Wakacje wpłynęły na ilość badań sondażowych w tym miesiącu - było ich tylko 8. Jak widać z załączonej tabelki, nie spowodowały one jakichś gwałtownych przetasowań na scenie politycznej - chociaż działo się wiele. Warto wspomnieć ostatnią awanturę w Sejmie, a także kwestię prezydenta Sopotu i tarczy antyrakietowej, chyba wzajemnie się znoszących, przez co PO nie skorzystała na swym udawanym sprzeciwie wobec amerykańskich instalacji militarnych. Główni gracze okopali się na swych pozycjach i pomimo wielu działań, nie pozwalających o nich zapomnieć, ich poparcie nie skakało w porównaniu z zeszłym miesiącem o więcej niż 1,1 punkta procentowego. Platformie delikatnie wzrosło - być może właśnie przez tarczę antyrakietową.
Kwestia Karnowskiego, ale także plany prywatyzacji służby zdrowia czy też kontrowersyjnych reform w edukacji nie zraziły wyborczyń i wyborców. Lekki wzrost PO automatycznie wpływa na spadek sondażowej pozycji PiS - chociaż jeśli zobaczymy słupki, musimy się spytać - kto jeszcze na tym skorzystał? Być może Samoobrona, która wróciła do blokowania dróg i od razu stała się największą formacją, która nie weszłaby do Sejmu. Być może też "siła spokoju", czyli PSL, które z miesiąca na miesiąc odzyskuje swoją pozycję i tym razem przekroczyłoby magiczną barierę 5%.
Wygląda na to, że zeszłomiesięczny wzrost poparcia dla SLD nie był jedynie wynikiem medialnego zainteresowania kongresem tej partii. Grzegorz Napieralski tchnął nieco ducha w tę formację, co zyskuje pozytywne komentarze sporej grupy prasowych komentatorów. Tym razem Sojusz nieco osłabł, ale warto wspomnieć, że jest tu liczone poparcie dla samego SLD - bez UP, która podpisała już umowę o wspólnym starcie w przyszłorocznych wyborach. Gdyby dodać poparcie tej partii (pojawiła się w dwóch sondażach, gdzie dostała po 1%), to Napieralski zbliża się już do 8%, a to niezła baza do dalszego wzrostu.
Na tym tle sytucja pozostałych sił "na lewo od PO" staje się coraz bardziej beznadziejna. Demokraci stracili już nawet w sprzyjającym im sondażu Wirtualnej Polski i dali się wyprzedzić konającej formacji Andrzeja Leppera. SDPL z kolei notuje kolejne rekordowo niskie wyniki, i gdybym uwzględnił też średnią z badań UPR (pojawiła się w 3 sondażach, zdobywając 1,1 i 0%), to miałaby mniejsze poparcie od tego ugrupowania. LPR niczym nie zaskakuje, widać elektorat eurosceptyczny dobrze odnajduje się w partii braci Kaczyńskich.
Niewielkie wahnięcia w poparciu widoczne są także w ustabilizowaniu sie kształtu przyszłego Sejmu. PO i PiS stracili kilku posłów na rzecz wchodzących do izby niższej ludowców. Podobnie w Europarlamencie. Wiemy już na pewno po deklaracjach Waldemara Pawlaka, że PSL jednak nie utworzy wspólnych list z PO, zatem licze ich osobno. PO miałaby wtedy 30 mandatów na 51 (-2), PiS - 14 (-1), SLD - 4 (bez zmian), a PSL - 3 (+3).
Na chwilę obecną nie widać zatem wielkich tąpnięć, ale pokazuje to wyraźnie, że ci, którzy śpią na wakacjach przestają się liczyć. Opinia polityczna przyzwyczaiła się, jak widać, do istnienia dwóch dużych i dwóch mniejszych partii i prawdziwym cudem będzie przełamanie tej hegemonii. W sierpniu czekają nas wakacje parlamentarne, zobaczymy zatem, co lubią ludzie, kiedy nie muszą oglądać rozlicznych polityczek i polityków, a potem jesień - jesień, która pokaże, czy jest szansa na wyklucie się jakiejkolwiek alternatywy i czy owa alternatywa w ogóle mieć będzie poparcie.
Kwestia Karnowskiego, ale także plany prywatyzacji służby zdrowia czy też kontrowersyjnych reform w edukacji nie zraziły wyborczyń i wyborców. Lekki wzrost PO automatycznie wpływa na spadek sondażowej pozycji PiS - chociaż jeśli zobaczymy słupki, musimy się spytać - kto jeszcze na tym skorzystał? Być może Samoobrona, która wróciła do blokowania dróg i od razu stała się największą formacją, która nie weszłaby do Sejmu. Być może też "siła spokoju", czyli PSL, które z miesiąca na miesiąc odzyskuje swoją pozycję i tym razem przekroczyłoby magiczną barierę 5%.
Wygląda na to, że zeszłomiesięczny wzrost poparcia dla SLD nie był jedynie wynikiem medialnego zainteresowania kongresem tej partii. Grzegorz Napieralski tchnął nieco ducha w tę formację, co zyskuje pozytywne komentarze sporej grupy prasowych komentatorów. Tym razem Sojusz nieco osłabł, ale warto wspomnieć, że jest tu liczone poparcie dla samego SLD - bez UP, która podpisała już umowę o wspólnym starcie w przyszłorocznych wyborach. Gdyby dodać poparcie tej partii (pojawiła się w dwóch sondażach, gdzie dostała po 1%), to Napieralski zbliża się już do 8%, a to niezła baza do dalszego wzrostu.
Na tym tle sytucja pozostałych sił "na lewo od PO" staje się coraz bardziej beznadziejna. Demokraci stracili już nawet w sprzyjającym im sondażu Wirtualnej Polski i dali się wyprzedzić konającej formacji Andrzeja Leppera. SDPL z kolei notuje kolejne rekordowo niskie wyniki, i gdybym uwzględnił też średnią z badań UPR (pojawiła się w 3 sondażach, zdobywając 1,1 i 0%), to miałaby mniejsze poparcie od tego ugrupowania. LPR niczym nie zaskakuje, widać elektorat eurosceptyczny dobrze odnajduje się w partii braci Kaczyńskich.
Niewielkie wahnięcia w poparciu widoczne są także w ustabilizowaniu sie kształtu przyszłego Sejmu. PO i PiS stracili kilku posłów na rzecz wchodzących do izby niższej ludowców. Podobnie w Europarlamencie. Wiemy już na pewno po deklaracjach Waldemara Pawlaka, że PSL jednak nie utworzy wspólnych list z PO, zatem licze ich osobno. PO miałaby wtedy 30 mandatów na 51 (-2), PiS - 14 (-1), SLD - 4 (bez zmian), a PSL - 3 (+3).
Na chwilę obecną nie widać zatem wielkich tąpnięć, ale pokazuje to wyraźnie, że ci, którzy śpią na wakacjach przestają się liczyć. Opinia polityczna przyzwyczaiła się, jak widać, do istnienia dwóch dużych i dwóch mniejszych partii i prawdziwym cudem będzie przełamanie tej hegemonii. W sierpniu czekają nas wakacje parlamentarne, zobaczymy zatem, co lubią ludzie, kiedy nie muszą oglądać rozlicznych polityczek i polityków, a potem jesień - jesień, która pokaże, czy jest szansa na wyklucie się jakiejkolwiek alternatywy i czy owa alternatywa w ogóle mieć będzie poparcie.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz