A co, czemu nie? Wiecie, jakież one są niebezpieczne? Przecież sam fakt ich istnienia może podbudzić nie tylko do refleksji, jak manifowe plakaty w Warszawie, ale wręcz do jakich zbrodniczych działań. Co więcej, niektórzy ludzie mają przykrą manierę bicia tudzież kopania, co skłania do zastanowienia się nad koniecznością masowej amputacji kończyń. Należy jeszcze się zastanowić nad masowymi oślepieniami, bowiem już Tukidydes wspominał o mowie Peryklesa, w której opowiadał o spojrzeniach, które choć nie wyrządzają krzywdy, to jednak ranią. Wygląda zatem na to, że cała ludzka egzystencja jest bezsensowna, powoduje jedynie zbędne cierpienie i powinna się zakończyć.
Zdecydowałem się na zredukowanie do absurdu pomysłów obwiniania gry komputerowe za zło wszego świata, bowiem absurdem jest analizowanie jakiegokolwiek zdarzenia li tylko na podstawie jednej zmiennej i tym samym wyciąganie wniosków, nie mających wiele wspólnego z rzeczywistością. W taki sposób działa myślenie prelogiczne, opisywane przez antropologów kultury, wiążące np. przyjazd misjonarzy w ciemnych habitach z suszą. Świat jest dużo bardziej skomplikowany, by analizować go w taki sposób. Zgadzając się na taką interpetacje można z dowolnych przesłanej wykoncypować dowolny wniosek, włącznie z tym, że skoro słoń ma trąbę, to na Plutonie znajdziemy dużo metanu...
Żeby wypowiadać się na temat gier komputerowych warto nieco je poznać. Niekoniecznie trzeba w tym celu znać wszystkie nowości - wystarczy rzut oka na klasykę, na bazie której dziś wymyśla się kolejne miksy i wariacje. Szczęśliwie osoby obecnie wchodzące w dorosłość (a poniekąd jest to wspólne doświadczenie egzystencjalne osób mniej więcej do 30 roku życia) wiedzą, co to gry komputerowe i nie dają sobie tak latwo wmówić, że są one jakim nowym, zbiorczym wcieleniem Antychrysta. Tak jak nie boją się już muzyki heavymetalowej, którą zdarzało im się słuchać lub też zdarza się nadal, tak doskonale wiedzą, że wszystko jest dla ludzi - pod warunkiem, że są to ludzie odpowiedzialni. Jeśli ktoś dajmy na to (mogę to być i ja, czemuż się wstydzić) gra w Europę Universalis i podbija państwem x sąsiada y, nie musi oznaczać, że podobne metody będzie realizować w polityce. Analogicznie grając w Painkillera i mordując hordy zombie, raczej mało kto lata po cmentarzach z osikowymi kołkami...
Sensacja rządzi się jednak swoimi prawami. Dużo wygodniej zwalić bowiem winę na zdemoralizowanych twórców gier, zachęcających dzieciaków do mordu, niż zastanowić się nad głębszymi problemami, stojącymi za otaczającą nas rzeczywistością. Pamiętam na swój sposób epickie czasy, kiedy to znajomi chodzili grać przez Internet. Dziś jakimś cudem nie tylko nie są mordercami i gwałcicielami (głównie to mężczyźni, aczkolwiek kobiety również pogrywują, a faktu tego niestety się nie docenia), ale studiują i tworzą funkcjonujące relacje międzyludzkie. Byli i są też ludzie, którzy sobie nie radzili - ale dużo bardziej z powodu biedy wydawali pieniądze na granie (lepsze to niż nieletnie picie albo ćpanie), niż byli biedni z powodu wchodzenia w wirtualne światy.
Skoro nożem można zarówno obierać ziemniaki, jak i pozbawić kogoś życia, czemu wpadać w histerię? Pistoletem - owszem - trudno kroić chleb, więc tu ograniczenia są jak najbardziej sensowne. Ale gry komputerowe? Wystarczy odpowiednia kontrola, sprawdzanie czytelnych oznaczeń wiekowych, dostepnych na pudełkach - i wszystko powinno być OK. Jeśli ktoś jest osobą odpowiedzialną, to nie zrujnuje tego mordowanie nazistów przez półwampirzycę albo też granie w symulator lotu. Marginalne przykłady niezrównoważenia emocjonalnego, choć niekiedy spektakularne i bolesne, nie powinny nam tej prawdy przesłaniać. Inaczej skończymy na potępianiu teatru jak Platon, kina, radeia, prasy - czegokolwiek, co tylko będzie zrzucało odpowiedzialność z naszych własnych zaniedbań - na przykład wychowawczych.
Zdecydowałem się na zredukowanie do absurdu pomysłów obwiniania gry komputerowe za zło wszego świata, bowiem absurdem jest analizowanie jakiegokolwiek zdarzenia li tylko na podstawie jednej zmiennej i tym samym wyciąganie wniosków, nie mających wiele wspólnego z rzeczywistością. W taki sposób działa myślenie prelogiczne, opisywane przez antropologów kultury, wiążące np. przyjazd misjonarzy w ciemnych habitach z suszą. Świat jest dużo bardziej skomplikowany, by analizować go w taki sposób. Zgadzając się na taką interpetacje można z dowolnych przesłanej wykoncypować dowolny wniosek, włącznie z tym, że skoro słoń ma trąbę, to na Plutonie znajdziemy dużo metanu...
Żeby wypowiadać się na temat gier komputerowych warto nieco je poznać. Niekoniecznie trzeba w tym celu znać wszystkie nowości - wystarczy rzut oka na klasykę, na bazie której dziś wymyśla się kolejne miksy i wariacje. Szczęśliwie osoby obecnie wchodzące w dorosłość (a poniekąd jest to wspólne doświadczenie egzystencjalne osób mniej więcej do 30 roku życia) wiedzą, co to gry komputerowe i nie dają sobie tak latwo wmówić, że są one jakim nowym, zbiorczym wcieleniem Antychrysta. Tak jak nie boją się już muzyki heavymetalowej, którą zdarzało im się słuchać lub też zdarza się nadal, tak doskonale wiedzą, że wszystko jest dla ludzi - pod warunkiem, że są to ludzie odpowiedzialni. Jeśli ktoś dajmy na to (mogę to być i ja, czemuż się wstydzić) gra w Europę Universalis i podbija państwem x sąsiada y, nie musi oznaczać, że podobne metody będzie realizować w polityce. Analogicznie grając w Painkillera i mordując hordy zombie, raczej mało kto lata po cmentarzach z osikowymi kołkami...
Sensacja rządzi się jednak swoimi prawami. Dużo wygodniej zwalić bowiem winę na zdemoralizowanych twórców gier, zachęcających dzieciaków do mordu, niż zastanowić się nad głębszymi problemami, stojącymi za otaczającą nas rzeczywistością. Pamiętam na swój sposób epickie czasy, kiedy to znajomi chodzili grać przez Internet. Dziś jakimś cudem nie tylko nie są mordercami i gwałcicielami (głównie to mężczyźni, aczkolwiek kobiety również pogrywują, a faktu tego niestety się nie docenia), ale studiują i tworzą funkcjonujące relacje międzyludzkie. Byli i są też ludzie, którzy sobie nie radzili - ale dużo bardziej z powodu biedy wydawali pieniądze na granie (lepsze to niż nieletnie picie albo ćpanie), niż byli biedni z powodu wchodzenia w wirtualne światy.
Skoro nożem można zarówno obierać ziemniaki, jak i pozbawić kogoś życia, czemu wpadać w histerię? Pistoletem - owszem - trudno kroić chleb, więc tu ograniczenia są jak najbardziej sensowne. Ale gry komputerowe? Wystarczy odpowiednia kontrola, sprawdzanie czytelnych oznaczeń wiekowych, dostepnych na pudełkach - i wszystko powinno być OK. Jeśli ktoś jest osobą odpowiedzialną, to nie zrujnuje tego mordowanie nazistów przez półwampirzycę albo też granie w symulator lotu. Marginalne przykłady niezrównoważenia emocjonalnego, choć niekiedy spektakularne i bolesne, nie powinny nam tej prawdy przesłaniać. Inaczej skończymy na potępianiu teatru jak Platon, kina, radeia, prasy - czegokolwiek, co tylko będzie zrzucało odpowiedzialność z naszych własnych zaniedbań - na przykład wychowawczych.
1 komentarz:
I daję tu plusa za rozsądek.
Moja notka choć odrobinę inne argumenty przywołuje, trzyma się podobnego toku myślenia. Pozdrawiam, i jak ci się będzie chciało zapraszam do przeczytania mojego głosu w debacie.
Prześlij komentarz