Dziś Grzegorz Laszuk, nieformalny lider środowiska Komuny uważa, że poniosła ona porażkę. To prawda, że w porównaniu do pierwotnych założeń wiele nie udało się osiągnąć - ale czy nie jest to wina owych przesiąkniętych idealizmem założeń? Trudno oczekiwać, by kulturalne happeningi, nawet najbardziej zaangażowane, miały doprowadzić do końca państwa i do stworzenia opartych na sprawiedliwości społecznej samoorganizujących się społeczności. Z drugiej strony łatwo jest nam oceniać sytuację z perspektywy dzisiejszych doświadczeń - tymczasem działania z "fazy romantycznej", jeszcze w Otwocku, miały olbrzymią siłę polityczno-kulturową. Czy to nocny przemarsz z waleniem w bębny, wzywający mieszczan do pobudki, czy to akcje ekologiczne - wszystko to realnie ożywiało dość senne miasteczko.
Niewiele zostało z atmosfery tamtego czasu, bo świat znacząco się zmienił. Niegdyś Warszawa zjeżdżała na koncerty do otwockiego "Smoka", bo w stolicy były dwa kluby tego typu (niewyobrażalne...), a imprezy często sabotowali skini. Dziś to dawna Komuna Otwock wiąże się z Warszawą, tworząc przestrzeń działań artystycznych na Lubelskiej. Jej członkinie i członkowie mają za sobą trudy zmagań z lokalną władzą, szczególnie po tworzeniu ośrodka kulturalnego w dawnej szkole w Ponurzycy, co skończyło się walką z lokalną władzą świecką i duchową. Musiało to być mocne doświadczenie, które wpłynęło na ewolucję postaw i poglądów grupy, doprowadzając do jej skupienia się na działalności teatralnej i performatywnej, a zminimalizowaniu bezpośrednich interwencji w lokalną społeczność, takich jak np. szkółki ekologiczne dla młodzieży.
W obrębie działalności kulturalnej udawało się Komunie powiedzieć sporo na temat ludzkiej kondycji. Bardzo wiele debaty na łamach książki zajęła kwestia zwątpienia KO w rewolucję i możłiwość zmiany, akceptacji "małej stabilizacji", z którą polemizują zarówno działacze anarchistyczni, jak i Zygmunt Bauman. Alina Gałązka, członkini zespołu, przekonuje, że to nie proletariat lecz mieszczaństwo może być siłą postępową w dzisiejszych czasach i nie ma co tego ukrywać. Takie podejście determinuje formę prezentowania opowieści, która w ostatnich, "warszawskich" latach zaczęła dominować.
A w treści te warto się zapoznać, np. poprzez lekturę opisów przedstawień czy też treści ostatniej produkcji, "Przyszłości świata", opowiadającej o naukowcu-samouku i o chińskim cesarzu, który w XV wieku po podróży po Oceanie Indyjskim kazał spalić imperialną flotę i przenieść ludność 20 km w głąb lądu, by powstrzymać proces zmian, gdy jego zdaniem świat przyjął już ostateczną formę. Wartym analizy są też przypominane w listopadzie dzieła - "Perechodnik/Bauman" o otwockim Żydzie, pragnącym uratować swoją rodzinę poprzez własną kolaborację, co kończy się niepowodzeniem, a także "Mill/Maslow". Kto chce wiedzieć więcej, niech poczyta kolejny już przewodnik "Krytyki Politycznej", w której 20 lat działalności KO analizowane jest także z punktu widzenia wiedzy o teatrze i polskiej kultury alternatywnej. Lektura warta polecenia.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz