Oj, robiliśmy w tym roku niemało - taka refleksja naszła mnie, kiedy zobaczyłem listę oświadczeń warszawskiego koła Zielonych, których było kilkadziesiąt. Spora część z nich wzbudziła znaczny odzew medialny, bo i sprawy przez nas poruszane i komentowane dotyczyły najważniejszych kwestii miejskiej polityki w zeszłym roku. Zieloni, jako jedyna partia poza Radą Miasta, regularnie zajmowali stanowiska w bieżących kwestiach stołecznych. Niestety, miejskie władze nie rozpieszczały w kwestii zrównoważonego rozwoju, promując rozwiązania, nie mające nic wspólnego z równoważeniem interesów społecznych, ekologicznych i ekonomicznych.
Bardzo istotną kwestią była dla nas przestrzeń publiczna. Decydentom dużo bardziej zależało na tym, by na Dotleniaczu stały kolejne pomniki niż na tym, by mieszkanki i mieszkanki mieli do dyspozycji oczko wodne, przy którym mogliby odpocząć. Z całą stanowczością protestujemy przeciwko pomysłom na zagospodarowanie okolic Pałacu Kultury i Nauki, dążących do zmniejszenia ilości przestrzeni zielonej, zacienienia Parku Świętokrzyskiego i zakorkowania miasta. Trudno nam zrozumieć, dlaczego miasto nie chce zająć się rewitalizacją przestrzeni miejskiej przy Placu Piłsudskiego - może dlatego, że tam wieżowców wcisnąć nie sposób? Chociaż kto wie, być może nie doceniamy wyobraźni Hanny Gronkiewicz-Waltz...
Ale to nie jedyne z naszych bojów o wysoką jakość przestrzeni publicznej. Dużo czasu zajęło nam myślenie o ograniczeniach, jakie przestrzeń ta sprawia osobom niepełnosprawnym i rodzicom z dziećmi. Do dziś wiele środków transportu czy miejsc w mieście pozostaje dla nich w dużej mierze niedostępna. Trzeba było aż tragedii w metrze, by rozpoczęto poważne konsultacje ze środowiskami osób niepełnosprawnych w sprawie udogodnień dla nich - udogodnień, które w wielu wypadkach nadal pozostają na papierze.
Walczyliśmy o kulturę. Przeciw zamykaniu kin Luna i Iluzjon i obcinaniu wydatków na placówki kulturalne - Fort Sokolnickiego na Żoliborzu i Muzeum Pragi. Chcieliśmy ogrodu sztuk na Placu Wilsona, a nie kolejnego zagłębia bankowego. Myśleliśmy o kulturalnym rozwoju Krakowskiego Przedmieścia. Wierzyć nam się nie chciało, że zakrywano się kryzysem finansowym, a znalazły się pieniądze na Stadion Legii - kolejne zresztą, przez co suma miejskich dotacji do obiektu wyniosła 460 mln złotych.
Transport stał się źródłem sukcesów - dzięki współdziałaniu z SMS i SDPL w ramach Warszawskiej Koalicji Rowerowej toczą się pracę nad dopuszczeniem do ruchu rowerów na obszarze Starego Miasta. Pomagaliśmy także władzom dzielnicy Śródmieście w typowaniu miejsc na nowe, bardziej przyjazne dla rowerów stojaki. Protestowaliśmy przeciwko podwyżce cen biletów komunikacyjnych, robionej bez realnych oszczędności po stronie eksploatacyjnej, takich jak buspasy. Byliśmy zwolenniczkami i zwolennikami biletu aglomeracyjnego i cieszymy się, że stał się on wreszcie rzeczywistością.
Oczywiście nie zapominaliśmy o zieleni miejskiej, wspierając lokalne działania, służące jej ochronie. Jednocześnie rozwijaliśmy działalność i poruszaną tematykę, m.in. przygotowując dwa kompleksowe dokumenty - uwagi dotyczące miejskiej polityki odpadowej i projekt głównych założeń Stołecznej Polityki Klimatycznej, promującej skoordynowanie działań w do tej pory traktowanych rozłącznie dziedzinach polityki miejskiej. Nie sposób nie wspomnieć bodaj największego sukcesu - obronieniu przedsiębiorstwa społecznego "Ekon", dzięki któremu ponad 400 osób niepełnosprawnych umysłowo nadal może liczyć na pracę w recyklingu odpadów - dziedzinie, w której miasto nadal ma wiele do zrobienia.
Zrobiliśmy wiele - chociaż zapewne zawsze można było więcej. Sporym sukcesem są niewątpliwie nowe osoby, które do nas przychodzą i chcą działać - nie sposób nie podziękować im za to. Coraz większe sukcesy odnosi też blog "Zielona Warszawa", który kolejny miesiąc z rzędu bije swoje rekordy oglądalności i w grudniu będzie mógł się pochwalić miesięczną ilością odwiedzin w okolicach 2.500 osób. Wszystko to nie raz i nie dwa wymagało sporych poświęceń - ale sądzimy, że było warto.
Bardzo istotną kwestią była dla nas przestrzeń publiczna. Decydentom dużo bardziej zależało na tym, by na Dotleniaczu stały kolejne pomniki niż na tym, by mieszkanki i mieszkanki mieli do dyspozycji oczko wodne, przy którym mogliby odpocząć. Z całą stanowczością protestujemy przeciwko pomysłom na zagospodarowanie okolic Pałacu Kultury i Nauki, dążących do zmniejszenia ilości przestrzeni zielonej, zacienienia Parku Świętokrzyskiego i zakorkowania miasta. Trudno nam zrozumieć, dlaczego miasto nie chce zająć się rewitalizacją przestrzeni miejskiej przy Placu Piłsudskiego - może dlatego, że tam wieżowców wcisnąć nie sposób? Chociaż kto wie, być może nie doceniamy wyobraźni Hanny Gronkiewicz-Waltz...
Ale to nie jedyne z naszych bojów o wysoką jakość przestrzeni publicznej. Dużo czasu zajęło nam myślenie o ograniczeniach, jakie przestrzeń ta sprawia osobom niepełnosprawnym i rodzicom z dziećmi. Do dziś wiele środków transportu czy miejsc w mieście pozostaje dla nich w dużej mierze niedostępna. Trzeba było aż tragedii w metrze, by rozpoczęto poważne konsultacje ze środowiskami osób niepełnosprawnych w sprawie udogodnień dla nich - udogodnień, które w wielu wypadkach nadal pozostają na papierze.
Walczyliśmy o kulturę. Przeciw zamykaniu kin Luna i Iluzjon i obcinaniu wydatków na placówki kulturalne - Fort Sokolnickiego na Żoliborzu i Muzeum Pragi. Chcieliśmy ogrodu sztuk na Placu Wilsona, a nie kolejnego zagłębia bankowego. Myśleliśmy o kulturalnym rozwoju Krakowskiego Przedmieścia. Wierzyć nam się nie chciało, że zakrywano się kryzysem finansowym, a znalazły się pieniądze na Stadion Legii - kolejne zresztą, przez co suma miejskich dotacji do obiektu wyniosła 460 mln złotych.
Transport stał się źródłem sukcesów - dzięki współdziałaniu z SMS i SDPL w ramach Warszawskiej Koalicji Rowerowej toczą się pracę nad dopuszczeniem do ruchu rowerów na obszarze Starego Miasta. Pomagaliśmy także władzom dzielnicy Śródmieście w typowaniu miejsc na nowe, bardziej przyjazne dla rowerów stojaki. Protestowaliśmy przeciwko podwyżce cen biletów komunikacyjnych, robionej bez realnych oszczędności po stronie eksploatacyjnej, takich jak buspasy. Byliśmy zwolenniczkami i zwolennikami biletu aglomeracyjnego i cieszymy się, że stał się on wreszcie rzeczywistością.
Oczywiście nie zapominaliśmy o zieleni miejskiej, wspierając lokalne działania, służące jej ochronie. Jednocześnie rozwijaliśmy działalność i poruszaną tematykę, m.in. przygotowując dwa kompleksowe dokumenty - uwagi dotyczące miejskiej polityki odpadowej i projekt głównych założeń Stołecznej Polityki Klimatycznej, promującej skoordynowanie działań w do tej pory traktowanych rozłącznie dziedzinach polityki miejskiej. Nie sposób nie wspomnieć bodaj największego sukcesu - obronieniu przedsiębiorstwa społecznego "Ekon", dzięki któremu ponad 400 osób niepełnosprawnych umysłowo nadal może liczyć na pracę w recyklingu odpadów - dziedzinie, w której miasto nadal ma wiele do zrobienia.
Zrobiliśmy wiele - chociaż zapewne zawsze można było więcej. Sporym sukcesem są niewątpliwie nowe osoby, które do nas przychodzą i chcą działać - nie sposób nie podziękować im za to. Coraz większe sukcesy odnosi też blog "Zielona Warszawa", który kolejny miesiąc z rzędu bije swoje rekordy oglądalności i w grudniu będzie mógł się pochwalić miesięczną ilością odwiedzin w okolicach 2.500 osób. Wszystko to nie raz i nie dwa wymagało sporych poświęceń - ale sądzimy, że było warto.
1 komentarz:
Całkiem fajny artykuł.
Prześlij komentarz