Przeglądając uśrednione wyniki badań sondażowych z kończącego się miesiąca i porównując je z oficjalnymi wynikami wyborów samorządowych, możemy z jednej strony sprawdzić, jak duża jest różnica w naszych strategiach wyborczych w poszczególnych typach wyborów, po drugie zaś - sprawdzić skuteczność przewidywań ośrodków badania opinii publicznej. Kiedy porównamy wyniki PKW z badaniami z wieczora wyborczego, okaże się, że chyba po raz pierwszy w tak dużych badaniach poparcie dla Prawa i Sprawiedliwości okazało się wyższe, niż ostateczny wynik wyborczy - aż o 4 punkty procentowe. To, że Platforma Obywatelska wypadła znacząco poniżej własnych oczekiwań widać gołym okiem, podczas gdy - właśnie ze względu na słupki z niedzielnej nocy i buńczuczne zapewnienia, że gdyby nie Kluzik-Rostkowska & Co. PiS by wygrało - nie pisze się o tym tak dużo, jak należy. 23% głosów w sejmikach, pierwsze miejsce raptem w dwóch (+ na Podlasiu ex aequo z PO), żadnych szans na przejęcie władzy w którymkolwiek z nich, symbolizowane przez koalicję PO-PSL-SLD na Podkarpaciu... Wygląda na to, że prezes Kaczyński doczekał się kordonu sanitarnego wokół własnej osoby, który może oznaczać wyczerpanie się formuły jego partii i dalsze przejścia do powstającej formacji Polska Jest Najważniejsza.
Wyniki wyborów samorządowych mogą wskazywać na to, że nisza na formacje polityczne spoza "wielkiej czwórki" powoli, ale jednak będzie powstawać. Platforma Obywatelska wypadła dość mało przekonująco (pamiętajmy, że od słabego wyniku SLD w wyborach samorządowych 2002 roku dla tej partii było już tylko gorzej) i zdaje się tracić wyborców na rzecz lewicy i ludowców. Oś niedoszacowania sondażowego zdaje się przesuwać z partii opozycyjnych na mniejsze formacje. Mało prawdopodobne, by PSL w wyborach parlamentarnych miało uzyskać wynik podobny do samorządowych, ale równie mało prawdopodobne staje się dziś wypadnięcie partii Waldemara Pawlaka z Sejmu. W porównaniu do zaprezentowanego uśrednienia lepsze rezultaty uzyskało SLD - wprawdzie ostatecznie partia ta stała się drugą, polityczną siłą tylko w dwóch województwach (wielkopolskim i lubuskim, minimalnie przegrała na Pomorzu Zachodnim z PiS), to jednak wydaje się, że słowa Jarosława Gowina, że za rok to SLD będzie głównym przeciwnikiem PO, mogą okazać się prawdą. Wygląda też na to, że lewica odzyskuje pole tam, gdzie dominuje Platforma, więc bez zejścia z politycznej sceny PiS proces ten będzie przebiegał znacznie wolniej.
Czy nowo powstałe formacje mają w takiej rzeczywistości szanse? Sondaże nie były dla inicjatywy Janusza Palikota zbyt pomyślne w tym miesiącu. Także wysoki wynik formacji Kluzik-Rostkowskiej bierze się z dobrego startu, a nie zrównoważonego na wysokim poziomie poparcia politycznego. W ostatnich w tym miesiącu notowaniach obie te inicjatywy potrafiły szorować polityczne dno z jednoprocentowymi słupkami poparcia. Sytuacja po wyborach samorządowych zaczęła być wprawdzie bardziej sprzyjająca wobec rozszczelnienia systemu partyjnego, jednak niekoniecznie dla nowoczesnej partii konserwatywnej albo populistyczno-liberalnej. Przepływy głosów z PO do SLD świadczą o słabnięciu lęku przed PiS, którym żywił się Palikot, Platforma, tracąc swe lewe skrzydło, zwinnie przeniosła się na bardziej chadeckie pozycje, które teraz usiłuje zająć Polska Jest Najważniejsza. Nie wiadomo jednak, jaka będzie sytuacja za rok - mocno niepewna sytuacja budżetu czy napięcia w strefie euro mogą nie pozostać bez wpływu na koniunkturę ekonomiczną i na nastroje społeczne. Jedno można powiedzieć z dość sporą dawką pewności - raczej nie będzie nudno.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz