- Czipowanie i sterylizacja są potrzebne, jednak w promocyjnym, dość skromnym zakresie nie zapewnią właściwych efektów! - mówi Irena Kołodziej, przewodnicząca warszawskiego koła Zielonych 2004. - Bez nałożenia na właścicieli obowiązku zewnętrznego oznakowania zwierząt – metalowej adresatki – nic się nie zmieni, jeśli chodzi o skalę bezdomności. Trudno pojąć, dlaczego stolica wciąż się broni przed tym najbardziej skutecznym, sprawdzonym w innych krajach rozwiązaniem. Czipowanie ma sens tylko w przypadku istnienia jednolitej, ogólnokrajowej bazy danych – zwierzęta nie znają przecież podziałów terytorialnych i potrafią pokonywać wielkie odległości. W Polsce mamy jak na razie szereg niespójnych, wzajemnie niekompatybilnych baz. Sporo czasu minie, zanim doczekamy się ogólnokrajowego systemu ewidencji elektronicznej, a tymczasem do warszawskiego schroniska każdego dnia trafiają dziesiątki nowych pensjonariuszy – psów niczyich! Ogłoszenia w mediach dowodzą, jak powszechny jest brak wyobraźni właścicieli – skutkujący gubieniem podopiecznych w skali masowej. Nawet najlepsze programy adopcji tu nie pomogą, bo zwierząt przybywa więcej, niż ubywa. Wprowadzenie obwarowanego karą obowiązku oznakowania zewnętrznego rozwiązałoby część problemu od ręki.
- Oznakowanie zewnętrzne jest nie tylko skuteczne, ale także najtańsze i najprostsze! – dodaje Bartłomiej Kozek, przewodniczący warszawskich Zielonych. – Finansowanie liczącego tysiące pensjonariuszy schroniska pochłania nieustannie znaczne środki z miejskiej kasy. Trudno zrozumieć, dlaczego miasto tak uporczywie broni się przed wprowadzeniem obowiązku adresatki – oraz podatku od posiadania psa. Zaoszczędzone i zgromadzone w ten sposób środki można by przeznaczyć na inne cele związane z opieką nad zwierzętami! Nie wolno też zapominać, że drastyczne już teraz przepełnienie „Palucha” nie sprzyja humanitarnym warunkom bytowania zwierząt – a co będzie dalej?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz