Muszę naprawdę szczerze pogratulować mej partyjnej koleżance, Hannie Gill-Piątek, której przewodnik dla dzieci, poświęcony biedzie, ukazał się właśnie w Wydawnictwie Krytyki Politycznej. Temat to bardzo trudny, szczególnie w kontekście dominacji myślenia o nim w kategoriach "nierobów" i "darmozjadów", niechętnych "braniu spraw we własne ręce" "homo sovieticusów". Myślenie to ma jedną, bardzo istotną lukę - zupełnie pomija los dzieci, które doświadczają niedostatku. W Polsce, jak wskazują badania OECD, zakres tego problemu jest największy w Europie. Trudno oczekiwać, by osoby poniżej 18 roku życia miały wykazywać się przedsiębiorczością, innowacyjnością i elastycznością, bowiem powinny mieć w tym czasie prawo do rozwijania przydatnych w dorosłym życiu umiejętności, zdobywania wiedzy w szkole, umożliwiającej im stanie się świadomymi uczestniczkami i uczestnikami życia publicznego, społecznego i ekonomicznego, a także do odpowiednich warunków materialnych, pozwalających na życie bez strachu o jutro. Jeśli już nawet wobec faktu olbrzymiego poziomu ubóstwa dzieci w naszym kraju nie toczy się żadna, publiczna debata (co najwyżej promuje się "politykę prorodzinną", skupiającą się najczęściej na prostym zachęcaniu do płodzenia bez zapewnienia podstawowych, znośnych warunków bytowych), to chyba najlepiej świadczy to o tym, do jakiego wysokiego poziomu znieczulicy doszliśmy po tylu latach od rozpoczęcia budowy III Rzeczypospolitej.
Zauważyliście, że ten rok jest Europejskim Rokiem Walki z Ubóstwem i Wykluczeniem Społecznym? Nie? Jakoś się nie dziwię - temat ten funkcjonuje na obrzeżach głównego, politycznego nurtu, zajętego głównie kolejnymi, personalnymi przepychankami. Sam pamiętam raptem jedną kampanię billboardową, która nie jest jednak szczytem marzeń, jeśli chodzi o rozbudzenie poziomu debaty publicznej. "Bieda. Przewodnik dla dzieci", powstały we współpracy z Henryką Kryzwonos oraz Anną Plutą, autorką ilustracji, wyróżnia się bardzo in plus. Ubogie dzieci nie miały do tej pory narzędzia, które pozwoliłoby im poradzić sobie z wykluczeniem, jakiego doznają wśród swoich rówieśników, związanego chociażby z brakiem posiadania markowych ubrań czy najnowszych, modnych gadżetów - bardzo dobrze, że wreszcie takie narzędzie się pojawiło.
Nie ma co skupiać się tu na streszczaniu treści tej darmowej publikacji, liczy sobie ona bowiem 40 stron i czyta się ją w pół godziny. Informacje o tym, czym jest zjawisko biedy, jak przejawia się w praktyce, dlaczego często pozostaje niewidzialne i co należałoby zrobić, by zmniejszyć jego zakres podane są prostym, komunikatywnym językiem i towarzyszą opowiadaniu o losach rodziny i znajomych Anki - chodzącej do podstawówki dziewczynki, chcącej pewnego dnia zostać prezydentką i doprowadzić do eliminacji ubóstwa. Na koniec czekają na nas historyjki z życia Henryki Krzywonos, która opowiada o swoich przygodach z dzieciństwa, związanych z brakiem pieniędzy w jej rodzinie.
To bardzo ważna moim zdaniem część przewodnika - pokazuje bowiem, że są to realne, ludzkie doświadczenia, które mają za sobą nawet znane z mediów osoby, mogące stanowić dla młodych wzór ze względu na swoje ciepło, życzliwość i odwagę. Nie da się ukryć - potrzeba w Polsce odwagi, by mówić o doświadczeniach niedostatku, będąc narażonym na zarzuty, że, dla przykładu, "inni studenci pracują i się uczą, czemu nie robisz podobnie zamiast narzekać". Pytanie, dlaczego studentki i studenci w ogóle mają być zmuszeni do pracy podczas studiów, w ogóle nie pada - nie mieści się bowiem w głowie. Póki ta sytuacja się nie zmieni, trudniej będzie o realne zmiany.
Hani wypada pogratulować, że wraz z całą ekipą, która doprowadziła do powstania tego przewodnika, chce umożliwić ludziom zadawanie niewygodnych kolejnych ekip rządzących pytań. Dlaczego w Polsce tyle osób doświadcza ubóstwa pomimo faktu, że pracuje? Dlaczego poziom nierówności dochodowych nad Wisłą jest tak wysoki - i do czego to prowadzi? Dlaczego milczy się o społecznych skutkach biedy dla najmłodszych i dlaczego - skoro mają oni niby "być przyszłością tego narodu", jak uwielbiają mawiać rozliczni politycy, w szkołach brakuje często darmowych stołówek, opieki dentystycznej, pielęgniarskiej, lekarskiej i psychologicznej? To bardzo ważne, by jak najwięcej osób tego typu pytania zadawało, i to już od najmłodszych lat - tylko wtedy bowiem mamy szansę na realną zmianę postaw społecznych i politycznych priorytetów.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz