29 września 2009

Niemcy wybrały - skręcają w prawo...

Koalicja CDU/CSU-FDP wydaje się być pewna. Tym razem stosunki w jej obrębie będą jednak zupełnie inne - do tej pory liberałowie byli partią znacznie mniejszą, często dysponującą mniej liczną reprezentacją od bawarskich chrześcijańskich socjalistów. Teraz, mając najwyższe w historii poparcie, FDP będzie miała znacznie więcej do powiedzenia, co może oznaczać, że proces rozmontowywania niemieckiego państwa opiekuńczego ruszy znacznie szybciej, niż do tej pory. Pozycja dwóch największych partii - CDU i SPD - jest najsłabsza od lat, podczas gdy mniejsze formacje, a więc poza liberałami także Lewica i Zieloni - zanotowały rekordowe poziomy poparcia społecznego. Te wybory to prawdopodobnie koniec dotychczasowego dwublokowego podziału niemieckiej sceny politycznej, a także dawnych ogromnych różnic w poparciu między dwójką największych formacji a całą resztą. Po kolei jednak.

CDU wraz z CSU zdołały zdobyć zaufanie 33,9% głosujących, i to pomimo popularności kanclerz Merkel. To wynik o 1,3 punkta procentowego słabszy niż 4 lata temu. To jednak nic w porównaniu to prawdziwego zjazdu, jaki zaliczyli socjaldemokraci. 23% wedle prognoz telewizji ARD i utrata jednej trzeciej elektoratu (dokładnie 11,2 pkt. proc.). W powyborczą noc analityczki i analitycy prorokują prawdziwą walkę o władzę i skręt w lewo partii, która ma podnieść się za 8-10 lat jak mówią. Bardzo możliwe, że tego typu wynik zwiększy prawdopodobieństwo już nie tylko regionalnych (jak w Turyngii czy w Brandenburgii po ostatnich wyborach do landtagów), ale i krajowego aliansu między SPD a Lewicą. Formacja powstała z aliansu rozczarowanych działaczek i działaczy SPD oraz postkomunistycznej PDS stała się czwartą siłą, która ląduje w okolicach 11,8% poparcia (+3,1%). Liberałowie dość pewnie zajęli ostatnie miejsce na podium, prognozowane 14,6% (+4,8%) zbliża poziom ich parlamentarnej reprezentacji do symbolicznych 100 miejsc w Bundestagu (będą ich mieli prawdopodobnie 93). To tylko nieco więcej niż 50 miejsc różnicy w porównaniu do socjaldemokratów (147), podczas gdy przepaść między SDP a CDU i CSU (razem 240 posłanek i posłów) urosła do olbrzymich rozmiarów.

Co te wybory oznaczają dla Zielonych? Zacznijmy od dobrych wieści - 10,7% poparcia to najlepszy wynik w historii uczestnictwa partii w wyborach parlamentarnych w Niemczech. Udało im się pozyskać 2,6 punkta procentowego wyborczyń i wyborców więcej niż 4 lata temu. Reprezentacja parlamentarna ma szansę urosnąć aż do 68 osób, co oznaczałoby jej wzrost o 17 posłanek i posłów. W Bremie udało im się być trzecią siłą, wyprzedzając FDP i Lewicę (stosunkiem poparcia 15,4% do 14,2 i 10,6%), podobnie w Hamburgu, którym współrządzą z chadekami (15,6% do 13,2 i 11,2%), w Berlinie zwyciężyli w 2 dzielnicach w proporcjonalnej części wyborów, w skali miasta osiągając 17,4%, zaś w okręgu jednomandatowym reelekcję na Kreuzbergu uzyskał Hans-Christian Stroebele fenomenalnym wynikiem 46,8%.

Z drugiej jednak strony, przy wszystkich dobrych wiadomościach, dwa główne cele stawiane w kampanii - niestety - nie zostały zrealizowane. Po pierwsze, nie udało się zapobiec powstaniu czarno-żółtej koalicji CDU/CSU-FDP, co grozi np. cięciami w wydatkach socjalnych czy wydłużeniem działalności reaktorów atomowych. Po drugie zaś, plan zostania trzecią siłą na politycznej scenie Niemiec nie powiódł się, a dobre wyniki nie zapobiegły spadkowi formacji na piątą pod względem wielkości w Bundestagu. Współprzewodniczącemu, Cemowi Oezdemirowi, nie udało się zdobycie mandatu w okręgu jednomandatowym w Stuttgarcie - przegrał z kandydatem CDU stosunkiem głosów 34,4 do 29,9%. Zieloni pozostają w opozycji i w ciągu najbliższych 4 lat muszą odpowiedzieć sobie na pytanie, w jakiej konstelacji wyobrażają sobie powrót do władzy. Czy będzie to zastąpienie liberałów w roli młodszego koalicjanta dla CDU? Zmiękczanie "jamajką" neoliberalnych inklinacji FDP i CDU/CSU? A może - co wymagać będzie pewnej odwagi - alians już nie tylko z SPD, ale i z Lewicą? To ostatnie rozwiązanie być może wkrótce testowane będzie w niektórych landach, więc kto wie, kto wie...

Powyższe dane mogą jeszcze ulec minimalnej zmianie, ale proporcje zasadniczo pozostają trwałe. By dopełnić obraz wyborczej panoramy należy wspomnieć jeszcze o dwóch kwestiach. Po pierwsze - debiucie Partii Piratów, która w skali kraju zdobyła 1,9% głosów. Czy to pierwszy krok do parlamentu, czy też inicjatywa ta będzie chwilową efemerydą - trudno mówić na chwilę obecną, aczkolwiek wyniki mogą być zachęcające - na wspomnianym już berlińskim Kreuzbergu udało im się zdobyć 6% głosów, zaś w skali całego Berlina - 3,4%.

Po drugie - wybory do landtagów. W prowincji Szlezwik-Holsztyn, ko klapie "wielkiej koalicji" szykuje się alians CDU-FDP. Obie partie prowadzą wedle wstępnych danych jednym mandatem nad 4 pozostałym partii (3 ogólnokrajowych i 1 lokalnych mniejszości narodowych). CDU - 31,4% (-8,8), co = 33 mandatom, SPD - 25,5% (-13!) = 24, FDP - 15% (+8) = 14, Zieloni - 12,4% (+6,2) = 11, Lewica - 6% (+5,6) = 5, SSW - 4% (+0,8) = 4. Z kolei w Brandenburgii zmiana na lepsze - Zieloni wchodzą do lokalnego parlamentu,wypadają zaś z niego nacjonaliści z DVU. Tu bardzo prawdopodobne będzie testowanie aliansu SPD i Lewicy, nie wiadomo, czy przyłączą się do niego Zieloni. SPD - 32,9% (+0,9), co daje 31 mandatów, Lewica - 27,2% (-0,8) = 26, CDU - 19,8% (+0,4) = 19, FDP - 7,2% (+3,9) = 7, Zieloni - 5,6% (+2) = 5.

Pozostając jeszcze w niemieckim kręgu kulturowym, ale zmieniając już kraj, odbyły się także wybory w Górnej Austrii. Konserwatywne OeVP zdobyło 46,8% (+3,3), czarny dzień zaliczyli socjaldemokraci i socjaldemokratki z SPOe - tylko 24,9% poparcia (-13,4!), Na trzecim miejscu prawicowi populiści z FPOe - 15,3% (+6,9), Zieloni zachowują stan posiadania - 9,2% (+0,1).

Brak komentarzy:

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...