25 listopada 2010

Tranzyt w praktyce, czyli Służewiec pod lupą

W trakcie kampanii wyborczej otrzymałem bardzo interesującego maila, pokazującego oddolną perspektywę osoby mieszkającej na Służewcu na życie w tej części Mokotowa. Mamy nadzieję, że za 4 lata zarysowane w tekście problemy będą choć odrobinę mniejsze.

***

Trochę późno się z tym zwracam, ale warto gdybyście przyjrzeli się sytuacji na Służewcu (zrobił to np. w swojej ulotce lokalny kandydat PiS). Jako jedyni chyba wspominacie w swoim programie o wycofywaniu tranzytu z ulic z zabudową mieszkalną. Służewiec jest niesamowicie na ten tranzyt narażony - i jest to zarazem ta część Mokotowa, w której najwięcej jest do zrobienia w kwestii transportu publicznego. W ogóle ogniskuje się tu sporo procesów - z jednej strony jakaś wykoślawiona gentryfikacja (osiedla developerskie z barami sushi i osławiona - właściwie martwa po 17 dzielnica biurowa), z drugiej - totalne zaniedbanie kwestii społecznych, kulturalnych, sportowych czy dotyczących po prostu dobrego życia w tym miejscu. W miejscu, w którym mieszka tak wielu emerytów jedynym miejscem ich spotkań są kościół, bazar (co akurat mi nie przeszkadza) i przychodnia. Dom kultury został oszpecony milionem chaotycznie zawieszonych reklam i różnych mniej lub bardziej ciekawych biznesów. Punktem spotkań młodzieży jest sklep nocny (bo na żadnego z okolicznych 'boisk' nie powinno się tym mianem w ogóle określać).

Jeśli chodzi o poruszaną przez Was kwestię tranzytu, charakterystyczny jest tu przykład ulicy Obrzeżnej (na której ja mieszkam od 4 lat) - niegdyś, jak sama nazwa wskazuje, ulica rzeczywiście peryferyjna (z jednej strony Obrzeżnej zaczynała się strefa przemysłowa, z drugiej - istniało od lat 50. osiedle robotnicze). W ostatnich kilku latach w miejscu dawnych zakładów wybudowało się spore developerskie osiedle mieszkalne. Czego ci developerzy nie obiecywali - "prestiżowa lokalizacja na Mokotowie" itd. to tylko czubek góry kłamliwych frazesów z materiałów promocyjnych.

Tymczasem Obrzeżna to na pewno nie jest ulica, którą nazwałbym prestiżową, czy która ma cokolwiek wspólnego z "wielkomiejskością" - to raczej klasyczna suburbia rozjeżdżana przez źle zorganizowany ruch samochodowy. Ulica, która powinna tak naprawdę zyskać status ulicy osiedlowej i najlepiej zostać zwężona, albo przynajmniej poszatkowana przejściami dla pieszych, światłami - jest rozjeżdżana przez pojazdy pędzące w świat pojazdy - od TIRów przez samochody dostarczające towar do DHLu i Poczty Polskiej po różnego rodzaju furgonetki i ciężarówki. Nikt z tym nic nie robi, nikt nie protestuje, w ogóle temat wydaje się nie istnieć. Lokalni mieszkańcy (wg wszystkich jest to najgorsza część Mokotowa) w ogóle wydają się problemu nie dostrzegać - albo nie potrafią czy nie chcą się zorganizować. A fakt, że przez środek takiej ulicy przejeżdża tranzyt (to samo dotyczy ulic pobliskich - Cybernetyki, Gotarda, Bokserskiej) jest niesamowicie szpecącą okolicznością i może w przyszłości prowadzić do nieszczęścia (wiadomo, jacy są kierowcy TIRów). Zakątek Mokotowa, który mógłby być całkiem miłym miejscem, jest miejscem hałaśliwym, brudnym, chaotycznym, pustym i smutnym.

Sprawdziłem, dokąd te sznury ciężarówek się kierują - i wychodzi na to, że nie ma powodu, żeby nie ograniczyć ruchu w tym miejscu (tzn. na ulicach Bokserskiej, Gotarda, Obrzeżnej i nawet na mającej już charakter biurowy Postępu). One jadą na skraj Kłobuckiej i tam są różne magazyny, punkt DHL-u, firmy przetwarzające surowce itd. - ale przecież ten rejon ma połączenie z Puławską - więc firmy spedycyjne i złomrexy nie muszą sobie robić drogi na skróty. W momencie, w którym pasmo obwodnicy zostanie połączone z Marynarską, należałoby zmusić Zarząd Dróg Miejskich, żeby wprowadził jakieś ograniczenia dla pojazdów w tym rejonie - nie ma powodu, żeby np. ciężarówki DHLu, które mają bazę gdzieś na Wyczółkach (na samym końcu przedłużenia Kłobuckiej) czy inne wielkie hałasujące pojazdy z chamowatymi kierowcami mogły przejeżdżać przez ulice mieszkalne, które od takiego ruchu można łatwo ochronić. OK, trochę drogi pewnie będą ci przedsiębiorcy nadrabiać, ale przynajmniej drobna część miasta i jego mieszkańców od tego typu atrakcji powinna być chroniona.

Zresztą na samej Kłobuckiej (która należy już do Ursynowa) budują się teraz 2 osiedla - komunalne i developerskie. Dlaczego zmusza się przyszłych mieszkańców do życia w tak szpetnych warunkach - proszę się wybrać na Kłobucką, wiem, że to koniec świata, i przekonać, jak ta okolica wygląda. Miejsce, które mogłoby tętnić życiem - gdyby sensownie wykorzystać pobliską kolej (korzystanie z niej w celu dotarcia do centrum to niezła ekwilibrystyka), udostępnić mieszkańcom zieleń dookoła toru wyścigowego, usunąć stamtąd te wszystkie biznesy blacharsko-złomiarskie - obecnie zieje pustką i jest totalnie szpetne, oczy bolą.

Nie umiem podać innych przykładów osiedli rozjeżdżanych przez tranzyt, ale w miejscu, o którym piszę, ta kwestia woła o pomstę do nieba. Żadna władza takimi 'drobiazgami' się nie przejmuje. Mam nadzieję, że po tych wszystkich remontach i inwestycjach - teraz łączenie Cybernetyki z 17 stycznia (zresztą współczuję mieszkańcom Cybernetyki, którzy niedawno kupili tam mieszkania, a teraz pod oknami będzie przejeżdżać trasa 2x2), budowie obwodnicy wzdłuż linii kolejowej czy wybudowania kolejnego prywatnego osiedla (Mozaika Mokotów), coś zacznie się dziać, żeby tę część Warszawy nieco ucywilizować. Pewnie to płonne nadzieje, bo statystyki wskazują na Służewiec jako dzielnicę ludzi najbiedniejszych, najgorzej wykształconych i generalnie nienajlepiej sobie radzących - a więc słabo zorganizowanych i nie zainteresowanych działaniem na rzecz dobra wspólnego czy zmieniania rzeczywistości przez udział w wyborach. Dlatego być może jest to miejsce tak olewane przez władze lokalne albo traktowane tylko i wyłącznie przez pryzmat korzyści korporacji.

Brak komentarzy:

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...