17 października 2008

Miraże czarnego złota

Oto chcą nas mamić kolejną, rzekomo "czystą" technologią, która nie rozwiązuje jakiegokolwiek problemu, a tylko tworzy zasłonę dymną dla prowadzenia dotychczasowej formy gospodarzenia planety. Najnowszym odkryciem tego typu "obrońców klimatu" staje się technologia sekwestracji dwutlenku węgla, polegająca na wyłapywaniu tego gazu w procesie produkcji w elektrowni węglowej, a następnie jego "chowanie pod ziemię". Jest to kolejny po energetyce atomowej półśrodek, który sprzedawany jest jako panaceum na problemy całego świata. W Polsce propagatorem tech technologii jest były premier, Jerzy Buzek, który za swoich rządów nie wahał się doprowadzić do odejścia z pracy tysięcy górników, a teraz udaje, że dba o ich miejsca pracy.

My nie zadowalamy się półśrodkami. Nie chcemy trzymać wartościowych, świadomych swych praw ludzi pod ziemią. Chcemy, by wyszli na słońce i otrzymali warunki do pracy w nowym, zielonym sektorze gospodarki. Dzięki ośmioletnim rządom czerwono-zielonej koalicji w Niemczech sektor energetyki odnawialnej daje ćwierć milionom ludzi miejsca pracy, a produkcja energii przez cały sektor wzrosła w ciągu 10 lat o 300%. Nadal są jednak tacy, którzy tego typu działania będą chcieli sabotować, podając mity o rzekomej "ekologicznej szkodliwości" albo "niedostatecznej wydajności" elektrowni wiatrowych albo paneli słonecznych. Z tymi mitami rozprawialiśmy się tu nie raz i nie dwa, i zapewne nadal będziemy to robić.

Silnym orężem stają się tu publikacje takie jak "Fałszywa nadzieja" Greenpeace'u, która demitologizuje rzekome zalety wychwytywania CO2 i późniejszego składowania go w rzekomo hermetycznych kopalniach. W bardzo prosty sposób (jednocześnie podpierając się infografikami, wykresami i tabelkami) możemy zobaczyć, że mamy do czynienia z kolejnym oszustwem i wybitnie "czarną" technologią, która pragnie udawać zieloną. Warto tutaj bez zbędnego owijania w bawełnę przypomnieć najważniejszy fakt. Jeśli chcemy zapobiec nieodwracalnym przemianom klimatycznym i wzrostowi temperatury o 2 stopnie Celsjusza ponad poziom z początków epoki przemysłowej, potrzebujem rozpocząć redukcję naszych emisji już od roku 2015. CCS (Carbon Capture and Storage) jest uznawane za technikę, która zacznie funkcjonować okolicach roku 2030. W jaki zatem sposób ma ona pomóc w najważniejszym z naszego punktu widzenia okresie najbliższych 100 miesięcy, tego doprawdy nie wiem.

Idźmy w tych rozważaniach dalej. Działania na rzecz zrównoważonego rozwoju wymagają inwestowania w prawdziwie odnawialne źródła energii (węgiel nie spełnia tego warunku) i w efektywność energetyczną. Wedle niektórych raportów, poprzez skupienie się na tych dwóch dziedzinach można ograniczyć emisje gazów szklarniowych o 50% do 2050 roku. Inwestowanie w elektrownie węglowe i w system sekwestracyjny zwiększa tymczasem ilość zużywanej przez daną elektrownię energii o 10 do 40%. Tak więc by przechwycić szkodliwe substancje, wymagana będzie produkcja większej ilości energii, przy której zapewne emitowanych będzie jeszcze więcej szkodliwych substancji. Czy nie wydaje Wam się, że coś jest tu nie tak?

Rządy, zamiast inwestować w czyste technologie, wolą dążyć do zachowania status quo i schlebiania interesom sporych lobby przemysłowych. Efekty widać gołym okiem - w Stanach Zjednoczonych na przykład budżet na CCS zwiększono o 26,4%, podczas gdy w tym samym czasie pieniędzy na OZE (odnawialne źródła energii) i na efektywność energetyczną poskąpiono, dając ich o 27,1% mniej. Jednocześnie zdecydowano się na zamknięcie związanego z sekwestracją węgla programu FutureGen z powodu przekroczenia kosztów i braku jakichkolwiek satysfakcjonujących efektów. Szacuje się, że koszt elektryczności poprzez wprowadzenie CCS może wzrosnąć od 21 do nawet 91%. Warto przypomnieć, że udowodniono, że podwojenie ilości wiatraków obniża koszt wyprodukowanej energii o 20%. Takie są fakty - gdzie tu logika inwestycyjna?

Koniec końców należy wspomnieć o zagrożeniach - całkiem poważnych. Do dziś nie ma stuprocentowego miejsca idealnego dla przechowywania CO2. Co gorzej, efekty wydostawania się CO2 ze swych "kryjówek" mogą być katastrofalne w skutkach. Zanieczyszczenie wody pitnej, zniszczenie roślinności na danym terenie, ba, niwelacja wszelkich wysiłków na rzecz opanowania zmian klimatycznych to jedno. Przykład z Kamerunu, gdzie w 1986 opary dwutlenku węgla, wydostawszy się z wulkanu, zabiły 1.700 osób na przestrzeni 25 kilometrów kwadratowych - to drugie. Nikt nie wie, którędy miałyby zostać poprowadzone rury między składowiskami a elektrowniami. Zbadane zjawisko korodowania rzekomo szczelnych powierzchni z powodu działania CO2 i innych substancji znajdujących się w zamykanym w jaskiniach gazie również wskazują, że nadzieja na pozbycie się problemu poprzez zamiecenie go pod dywan jest nad wyraz naiwna.

Warto zatem zapoznać się z raportem Greenpeace samodzielnie i przekonać się na własne oczy, że węglowi najlepiej wiedzie się pod powierzchnią, a my, miast eksploatować go doszczętnie, powinniśmy zainwestować w energię z wody, słońca, wiatru i biomasy.

Brak komentarzy:

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...