Prezentujemy przemówienie Philippa Lambertsa, współprzewodniczącego Europejskiej Partii Zielonych, wygłoszone na otwarciu posiedzenia Rady EPZ w Paryżu dnia 10 października 2008 roku.
Drogie przyjaciółki, Drodzy przyjaciele.
Rok 2009 będzie dla nas polem bitewnym.
Ta kampania nie będzie dla ludzi o słabych nerwach. Możecie oczekiwać, że tradycyjne partie, których wiarygodność w związku z globalnym kryzysem uległa nadszarpnięciu, zrobią wszystko, by ponownie uwieść wyborców. Z drugiej strony populistyczne partie z obydwu stron politycznego spektrum nie będą wahać się z wykorzystaniem lęków zasianych w naszych krajach. Tak, będzie trudno, i nie spodziewajcie się, że zielona muzyka łatwo wpadnie w ucho naszym obywatelkom i obywatelom.
Trzy wybory, które mogliśmy obserwować we wrześniu, pokazały nam zarówno powody do zmartwienia, jak i do nadziei. W Słowenii nie udało nam się wejść do parlamentu. W Austrii, pomimo powtórzenia dwucyfrowego wyniku, Zieloni stracili jedno miejsce i wpadli w niepokój z powodu 30% głosów, oddanych na prawicowe partie populistyczne. Z drugiej strony, niemal osiągają 10% poparcia, bawarscy Zieloni osiągnęli przekonywujący sukces w najbardziej konserwatywnym landzie Niemiec. Lekcje, jakie wyciągnęliśmy z tych wyborów, są następujące:
- Łączmy się - podstawowym warunkiem sukcesu Zielonych jest bowiem współdziałanie wszystkich zielonych sił;
- Komunikujmy się z ludźmi zrozumiałym dla nich językiem - zacznijmy rozumieć ich obawy i potrzeby i odwołujmy się do nich, otwierając nowe perspektywy;
- Bądźmy innowacyjni, nie tylko w ideach, ale także jeśli chodzi o ludzi, którzy mają być twarzami naszych kampanii.
W tej perspektywie patrząc, chciałbym zaprosić was do spojrzenia na zmiany klimatyczne i kryzys finansowy jako na szansę. Oba zjawiska pokazują to, o czym mówiliśmy przez lata. Niech ten kontekst was nie przeraża - poczujmy się wzmocnieni faktem, że nasze diagnozy okazały się słuszne i przejdźmy do ofensywy.
Jak zatem mamy to zrobić? Oczywiście chodzi nam o to, by obywatelki i obywatele przyłączyli się do naszej wizji. Gdy jednak wszędzie panoszy się lęk, niewielu z nich będzie dostatecznie śmiałych, by odważyć się na wybór radykalnej zmiany, za którą jesteśmy. Jeśli chcemy wyjść do ludzi, musimy wiedzieć, gdzie się znajdują. Zanim jeszcze zaczął się kryzys finansowy, nasze badania pokazały, że dla naszego potencjalnego elektoratu tematem numer 1 jest ekonomia, następnie - sprawy społeczne, a środowisko - na miejscu trzecim. Jest oczywistością, że gospodarka będzie dziś jeszcze wyżej.
Wzywam nas wszystkich zatem do tego, by w sposób asertywny pójść do naszych przyjaciółek i przyjaciół i porozmawiać o gospodarce. Gdy większość z naszych oponentów ośmieszyła się, dekadami tkwiąc w mantrze nieregulowanych rynków, śmiem twierdzić, że nasza wiarygodność w ekonomii jest większa niż kiedyś. Przejdźmy zatem do rozwiązań obecnej sytuacji.
Owych rozwiązań nam nie brakuje, o niektórych mówimy już od bardzo dawna. Zapewne słyszeliście już o nich wcześniej ale pozwolę sobie je przypomnieć:
- Podatek Tobina/Spahna - przez lata Zieloni mówili o konieczności opodatkowania transakcji finansowych. Pomogłoby to spowolnić nieco oszalałą maszynę, a zyski z podatku mogłyby wspomóc wiele inicjatyw, od gwarancji lokat bankowych po pomoc rozwojową;
- Musimy urealnić odprawy zarządów firm i brokerów finansowych, wiążąc je z rzeczywistymi średnio- i długookresowymi wynikami, być może także ograniczając ich dopuszczalną wysokość. Musimy też zwrócić uwagę na opcje kupna akcji i złote akcje;
- Udziałowcy spekulacyjni nie mogą kontrolować przedsiębiorstw, a prawa głosu powinny zostać ograniczone do udziałowców, którzy posiadali akcje od dłuższego czasu (np. od 6-12 miesięcy);
- Fundusze hedgingowe muszą być poddane kontroli - ich rola w gospodarce przyniosła więcej złego (niestabilność) niż dobrego (inwestycje);
- Unia Europejska wprowadziła legislację kontrolującą sprzedawane produkty konsumenckie, np. chemiczne. Doświadczenie pokazuje, że produkty finansowe potrafią być równie toksyczne. Powinniśmy zatem wspierać wprowadzenie dyrektywy FIRE (Rejestrowanie i Ewaluacja Instrumentów Finansowych). W ten sposób Unia rejestrowałaby wszelkie produkty finansowe proponowane przez banki. Wszystkie te, których pewność i dodatnia wartość dla gospodarki nie byłyby możliwe do udowodnienia, zostałyby zakazane, np. CDS - zastawne wymiany długów, które spowodowały obecny krach.
- Podobnie zakazane powinno być krótkoterminowe kupno akcji, opierające się na oczekiwanych wahaniach kursowych. Niech nikt wam nie mówi, że to niemożliwe - rządy Wielkiej Brytanii i USA, które forsowały zupełną deregulację, właśnie to zrobiły!
- Wprowadzenie wszystkich tych zmian wymaga europejskiej instytucji nadzorującej. W tym momencie wszystkie tego typu instytucje są bądź na poziomie narodowym, bądź też muszą opierać się presji ponadnarodowych bytów finansowych. Widzieliśmy, że to nie działa. Potrzebujemy europejskiego podmiotu z odpowiednią mocą i zasobami, by móc wcielić w życie odpowiednie regulacje.
Wszystko, o czym przed chwilą wspomniałem to lekarstwa, które są niezbędne, by przywrócić zaufanie obywatelek i obywateli, konsumentek i konsumentów, przedsiębiorstw, a także by zapobiec ponownej sytuacji w przyszłości.
Potrzebujemy też nowych inicjatyw po to, by gospodarka znów ruszyła naprzód. Tutaj możemy znaleźć wspólny język z wyborcami - wychodząc z przesłaniem, które było nasze od zawsze. Uczynienie z Europy liderki w dziedzinie światowej zielonej gospodarki, innowacyjnej względem odnawialnych źródeł energii, zrównoważonego rolnictwa, niskoemisyjnego transportu, efektywności energetycznej, pasywnych domów... to wszystko muszą być ważne cele w europejskiej polityce ekonomicznej.
Dwa tygodnie temu ILO i UNEP ogłosiły wspólny raport na temat zielonych miejsc pracy. Już dziś mamy na świecie 2,3 miliona nowych etatów związanych z energetyką odnawialną. Same wiatr i słońce mają potencjał do utworzenia kolejnych 8,5 miliona miejsc pracy w ciągu najbliższych 20 lat. Nie ma tam nic o pracy związanej z zielonym budownictwem, mobilnością, rolnictwem etc.
Wiązanie końca z końcem nie będzie proste, skoro już stykamy się z okresem kryzysu finansowego. Tu właśnie tkwi rola dla publicznych instytucji finansowych. Europejski Bank Centralny, Europejski Bank Inwestycyjny, Europejski Bank Odbudowy i Rozwoju, a także te banki, które teraz znów należą do państwa muszą być włączone w ten proces.To właśnie perspektywa, którą musimy pokazać naszym wyborcom - nie tylko oferować ochronę, ale pokazywać też drogę wyjścia - zielony, nowy ład dla Europy.
Oczywiście biorc pod uwagę nasz tradycyjny, zielony przekaz, szybko zobaczycie, że wszystkie pozostałe partie chętnie będą śpiewać w tym samym tonie, próbując utuczyć się na naszych postulatach. Nasza odpowiedź musi być prosta - kto wzbudza Wasze zaufanie w to, że program ten wejdzie w życie? Czy są to ci, którzy parę miesięcy temu, chwaląc wolne rynki, wołali, że najlepszym rządem jest brak rządu? Czy może ci, którzy stale powtarzali, że potrzebujemy zielonej rewolucji?
By zdobyć zaufanie współobywatelek i współobywateli, musimy mówić jasno w wielu kwestiach. Chciałbym wskazać tylko dwie:
- Pierwszą z nich jest oś rynek-państwo. Globalne ocieplenie i krach finansowy są prawdopodonie największymi przykładami zawodności rynkowej w historii. Nie wierzymy jednak w to, że rynki mogą być zastąpione przez gospodarkę państwową. Tak, jak to głosi nasz dokument ekonomiczny, widzimy zalety otwartych, transparentnych rynków, które stymulują innowacje i efektywność. Sądzimy też jednak, że nie są w stanie zagwarantować dobra wspólnego - to musi zostać w rękach demokratycznie wybranych rządów, które muszą zdecydować o przyjęciu pewnych reguł i konsekwentnie je wprowadzać
- Druga kwestia dotyczy Europy. Nasz problem z Europą polega nie z samą Unią. Nie podobają nam się prawicowe, wolnorynkowe, liberalne większości nią rządzące. Potrzebujemy Unii bardziej niż kiedykolwiek - po to, by wprowadzić Zielony Nowy Ład. Nie bójmy się tego mówić głośno i wyraźnie. 20 lat temu podniosła się kurtyna, a mury runęły wzdłuż całego kontynentu. Był to konie zimnej wojny, "koniec historii", jak ogłosił Fukuyama. Świat miał zostać zajęty przez demokrację i kapitalizm, a pokój miał pojawić się zaraz potem. Rwanda, Kongo, 11 września, Darfur, Afganistan, Irak, Bliski Wschód - wszystkie te miejsca pokazują, że globalny pokój dopiero budujemy. Demokracja to nadal tylko marzenie w Chinach, Rosji i wielu innych krajach. Ostatnie kilka tygodni obróciło wniwecz przekonanie, że kapitalizm dla bogatych będzie koniec końców służył powszechnemu dobru.
Teraz nadchodzi czas prawdziwego końca zimnej wojny, wojny, którą przegrała wielka dwójka jej uczestników. W 1989 roku wiele Europejek i Europejczyków sądziło, że jest szansa na zbudowanie trzeciej drogi między modelami promowanymi przez ZSRR i przez USA; Być może właśnie teraz przychodzi czas na otwarcie tej trzeciej, zielonej drogi. Tak więc bądźcie pewni siebie i stańcie na wysokości zadania. To trudne czasy, ale trudne czasy są dla silnych ludzi, a takimi właśnie jesteśmy!
Drogie przyjaciółki, Drodzy przyjaciele.
Rok 2009 będzie dla nas polem bitewnym.
Ta kampania nie będzie dla ludzi o słabych nerwach. Możecie oczekiwać, że tradycyjne partie, których wiarygodność w związku z globalnym kryzysem uległa nadszarpnięciu, zrobią wszystko, by ponownie uwieść wyborców. Z drugiej strony populistyczne partie z obydwu stron politycznego spektrum nie będą wahać się z wykorzystaniem lęków zasianych w naszych krajach. Tak, będzie trudno, i nie spodziewajcie się, że zielona muzyka łatwo wpadnie w ucho naszym obywatelkom i obywatelom.
Trzy wybory, które mogliśmy obserwować we wrześniu, pokazały nam zarówno powody do zmartwienia, jak i do nadziei. W Słowenii nie udało nam się wejść do parlamentu. W Austrii, pomimo powtórzenia dwucyfrowego wyniku, Zieloni stracili jedno miejsce i wpadli w niepokój z powodu 30% głosów, oddanych na prawicowe partie populistyczne. Z drugiej strony, niemal osiągają 10% poparcia, bawarscy Zieloni osiągnęli przekonywujący sukces w najbardziej konserwatywnym landzie Niemiec. Lekcje, jakie wyciągnęliśmy z tych wyborów, są następujące:
- Łączmy się - podstawowym warunkiem sukcesu Zielonych jest bowiem współdziałanie wszystkich zielonych sił;
- Komunikujmy się z ludźmi zrozumiałym dla nich językiem - zacznijmy rozumieć ich obawy i potrzeby i odwołujmy się do nich, otwierając nowe perspektywy;
- Bądźmy innowacyjni, nie tylko w ideach, ale także jeśli chodzi o ludzi, którzy mają być twarzami naszych kampanii.
W tej perspektywie patrząc, chciałbym zaprosić was do spojrzenia na zmiany klimatyczne i kryzys finansowy jako na szansę. Oba zjawiska pokazują to, o czym mówiliśmy przez lata. Niech ten kontekst was nie przeraża - poczujmy się wzmocnieni faktem, że nasze diagnozy okazały się słuszne i przejdźmy do ofensywy.
Jak zatem mamy to zrobić? Oczywiście chodzi nam o to, by obywatelki i obywatele przyłączyli się do naszej wizji. Gdy jednak wszędzie panoszy się lęk, niewielu z nich będzie dostatecznie śmiałych, by odważyć się na wybór radykalnej zmiany, za którą jesteśmy. Jeśli chcemy wyjść do ludzi, musimy wiedzieć, gdzie się znajdują. Zanim jeszcze zaczął się kryzys finansowy, nasze badania pokazały, że dla naszego potencjalnego elektoratu tematem numer 1 jest ekonomia, następnie - sprawy społeczne, a środowisko - na miejscu trzecim. Jest oczywistością, że gospodarka będzie dziś jeszcze wyżej.
Wzywam nas wszystkich zatem do tego, by w sposób asertywny pójść do naszych przyjaciółek i przyjaciół i porozmawiać o gospodarce. Gdy większość z naszych oponentów ośmieszyła się, dekadami tkwiąc w mantrze nieregulowanych rynków, śmiem twierdzić, że nasza wiarygodność w ekonomii jest większa niż kiedyś. Przejdźmy zatem do rozwiązań obecnej sytuacji.
Owych rozwiązań nam nie brakuje, o niektórych mówimy już od bardzo dawna. Zapewne słyszeliście już o nich wcześniej ale pozwolę sobie je przypomnieć:
- Podatek Tobina/Spahna - przez lata Zieloni mówili o konieczności opodatkowania transakcji finansowych. Pomogłoby to spowolnić nieco oszalałą maszynę, a zyski z podatku mogłyby wspomóc wiele inicjatyw, od gwarancji lokat bankowych po pomoc rozwojową;
- Musimy urealnić odprawy zarządów firm i brokerów finansowych, wiążąc je z rzeczywistymi średnio- i długookresowymi wynikami, być może także ograniczając ich dopuszczalną wysokość. Musimy też zwrócić uwagę na opcje kupna akcji i złote akcje;
- Udziałowcy spekulacyjni nie mogą kontrolować przedsiębiorstw, a prawa głosu powinny zostać ograniczone do udziałowców, którzy posiadali akcje od dłuższego czasu (np. od 6-12 miesięcy);
- Fundusze hedgingowe muszą być poddane kontroli - ich rola w gospodarce przyniosła więcej złego (niestabilność) niż dobrego (inwestycje);
- Unia Europejska wprowadziła legislację kontrolującą sprzedawane produkty konsumenckie, np. chemiczne. Doświadczenie pokazuje, że produkty finansowe potrafią być równie toksyczne. Powinniśmy zatem wspierać wprowadzenie dyrektywy FIRE (Rejestrowanie i Ewaluacja Instrumentów Finansowych). W ten sposób Unia rejestrowałaby wszelkie produkty finansowe proponowane przez banki. Wszystkie te, których pewność i dodatnia wartość dla gospodarki nie byłyby możliwe do udowodnienia, zostałyby zakazane, np. CDS - zastawne wymiany długów, które spowodowały obecny krach.
- Podobnie zakazane powinno być krótkoterminowe kupno akcji, opierające się na oczekiwanych wahaniach kursowych. Niech nikt wam nie mówi, że to niemożliwe - rządy Wielkiej Brytanii i USA, które forsowały zupełną deregulację, właśnie to zrobiły!
- Wprowadzenie wszystkich tych zmian wymaga europejskiej instytucji nadzorującej. W tym momencie wszystkie tego typu instytucje są bądź na poziomie narodowym, bądź też muszą opierać się presji ponadnarodowych bytów finansowych. Widzieliśmy, że to nie działa. Potrzebujemy europejskiego podmiotu z odpowiednią mocą i zasobami, by móc wcielić w życie odpowiednie regulacje.
Wszystko, o czym przed chwilą wspomniałem to lekarstwa, które są niezbędne, by przywrócić zaufanie obywatelek i obywateli, konsumentek i konsumentów, przedsiębiorstw, a także by zapobiec ponownej sytuacji w przyszłości.
Potrzebujemy też nowych inicjatyw po to, by gospodarka znów ruszyła naprzód. Tutaj możemy znaleźć wspólny język z wyborcami - wychodząc z przesłaniem, które było nasze od zawsze. Uczynienie z Europy liderki w dziedzinie światowej zielonej gospodarki, innowacyjnej względem odnawialnych źródeł energii, zrównoważonego rolnictwa, niskoemisyjnego transportu, efektywności energetycznej, pasywnych domów... to wszystko muszą być ważne cele w europejskiej polityce ekonomicznej.
Dwa tygodnie temu ILO i UNEP ogłosiły wspólny raport na temat zielonych miejsc pracy. Już dziś mamy na świecie 2,3 miliona nowych etatów związanych z energetyką odnawialną. Same wiatr i słońce mają potencjał do utworzenia kolejnych 8,5 miliona miejsc pracy w ciągu najbliższych 20 lat. Nie ma tam nic o pracy związanej z zielonym budownictwem, mobilnością, rolnictwem etc.
Wiązanie końca z końcem nie będzie proste, skoro już stykamy się z okresem kryzysu finansowego. Tu właśnie tkwi rola dla publicznych instytucji finansowych. Europejski Bank Centralny, Europejski Bank Inwestycyjny, Europejski Bank Odbudowy i Rozwoju, a także te banki, które teraz znów należą do państwa muszą być włączone w ten proces.To właśnie perspektywa, którą musimy pokazać naszym wyborcom - nie tylko oferować ochronę, ale pokazywać też drogę wyjścia - zielony, nowy ład dla Europy.
Oczywiście biorc pod uwagę nasz tradycyjny, zielony przekaz, szybko zobaczycie, że wszystkie pozostałe partie chętnie będą śpiewać w tym samym tonie, próbując utuczyć się na naszych postulatach. Nasza odpowiedź musi być prosta - kto wzbudza Wasze zaufanie w to, że program ten wejdzie w życie? Czy są to ci, którzy parę miesięcy temu, chwaląc wolne rynki, wołali, że najlepszym rządem jest brak rządu? Czy może ci, którzy stale powtarzali, że potrzebujemy zielonej rewolucji?
By zdobyć zaufanie współobywatelek i współobywateli, musimy mówić jasno w wielu kwestiach. Chciałbym wskazać tylko dwie:
- Pierwszą z nich jest oś rynek-państwo. Globalne ocieplenie i krach finansowy są prawdopodonie największymi przykładami zawodności rynkowej w historii. Nie wierzymy jednak w to, że rynki mogą być zastąpione przez gospodarkę państwową. Tak, jak to głosi nasz dokument ekonomiczny, widzimy zalety otwartych, transparentnych rynków, które stymulują innowacje i efektywność. Sądzimy też jednak, że nie są w stanie zagwarantować dobra wspólnego - to musi zostać w rękach demokratycznie wybranych rządów, które muszą zdecydować o przyjęciu pewnych reguł i konsekwentnie je wprowadzać
- Druga kwestia dotyczy Europy. Nasz problem z Europą polega nie z samą Unią. Nie podobają nam się prawicowe, wolnorynkowe, liberalne większości nią rządzące. Potrzebujemy Unii bardziej niż kiedykolwiek - po to, by wprowadzić Zielony Nowy Ład. Nie bójmy się tego mówić głośno i wyraźnie. 20 lat temu podniosła się kurtyna, a mury runęły wzdłuż całego kontynentu. Był to konie zimnej wojny, "koniec historii", jak ogłosił Fukuyama. Świat miał zostać zajęty przez demokrację i kapitalizm, a pokój miał pojawić się zaraz potem. Rwanda, Kongo, 11 września, Darfur, Afganistan, Irak, Bliski Wschód - wszystkie te miejsca pokazują, że globalny pokój dopiero budujemy. Demokracja to nadal tylko marzenie w Chinach, Rosji i wielu innych krajach. Ostatnie kilka tygodni obróciło wniwecz przekonanie, że kapitalizm dla bogatych będzie koniec końców służył powszechnemu dobru.
Teraz nadchodzi czas prawdziwego końca zimnej wojny, wojny, którą przegrała wielka dwójka jej uczestników. W 1989 roku wiele Europejek i Europejczyków sądziło, że jest szansa na zbudowanie trzeciej drogi między modelami promowanymi przez ZSRR i przez USA; Być może właśnie teraz przychodzi czas na otwarcie tej trzeciej, zielonej drogi. Tak więc bądźcie pewni siebie i stańcie na wysokości zadania. To trudne czasy, ale trudne czasy są dla silnych ludzi, a takimi właśnie jesteśmy!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz