Słyszało się o nim w mediach, ale niewiele z tego wynikło konkretów. Co się stało?
W grudniu zeszłego roku zdarzyły się trzy istotne wydarzenia. Światowy szczyt klimatyczny odbył się w Poznaniu, a poza tym - szczyt UE w Brukseli i wymiana klimatyczna FYEG w Berlinie (o której poniżej). Polska była gospodynią 14. Konferencji Stron (COP) Konwencji Ramowej Narodów Zjednoczonych ws. Zmian Klimatycznych (UNFCCC) i 4. Spotkania Stron (CMP), które ratyfikowały Protokół z Kioto. Ponieważ kraj "złych bliźniaków" nie ma ani reputacji konstruktywnego negocjatora, ani też specjalnie zielonej gospodarki i społeczeństwa, było miło zobaczyć nietypową postać polskiego ministra środowiska, Macieja Nowickiego, przewodniczącego zebraniu. Opinia o nim została chyba nieco nadszarpnięta po tym, jak zaczął chwalić efekty szczytu...
Trzeba jednak przyznać, że znajdując się między Bali z 2007 roku (Mapa Drogowa z Bali), a Kopenhagą z 2009 roku (w której ma zostać przyjęte porozumienie wykraczające ponad rok 2012), Poznań roku 2008 nie miał być konferencją z zapierającymi dech w piersiach porozumieniami, ale dobrą podstawą na drodze do ratującego planetę konsensusu w Kopenhadze. Nic nie zostało jednak zadecydowane, jeśli chodzi o Mapę Drogową z Bali. Oficjalne oświadczenie mówi o niej raptem dwa razy i trzy razy cieszy się z... nie do końca wiadomo czego. Nie ma tu nawet miejsca na COP 16 - na której można by posprzątać nieco po ewentualnej klęsce Kopenhagi.
"Zreformowano" Fundusz Adaptacyjny, zgodnie z tym, o czym mówił gospodarz, o żałośnie małej sumie 80 milionów dolarów na swoim koncie. Z drugiej zaś strony, po tej konferencji, powinien działać szybciej tam, gdzie jest potrzebny. Fundusz Przetrwania ma także szansę w końcu stać się rzeczywistością (Szwecja już jest chętna przekazać na jego konto 200 milionów dolarów). Do tej pory jednak nie mamy do czynienia z niczym konkretnym. System Transferów Technologicznych został powołany do życia, ale poprawa tego działania leży jeszcze bardziej niż teraz w rękach GEF - Globalnej Infrastruktury Środowiskowej, która jest mocno krytykowana przez Globalne Południe z powodów silnych wpływów "Północy".
Pomimo odmiennych deklaracji medialnych, COP 14 nie osiągnął jasnego porozumienia w kwestii sekwestracji dwutlenku węgla - CCS. Pokazał jednak, że strategia ta, wraz z bliźniaczą energetyką nuklearną (obie te technologie są centralistyczne, niedemokratyczne i przekładają problemy na przyszłość) nadal są brane pod uwagę. WWF skrytykował brak włączenia kwestii bioróżnorodności i praw ludności rdzennej podczas debaty "leśnej" poznańskiego szczytu - a trudno uznać te problemy za mało istotne i nie warte tego, by brać je na poważnie. Globalna Koalicja Leśna bardzo negatywnie (i właściwie) oceniła, że COP "nie doprowadził do odrzucenia handlu emisjami jako potencjalnego źródła finansowania konserwacji obszarów leśnych", mając problem w spostrzeżeniu różnicy między biologicznie różnorodnymi lasami a monokulturowymi plantacjami drzewnymi.
Ta ostatnia kwestia jest kluczowa, jeśli chodzi o zdrowe środowisko i o społeczności lokalne. Australia, Kanada, Japonia, Rosja i Arabia Saudyjska zasługują na szczególne wymienienie za swe nieludzkie zachowanie. Kraje te otrzymały Skamielinę Dnia, daną krajom najbardziej blokującym negocjacje (Warto nadmienić, że Unia Europejska również dostała swoją!). Co ciekawe, kraje Globalnego Południa zaskoczyły własnymi politykami klimatycznymi. Niestety, żadna z nich samodzielnie nie jest w stanie uratować planety, ani nawet przekonać UE i USA do tego, że Południe również walczy ze zmianami klimatu.
Nowy prezydent Stanów Zjednoczonych, Barack Obama, wysłał Johna Kerry'ego (mylnie nazywanego "specjalistą ds. klimatu" przez niektóre media) do Poznania. W swym przemówieniu - tak jak całym Szczycie transmitowanym na żywo w Internecie - powiedział, że USA wezmą udział tylko w takim porozumieniu klimatycznym, w którym również wezmą udział kraje takie jak Chiny. Nie jest to najbardziej konstruktywna, aczkolwiek zrozumiała pozycja. Piłka jest teraz po stronie Południa, co oznacza, że przyjdzie nam czekać co najmniej do spotkania G20 w tym roku w Londynie, by zobaczyć kolejny etap. W tym samym czasie unijni przywódcy spotykali się, by podważać jakikolwiek postępy w Poznaniu. Zamiast objąć przywództwo, Unia i jej strategia klimatyczna zupełnie się załamała.
W Brukseli szczególnie Niemcy i Polska (ale nie tylko) pokazały, w jaki sposób nie należy się zachowywać w walce ze zmianami klimatycznymi. Patrząc się przez pryzmat niemieckich wielkich, trujących samochodów "Deutsche Sonderweg" i świętego "polskiego węgla" rządy te zmiękczały ambitne pomysły dla własnej korzyści. Niech nikt z Niemiec nie krytykuje już samobójczych taktytk negocjacyjnych Polski! Głowy państw europejskich zdecydowały się na obronę "zagrożonych sektorów ekonomicznych" poprzez danie im większej ilości darmowych certyfikatów węglowych. Zapomniały o tym, że niedawno stały murem za wolnym rynkiem. Były francuski minister, Pascal Lamy, dziś szef WTO, zdecydował się nawet na poprowadzenie prostej linii między protekcjonizmem a II Wojną Światową!
"Kiedy statek idzie na dno, każdy myśli wpierw o sobie" - tak w skrócie można opisać politykę unijną pod koniec 2008 roku. Będzie ciekawie zobaczyć, jaki wpływ na rozwój wypadków będzie miała nowa ekipa w Białym Domu - z Obamą może być łatwiej Ameryce objąć przywództwo w walce ze zmianami klimatu. Na razie jednak, zamiast wyścigu o przywództwo mieliśmy do czynienia z ochoczą rezygnacją z walki o lepsze jutro na rzecz krótkoterminowych interesów narodowych. Grudzień 2008 był hańbą dla Europy. Wnioski, jakie należy z tego wyciągnąć, są dwojakie. Na gruncie politycznym muszą zmienić się dwie kwestie:
1. UE musi zerwać z rzekomą grą o sumie zerowej i zacząć zachowywać się zgodnie z ciążącą na niej odpowiedzialnością. Konsensus obejmuje nowe porozumienie klimatyczne, co wymaga ratyfikacji traktatu lizbońskiego, a na końcu - nowej konstytucji unijnej, bowiem potrzebne jest silne i wspólne, rozsądne stanowisko Europy.
2. Stany Zjednoczone muszą skończyć z wewnętrznymi różnicami, jeśli chodzi o strategię walki ze zmianami klimatycznymi. Traktaty międzynarodowe przechodzą przez Kongres.Radykalni konserwatyści i biznesmeni naftowi nie mogą stać na przeszkodzie ponadpartyjnego porozumienia w sprawie Zielonego Nowego Ładu.
3. "Grupa skamielin", np. Australia, Kanada, Japonia, Rosji i Arabia Saudyjska, będą coraz bardziej wchodzić w rolę chłopców do bicia, gdy w 2009 roku Stany Zjednoczone zaczną zachowywać się bardziej odpowiedzialnie. Inne kraje rozwinięte, podobnie jak i grupy nacisku, muszą wysuwać coraz śmielsze żądania.
4. Gospodarki rozwijające się, takie jak G-5 mają rację w domaganiu się włączeniu w nowe porozumienie kwestii długu historycznego. Głosy te będą jednak słyszalne jedynie wtedy, gdy skończy się podążanie zachodnią ścieżką rozwoju, a zacznie - własną.
Stabilizacja emisji do roku 2020-2022 będzie stabilizacją w samą porę. Dla nas - aktywistek i aktywistów - ważne są dwie kwestie, o których musimy pamiętać:
1. Musumy być radykalne i radykani. Udawanie klaunów może być fajnym sposobem na budowanie grupy i na zwiększenie zainteresowania. Blokada lotniska w angielskim Stansend przez mniejszą grupę ludzi była bardziej efektywna jeśli chodzi o medialną uwagę. Czemu - po udanym "Zablokuj G-8" w 2007 roku nie spróbować "Zamknąć COP 15" na takiej zasadzie, że nikt nie wyleci z Kopenhagi, zanim nie zostanie osiągnięte porozumienie?
2. Nie dzielmy się na podgrupy ideologiczne. Przygotowania do Kopenhagi idą pełną parą, ale zbyt wielu "starych socjalistów" chce wejść w ogólne dyskusje (np. "Czy Zielony Nowy Ład nie jest zbyt kapitalistyczny?"). Samemu będąc krytykiem handlu emisjami, mówię - nie dyskutujmy, tylko działajmy na rzecz udanego rozwiązania!
Poznań pokazał, że rośnie kolejna fala młodych aktywistek i aktywistów. Jest szansa, że w Kopenhadze pójdzie lepiej - dają ją dwa mniejsze spotkania w Bonn. Chcemy być znów dumni z Europy!
***
Wymiana Klimatyczna FYEG 2008 w Berlinie odbyła się z udziałem 50 osób z 11 krajów - w tym np. Rumunii, Szwecji i Cypru - od 27 listopada do 5 grudnia. Z dala od zgiełku, w lesie w obrębie miasta czekały na nich długie dyskusje o zmianach klimatycznych. Goście i gościnie - polityczki i politycy, osoby uniwersyteckie i eksperckie w dziedzinie środowiska opowiadały o tematach takich jak sekwestracja dwutlenku węgla i energetyka odnawialna. W programie było też spotkanie z posłankami i posłami do Bundestagu z Berlina i miejski konkurs fotograficzny, a także gra RPG symulująca przebieg obrad w Poznaniu i przygotowanie własnego porozumienia Kioto-2. W ostatni dzień grupa pojechała do Polski, by wziąć udział w Marszu Klimatycznym, spora jej część przebrała się za klaunów i celebrowała międzynarodowe porozumienie dusz. Wymiana ta pomogła wzmocnić FYEG i poprawiła niezbędne współdziałanie międzynarodowe w sprawie walki ze śmiercionośnymi zmianami klimatu.
W grudniu zeszłego roku zdarzyły się trzy istotne wydarzenia. Światowy szczyt klimatyczny odbył się w Poznaniu, a poza tym - szczyt UE w Brukseli i wymiana klimatyczna FYEG w Berlinie (o której poniżej). Polska była gospodynią 14. Konferencji Stron (COP) Konwencji Ramowej Narodów Zjednoczonych ws. Zmian Klimatycznych (UNFCCC) i 4. Spotkania Stron (CMP), które ratyfikowały Protokół z Kioto. Ponieważ kraj "złych bliźniaków" nie ma ani reputacji konstruktywnego negocjatora, ani też specjalnie zielonej gospodarki i społeczeństwa, było miło zobaczyć nietypową postać polskiego ministra środowiska, Macieja Nowickiego, przewodniczącego zebraniu. Opinia o nim została chyba nieco nadszarpnięta po tym, jak zaczął chwalić efekty szczytu...
Trzeba jednak przyznać, że znajdując się między Bali z 2007 roku (Mapa Drogowa z Bali), a Kopenhagą z 2009 roku (w której ma zostać przyjęte porozumienie wykraczające ponad rok 2012), Poznań roku 2008 nie miał być konferencją z zapierającymi dech w piersiach porozumieniami, ale dobrą podstawą na drodze do ratującego planetę konsensusu w Kopenhadze. Nic nie zostało jednak zadecydowane, jeśli chodzi o Mapę Drogową z Bali. Oficjalne oświadczenie mówi o niej raptem dwa razy i trzy razy cieszy się z... nie do końca wiadomo czego. Nie ma tu nawet miejsca na COP 16 - na której można by posprzątać nieco po ewentualnej klęsce Kopenhagi.
"Zreformowano" Fundusz Adaptacyjny, zgodnie z tym, o czym mówił gospodarz, o żałośnie małej sumie 80 milionów dolarów na swoim koncie. Z drugiej zaś strony, po tej konferencji, powinien działać szybciej tam, gdzie jest potrzebny. Fundusz Przetrwania ma także szansę w końcu stać się rzeczywistością (Szwecja już jest chętna przekazać na jego konto 200 milionów dolarów). Do tej pory jednak nie mamy do czynienia z niczym konkretnym. System Transferów Technologicznych został powołany do życia, ale poprawa tego działania leży jeszcze bardziej niż teraz w rękach GEF - Globalnej Infrastruktury Środowiskowej, która jest mocno krytykowana przez Globalne Południe z powodów silnych wpływów "Północy".
Pomimo odmiennych deklaracji medialnych, COP 14 nie osiągnął jasnego porozumienia w kwestii sekwestracji dwutlenku węgla - CCS. Pokazał jednak, że strategia ta, wraz z bliźniaczą energetyką nuklearną (obie te technologie są centralistyczne, niedemokratyczne i przekładają problemy na przyszłość) nadal są brane pod uwagę. WWF skrytykował brak włączenia kwestii bioróżnorodności i praw ludności rdzennej podczas debaty "leśnej" poznańskiego szczytu - a trudno uznać te problemy za mało istotne i nie warte tego, by brać je na poważnie. Globalna Koalicja Leśna bardzo negatywnie (i właściwie) oceniła, że COP "nie doprowadził do odrzucenia handlu emisjami jako potencjalnego źródła finansowania konserwacji obszarów leśnych", mając problem w spostrzeżeniu różnicy między biologicznie różnorodnymi lasami a monokulturowymi plantacjami drzewnymi.
Ta ostatnia kwestia jest kluczowa, jeśli chodzi o zdrowe środowisko i o społeczności lokalne. Australia, Kanada, Japonia, Rosja i Arabia Saudyjska zasługują na szczególne wymienienie za swe nieludzkie zachowanie. Kraje te otrzymały Skamielinę Dnia, daną krajom najbardziej blokującym negocjacje (Warto nadmienić, że Unia Europejska również dostała swoją!). Co ciekawe, kraje Globalnego Południa zaskoczyły własnymi politykami klimatycznymi. Niestety, żadna z nich samodzielnie nie jest w stanie uratować planety, ani nawet przekonać UE i USA do tego, że Południe również walczy ze zmianami klimatu.
Nowy prezydent Stanów Zjednoczonych, Barack Obama, wysłał Johna Kerry'ego (mylnie nazywanego "specjalistą ds. klimatu" przez niektóre media) do Poznania. W swym przemówieniu - tak jak całym Szczycie transmitowanym na żywo w Internecie - powiedział, że USA wezmą udział tylko w takim porozumieniu klimatycznym, w którym również wezmą udział kraje takie jak Chiny. Nie jest to najbardziej konstruktywna, aczkolwiek zrozumiała pozycja. Piłka jest teraz po stronie Południa, co oznacza, że przyjdzie nam czekać co najmniej do spotkania G20 w tym roku w Londynie, by zobaczyć kolejny etap. W tym samym czasie unijni przywódcy spotykali się, by podważać jakikolwiek postępy w Poznaniu. Zamiast objąć przywództwo, Unia i jej strategia klimatyczna zupełnie się załamała.
W Brukseli szczególnie Niemcy i Polska (ale nie tylko) pokazały, w jaki sposób nie należy się zachowywać w walce ze zmianami klimatycznymi. Patrząc się przez pryzmat niemieckich wielkich, trujących samochodów "Deutsche Sonderweg" i świętego "polskiego węgla" rządy te zmiękczały ambitne pomysły dla własnej korzyści. Niech nikt z Niemiec nie krytykuje już samobójczych taktytk negocjacyjnych Polski! Głowy państw europejskich zdecydowały się na obronę "zagrożonych sektorów ekonomicznych" poprzez danie im większej ilości darmowych certyfikatów węglowych. Zapomniały o tym, że niedawno stały murem za wolnym rynkiem. Były francuski minister, Pascal Lamy, dziś szef WTO, zdecydował się nawet na poprowadzenie prostej linii między protekcjonizmem a II Wojną Światową!
"Kiedy statek idzie na dno, każdy myśli wpierw o sobie" - tak w skrócie można opisać politykę unijną pod koniec 2008 roku. Będzie ciekawie zobaczyć, jaki wpływ na rozwój wypadków będzie miała nowa ekipa w Białym Domu - z Obamą może być łatwiej Ameryce objąć przywództwo w walce ze zmianami klimatu. Na razie jednak, zamiast wyścigu o przywództwo mieliśmy do czynienia z ochoczą rezygnacją z walki o lepsze jutro na rzecz krótkoterminowych interesów narodowych. Grudzień 2008 był hańbą dla Europy. Wnioski, jakie należy z tego wyciągnąć, są dwojakie. Na gruncie politycznym muszą zmienić się dwie kwestie:
1. UE musi zerwać z rzekomą grą o sumie zerowej i zacząć zachowywać się zgodnie z ciążącą na niej odpowiedzialnością. Konsensus obejmuje nowe porozumienie klimatyczne, co wymaga ratyfikacji traktatu lizbońskiego, a na końcu - nowej konstytucji unijnej, bowiem potrzebne jest silne i wspólne, rozsądne stanowisko Europy.
2. Stany Zjednoczone muszą skończyć z wewnętrznymi różnicami, jeśli chodzi o strategię walki ze zmianami klimatycznymi. Traktaty międzynarodowe przechodzą przez Kongres.Radykalni konserwatyści i biznesmeni naftowi nie mogą stać na przeszkodzie ponadpartyjnego porozumienia w sprawie Zielonego Nowego Ładu.
3. "Grupa skamielin", np. Australia, Kanada, Japonia, Rosji i Arabia Saudyjska, będą coraz bardziej wchodzić w rolę chłopców do bicia, gdy w 2009 roku Stany Zjednoczone zaczną zachowywać się bardziej odpowiedzialnie. Inne kraje rozwinięte, podobnie jak i grupy nacisku, muszą wysuwać coraz śmielsze żądania.
4. Gospodarki rozwijające się, takie jak G-5 mają rację w domaganiu się włączeniu w nowe porozumienie kwestii długu historycznego. Głosy te będą jednak słyszalne jedynie wtedy, gdy skończy się podążanie zachodnią ścieżką rozwoju, a zacznie - własną.
Stabilizacja emisji do roku 2020-2022 będzie stabilizacją w samą porę. Dla nas - aktywistek i aktywistów - ważne są dwie kwestie, o których musimy pamiętać:
1. Musumy być radykalne i radykani. Udawanie klaunów może być fajnym sposobem na budowanie grupy i na zwiększenie zainteresowania. Blokada lotniska w angielskim Stansend przez mniejszą grupę ludzi była bardziej efektywna jeśli chodzi o medialną uwagę. Czemu - po udanym "Zablokuj G-8" w 2007 roku nie spróbować "Zamknąć COP 15" na takiej zasadzie, że nikt nie wyleci z Kopenhagi, zanim nie zostanie osiągnięte porozumienie?
2. Nie dzielmy się na podgrupy ideologiczne. Przygotowania do Kopenhagi idą pełną parą, ale zbyt wielu "starych socjalistów" chce wejść w ogólne dyskusje (np. "Czy Zielony Nowy Ład nie jest zbyt kapitalistyczny?"). Samemu będąc krytykiem handlu emisjami, mówię - nie dyskutujmy, tylko działajmy na rzecz udanego rozwiązania!
Poznań pokazał, że rośnie kolejna fala młodych aktywistek i aktywistów. Jest szansa, że w Kopenhadze pójdzie lepiej - dają ją dwa mniejsze spotkania w Bonn. Chcemy być znów dumni z Europy!
***
Wymiana Klimatyczna FYEG 2008 w Berlinie odbyła się z udziałem 50 osób z 11 krajów - w tym np. Rumunii, Szwecji i Cypru - od 27 listopada do 5 grudnia. Z dala od zgiełku, w lesie w obrębie miasta czekały na nich długie dyskusje o zmianach klimatycznych. Goście i gościnie - polityczki i politycy, osoby uniwersyteckie i eksperckie w dziedzinie środowiska opowiadały o tematach takich jak sekwestracja dwutlenku węgla i energetyka odnawialna. W programie było też spotkanie z posłankami i posłami do Bundestagu z Berlina i miejski konkurs fotograficzny, a także gra RPG symulująca przebieg obrad w Poznaniu i przygotowanie własnego porozumienia Kioto-2. W ostatni dzień grupa pojechała do Polski, by wziąć udział w Marszu Klimatycznym, spora jej część przebrała się za klaunów i celebrowała międzynarodowe porozumienie dusz. Wymiana ta pomogła wzmocnić FYEG i poprawiła niezbędne współdziałanie międzynarodowe w sprawie walki ze śmiercionośnymi zmianami klimatu.
1 komentarz:
konferencje konferencja a twarda ekonomika realiami -> Kulczyk Holding wierci w poszukiwaniu gazu w _samym_ Poznaniu. Tak wiec oprócz słów liczą się niestety realia :(
Prześlij komentarz