Udało się - wreszcie. Niezwykle inspirująca liderka kanadyjskich Zielonych, Elizabeth May, dostała się do Izby Gmin w tym kraju, pokonując w jednomandatowym okręgu Wysp Saanich w Kolumbii Brytyjskiej wieloletniego konserwatywnego parlamentarzystę i ministra sportu, Gary'ego Lunna. Ostateczny wynik niezwykle mile zaskoczył osoby, które w hali w Sidney zgromadziły się w wieczór wyborczy, by świętować sukces wieloletniej działaczki ekologicznej, przeszło dwutysięczną rzeszę wolontariuszek i wolontariuszy oraz wszystkich głosujących na zielono w tym okręgu. Przewaga ponad 7 tysięcy głosów, zwycięstwo stosunkiem poparcia 46 do 36% robi wrażenie, tym bardziej, że nawet w najbardziej optymistycznych prognozach na początku przyspieszonej, krótkiej kampanii wyborczej spodziewano się dużo bardziej zaciętego wyścigu. Niewielki okręg wyborczy był świadkiem wizyt wielu czołowych polityków Partii Konserwatywnej, z premierem Stephenem Harperem na czele. Mimo tych przeciwności, pomimo sceptycyzmu wielu analityków, zwracających uwagę na duży odsetek tradycyjnie głosujących na konserwatystów seniorek i seniorów - udało się, i jest co świętować.
Zielony program wyborczy w 2011 roku skupił się wokół haseł budowy inteligentnej gospodarki, silnych społeczności oraz prawdziwej demokracji. Inwestycje w energetykę odnawialną i zrównoważony transport, zmniejszenie opodatkowania pracy poprzez wprowadzenie podatku węglowego, rezygnacja z subsydiowania energetyki węglowej i jądrowej, naprawę systemu podatkowego tak, by zmniejszyć opodatkowanie rodzin, zagwarantowanie stabilnego finansowania samorządom, reforma systemu wyborczego w kierunku proporcjonalnym - to tylko kilka kwestii, które dla partii Elizabeth May były priorytetowe w skierowanym do wyborczyń i wyborców przekazie. By nie rzucać słów na wiatr, partia zdecydowała się przygotować dokładne zestawienie planowanych przez nią przychodów i wydatków, które dowiodło, że planowane przez partię reformy nie tylko przyczynią się do poprawy jakości życia, ale też nie przyczynią się do zredukowania wytworzonego przez konserwatystów deficytu budżetowego.
Nie dziwi radość, z jaką liderka Zielonych witała ogłoszenie wyników wyborów w jej okręgu. Podczas swojej historycznej przemowy podziękowała za poparcie, jakie otrzymała od polityków z różnych stron spektrum (od konserwatystów po dawnych działaczy socjaldemokratycznej NDP), a także zręcznie podsumowała głosy, wątpiące w jej możliwość odniesienia zwycięstwa, przywołując swoje ulubione, polityczne hasło - to amatorzy zbudowali Arkę, a profesjonaliści - Titanica. W powyborczym wywiadzie dla kanadyjskiej telewizji CBC zapowiedziała, że jej pierwszym, powyborczym celem będzie zmniejszenie poziomu obstrukcji i kłótni w parlamencie, szczególnie podczas sesji pytań do premiera, zamierza także aktywnie działać na rzecz ponadpartyjnej współpracy w sprawach, dla których znajdzie poparcie - nie tylko zresztą ekologicznych.
Osoby analizujące wyniki Zielonych leją jednak nieco dziegciu do tej beczki miodu. W porównaniu z poprzednimi wyborami partia straciła połowę swojego poparcia w Kanadzie, spadając z 6,8% do 3,9% społecznego poparcia, które w dużej mierze wspomogło imponujący wzrost Nowej Partii Demokratycznej. Oznacza to, że znacząco zmniejszy się poziom publicznych dotacji dla ugrupowania May, co może być poważnym utrudnieniem w rozwoju partii. Na jaw wychodzą wady systemu większościowego - trzeba było przekierowania większości dostępnych środków do jedynego okręgu w Kanadzie, w którym istniała realna szansa zdobycia mandatu oraz zaryzykowania skurczenia się bazy wyborczej w całej reszcie kraju, by liderka formacji mogła trafić do Izby Gmin - podobnie było niedawno z poparciem dla Zielonych Anglii i Walii. Stanowi to wyzwanie w rozwoju partii, ale nie oznacza to jeszcze zakłócenia jej rozwoju, jak chcieliby niektórzy. Obecność w parlamencie zwiększa medialną widzialność, a ta - na początku XXI wieku - jest kluczowa dla osiągnięcia politycznego sukcesu. Elizabeth May nie będzie już mogła być wykluczona z telewizyjnych debat pod pretekstem braku politycznej reprezentacji jej formacji, jak zdarzyło jej się to w tym roku, a to te debaty, jak coraz głośniej słychać w powyborczych komentarzach, stoją za sukcesem Jacka Laytona i jego ekipy z NDP. Pamiętajmy też, że Zieloni, podobnie jak i inne partie, nie byli przygotowani finansowo na przyspieszoną kampanię - większościowe konserwatywne rządy zmniejszają prawdopodobieństwo podobnego zdarzenia i tym samym pozwolą na bardziej efektywne przygotowanie się do kolejnych wyborów.
Wśród pozostałych liczących się partii politycznych Kanady mamy dwójkę przegranych i dwójkę wygranych. Zmiażdżony został Blok Quebecu, który przez ostatnie lata dominował na politycznej scenie tej prowincji. Jego parlamentarna reprezentacja skurczyła się z 47 do 4 posłanek i posłów (udział w głosach - z 10 do 6,05%), a wśród przegranych znalazł się między innymi wieloletni lider formacji, Gilles Duceppe, który na wieść o wyniku swej formacji zrezygnował z przewodniczenia nią. Do parlamentu nie zdołał się dostać również Michael Ignatieff, lider Liberałów, którzy zanotowali najgorszy w swej historii wynik - 18,9% głosów da im zaledwie 34-osobową reprezentację. Obie te partie (w tym ich liderzy) stracili miejsca głównie na rzecz socjaldemokratów z NDP, którzy po raz pierwszy w swej historii staną się teraz oficjalną opozycją. Jack Layton, lider Nowych Demokratów, w swym powyborczym, dwujęzycznym przemówieniu dziękował Quebecowi, z którego będzie miał teraz połowę swojej liczącej 102 osoby reprezentacji parlamentarnej, i wyraził przekonanie, że 30,6% Kanadyjek i Kanadyjczyków, którzy oddali na niego swój głos, zdecydowało się wesprzeć wizję kraju jako miejsca, w którym "wszyscy trzymają się razem i nikt nie zostaje z tyłu". Sukces NDP ma jednak swój efekt uboczny - rozbicie progresywnych głosów dało konserwatystom Stephena Harpera 167 miejsc w parlamencie i tym samym samodzielną większość, zdobytą przy poparciu na poziomie jedynie 39,6% głosów. Zobaczymy, na ile zapewnienia Stephena Harpera o prowadzeniu bardziej koncyliacyjnej polityki będą rzeczywistością...
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz