Ze względu na niezgromadzenie wymaganej ilości podpisów, umożliwiającej zgłoszenie inicjatywy referendalnej, warszawscy Zieloni popierają analogiczny wniosek zainicjowany przez Prawo i Sprawiedliwość. Podtrzymujemy nasze przekonanie, że w tak ważnej dla mieszkanek i mieszkańców miasta sprawie, jaką są plany sprzedaży publicznego, naturalnego monopolisty w dystrybucji ciepła, ostateczny głos powinien należeć do prawdziwych właścicielek i właścicieli komunalnej spółki.
- Nasze wątpliwości co do procesu prywatyzacyjnego nie tylko się nie zmniejszyły, ale wręcz uległy nasileniu. - mówi Krystian Legierski, radny Zielonych w Radzie Warszawy – Ratusz nie udostępnia jakichkolwiek informacji, które mogłyby wykluczyć możliwość nabycia zarówno SPEC-u, jak i sprzedawanych przez Vattenfalla warszawskich elektrociepłowni przez tego samego kupca. Tego typu prywatny monopol nie służyłby interesowi mieszkanek i mieszkańców stolicy – znacznie trudniej niż na publicznej spółce byłoby wymusić na nim chociażby podnoszenie efektywności wykorzystania energii cieplnej czy zwiększania udziału źródeł odnawialnych w jej produkcji. Nieprzejrzystość procesu prywatyzacyjnego sprawia, że jedyną deską ratunku jest odwołanie się do opinii publicznej. W trakcie kampanii referendalnej chcemy przedstawić nasze argumenty na rzecz zachowania publicznego charakteru przez SPEC.
- Również pozostałe pytania, jakie proponuje zadać PiS, warte są odwołania się do miejskiego referendum – dodaje członkini Rady Krajowej Zielonych, Agnieszka Grzybek. - Dla przykładu radni Platformy Obywatelskiej skutecznie przeforsowali podwyżkę cen biletów komunikacji zbiorowej, pozostając głusi na argumenty organizacji zajmujących się promocją zrównoważonego transportu w mieście. Marszrutyzacja, priorytet komunikacyjny dla autobusów i tramwajów, bardziej skuteczne egzekwowanie opłat za bilety oraz za parkowanie – to wszystko bolączki, z którymi od lat zmaga się miejski transport publiczny. Niepokoi nas fakt, że miejski Ratusz – jak donoszą media – planuje kruczkami prawnymi zablokować możliwość przeprowadzenia referendum. Blokowanie mieszkankom i mieszkańcom miasta możliwości wypowiedzenia się w bezpośrednio dotyczących ich sprawach po raz kolejny obnaża fakt, że przymiotnik „Obywatelska” w nazwie PO znaczy dla polityków tej partii niewiele. Przypominamy, że podobne zabiegi stosował niedawno we Włoszech Silvio Berlusconi, chcący zablokować powszechne głosowanie m.in. na temat wycofania się z planów rozwoju energetyki jądrowej i prywatyzacji wodociągów. Poniósł klęskę, co powinno być przestrogą dla stołecznego Ratusza.
- Jeśli Hannie Gronkiewicz-Waltz rzeczywiście zależy na odpowiedzialności budżetowej Warszawy, powinna zwrócić się o pomoc do swych partyjnych koleżanek i kolegów – komentuje Bartłomiej Kozek, członek Rady Krajowej Zielonych – Nawet miejskie dokumenty, takie jak założenia do tegorocznego budżetu miasta, wyraźnie wskazują na obniżki podatków od dochodów osobistych jako przyczynę kłopotów z miejskimi finansami, na co nałożył się światowy kryzys gospodarczy. W stolicy Polski mieszka proporcjonalnie większy odsetek osób o wysokich dochodach. Za obniżenie im stawki podatku PIT odpowiadają działania legislacyjne, wspierane zarówno przez Prawo i Sprawiedliwość, jak i Platformę Obywatelską. Pieniądze, które miały zostać w kieszeniach podatników dziś odbiera się im poprzez podwyższanie cen usług publicznych, takich jak woda czy żłobki i przedszkola. Szczególnie negatywnie odbija się to na sytuacji osób o małych i średnich dochodach, których obniżki stawek PIT dotknęły w stopniu niewielkim, natomiast niedawna podwyżka VAT – dość znaczącym. Decyzje polityków w Sejmie mają bezpośredni wpływ na funkcjonowanie samorządów w całej Polsce. Byłoby dobrze, gdyby prezydent miasta, będąca zarazem wiceprzewodniczącą partii rządzącej, domagała się korzystniejszej dla Warszawy polityki podatkowej.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz