszych dniach lutego 2006 zbulwersowała nas wiadomość o zatruciu wody bakteriami coli w Ożarowie. Z powodu nie do końca wyjaśnionej przyczyny kilkutysięczne miasto przez kilka dni zdane było na racjonowane dostawy wody dowożonej w butlach. Równie dramatyczny jest fakt, iż Mieszkańców Ożarowa poinformowano o złym stanie wody w kranach o wiele za późno. Czy zawiódł monitoring sieci wodociągowej, czy zabrakło odpowiedzialności? Na co w takim razie można liczyć w razie katastrofy ekologicznej?
Od momentu zwrotu polityki gospodarczej w kierunku większej ochrony środowiska naturalnego cyklicznie powstają dokumenty o strategii zrównoważonego rozwoju. Jeżeli jednak papierowe plany nie zostaną poparte prawdziwą dbałością o środowisko naturalne, to po pewnym czasie zielone płuca Warszawy widoczne na wielu mapkach znikną jakby starte gumką myszką. Wbrew licznym zapewnieniom autostradowego „lobby” nie można spowodować, aby kwaśne deszcze spływały tylko do szczelnych rowów przydrożnych. Nie możemy też nakazać skażonemu powietrzu, aby pozostawało wyłącznie nad pasem drogi. Brak warstw ochronnych spowoduje, iż aktywne związki węgla, jako katalizatory innych niebezpiecznych związków chemicznych przenikną przez przepuszczalne warstwy gleby do zasobów wodnych - rozpuszczone węglowodory aromatyczne w wodzie to dyskwalifikacja wody pitnej!
Ropę naftową i inne kopaliny możemy próbować zastąpić innymi produktami – woda nie ma swojej alternatywy. Już w tej chwili w wielu miejscach na naszym glebie woda jest surowcem deficytowym. Polska też nie posiada zbyt bogatych zasobów wodnych. „Słodkiej wody na ziemi nie przybywa, a z roku na rok zwiększa się liczba spragnionych i zgłodniałych...” cytat z artykułu umieszczonego w tygodniku NEWSWEEK nr 11/2006 pt. „Woda w cenie ropy”, autorstwa Pani Joanny Kowalskiej – Iszkowskiej.
Wagę problemów związanych z wodą doskonale oddaje treść preambuły do Ramowej Dyrektywy Wodnej uchwalonej 23 października 2000r. przez Parlament Europejski i Radę Wspólnoty Europejskiej: „Woda jest nie tylko towarem komercyjnym, jak inne dobra, lecz w większym stopniu dziedzictwem, które musi być chronione, bronione i traktowane podmiotowo ...”
Nie lekceważmy sygnalizowanych zagrożeń, abyśmy nie musieli przedwcześnie sięgać do strategicznych zbiorników wód oligoceńskich, nazywanych w artykule Pana Dr Zbigniewa Nowickiego skarbem podarowanym Warszawie i Mazowszu.
Pochylmy się zatem z troską nad bezcennymi źródłami wodnymi drzemiącymi pod ziemią i miejmy nadzieję, że nie spełni się katastroficzna wizja głoszona zgodnie przez naukowców i polityków, iż w XXI wieku konflikty zbrojne będą dotyczyć nie ropy – bo za 50-60 lat już jej nie będzie – lecz wody.
Zofia Olędzka
e-mail weseko@ans.pl
1 komentarz:
Naprawdę bardzo fajnie napisano. Jestem pod wrażeniem.
Prześlij komentarz