Udało się - po pierwsze, przeżyłem dzisiejszy dzień. Nie było łatwo, zważywszy na obowiązki, w tym wieczorne spotkanie transportowe. Chcemy pomóc w organizacji wspólnego frontu na rzecz dobrej, ekologicznej komunikacji. Problemów do rozwiązania jest bez liku - począwszy od słabej sieci ścieżek rowerowych, a na słabym użyciu miejskiej trakcji kolejowej skończywszy. Będziemy nagłaśniać te kwestie i pokazywać alternatywy do obecnego stanu rzeczy. Po drugie - po wielu perypetiach ruszyła w końcu stacja metra Słodowiec. Jak donoszą media, o 10.25 Hanna Gronkiewicz-Waltz przyjechała jednym z kursów, a tam czekał już na nią burmistrz Bielan i ksiądz proboszcz. Po trzecie - zdążyłem jeszcze w ten sam dzień zobaczyć i sfotografować obiekt i dzięki temu mogę na świeżo przekazać pierwsze spostrzeżenia.
Nie podoba mi się pomysł by były dwa perony zamiast jednego. Dużo bardziej wolę zejść pod ziemię i mieć nawet irracjonalną, ale jednak możliwość błyskawicznego dokonania wyboru, w którą stronę chcę jechać. O ile jeszcze w Centrum ma to pewne uzasadnienie, o tyle pojęcia nie mam, czemu akurat Słodowiec miałby być tym miejscem, w którym trudniej będzie się przesiadać. Jedyne, co mi przychodzi do głowy to możliwe przekonanie decydentów, że skoro składy mają drzwi po obydwu stronach to warto by było, gdyby z jednej strony otwierały się ciut częściej niż raz na całą trasę. Mimo wszystko jakoś trudno mi uznać tę logikę za słuszną, tym bardziej, że łapanie pociągu w drugą stronę nie będzie na tej stacji zbyt proste.
Z początku bezsensowną wydawała mi się także estetyka peronu - białe, czarne i szare kafelki przywodziły na myśl raczej łazienkę. Mimo to, po początkowej pikselozie muszę powiedzieć, że wrażenie jest całkiem pozytywne. Mam wprawdzie nadzieję że władze metra spełnią me ciche marzenie i kolejna stacja będzie podobna, tyle że kafelki będą wielokolorowe, a nie monochromatyczne. Mimo wszystko, choć szaro i buro, wyczuwa się tu pewną energię - być może to efekt świeżości, który szybko mi opadnie, z relacji użytkowniczek i użytkowników wynika bowiem, że uznają ową stację za najbrzydszą z dotychczasowych. Moim zdaniem niesłusznie - czy np. Politechnika jest dużo ładniejsza?
Zdążyłem szybko zwrócić też uwagę na wyjścia z obydwu stron - co by nie mówić, dość masywne. Być może wpasuje się to nieco w klimat pogranicza Bielan i Żoliborza, chociaż akurat bardziej tego typu monumentalne bramy wpasowałyby się na Mokotowie - tam z kolei nie było za bardzo gdzie je umiejscowić. Nie narzekajmy jednak - są tu bowiem całkiem niezłe detale, ot, chociażby tablice wskazujące czas pozostały do przyjazdu pociągu w kierunku Kabat. Bardzo gustownie to wygląda i z pewnością ułatwi życie korzystającym ze stacji.
Na koniec nie pozostało mi nic innego, jak wsiąść do składu i wrócić do domu. Palące się światła umożliwiały zobaczenie przygotowującego się do przyjazdu składu. Widok był tak piękny, że aż narrator musiał zrobić zdjęcie, uwieczniając przy okazji siebie odbijającego się w drzwiach stacji. Było miło i mam nadzieję, że życie mieszkanek i mieszkańców Bielan stanie się chociaż troszkę łatwiejsze. Następne stacje mają mieć swą premierę najpóźniej na jesieni - nie pozostaje nic innego, jak czekać z niecierpliwością i trzymać kciuki.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz