23 grudnia 2014

Łukasz Gawryś: Porozmawiajmy o prawdziwych problemach polskich szkół

Dość nierzetelnej debaty! Stop nagonce na nauczycieli! – czytamy w  stanowisku Rady Krajowej Partii Zieloni. Zieloni protestują przeciwko sprowadzaniu systemowych problemów polskiej edukacji do lenistwa nauczycieli i rzekomo nadmiernych przywilejów zawodowych zapisanych w Karcie Nauczyciela. Prawdzie problemy polskiej szkoły są bowiem zupełnie inne. Oto jak je widzi Łukasz Gawryś, nauczyciel matematyki:

1) Przeładowane klasy. Jeśli chcemy, żeby nauczyciele mieli w ogóle szanse na bezpośredni kontakt uczniem, to klasy powinny liczyć nie więcej niż 15-20 osób. Obecnie klasy liczą po 30-35 osób. Niż demograficzny był wspaniałą szansą, żeby zmienić ten stan rzeczy. Z szansy tej władze oświatowe nie skorzystały. Zamiast poprawić warunki nauczania zlikwidowano szkoły, nauczycieli wyrzucono na bruk, a problem zbyt licznych klas nadal pozostaje nierozwiązany.

2) Zbyt niskie płace nauczycieli, zwłaszcza w miastach. O ile w małych ośrodkach nauczyciel potrafi zarabiać ponad lokalną średnią, to w dużych miastach bez dorabiania ciężko z pensji wyżyć. Wpływa to negatywnie na poziom nauczania, bo nauczyciele muszą szukać innych źródeł zarobku. Tymczasem tylko w Warszawie obniżono w ciągu ostatnich lat dodatek motywacyjny. Skutek jest taki, że  zamiast przyciągać do zawodu najlepszych, przyciągamy przeciętniaków. 

3) Nadmiar biurokracji. Zamiast zajmować się kształceniem młodzieży nauczyciele tracą czas na wypełnianie coraz to nowych papierów, ewaluacji, sprawozdań i tabelek, które nie mają żadnego wpływu na poziom nauczania. Efekt jest taki, że nauczyciel jest oceniany na podstawie tego, ile papierków wypełnił oraz jakim kolorem długopisu wpisał temat do dziennika. To, jak naucza i jaki ma kontakt z uczniami, nikogo już nie interesuje.

4) Słaby system szkoleń. Szkolenia często są tak żenująco prowadzone i tak bezsensownie dobrane, że w zasadzie ich wpływ jest gorszy niż gdyby ich wcale nie było. To, jak pieniądze są marnotrawione na szkolenie nauczycieli, powinno być obiektem zainteresowania instytucji odpowiedzialnych za walkę z korupcją. Przykładowo w tym roku setki tysięcy nauczycieli zostało przeszkolonych w... walce z terroryzmem. Ostatni atak terrorystyczny w szkole miał w Polsce miejsce w dwudziestoleciu międzywojennym, ale to nie przeszkadza ministerstwu prowadzić zakrojonej na cały kraj akcji "podnoszenia kwalifikacji".

Powtarzane jak mantra hasło likwidacji Karty Nauczyciela odwraca uwagę opinii publicznej od prawdziwych problemów polskiego systemu edukacji. Nie możemy się na to zgodzić. Przyszłość polskiej szkoły zależy również od tego, czy zdobędziemy się dziś na poważną i merytoryczną debatę,  czy też zadowolimy się prostacką nagonką na nauczycieli, jaką przy współpracy części mediów uprawia obecna Minister Edukacji Narodowej.

Łukasz Gawryś

Autor jest nauczycielem matematyki, aktywistą rowerowym, od listopada 2014 - radnym dzielnicy Ochota wybranym z listy "Ochocianie".

26 listopada 2014

Stanowisko w sprawie drugiej tury wyborów prezydenckich w Warszawie

Dziękujemy wszystkim osobom, które oddały swój głos w wyborach samorządowych na kandydatów i kandydatki Partii Zieloni. Zaufało nam ponad piętnaście tysięcy warszawiaków i warszawianek. Cieszy nas dobry wynik aktywistów i aktywistek miejskich startujących do rad dzielnic – pozwoli to lepiej kontrolować realizację wspólnej nam wszystkim wizji Warszawy. Jednocześnie podkreślamy, że w drugiej turze nie udzielamy poparcia żadnemu z kandydatów na fotel prezydenta miasta. Pomimo iż doceniamy przejęcie przez kandydatów wielu postulatów Partii Zieloni oraz ruchów miejskich, uważamy, że ani zwycięstwo kandydata Prawa i Sprawiedliwości ani kandydatki Platformy Obywatelskiej nie jest gwarantem realizacji tych postulatów. Dlatego decyzję zostawiamy naszym sympatykom i sympatyczkom. Zapewniamy jednocześnie, że niezależnie od ostatecznego wyniku wyborów, zobowiązujemy się do kontroli oraz lobbowania na rzecz realizacji zielonej wizji Warszawy – miasta do życia.

Rada Warszawskiego Koła Partii Zieloni
Joanna Erbel, kandydatka Partii Zieloni na stanowisko prezydentki miasta stołecznego Warszawy

30 października 2014

Marek Matczak: Wipler na strzelnicy

Wczorajsza konferencja wyborcza Przemysława Wiplera kandydata na prezydenta Warszawy zmroziła moją obywatelską krew, bo nie odniosłem wrażenia, że jest nam proponowany Biathlon.

Przemysław Wipler chce, aby przy Forcie Augustówka na Siekierkach wybudować strzelnicę i apeluje do ministra obrony narodowej żeby ten nawiązał ściślejszą współpracę z klubami strzelectwa sportowego – ta inwestycja ma przygotować nasze społeczeństwo do odparcia ataku na naszą ojczyznę, bo nastał czas niepokojów w Europie.

A zaproszony gość na konferencję Jarosław Lewandowski z Fundacji Rozwoju Strzelectwa popierający wyborczy postulat posła Wiplera, traktuje to jako element wychowania młodego pokolenia - Strzelectwo sportowe uczy dzieci i młodzież odpowiedzialności, szacunku dla życia, a nam zależy, żeby młode pokolenie było wychowywane w tych wartościach - dodał. Jak donosi Gazeta.pl na konferencji dotyczącej rewitalizacji strzelnicy na Siekierkach pojawił się także Janusz Korwin-Mikke, który posiada pozwolenie na broń, i pokazowo strzelił z broni krótkiej oraz wiatrówki.

Jako ojciec  15-letniej córki oraz wieloletni instruktor harcerski i wychowawca stanowczo sprzeciwiam się takiemu pomysłowi, aby posiadanie broni oraz strzelectwo miało wychowywać młode pokolenie w naszym mieście – to nie są wartości, które powinniśmy przekazywać dzieciom i młodzieży. Zapewniam, że samo strzelectwo nie uczy odpowiedzialności i szacunku dla życia – jest to kuriozalny postulat średniowiecznego wojownika.

Posiadanie i używanie broni jest wielką odpowiedzialnością, której nie powinniśmy i nie możemy przesunąć na społeczeństwo. Taką odpowiedzialność niosą ze sobą odpowiednie uprawnione do tego służby, takie jak np. policja i wojsko. To policjanci i żołnierze do tych czynności są odpowiednio szkoleni i to przede wszystkim oni nas bronią lub będą bronić przed ewentualnymi niepokojami, o których wspomina i straszy nas Wipler. Posiadanie w domu broni mało kogo uchroniło, a wręcz, jak pokazują wydarzenia w Stanach Zjednoczonych, tworzy okazję do wielu niepotrzebnych tragedii.
Budowa strzelnicy oraz promocja posiadania broni i wychowywania poprzez strzelectwo jest ostatnią rzeczą, jaka jest potrzebna warszawiakom i warszawiankom w mieście, które zmaga się z ciągłym brakiem przeszkoli i żłobków, z komercjalizowanymi stołówkami szkolnymi, reprywatyzacją oraz brakiem mieszkań komunalnych, już nie wspominając o braku miejskiego programu na mieszkania czynszowe. Jako mieszkaniec miasta i kandydat do Rady Warszawy stanowczo się temu postulatowi sprzeciwiam, nasze miasto powinno mieć inne prospołeczne priorytety.

I nie pisze tego ktoś, kto nigdy nie miał w ręku broni i nie strzelał, bo odbywałem służbę wojskową i miałem na stanie broń krótką i długą, czyli pistolet i karabin, ale nikomu nie życzę, aby musiał kiedykolwiek dotykać jakiejkolwiek broni. Panowie Wipler, Korwin-Mikke i Lewandowski zdają się zapominać, że broń palna to strach, ból, krew i śmierć.


Marek Matczak – współprzewodniczący warszawskiego koła Partii Zieloni

24 października 2014

Sara Matthieu o rowerowych ulicach, niedzieli bez samochodu i mieście przyjaznym dla rowerzystów

O mieście przyjaznym dla rowerzystów rozmawiamy z Sarą Mathieu, zieloną radną miasta Gandawa.

Maciej Kassner: W jaki sposób miasto może wspierać rowerzystów i promować transport rowerowy?

Sara Mathieu: - Jest wiele rzeczy, która można zrobić. Najważniejsza jest infrastruktura. Trzeba upewnić się, że rowerzyści czują się bezpiecznie na drodze. Najlepszym rozwiązaniem są osobne trasy dla rowerów. Niestety, nie zawsze jest to możliwe, zwłaszcza w historycznych miastach, gdzie ulice są zbyt wąskie.  Ponadto, trzeba przyznać, że jest to bardzo drogie rozwiązanie. Ale są też inne sposoby, aby promować jazdę na rowerze. Musimy uświadomić ludziom, że często jest to najszybszy sposób na przemieszczenie się z jednego punktu do drugiego, zwłaszcza w miastach, w których jest dużo korków. Poza tym jest to korzystne dla ich zdrowia. Staramy się przekonać ludzi do tego, aby korzystali z rowerów w drodze do pracy. Namawiamy też firmy, żeby ich w tym wspierały. Jazda na rowerze daje dobre efekty zdrowotne. Dlatego, jeżeli prowadzisz firmę, dobrym pomysłem jest przekonanie swoich pracowników do jazdy na rowerze, choćby z tego powodu, że rzadziej będą korzystać z urlopu zdrowotnego. Ludzie muszą też mieć możliwość bezpiecznego parkowania swoich rowerów tak, aby nie były one narażone na kradzież i zniszczenie. U nas rowery mają wygrawerowane numery, tak że można jest zidentyfikować, kiedy zostaną skradzione. Innym przykładem rozwiązania zwiększającego bezpieczeństwo użytkowników rowerów są zadaszone parkingi, które gwarantują, że rower będzie suchy i nie ulegnie zniszczeniu. 


                                               Fot. ze strony Sary Matheiu

Podczas swojego wystąpienia na Zielonym Kongresie Samorządowym wspomniałaś o pomyśle ulicy, na której rowerzyści są uprzywilejowanym środkiem transportu. Jak to działa?

- Nazywamy to ulicą rowerową. To próba odwrócenia psychologii. Normalnie ulica w mieście jest zdominowana przez samochody, a rowerzyści muszą na siebie uważać albo zostaną rozjechani. Na ulicy rowerowej jest odwrotnie. Rowerzysta jest tym, który ma swobodę ruchu i czuje się szefem na drodze. Samochody muszą się dostosować i jechać wolniej. Rowerzysta ma prawo jeżdżenia środkiem drogi, co jest naprawdę wygodne. To dobry sposób na pokazanie, że rowerzyści nie są najsłabszym ogniwem ruchu drogowego. Daje im to poczucie bezpieczeństwa i kontroli. Niestety, nie wszystkie samochody przestrzegają reguł. Dlatego uważamy, że lepiej jest przedzielić ulicę na pół, oddzielając samochody od rowerów. Oczywiście nie wszędzie jest to możliwe. Tym niemniej, warto to zrobić przynajmniej na najważniejszych trasach rowerowych.

Innym nowatorskim rozwiązaniem, o którym wspomniałaś, jest „niedziela bez samochodu”. Myślisz, że to może być psychologiczny bodziec, który pomoże ludziom przesiąść się z samochodów na rowery lud do publicznych środków transportu?

Tak może być. W Brukseli to stało się rodzajem święta rodzinnego. Każdy widzi, jak miłe może być miasto bez samochodów. Możesz pokazać ludziom, że jakość życia byłaby dużo wyższa, gdyby nie było tylu samochodów w centrum miasta. To również sposób na to, aby przywrócić ulice rowerzystom i pieszym. To na naprawdę wspaniałe uczucie, kiedy możesz jechać rowerem po tych wielkich ulicach, kiedy nie ma na nich żadnych samochodów. Daje to poczucie mocy.  Niestety, wydarzenia takie jak „niedziela bez samochodu” nie zmieniają codziennych nawyków transportowych ludzi. Do tego potrzebne są dodatkowe bodźce.

Podczas swojego wystąpienia wspomniałaś o prawie, które pozwala rowerzystom na skręcanie w prawo na czerwonym świetle. Musi to irytować kierowców samochodów, którzy nie mogą tego robić. Myślisz, że to może być bodźcem zachęcającym ludzi do korzystania z rowerów?

-  Myślę, że tak jest. I nie chodzi tylko o satysfakcję: „Ha, ha, ja mogę skręcić , a ty nie!”. Jeżeli chcesz przekonać ludzi, aby zostawili swoje samochody w domu musisz sprawić, że inne środki transportu – transport publiczny, jazda na rowerze, chodzenie piechotą –będą bardziej komfortowe, szybsze i przyjemniejsze. Inaczej to nie będzie działać. 


20 października 2014

"Warszawa ma być miastem, o którego kształcie decydują mieszkańcy i mieszkanki". Podsumowanie cyklu ERBEL ROZMAWIA.

W miniony czwartek na trzecim piętrze Domu Towarowego Braci Jabłkowskich odbyło się wydarzenie podsumowujące cykl spotkań ERBEL ROZMAWIA, w ramach którego Joanna Erbel konsultowała swój program wyborczy z mieszkańcami 18 dzielnic Warszawy.



Spotkanie rozpoczęli Adam Ostolski i Agnieszka Grzybek, przewodniczący Partii Zieloni. Ostolski podkreślał, że pomysły Joanny Erbel i Partii Zieloni na Warszawę są odważne i niesztampowe, a jednocześnie odpowiedzialne. - Decyzja o kandydowaniu zarówno ze strony Joanny, ale też ze strony Partii była niewątpliwie odważna. Wiele osób mówiło nam – jak to, taka młoda, niedoświadczona, czy ona da radę? Jednak była to decyzja niesztampowa i odpowiedzialna. Bo od początku wiedzieliśmy, że Joanna jest osobą doskonale przygotowaną do pełnienia funkcji prezydentki Warszawy.  Jest doskonale przygotowana  do tego, by zmieniać to  miasto, bo już zmienia to miasto – swoją wiedzą, swoim doświadczeniem, swoją energią, zaangażowaniem i zdolnością  zjednywania sobie ludzi -  rozpoczął Ostolski. Przewodniczący Partii wyliczył szereg propozycji programowych, które jako pierwsi wysunęli Zieloni, i które zostały następnie podjęte przez innych kandydatów, mimo że początkowo wydawały się zbyt odważne – budowa mieszkań komunalnych na wynajem, budżet partycypacyjny, zwężanie jezdni czy tańszy transport zbiorowy. - Na 116 stronach naszego programu są wyłącznie takie postulaty, które można zrealizować lub zacząć realizować w ciągu najbliższych czterech lat - podkreślał. - Zieloni radni i radne będą pilnować tego, aby zrealizowano ich jak najwięcej.

Po tym wstępie Joanna Erbel przedstawiła nowy program wyborczy, po poprawkach i zmianach będących wynikiem szerokich konsultacji społecznych. Chcę, żeby Warszawa nie była miastem, które wygrywa w rankingach inwestycyjnych, miastem dla turystów, ale miastem zrównoważonym przede wszystkim dla mieszkanek i mieszkańców. Taka Warszawa, o której marzymy, to Warszawa lokalna – mówiła. Joanna Erbel. Kandydatka podkreślała, że poprzez coraz bliższą współpracę z mieszkańcami i mieszkankami można stworzyć lokalną Warszawę - Zauważyliśmy, że ludzie chcą się organizować, chcą wspierać swoją lokalną okolicę i swych sąsiadów – zaznaczyła Erbel. Do budowania lokalnej tożsamości przyczynia się ochrona zabytków  dziedzictwa historycznego Warszawy. – Nie myśli się o zabytkach jak o czymś, co jest dla nas bardzo ważne, co tworzy naszą lokalną tożsamość, co sprawia, że jesteśmy warszawiakami i warszawiankami związanymi z daną, konkretną dzielnicą. Dlatego tak ważna jest ochrona i dbanie o zabytki, a nie oddawanie ich np. w ręce deweloperów, tylko dlatego, że znajdują się na bardzo atrakcyjnej działce – zaznaczała kandydatka.



W swoim programie Joanna Erbel kładzie nacisk rozwój transportu publicznego, ułatwienia dla rowerzystów i pieszych. Kandydatka chce, aby miasto zachęcało mieszkańców i mieszkanki do przesiadania się do komunikacji miejskiej, czy na rowery. Postuluje także powołanie Biura ds. Mobilności, które koordynowałoby rozwój transportu zbiorowego skupiając się na potrzebach transportowych mieszkanek i mieszkańców miasta, a nie potrzebach i planach drogowców, czy urzędników, jak jest do tej pory. Erbel chce, aby wszystkie warszawianki i wszyscy warszawiacy bez względu na zdrowie i zasoby mieli zapewnioną wygodną podróż po mieście - Musimy mieć możliwość pokonania drogi pieszo bez utrudnień, labiryntów i dziur w chodnikach, musimy mieć możliwość wygodnego skorzystania z komunikacji miejskiej lub np. roweru bez obawy o swoje zdrowie i  bez problemów w postaci barier architektonicznych, z którymi chcemy walczyć – zapewniała Erbel.

Kolejnym priorytetem programu kandydatki jest polityka mieszkaniowa, która obecnie niemal w ogóle nie istniej. Nowa polityka mieszkaniowa według Erbel ma obejmować wszystkie grupy społeczne. – Chcemy, żeby Warszawa budowała więcej mieszkań komunalnych, w tym momencie buduje się około 300 i tyle samo tracimy na skutek reprywatyzacji, a pięć tysięcy osób czeka w kolejce, według nas jest to rzecz karygodna i chcemy to zmienić – tłumaczyła. Erbel zauważyła też konieczność uregulowania kwestii reprywatyzacji, która jak bumerang powraca, najczęściej przy okazji wyborów.  - Hanna Gronkiewicz-Waltz podczas kampanii zapowiada, że zajmie się reprywatyzacją, że ustawa reprywatyzacyjna powstanie, i że poradzimy sobie z tym problemem. Nie wierzę w te zapewnienia, ponieważ,  jako przedstawicielka rządzącej partii, w ciągu ostatnich  ośmiu lat  nie była w stanie tego zrobić – punktowała kandydatka.

Erbel w swym programie stawia także na ogólnodostępną edukację. Podczas czwartkowego spotkania Erbel zauważyła, że  ważną rzeczą jest dotowanie publicznych szkół, które nie będą dzielić uczniów na lepszych i gorszych. Kandydatka postuluje też utrzymanie małych klas w szkołach publicznych, darmowe przejazdy dla uczniów między miejscem zamieszkania a szkołą, a także powrót szkolnych stołówek należących do szkół, a nie firm kateringowych. Erbel kładła także nacisk  na dbanie o zdrową żywność w szkołach.  Ważnym elementem w rozbudowanym punkcie edukacyjnym kandydatki Partii Zieloni, jest także ochrona zdrowia w szkole i powrót dentystów do placówek edukacyjnych.

Program kandydatki Partii Zieloni na prezydentkę Warszawy nie pomija także zagadnień dotyczących kultury, sportu i rekreacji. Jak zauważyła podczas spotkania Erbel, kultura w mieście ma być bardziej dostępna dla mieszkanek i mieszkańców i nie skupiać się jedynie na wielkich imprezach masowych skupiających tysiące widzów. Według Erbel warszawiacy i warszawianki mają mieć możliwość korzystania z kultury wysokiej nie tylko od święta. – Chcę, żeby kultura w mieście była czymś, co jest codziennym doświadczeniem, a nie pójściem raz na miesiąc na dużą imprezę masową – zaznaczyła Erbel. Kultura ma stać się integralnym elementem miejskich programów, takich jak tworzony obecnie program rewitalizacji.

Program kandydatki Partii Zieloni obejmuje także zagadnienia dotyczące dobrego planowania i zarządzania przestrzenią publiczną, którego według Erbel w tej chwili brakuje. – Obecnie Warszawa pokryta jest planami miejscowymi zaledwie w niecałych trzydziestu trzech procentach, czyli  istnieją one zaledwie dla jednej trzeciej terenów Warszawy, a  to zdecydowanie za mało - mówiła kandydatka.  Erbel stwierdziła także, że Warszawie potrzebne jest przywrócenie funkcji Architekta Miejskiego, który czuwałby nad ładem architektonicznym w mieście. Według Erbel potrzebne jest także stworzenie społecznego studium zagospodarowania przestrzennego. Kandydatka postuluje, aby przed zrealizowaniem przez miasto planu, odbywały się spotkania z mieszkańcami i mieszkankami, konsultacje, z których powstałby wspólny pomysł na zabudowanie danego terenu.

Joanna Erbel podczas spotkania zaznaczyła także, że bardzo ważnym punktem w programie miejskim jest zieleń. Zieleń w mieście podnosi komfort naszego życia i ma ogromny wpływ na zdrowie mieszkanek i mieszkańców. Ale miejska zieleń to nie tylko sterylne parki jak Ogród Krasińskich,  ale również inne miejsca, gdzie pojawiają się  dzikie rośliny. – Warszawska zieleń nie może być zielenią salonową, donicową,  zielenią nie przyjazną mieszkankom i mieszkańcom – mówiła. Erbel zauważyła, że w mieście powinno być miejsce zarówno dla ogrodzonych historycznych ogrodów, otwartych ogródków działkowych, ogródków prowadzonych przez miejskich ogrodników, dużych parków czy miejskich lasów, ale też szczególnie ważna jest drobna zieleń na osiedlach - skwery, przyuliczne drzewa. Im więcej różnorodnej, lokalnej i rozproszonej zieleni w mieście, tym zdrowsze i piękniejsze miasto, a co za tym idzie – zdrowsi mieszkańcy i mieszkanki.



Erbel opowiada się za rozwijaniem zielonego  przemysłu, który ma stworzyć w mieście nowe miejsca pracy. -Chcemy powrotu fabryk, ale nie tych dymiących, zatruwających środowisko naturalne, tylko zielonych fabryk. Chcemy  nowego zielonego i lokalnego  przemysłu w nowoczesnych zakładach produkcyjnych - tłumaczyła Erbel. Przedstawiony nowy program Joanny Erbel,  obejmuje  również darmowy dostęp do bezprzewodowego Internetu w całym mieście oraz możliwość rozwoju małych firm, często zakładanych przez absolwentów i absolwentki warszawskich uczelni.

Udoskonalony program miejski Joanny Erbel zawiera także postulaty dotyczące większej partycypacji mieszkanek i mieszkańców w życiu miasta. –Chcemy, żeby Warszawa była miastem, gdzie my  - mieszkanki i mieszkańcy – możemy decydować o jej kształcie -  mówiła kandydatka. Erbel postulowała także zwiększanie partycypacji mieszkańców w ustalaniu budżetu, czy  tworzeniu dokumentów strategicznych.

Ostatnie spotkanie z cyklu ERBEL ROZMAWIA zakończyło się po ponad dwóch godzinach spędzonych na prezentacji poprawionego po konsultacjach z mieszkankami i mieszkańcami programu, ale także na dyskusji z zebranymi. Osoby, które pojawiły się jako pierwsze  na spotkaniu,  mogły otrzymać papierową wersję programu Joanny Erbel, który rozszedł się na pniu. Pozostali mogą zapoznać się z programem na stronie: joannaerbel.pl. Joanna Erbel podsumowując spotkanie i dziękując przybyłym za uwagę zaprosiła wszystkich do udziału w wyborach i wprowadzenia jej programu w życie.

Zespół Zielonej Warszawy

17 października 2014

Samorząd bliżej obywateli! Odpowiedź Marka Matczaka na list Andrzeja Wielowieyskiego do kandydatów w wyborach samorządowych

Szanowny Panie Andrzeju,
przeczytawszy w Gazecie Wyborczej Pana „List otwarty do kandydatów w wyborach samorządowych”, jako kandydat do Rady m.st. Warszawy z Komitetu Wyborczego Partii Zieloni pragnę w pełni zgodzić się z opisaną w Pana liście diagnozą deficytu demokracji w naszej stolicy, ale też dodać kilka swoich uwag.


Przede wszystkim wszyscy samorządowcy powinni uświadomić sobie, że dzisiaj nie wystarczy raz na cztery lata poprosić o wyborczy głos i otrzymać mandat radnego. Dzisiaj trzeba codziennie starać się o ten społeczno-polityczny mandat. Praca w samorządzie to nieustający dialog z obywatelami miasta  - służy do tego wiele narzędzi, które w Warszawie bywają bardzo zardzewiałe – należy je przeczyścić i naoliwić.

Między innymi takimi narzędziami demokracji są rady osiedla, czyli organizacje samorządowe najniższego szczebla. Rady osiedla bardzo dobrze funkcjonują w Śródmieściu oraz na Grochowie, ale pozostają niezauważane przez władze miasta, a ich działania mało kiedy brane są pod uwagę. Najwyższa pora, aby rady osiedli zaistniały we wszystkich dzielnicach miasta, i żeby dla wszystkich było jasne, jak można założyć radę i na jakich zasadach ten obywatelski organ funkcjonuje. Społeczna działalność rad powinna być wspierana przez urzędy dzielnicowe oraz przez warszawski ratusz. Jako radny zamierzam utrzymywać kontakty ze wszystkimi radami, bo to są miejsca, gdzie spotykam się bezpośrednio z problemami obywateli, ale też znajduje tam bardzo dobre rozwiązania.

Innym ważnym narzędziem demokracji społecznej są miejskie Komisje Dialogu Społecznego, które skupiają organizacje pozarządowe zajmujące się konkretnymi tematami, np. ochroną środowiska albo miejscowymi planami zagospodarowania – tu jest potrzebne silne wsparcie i zainteresowanie radnych miejskich pracami takich komisji. Dla mnie jako kandydata na radnego sensowne jest, aby komisje rady miasta raz na jakiś czas robiły wspólne z Komisjami Dialogu Społecznego posiedzenia w celu wymiany informacji oraz prawdziwego załatwiania spraw i kontroli miejskich urzędów. W dzielnicach też istnieją Dzielnicowe Komisje Dialogu – te powinny zostać zreformowane poprzez rozszerzenie ich formuły tak, by uwzględniała wszystkich zainteresowanych sprawami dzielnicy. Proponuję na przykład, aby do udziału w pracach komisji dopuścić pojedyncze (niezrzeszone) osoby, przedsiębiorców, urzędników ZGN, spółdzielców oraz przedstawicieli wspólnot mieszkaniowych. Nie byłaby to żadna nowość, bo taki ciekawy projekt już wystartował na Woli. Jako miejski radny będę też lobbował za zmianą statutu miasta, tak aby radni dzielnicowi otrzymali większe kompetencje, a ich głos był słyszany i naprawdę brany pod uwagę przez radę i warszawski ratusz.

Uczestniczyłem w wielu posiedzeniach komisji oraz sesjach rad dzielnicowych i wielokrotnie słyszałem, że radni dzielnicy jedynie wydają opinie, które następnie nie są brane pod uwagę ani przez Radę Warszawy, ani przez urzędników ratusza. Najwyższa pora z tym skończyć, bo obecna sytuacja to nie tylko niegospodarność finansowa, ale też objaw kulejącej demokracji. Często prowadzi to w Warszawie do frustracji, bo lokalna społeczność oczekuje innych decyzji niż te, które uważa za słuszne ratusz. Należy też dać większe i bardziej elastyczne kompetencje dzielnicowym burmistrzom, ponieważ, jak Pan zauważył, zarządzają sporymi miejscowościami.

Wielokrotnie w swojej aktywistycznej działalności w mieście słyszałem od ludzi, którzy zwracali się do mnie o pomoc, że nie znają oni swoich radnych. W Warszawie jest to wielki problem, ale do rozwiązania. Miedzy innymi dlatego kandyduję na radnego Warszawy – uważam, że radnymi powinni być nasi sąsiedzi, liderki i liderzy z podwórka, osiedla i dzielnicy, ludzie, którzy pracują na przysłowiowej ulicy, na podwórku - bezpośrednio znają sytuację i problemy mieszkanek i mieszkańców. Tak jak już wyżej pisałem, radni z Rady Miasta powinni brać czynny udział w pracach DKDS-ów i KDS-ów i organizować wspólne komisje. Powinni też być w ciągłym kontakcie z radami osiedli oraz z radymi dzielnicy swojego okręgu wyborczego.  Bardzo ważny jest przepływ informacji pomiędzy organizacjami społecznymi oraz zainteresowanymi mieszkańcami a Radą miasta, bo to właśnie jego brak powoduje wszystkie społeczne niepokoje w naszym mieście, których przez ostatnie lata jest coraz więcej.

Warszawski ratusz to przedziwny mechanizm urzędniczych pionów i poziomów, które bardzo często ze sobą nie współpracują, a silniejsze jego komórki wiodą prym w przebudowie naszego miasta, narzucając innym swoja wizję. Tak jak mówi Joanna Erbel, nasza zielona kandydatka na prezydentkę Warszawy: „Znam wielu kompetentnych i sprawnych urzędników, ale nie ma politycznej woli, aby działali. Wielokrotnie nie wiedzą, jaką decyzję powinni podjąć i w którym kierunku ma rozwijać się miasto.”  I to właśnie jest źródło wielu problemów miasta – trzeba sobie zadać dramatyczne pytanie: Kto właściwie rządzi w stolicy?

Najwyższa pora zmienić styl zarządzania miastem – rozejrzeć się i zauważyć ludzi, obywateli i obywatelki, którzy mają swoje potrzeby, poglądy, i porozumieć się z nimi. Z takiego porozumienia zrodzą się nowe plany rozwoju społecznego, ale też urbanistyczne plany dla miasta, które teraz tonie, pozbawione miejscowych planów zagospodarowania, z permanentnie niszczonymi zabytkami  i bez planu rozwoju komunikacji miejskiej. Mógłbym długo wyliczać przykłady niezgody społecznej na działania ratusza, poczynając od kolejnych wycinek drzew po wydawanie milionów na miejskie gadżety, gdy jednocześnie zamyka się szkolne stołówki albo twierdzi, że nie ma pieniędzy na publiczne biblioteki, itd. 

Jako przyszły radny m. st. Warszawy będę zajmował się tymi zagadnieniami, abyśmy my wszyscy, jako miasto, bo miasto to przecież my, mieszkanki i mieszkańcy, zasłużyli na miano prawdziwie demokratycznej metropolii.

Pozdrawiam,
Marek Matczak 
- współprzewodniczący Warszawskiego Koła Partii Zieloni
- były członek Unii Demokratycznej, Unii Wolności 
oraz wiceprzewodniczący Partii Demokratycznej.



11 października 2014

Joanna Erbel w Ursusie: „Warszawa potrzebuje zmiany zarządzania.”


Ostatnie spotkanie z cyklu ERBEL ROZMAWIA odbyło się w środowy wieczór (08 października) w Ursusie. Podczas spotkania Joanna Erbel tradycyjnie już omówiła najważniejsze zagadnienia swego programu miejskiego, który przedstawiła w siedmiu punktach: 1) Wszystko, co ważne blisko ciebie; (2) Warszawa bez korków. Bilet za 2 zł; (3) Nowa polityka mieszkaniowa; (4) Planty warszawskie; (5) Start-up Warszawa! WiFi w całym mieście; (6) Sprawny urząd z wizją oraz (7) Straż miejska pomaga słabszym. Cały program kandydatki Partii Zieloni zawiera ponad osiemdziesiąt stron wypełnionych pomysłami na Warszawę. Erbel podkreśliła, że zdecydowała się nie rzucać paru chwytliwych haseł wyborczych jak ”przedłużymy wam linię metra” czy „tramwaj na Wilanów”. Zamiast przedwyborczych obietnic kandydatka zamierza pokazać kompleksową wizję zmiany miasta – Warszawa przede wszystkim potrzebuje zmiany logiki w zarządzaniu. Potrzebuje odejścia od dużych inwestycji, skupionych centrum miasta, inwestycji drogich, ale dobrze wyglądających z PR-owego punktu widzenia, na rzecz inwestycji lokalnych, mniejszych, ale bardziej potrzebnych mieszkańcom – tłumaczyła. 

                                             Fot. Ralph Dadura

Erbel zwróciła również uwagę na problem korków w Warszawie. – Jeżeli miasto swymi inwestycjami daje mieszkańcom i mieszkankom sygnał, że jedynym środkiem komunikacji w mieście jest samochód i tylko nim mają się przemieszczać, to siłą rzeczy miasto będzie się korkować coraz bardziej – zauważyła kandydatka. Lekiem na transportowe bolączki miasta powinno być doinwestowanie komunikacji miejskiej oraz stworzenie zintegrowanego systemu kolei miejskiej. – Za wzór stawiamy sobie takie miasta jak Hamburg czy Helsinki, które na przestrzeni najbliższych dwudziestu, trzydziestu lat chcą całkiem wyeliminować potrzebę posiadania samochodu w mieście. Ten proces dzieje się stopniowo. Inwestuje się w transport publiczny, usprawnia się go do tego stopnia, że przemieszczanie się nim staje się najwygodniejszą formą komunikacji, a także uspokaja się ruch samochodowy –wyjaśniała kandydatka. Erbel zauważyła także, że jednym z postulatów, który wyłonił się w ramach dzielnicowych konsultacji programu, jest powołanie Biura ds. Mobilności. Biuro to koordynowałoby rozwój transportu zbiorowego, skupiając się na potrzebach transportowych mieszkanek i mieszkańców miasta. 

Podczas spotkania na Ursusie Erbel poruszyła także ważną kwestię polityki mieszkaniowej i reprywatyzacji. Erbel  zauważyła, że od początku transformacji  polityka mieszkaniowa w Warszawie praktycznie nie istniała. Jedyną propozycją władz są dopłaty w ramach rządowych programów jak Rodzina na Swoim, czy Mieszkanie dla  Młodych, które przynoszą korzyści głównie firmom deweloperskim. Erbel chce zmiany logiki działania na rzecz wsparcia budownictwa czynszowego. Według kandydatki ważny jest także rozwój budownictwa na wynajem, powrót TBS-ów i wprowadzenie mikrospółdzielni, które zaczną już niedługo działać we Wrocławiu. Kolejnym bulwersującym tematem jest reprywatyzacja, która dotyczy również nieruchomości użyteczności publicznej, takich jak boiska szkolne, przedszkola czy parki. Erbel stwierdziła, że obecne władze miasta nie robią nic, aby pomagać lokatorom i lokatorkom reprywatyzowanych kamienic, nie mają także pomysłu na rozwiązywanie problemu roszczeń, a ustawa, która powstaje od lat, wciąż nie jest gotowa. 

                                                             Fot. Ralph Dadura

Prawie dwugodzinne spotkanie z kandydatką zakończyło się serią pytań od zgromadzonych. Większość pytań dotyczyła finansowania postulatów pojawiających się w programie Joanny Erbel. Kandydatka stwierdziła, że przede wszystkim chciałaby zmienić priorytety budżetowe. Jej zdaniem miasto wydaje ogromne pieniądze na duże i „ozdobne” inwestycje jak np. bezmyślne rozbudowy dróg ( jak chociażby trzypasmowej ul. Światowida), budowanie za 5 milionów złotych budynku kawiarni Plażowa, czy stawianie drogich atrakcji w stylu fontanny multimedialnej na Podzamczu. Według Erbel, zamiast takich kosztownych inwestycji, pieniądze z nich można oddać dzielnicom na realizowanie ich potrzeb, jak budowa centrów aktywności lolalnej, czy  tak bardzo potrzebny w Warszawie rozwój zintegrowanego transportu szynowego (z pomocą może przyjśc wizja integracji warszawskiego systemu transportu, przedstawiona przez Mariusza Różyckiego w ramach konkursu Futuwawa) - Miasto, które my proponujemy, to miasto wolne od niepotrzebnych wydatków, a nie miasto, które wyrzuca w błoto grube miliony na rzeczy kompletnie niepotrzebne. Ogromne środki są wydawane na reprywatyzację, na odszkodowania, nad którymi nie mamy kontroli. I tu są pieniądze – zaznaczyła Erbel. 

Fot. Ralph Dadura 


Zgromadzeni na spotkaniu zauważyli, że dużym problemem dotyczącym ich dzielnicy jest transport. Mieszkańcy i mieszkanki Ursusa skarżyli się na to, iż  dojazd do centrum miasta, gdzie większość z nich pracuje, jest utrudniony. Według zgromadzonyh sytuacja pogorszy się, gdy powstanie nowe megaosiedle na 38 tys. osób budowane na terenie dawnych zakładów ZPC Ursus. Według mieszkanek i mieszkańców bardzo dogodnym rozwiązaniem dla ich dzielnicy byłoby lepsze wykorzystanie istniejącej już infrastruktyry kolejowej, która jest „jedynym ratunkiem dla Ursusa”. Dzięki zintegrowanemu systemowi transportu szynowego, który postuluje w swym programie Erbel, Ursus zyskałby połączenie z resztą miasta – nie tylko ze stacją Warszawa-Śródmieście.   

                                                 Fot. Ralph Dadura

Największe poruszenie wśród zebranych wywołał jednak temat, z którym pojawił się na spotkaniu Mirosław Obarski ze Stowarzyszenie na Rzecz Rozwoju Ursusa. A mianowicie  budowa przez Dalkię Warszawa (francuską firmę, która przejęła sprywatyzowany SPEC) nowej elektrociepłowni na terenie dawnych ZPC Ursus. Inwestycja, która kosztować będzie  300 milionów złotych,  ma według firmy zaspokoić dostarczyć mieszkańcom i mieszkankom tańsze, przyjazne dla środowiska i bezpieczne ciepło. Przeciwnicy tego rozwiązania wskazują jednak  na wysokie koszty przesyłania energii z Ursusa do Warszawy. Jak zauważył Mirosław Obarski, na terenie byłych ZPC Ursus, gdzie Dalkia Warszawa zamierza zbudować elektrociepłownię, można już dostarczać tanie ciepło ze źródeł miejskich (polska firma PGNiG Termika), a w odległości ok. pół kilometra od projektowanej inwestycji, funkcjonuje od lat elektrociepłownia o podobnych parametrach w zakresie produkcji ciepła (polska firma Energetyka Ursus). Budowanie nowej elektrociepłowni naraża na koszty nie tylko mieszkańców i mieszkanki Ursusa, ale całą Warszawę. Według analiz wykonanych przez Instytut Techniki Cieplnej przy Politechnice Warszawskiej i Komitet Obrony Lokatorów podwyżki cen wyniosą ok. 17 proc. w Warszawie - w tym przypadku oznacza to w sumie podwyżkę o 220 mln zł rocznie, co w przeliczeniu na 4. osobową rodzinę daje blisko 490 zł w skali roku. 

Na koniec spotkania Joanna Erbel zachęciła mieszkańców i mieszkanki Ursusa do przyjścia 16 października na ostatnie spotkanie z cyklu ERBEL ROZMAWIA, na którym zostanie zaprezentowany program w pełnym kształcie z uwzględnionymi pomysłami mieszkańców i mieszkanek wszystkich 18 dzielnic. 

Zespół Zielonej Warszaway

8 października 2014

Co samorządy mogą zrobić w sprawie globalnego ocieplenia? Panel "Energia i Klimat" podczas Zielonego Kongresu Samorządowego


Podczas zielonego kongresu samorządowego odbył się panel dotyczący polityki klimatycznej, w którym udział wzięli dr Ludomir Duda, ekspert w dziedzinie audytu energetycznego, dr. hab. inż. Krzysztof Dębowski z Politechniki Śląskiej oraz Juan Davi Ferrer,prezes Klastra Smart ITI. Dyskusję moderowała Ewa Suffin-Jaquemart, prezeska Fundacji Strefa Zieleni.

                                                                      Fot. Ela Hołoweńko

Dr Ludomir Duda przedstawił swoje doświadczenia związane z wdrażaniem normy ISO5001. Jest to norma wykorzystywana do racjonalizacji zużycia energii poprzez termomodernizację budynków.  Termomodernizacji najczęściej dokonuje się w firmach i budynkach użyteczności publicznej. Pierwszym krokiem jest przeprowadzenie audytu energetycznego.  Zadaniem audytora jest odtworzenie struktury zużycia energii i wskazanie możliwych  oszczędności. W praktyce audytorzy napotykają wiele trudności związanych głównie z nieprawidłową instalacją liczników. Po zakończeniu audytu wprowadzane są postulowane przez audytora inwestycje termomodernizacyjne. Pełne zrealizowanie zaleceń audytora wymaga prowadzenia na bieżąco analizy planowego i rzeczywistego zużycia energii.  Proces kończy ponowny audyt energetyczny danej firmy lub instytucji publicznej, który pozwala wykazać, ile energii zaoszczędzono.  Spektakularnym przykładem sukcesu opisanej tu procedury jest termomodernizacja Urzędu Wojewódzkiego w Kielcach, w wyniku której udało się zmniejszyć zużycie energii o 90%.  Rzecz jasna, nie zawsze daje się uzyskać tak imponujące rezultaty. Tym niemniej, jak przekonywał Ludomir Duda powołując się na własne doświadczenia w charakterze audytora, inwestycje termomodernizacyjne przynoszą oszczędność energii minimum 60%.

Oprócz termomodernizacji  już istniejących konstrukcji należy też wznosić nowe budynki zgodnie z zasadami racjonalnego wykorzystania energii. Dotyczy to w równej mierze firm, budynków użyteczności publicznej i domów indywidualnych.  Według Ludomira Dudy koszt  domu pasywnego nie przekracza średniej kwoty przeznaczanej na budowę domu.  Termomodernizacja i promocja budownictwa pasywnego są  alternatywą dla ocieplania domów węglem. W ocenie doktora Ludomira Dudy na barbarzyństwo zakrawa fakt że ludzie tracą zdrowie i życie pracując w kopalniach, podczas gdy wciąż niewykorzystane pozostają możliwości oszczędzania energii, jakie daje termomodernizacja. 

Juan Davi Ferrer przedstawił działalność klastera  Smart IT. Idea klastra polega na tym, że zrzeszone w nim firmy konkurują ze sobą, ale także w pewnym zakresie współpracują, np. w obszarze prac badawczych i rozwojowych. Klaster Smart IT jest konsorcjum zrzeszającym szereg przedsiębiorstw zainteresowanych wdrażaniem inteligentnych i przyjaznych środowisku rozwiązań.   W ofercie konsorcjum są m. in. propozycje smart city (ekologicznego zarządzania miastem m. in. poprzez wykorzystanie samochodów elektrycznych), smart grid (tworzenie inteligentnych sieci energetycznych, które umożliwiają na komunikację między producentami i użytkownikami energii, a także bardziej efektywne korzystanie z wytworzonej energii np. uzależnienia oświetlenia ulic od danych przekazywanych przez czujniki ruchu) oraz smart metering (poprawa systemów mierzenia zużycia energii przy pomocy „liczników energii XXI wieku”). W ocenie prezesa Ferrera potrzebujemy nie tyle nowych rozwiązań technologicznych, co lepszego zintegrowania technologii już istniejących. Klaster Smart It, wedle słów prezesa Ferrera, zajmuje się właśnie poszukiwaniem takich synergicznych, inteligentnych i proekologicznych rozwiązań. 

Dr hab inż. Krzysztof Dębowski przedstawił funkcjonowanie Stowarzyszenia Klaster 3X20, które działa na rzecz zrównoważonego rozwoju oraz promocji energetyki prosumenckiej. Misją stowarzyszenia jest działanie na rzecz realizacji przez Polskę zobowiązań z tytułu unijnej polityki klimatyczno-energetycznej: doprowadzenie do 20% zużycia energii ze źródeł odnawialnych, przy jednoczesnej redukcji zużycia energii  i emisji CO2 odpowiednio o 20%.  W ramach klastra współpracują ze sobą jednostki badawcze, samorządy i firmy prywatne. Wiodącą instytucją jest Politechnika Śląska. Wśród podejmowanych działań należy wymienić edukację ekologiczną, budowę bazy wiedzy o odnawialnych źródłach energii, stworzenie biblioteki energetyki prosumenckiej, organizowanie targów prosumenta oraz  stworzenie „Wirtualnej Sieci Referencyjnych Prosumenckich Mikroinstalacji Energetycznych”. Klaster dostarcza samorządom oraz indywidualnym prosumentom wiedzy niezbędnej do rozwijania energetyki odnawialnej. W procesie tym duża rola przypada władzom lokalnym. Jak wskazywał  Dębowski, samorządy mogą tworzyć ogólne warunki sprzyjające rozwojowi energetyki prosumenckiej oraz kreować autonomiczne regiony energetyczne, oparte na zielonej energii.  Dębowski przekonywał, że musimy zmienić nasze myślenie o energetyce tak, aby konsument stał się zarazem współtwórcą energii. Opłacalność energetyki prosumenckiej wynika między innymi z tego, że jest produkowana lokalnie, dzięki czemu można zminimalizować straty związane z transmisją energii. 

Podsumowując dyskusję Ewa Suffin-Jaquemart stwierdziła, że nie sposób przeciwstawić się globalnym zmianom klimatycznym bez gruntownej zmiany polityki energetycznej. Jednak aby właściwe rozwiązania technologiczne zostały wdrożone w życie potrzebny jest dobry klimat polityczny.  Niestety w Polsce partie głównego nurtu nie dostrzegają konieczności transformacji energetycznej w kierunku poprawy efektywności energetycznej i rozwoju energii ze źródeł odnawialnych. W obecnej sytuacji nadzieję na transformacje energetyczną należy wiązać z władzą lokalną. Aby czysta energia miała w Polsce szanse potrzebna jest wola polityczna i zmiany prawne. Prawo o zamówieniach publicznych musi dopuszczać możliwość stosowania kryteriów pozafinansowych w przetargach, w tym kryteriów związanych z efektywnością energetyczną. Potrzebne są dokładniejsze pomiary zużycia energii, inwestycje w termomodernizację budynków i domy zeroenergetyczne. Na promocję energetyki odnawialnej należy pozyskiwać środki z UE – jest to duża szansa, z której Polska wciąż nie potrafi w wystarczającym stopniu korzystać.

Maciej Kassner

3 października 2014

Joanna Erbel na Targówku: „Warszawa o jakiej myślę, to miasto zielone, przyjazne i lokalne.”

Cykl spotkań ERBEL ROZMAWIA powoli dobiega końca. W środowy wieczór odbyło się już szesnaste spotkanie z mieszkankami i mieszkańcami Warszawy. Tym razem kandydatka na prezydentkę z ramienia Partii Zieloni, Joanna Erbel odwiedziła Targówek, gdzie w „Naszym Klubie” spotkała się z wyborcami. Szesnaste spotkanie było inne niż wszystkie, ponieważ odbyło się w bardzo kameralnej atmosferze w przyjaznych wnętrzach osiedlowego klubu. 



Podczas prawie dwugodzinnej rozmowy Joanna Erbel przedstawiła zebranym  główne założenia swego obszernego programu - Przedstawiam skróconą wersję opowiedzianą wokół siedmiu punktów programowych: 1) Wszystko, co ważne blisko ciebie; (2) Warszawa bez korków. Bilet za 2 zł; (3) Nowa polityka mieszkaniowa; (4) Planty warszawskie; (5) Start-up Warszawa! WiFi w całym mieście; (6) Sprawny urząd z wizją oraz (7) Straż miejska pomaga słabszym. Mój program jest taką kompleksową wizją zmiany miasta. Zdecydowaliśmy się na to, aby nie dawać kilku obietnic przedwyborczych, które są bardziej chwytliwe, tylko pokazujemy jak inaczej można myśleć o Warszawie – tłumaczyła zebranym Erbel. - Na ostatnim, podsumowującym spotkaniu ERBEL ROZMAWIA, które planujemy na 16 października, przedstawimy ostateczną wersję programu.

Zebrani mieszkańcy i mieszkanki Targówka mogli usłyszeć od kandydatki, co według niej powinno zostać zmienione w Warszawie i jaki Erbel ma pomysł na miasto. Według kandydatki Warszawa przede wszystkim powinna być lokalna, powinno się w niej dbać o mieszkańców i mieszkanki, o ich dobrobyt i dobrostan – Warszawa powinna być miastem do życia. Poza tym, Warszawa według Erbel to miasto, w którym chroni się lokalny handel, małe lokalne firmy i bazary. To miasto do życia, a nie miasto wypchane centrami handlowymi. To miasto, w którym jego mieszkanki i mieszkańcy cenią swój czas, dlatego żyją lokalnie. 

Erbel wypunktowała także uchybienia obecnej władzy dotyczące chociażby transportu  – Ostatnio w debacie publicznej dotyczącej transportu w mieście, jedynym wielkim tematem jest druga linia metra. Inwestycja potwornie kosztowna, problematyczna i w dodatku oddawana z opóźnieniami. Według mnie, druga linia nie jest  rozwiązaniem warszawskich problemów z transportem, a tak jest obecnie traktowana. Nikt nie mówi o tym, że mamy szanse na ponad osiemdziesięcioprocentowe dopłaty ze środków unijnych na rozwój transportu szynowego – czyli tramwajów i kolei miejskiej. To jest temat, którego Ratusz w tym momencie unika, cała energia zostaje skupiona na metrze – wytkała błędy kandydatka. Mówiąc o transporcie publicznym zapomina się o tym, że powinien on służyć do tego, żeby ludzie wygodnie mogli się przemieszczać po mieście. Joanna Erbel proponowała utworzenie Biura ds. Mobilności, które koordynowałoby rozwój transportu zbiorowego skupiając się na potrzebach transportowych mieszkanek i mieszkańców miasta, a nie potrzebach drogowców, czy urzędników, jak jest do tej pory. 

Oprócz rozmów o transporcie w mieście i pomyśle na jego usprawnienie Joanna Erbel, poruszyła także kwestie bardzo ważną z jej punktu widzenia, czyli kwestię polityki mieszkaniowej – Kwestia polityki mieszkaniowej została oddana praktycznie w całości w ręce deweloperów. Co pokazują także wszelkie rządowe programy wsparcia – czy Rodzina na Swoim, czy Mieszkanie dla  Młodych – one wszystkie wspierają de facto deweloperów, którzy stawiają na obrzeżach miasta źle zaprojektowane osiedla bez szkół, przedszkoli czy lokalnego handlu. A osoby kupujące takie mieszkania są zmuszone po pierwsze, wszędzie dojeżdżać samochodem, gdyż osiedla te nie są nawet skomunikowane, a po drugie brać kredyt na 30 lat. A to niestety wiąże się z ryzykiem, bo przecież nikt nie ma umowy z pracodawcą na 30 lat – mówiła Erbel. Według kandydatki pomysłem na rozwiązanie tego problemu jest rozwój budownictwa na wynajem, powrót TBS-ów, rozwój budownictwa komunalnego i wprowadzenie mikrospółdzielni. 

Kolejnym poruszanym na spotkaniu tematem była zieleń w mieście, która według Erbel zanika, zostaje zabetonowana i powkładana w pseudo eleganckie donice. Erbel chce, aby zieleń w mieście odgrywała ważną rolę – Moja wizja zielonego miasta, to wizja, gdzie zieleń jest bardzo różnorodna, gdzie jej wzorem nie jest Ogród Krasińskich, czyli ogrodzony zielony salon, do którego nie można wprowadzać psów, a np. ogrody społeczne, otwarte ogródki działkowe czy parki dostępne dla wszystkich. Miasto powinno dbać o zieleń, powinno sadzić drzewa, a nie rachityczne rośliny w donicach jak na Pl. Powstańców Warszawy, czy na nowo otwartej Świętokrzyskiej – mówiła. Kandydatka Partii Zieloni zapowiedziała także, że chce walczyć o drzewa w mieście, bo według niej niedopuszczalne jest wycinanie starego drzewostanu, po to aby zrobić miejsce na szerokie, betonowe arterie dla aut, jak to miało miejsce ostatnio np. przy ul. Prostej. 

Warszawa innowacyjna, Warszawa otwarta na małe przedsiębiorstwa to kolejny temat poruszany podczas spotkania na Targówku. Miasto, według Erbel, ma nie przeszkadzać w zakładaniu własnych firm i drobnych przedsiębiorstw, a pomagać. Erbel postuluje, aby miasto ułatwiało swym mieszkańcom i mieszkankom swych własnych firm, chociażby poprzez łatwiejszy dostęp do informacji na temat wolnych lokali z zasobu miejskiego, czy organizowanie profilowanych konkursów na lokalne rzemiosło. Postulat ten wywołał głosy z sali. Jedna z obecnych na spotkaniu mieszkanek opowiedziała swą historię dotyczącą wielomiesięcznych poszukiwań lokalu z zasobów miejskich, które niestety zakończyły się fiaskiem, gdyż według niej „Miasto nie ma w tym interesu, żeby pomagać w zakładaniu firmy. Miasto utrudnia i miastu nie zależy.”   - Walczyłam z ZGNem szukając lokalu użytkowego na wynajem, ale zostałam oszukana przez ZGN, straciłam pieniądze i zostałam bez lokalu, a mój pomysł na biznes został w fazie marzeń – żaliła się rozgoryczona mieszkanka. Erbel zauważyła, że trzeba to zmienić, bo takich historii jak ta przytoczona, jest więcej. Według kandydatki jednym ze sposobów jest ujednolicenie systemu dotyczącego informacji o wolnych lokalach z zasobów miejskich, ale także stworzenie swego rodzaju mapy pustostanów miejskich, które mogłyby zostać wystawione na wynajem komercyjny. 

  Podczas spotkania z kandydatką na prezydentkę miasta, uczestnicy i uczestniczki  mogli także podzielić się z Joanną Erbel swymi przemyśleniami dotyczącymi życia w dzielnicy. Pojawiły się głosy z sali na temat problemów, które trapią mieszkańców i mieszanki Targówka. Jednym z nich  była kwestia spowodowanego przez budowę II linii metra, przeniesienia lokalnego bazaru. Mieszkańcy i mieszkanki zauważyli, że mimo, iż bazar na Trockiej nie jest najładniejszym i najbardziej estetycznym miejscem na Targówku, to warto go zatrzymać, gdyż większość osób woli korzystać z niego, niż robić zakupy w pobliskim markecie. Zaniepokojeni zebrani tłumaczyli, iż bazar ma zostać przeniesiony w mniej dogodne dla mieszkańców miejsce. Jak zauważyła Erbel, problem z bazarami w Warszawie istnieje. A jego rozwiązaniem może być pokazanie, że są to miejsca, które tworzą tkankę danego osiedla. Trzeba dbać o nie, a nie przenosić czy likwidować, gdyż służą lokalnej społeczności. Pojawiły się również zaniepokojone głosy mieszkanek i mieszkańców na temat Parku Wiecha, który według zebranych jest zaniedbany, zarośnięty i brak w nim śmietników i worków na psie odchody. Mieszkanki i mieszkańcy twierdzili, że to, co im przeszkadza na Targówku, to tak naprawdę drobne rzeczy,  które miasto mogłoby  łatwo rozwiązać, ale nie robi tego. 

  Spotkanie z cyklu ERBEL ROZMAWIA na Targówku było okazją  nie tylko do zapoznania się z programem kandydatki Partii Zieloni, ale także szansą na podzielenie się z Erbel problemami dotyczącymi dzielnicy, i w szerszej perspektywie, miasta. 

Zespół Zielonej Warszawy

1 października 2014

Stanowisko Koła Warszawskiego Partii Zieloni w sprawie wysypiska na Radiowie

Rada Koła Warszawskiego Partii Zieloni stanowczo sprzeciwia się dalszemu funkcjonowaniu kompostowni i składowiska odpadów Bielany-Radiowo. Popieramy z całą mocą działania lokalnej społeczności skupionej wokół Stowarzyszenia Czyste Radiowo, która dąży do likwidacji wysypiska śmieci. Troska o jakość życia mieszkańców i mieszkanek Warszawy oraz dobro środowiska naturalnego (zepchnięte w tym wypadku na dalszy plan przez zarząd MPO) są szczególnie ważne i powinny być szczególnie chronione. Zdrowie publiczne i jakość warszawskiego powietrza, którym wszyscy oddychamy, powinny być jednym z decydujących wskaźników przy podejmowaniu decyzji przez organy władzy zarówno na szczeblu miejskim, jak i wojewódzkim.

Podczas specjalnej sesji Rady Dzielnicy Bielany w grudniu 2013 r. postanowiono, że cała kompostownia i wysypisko są zagrożeniem dla okolicy i powinny zostać zlikwidowane. Oczekujemy kontynuacji działań władz w tym kieunku.

Wyrazem determinacji lokalnej społeczności jest kolejny protest, który odbył się w dniu 30 września 2014 r. przed główna bramą MPO przy ul. Kampinoskiej 1. Podczas akcji, Stowarzyszenie Czyste Radiowo rozpoczęło akcję zbierania podpisów pod obywatelskim projektem uchwały Rady m.st. Warszawy, wzywającej wspomniane organy władzy do zamknięcia składowiska odpadów do czerwca 2015 r. Celem jest zebranie 20 tysięcy podpisów. Popieramy tę akcję i będziemy ją wspierać.

Obecnie spółka MPO jest przygotowywana do sprzedania. Wydaje się to być priorytetem w działaniach Pani Prezydent Hanny Gronkiwicz-Walz, kosztem zdrowia ludzi i środowiska naturalnego.

Przyłączamy się do starań o zamknięcie składowiska odpadów uważając, że nowoczesna, europejska stolica nie może ignorować jakości życia swoich mieszkańców i mieszkanek oraz bezczynnie przyglądać się degradacji wód gruntowych, jakości powietrza i przyrody w swoich granicach.

Apelujemy także o powołanie Okrągłego Stołu ds. Śmieci, przy którym razem z wieloma organizacjami i podmiotami ekonomii społecznej należy zastanowić się nad przyjęciem najskuteczniejszej polityki śmieciowej dla Warszawy. Władze miasta powinny przede wszystkim działać na rzecz zmniejszenia liczby odpadów w mieście, skutecznego odzyskiwania surowców oraz unikania konfliktów społecznych, jak w przypadku Radiowa czy rozbudowy spalarni ZUSOK na Targówku.


 Rada Koła Warszawskiego Partii Zieloni.

Przewodniczący Koła Warszawskiego Partii Zieloni
 – Marcelina Zawisza i Marek Matczak

30 września 2014

Erbel na Chłodnej: „Nie chcę „miasta-bombonierki”.


W niedzielny wieczór w klubokawiarni Chłodna 25 odbyło się kolejne z cyklu spotkań z kandydatami i kandydatkami na najwyższe stanowisko w stołecznym samorządzie. Tym razem gościnią Jana Fusieckiego i Bogumiła Kolmasiaka była kandydatka na prezydentkę Warszawy z ramienia Partii Zieloni - Joanna Erbel. 



Rozmowa rozpoczęła się od wyjaśnienia sytuacji ruchów miejskich. Fusiecki zapytał, czy brak wspólnej listy wyborczej ruchów miejskich jest porażką. Erbel stwierdziła, iż na pewno nie można tak tego nazwać. - Udało nam się uniknąć sytuacji, w której gramy przeciwko sobie. Zawarliśmy kiedyś swego rodzaju pakt o nieagresji. Zieloni startują na do Rady Miasta i na fotel Prezydenta, a ruchy miejskie - do dzielnic. Nie ma więc, wbrew temu, co piszą media, dziesięciu konkurencyjnych list społecznych. Poza tym Janek Śpiewak, reprezentujący Miasto Jest Nasze, pomimo tego że jego organizacja oficjalnie mnie nie popiera, ostatnio zadeklarował w jednym z wywiadów, że odda na mnie głos. Oczywiście dla wyborcy byłoby łatwiej, gdyby była jedna lista, ale tak się nie stało. Przez najbliższe kilka tygodni będziemy udowadniać, że nasze postulaty są zbliżone, że mamy wspólne cele – tłumaczyła Erbel.



- Tym, co mi przeszkadza w tej kampanii, jest brak prawdziwej debaty o mieście - kontynuowała. - Jestem jedyną osobą, która przedstawiła kompleksowy pomysł na Warszawę. Bardzo ubolewam nad tym, że tylko ja mam opracowany program i nie mam z kim rozmawiać i debatować. Co jakiś czas pojawia się jakiś wywiad lub prowadzi się rozmowę na poziomie serwisów plotkarskich – kto, z kim i kogo gdzie widziano. Hanna Gronkiewicz-Waltz nie pokazała swojego programu, odmawia też udziału w debatach. Zamiast tego, zgodnie z podpowiedziami PRówców, jeździ na rowerze. W ogóle ścieżek rowerowych jest więcej i są bardziej czerwone niż wcześniej, jakby Ratusz chciał wszystkim pokazać, że nie warto głosować na kandydatkę na rowerze, bo wszystko załatwią oni - podkreśliła Erbel. - Panuje takie przekonanie, że wystarczy zrobić jakieś wydarzenie, coś otworzyć, czy gdzieś się pokazać, aby dać do zrozumienia, że nasze postulaty zostały wchłonięte przez rządzących.

- Gdy obserwuję, jak szybko się to miasto zmienia, to jest to „dobra-zła wiadomość”. Dobra, ponieważ w mieście się coś poprawia, a zła, gdyż istnieje duże zagrożenie, że po wyborach ten kierunek zmian zostanie zmieniony. Może zdarzyć się tak, że kierunek prospołeczy obrany przez Hannę Gronkiewicz-Waltz jest realizowany tylko teraz, a  po wyborach zostanie nam już tylko ten drugi kierunek, czyli drogie i niepotrzebne inwestycje, wydatki i zanik partycypacji – mówiła kandydatka.  



Podczas debaty padło pytanie dotyczące sondaży, w których Erbel od rządzącej Prezydent dzieli spory dystans – Czy zamierzacie coś zrobić z tym, żeby tę sytuację zmienić?- pytał Fusiecki. - Oczywiście, że planujemy różne działania, ale na razie nie będę o nich mówić. Poza tym na początku października zostaną ogłoszone listy. Wtedy też kandydaci oraz kandydatki na radne i radnych będą mogli rozpocząć właściwą kampanię. Jeśli chodzi o sondaże, to z jednej strony można powiedzieć, że wydają się korzystne dla PO, ale z drugiej strony pokazują, że PiS praktycznie „odpuścił” sobie Warszawę. To akurat działa na moją korzyść. Osoby, które dotychczas głosowały na PO tylko po to, żeby głosować przeciw PiS-owi, mogą teraz pozwolić sobie na wybór pozytywny - za postulatami, a nie przeciw konkretnej partii z obawy o jej wygraną. Ludzie mogą głosować bezpiecznie za swoją wizją miasta i mam nadzieję, że poprą nas. – przekonywała Erbel.  - Poza tym planujemy przeprowadzić dużą akcję profrekwencyjną, żeby ukazać ludziom łatwość dopisania się do rejestru wyborców. 



Podczas spotkania padło pytanie o Piotra Guziała, kontrkandydata Joanny Erbel, który goszcząc na Chłodnej wspomniał o korzystnym porozumieniu, jakie proponował Zielonym, aby skonsolidować głosy przeciwników Hanny Gronkiewicz-Waltz. Wiadomo, że Partia Zieloni jest partią bardzo profesjonalną, ekspercką, ale nie posiada takiego zaplecza biznesowego i może być jej ciężko walczyć o wynik, który zapewni wejście do głównej stawki. Zatem czy propozycja Guziała nie była słuszna? – pytał jeden z prowadzących. - Piotr Guział nie powiedział, jak wyglądała jego propozycja – odparła Erbel - Chciał, abym całkowicie się wycofała z kampanii i stanęła za nim. Co dla mnie, jako osoby, która idzie do wyborów z własnym programem, z własna wizja miasta, z konkretnymi przekonaniami, było nie do przyjęcia. Poza tym pójście z Guziałem zmuszałoby mnie to do podpisania się pod jego programem, który zawiera się w dwóch postulatach: „Hanna Gronkiewicz-Waltz musi odejść” i „Piotr Guział na Prezydenta”. Propozycje WWS były dla nas nie do zaakceptowania, nie byliśmy traktowani jak partner. Nie było dalszej wizji współpracy, wizji miasta. Były to rozbieżne strategie – odpowiadała Joanna Erbel. 

Prowadzący spotkanie pytali o ruchy miejskie i ich brak doświadczenia menedżerskiego i samorządowego.  - Wychodzi się z założenia, że osoba, która kandyduje na radnego lub radną z ramienia dużej partii w magiczny sposób nabywa kompetencje – ironizowała Erbel. Jak się jednak okazuje na przykładzie wielu projektów, społecznicy i społeczniczki bardzo szybko się uczą i mają pokaźne zaplecze eksperckie, często większe niż niejeden radny czy radna – kontynuowała kandydatka. – Gdy pisałam swój program w gronie kilkudziesięciu ekspertów, były wśród nich osoby, które pisały Społeczną Strategię Warszawy, prowadziły projekty na rzecz miasta. Jak się okazuje, pracuję z tymi samymi specjalistami, co Ratusz. Współpracuję z ekspertami od ekonomii społecznej, takimi jak Krzysztof Cibor, czy od zieleni, jak dr Krzysztof Herman. Moim zapleczem eksperckim, jeśli chodzi o transport, jest między innymi Zielone Mazowsze czy SISKOM. Miasto rozwija się niespójnie, ponieważ nie ma jednej jego wizji. Hanna Gronkiewicz-Waltz unika teraz debat, bo sama nie wie, w jakim kierunku idzie Warszawa – uderzyła w urzędującą prezydentkę Erbel. - Jest takie przekonanie, że to miasto jest bardzo dobrze zarządzane, ponieważ była prezeska NBP musi podejmować najlepsze decyzje. A takich „najlepszych decyzji”, które są na granicy absurdu, jest bardzo dużo –punktowała Joanna Erbel.


Kandydatka wytknęła także obecnej administracji brak pomysłu  na rewitalizację Pragi  - Z jednej strony brakuje 160 tysięcy na remont i urządzenie dwóch lokali użytkowych dedykowanych lokalnej społeczności Pragi, z drugiej - miasto wykłada 5 milionów na kawiarnię Plażowa, która jest ładnym budynkiem, ale nie wpływa na to, że dzieci na Pradze nie muszą bawić się na ulicy. To są absurdy – wyliczała Erbel. - Niestety jest ich więcej. Całą debatę o transporcie miejskim i dużych inwestycjach zdominowała drugą linię metra. A o tym, że do roku 2020 mamy ostatnia szansę na 80-procentową dopłatę unijną do tramwajów, w ogóle się nie mówi. Jedyne co robi Ratusz to szafowanie liczbami – „wydaliśmy taką kwotę na taką inwestycję.” A czy przypadkiem nie było to za dużo, czy przypadkiem te pieniądze nie powinny iść gdzie indziej? My proponujemy całkowitą zmianę logiki. Zrezygnowanie z dużych, niepotrzebnych inwestycji i zadbanie o to, żeby Warszawa była miastem do życia. Nie „miastem-bombonierką”, ale policentryczną metropolią, która rządzi się polityką dnia codziennego. 



Na pytanie na temat samorządności i większego udziału mieszkańców i mieszkanek w życiu miasta, Erbel podkreśliła, że chce wreszcie dopuścić ich do głosu - Jestem za większą decentralizacją, warszawiacy i warszawianki powinni móc uczestniczyć w życiu politycznym. Żeby to robić, muszą być bliżej swoich radnych dzielnicowych, którzy z kolei powinni mieć większe kompetencje. Powoli odradzają się Rady Osiedli – coraz więcej osób chce startować do istniejących i zawiązywać nowe – podkreślała Erbel. - Ludzie zaczynają brać sprawy w swoje ręce. Jesteśmy w momencie przełomowym i musimy teraz angażować wszystkie nasze siły, aby tę demokracje na poziomie miejskim realizować.

Duże poruszenie wywołał aspekt reprywatyzacji, temat tak istotny w Warszawie. – Władze Warszawy omijają reprywatyzację dość dużym łukiem - zaczęła Erbel. – Ratusz nie robi nic, mimo że Hanna Gronkiewicz-Waltz jest wiceprzewodniczącą rządzącej partii, nie była w stanie przeprowadzić ani jednego z przygotowanych przez jej urzędników projektów ustaw, skądinąd niedoskonałych. Miasto nie pomaga lokatorom zwracanych kamienic, nie sprawdza czy zwrot takiej nieruchomości się należy, a jeśli sprawy ocierają się o prokuraturę to o prawa mieszkańców walczą organizacje lokatorskie, a nie samorządowcy. My chcemy pokazać, że Ratusz nie troszczy się o nasze dobro wspólne –  zauważyła kandydatka. – Dopóki reprywatyzacja dotykała tylko lokatorów, była przedmiotem zainteresowania wąskiej grupy ludzi. Ale gdy okazuje się, że do zwrotu jest np. Królikarnia, przedszkola tracą swoje tereny, oddaje się boiska szkolne to uświadamiamy sobie, że problem ten dotyczy ogółu mieszkańców. – zwróciła uwagę Erbel. – Nie ma planów miejscowych, jest bardzo dużo zaniedbań po tej stronie. Nie ma żadnej kontroli, brakuje pomysłu, aby w kompleksowy sposób śledzić i sprawdzać proces zwrotowy. Miasto nie negocjuje ze spadkobiercami, tylko od razu z automatu oddaje nieruchomości. Część tych zwrotów odbywa się na podstawie nielegalnych dokumentów. -  punktowała Erbel - My chcemy dążyć do uchwalenia ustawy reprywatyzacyjnej, ale też dokładnie kontrolować dokumenty zwrotowe  – stwierdziła kandydatka.



W dalszej części oddano głos zgromadzonej publiczności. Pojawiły się pytania dotyczące obrony lokalnego handlu, oczywiście w kontekście przejęcia przez dyskont Biedronka kina Femina. – Rozprzestrzenianie się takich sklepów bardzo mnie martwi – przyznała Erbel. - Miasto powinno temu przeciwdziałać i chronić małe sklepy. Szczególnie, gdy tracimy miejsca symboliczne, takie jak wspomniana już Femina. Władze według mnie powinny interweniować. To jest wielkie wyzwanie dla miasta. Bo oprócz strategii rozwoju handlu, władzom brakuje świadomej polityki lokalowej. Przecież Warszawa ma wiele lokali komunalnych, które stoją puste, a można je wykorzystać na lokalny handel czy rzemiosło. Są to bowiem lokalne miejsca pracy, a ich właścicieli nie można doprowadzać do tego, żeby stawali się pracownikami na kasie w dyskontach.Trzeba pomóc lokalnym przedsiębiorcom. – przekonywała goszcząca na Chłodnej kandydatka na prezydentkę. 


Kandydatka Partii Zieloni zadeklarowała także, że zadba o estetykę przestrzeni publicznej – Jeśli chodzi o reklamy w mieście, możemy skutecznie egzekwować ich zgodność z planem miejscowym, usuwać te pojawiające się w pasie drogowym, a także dawać dobry przykład, nie korzystając z reklamy zewnętrznej w promocji miasta. Druga kwestia to mała architektura. Mimo że mamy sprawnego Naczelnika ds. Estetyki, to wiele przestrzeni zostało zaprojektowanych przez drogowców – mówiła. - Postulujemy również przywrócenie stanowiska Naczelnego Architekta Warszawy -  zakończyła Erbel. Kandydatka zadeklarowała, że nie zamierza w kampanii korzystać z bilboardów reklamowych i zachęca do tego swoich kontrkandydatów.  Na tym, między innymi, polega dbanie o estetykę przestrzeni publicznej. – Poza tym, dopóki nie będziemy mieć ustawy o ochronie krajobrazu, to możemy jedynie wywierać taką miękką presję. Ale zamierzamy to robić - konkludowała Erbel.




Na koniec padło pytanie dotyczące planów na przyszłość Joanny Erbel i jej ewentualnego startu w wyborach parlamentarnych – Nastawiam się na konsekwentny marsz do samorządu, a nie skakanie od wyborów do wyborów. Wiem, że na okoliczność wyborów parlamentarnych w Partii Zieloni jest dużo osób bardziej kompetentnych w sprawach krajowych niż ja. Każdy z tych poziomów rządzenia ma inna specyfikę. Inną specyfikę ma Rada Osiedla, a inne decyzje podejmuje się na poziomie parlamentarnym. Ja się najlepiej czuję na poziomie samorządowym, na poziomie miasta -  zakończyła Joanna Erbel. 

Zespół Zielonej Warszawy

26 września 2014

Zielone idee dla miast



Miasto przyjazne ludziom

Samorządowy Kongres Zielonych otworzyły wystąpienia posłanki Anny Grodzkiej z Partii Zieloni oraz Michaela Cramera, członka niemieckich Zielonych i eurodeputowanego grupy Zieloni/Wolny Sojusz Europejski.  Następnie odbył się panel na temat zielonej polityki miejskiej moderowany przez Adama Ostolskiego. 



Anna Grodzka mówiła o zielonej demokracji samorządowej i swojej wizji miasta dla ludzi. Mam marzenie, że żyję w mieście, w którym ludzie czują się, jak u siebie w domu, w którym jest dostępny tani transport miejski, ścieżki rowerowe i zieleń, praca i opieka. W ocenie Anny Grodzkiej coraz więcej ludzi w polskich miastach podziela to marzenie.  W tej sytuacji pilnym zadaniem Zielonych jest praca na rzecz realizacji wizji miasta przyjaznego ludziom. 


Zrównoważony transport



Michael Cramer przekonywał, że zrównoważona polityka transportowa na poziomie miast odgrywa ważną rolę w walce z globalnym ociepleniem. Jak wskazywał Cramer, w ostatnich latach w EU udało się zmniejszyć emisję dwutlenku węgla przez producentów energii, gospodarstwa domowe i przemysł. Jednak ilość dwutlenku węgla emitowana w transporcie wciąż wzrasta. Po części winę za tą sytuację ponosi realizowana w UE absurdalna polityka transportowa, która preferuje transport samochodowy i lotniczy kosztem kolei. Przykładowo, opłaty za korzystanie z dróg i autostrad nie mają charakteru obligatoryjnego, podczas gdy opłaty za korzystanie z infrastruktury kolejowej są obowiązkowe (jedynym wyjątkiem jest Norwegia, która udostępniła za darmo swoją sieć kolejową wszystkim przewoźnikom).  Podobnie wygląda sytuacja w przypadku transportu lotniczego, który jest zwolniony z obowiązku płacenia podatku VAT, a często wprost dotowany przez państwo. W efekcie takiej polityki z publicznych pieniędzy wspierane są najbardziej szkodliwe dla środowiska formy transportu.  W tej sytuacji pierwszą rzeczą, którą należy zrobić, jest przywrócenie uczciwych zasad konkurencji między różnymi środkami transportu. Przechodząc na poziom miast, Cramer wskazywał, że według szacunków w 2050 r. ponad 80% mieszkańców UE będzie mieszkało w miastach.  Tym samym, to właśnie w miastach rozegra się główna batalia o zrównoważoną politykę transportową. Unia Europejska powinna być katalizatorem pozytywnych zmian w tym obszarze. Potrzebne są zrównoważone plany mobilności dla miast, od których będzie zależeć przyznanie środków z UE. Zieloni lansują wizję, w której minimum 40 % środków z UE powinno być przeznaczane na kolej, maksimum 20% na transport samochodowy oraz minimum 15 % na ruch pieszy i rowerowy. Cramer przekonywał też, że musimy przemyśleć naszą wizję miasta. Należy odejść od modelu rozległej metropolii na rzecz modelu miasta zwartego, w którym znacznie łatwiej jest rozwiązać problemy transportowe. 

Kwestia mieszkaniowa



O zielonych pomysłach na politykę mieszkaniową opowiadała Monika Vana, zielona eurodeputowana, a wcześniej wieloletnia radna miasta Wiedeń.  Historia mieszkalnictwa komunalnego w stolicy Austrii sięga okresu między rokiem 1919 a 1934 i słynnego socjalistycznego eksperymentu, który przeszedł do historii pod nazwą „Czerwonego Wiednia”.  Właśnie wtedy rządzący miastem socjaldemokraci zdołali zrealizować jeden z największych projektów  budowy tanich mieszkań dla robotników w dziejach.  Do dziś ponad 60% osób w Wiedniu żyje w mieszkaniach komunalnych lub dofinansowywanych przez miasto.  Zasób mieszkań komunalnych odgrywa ważną rolę w polityce miasta i jest jednym ze źródeł siły wiedeńskiej socjaldemokracji.  Jednak odziedziczona infrastruktura wymaga rozbudowy i dostosowania do nowych wyzwań. Od 2010 roku miastem rządzi koalicja Zielonych i socjaldemokratów.  Wśród wyzwań, z jakimi muszą się mierzyć władze Wiednia, Monika Vana wymieniła takie problemy, jak zapobieganie segregacji przy przydziale mieszkań i rozwiązanie problemów mieszkaniowych imigrantów z nowych krajów UE oraz z państw spoza wspólnoty.  Chociaż Wiedeń jest jednym z miast o najwyższych wskaźnikach jakości życia, to wciąż żyje w nim ok. 9 tyś. osób bezdomnych, często imigrantów.  Walka o zapewnienie godziwych warunków mieszkaniowych dla wszystkich nie została jeszcze zakończona.

Co Zieloni mogą zrobić u władzy? 

O doświadczeniach Brukseli i Gandawy mówiła zielona eurodeputowana z Belgii, Sara Matthieu. Przedstawiła ona szereg postępowych rozwiązań, które Zieloni pomagali wprowadzać współrządząc tymi miastami.  Interesującym pomysłem są tak zwane „żyjące ulice” (living streets), z których usuwa się samochody i miejsca parkingowe udostępniając całą przestrzeń do zagospodarowania mieszkańcom.  Ciekawą ideą są też „ulice rowerowe”, gdzie to właśnie rower jest uprzywilejowanym środkiem transportu. Jednak, jak zauważyła Matthieu, kierowcy samochodów nie zawsze są gotowi dostosować się do takich regulacji.  Inną formą promocji transportu rowerowego jest umożliwienie rowerzystom skrętu w prawo na czerwonym świetle. Dodać należy, że samochodom prawo to nie przysługuje.  Kolejne  inicjatywy Zielonych, o których mówiła Sara Matthieu, to wprowadzenie zakazu wjazdu do ścisłego centrum miasta, powiększanie chodników dla pieszych czy podwyższanie opłat za parkowanie w centrum miasta.  Zieloni organizowali też „niedziele wolne od samochodów”, aby w ten sposób pokazać mieszkańcom, jak przyjazne może być miasto bez samochodów.  Dla wielu uczestników wydarzenia była to doskonała okazja, żeby nauczyć się poruszać po mieście w inny sposób niż jeżdżąc po nim samochodem. Publiczności kongresu szczególnie przypadł do gustu pomysł, aby rowerzyści płacili o połowę mniej za bilety na koncerty i inne wydarzenia. 

Co Zieloni mogą zrobić w opozycji?



O doświadczeniach Zielonych w opozycji opowiadał Laszlo Perneczky, radny Budapesztu.  Pernecky przypomniał grecką definicję polityki jako zajmowania się sprawami miasta. Dziś to klasyczne rozumienie polityki można próbować realizować na poziomie lokalnym, włączając do debaty nad dobrem wspólnym aktywistów miejskich, działaczy pozarządowych i zatroskanych obywateli i obywatelek.  Opozycja, zdaniem Perneczkiego, może przyjąć dwie postawy wobec rządzącego miastem establishmentu. Pierwszą jest postawa konfrontacji.  Opozycja może w ten sposób zyskać uwagę ze strony mediów, ale zostanie zignorowana przez władzę. Drugą postawą jest wychodzenie naprzeciw z alternatywnymi rozwiązaniami.  Ten drugi sposób postępowania jest w ocenie Perneczkiego bardziej skuteczny, gdyż pozwala opozycji wywrzeć realny wpływ na podejmowane decyzje.  Zdaniem Precneczkiego praca radnego przypomina  pracę tłumacza. Zadaniem radnego jest spotykać się aktywistami i mieszkańcami, wysłuchiwać ich skarg, a następnie próbować wyartykułować problemy ludzi w języku prawa i planowania miejskiego.  Radny jest więc swoistym pośrednikiem między ludem a rządzącą miastem administracją. Zieloni muszą udowodnić, że walczą o sprawiedliwość społeczne i partycypację,  a nie tylko o ochronę środowiska – przekonywał Perneczki. Rolą zielonego radnego, w ocenie Laszlo Perneczkiego, jest przywrócenie mieszkańcom poczucia godności i tego, że ich głos się liczy. 

Zielona Warszawa Joanny Erbel


Joanna Erbel mówiła o tym, że włodarzom Warszawy brakuje wizji rozwoju miasta. Głównie grzechy Warszawy jej zdaniem to brak polityki mieszkaniowej, podwyższenie cen biletów komunikacji miejskiej i zaniedbanie lokalności, zwłaszcza zaś brak inwestycji w dzielnicach spoza ścisłego centrum miasta.  Mówiąc o swoich własnych doświadczeniach Erbel przyznała, że choć z pozycji aktywistki miejskiej można wygrać batalię w konkretnych sprawach, to droga do całościowej zmiany wiedzie przez politykę.  W ocenie Erbel ruchy miejskie są tworem dość amorficznym. Ludzie w nie zaangażowani chcą  działać lokalnie, ale nie sposób powiedzieć, w jakim kierunku politycznym zmierzają i dokąd ich ta działalność doprowadzi. Joanna Erbel zdecydowała się startować z ramienia Zielonych, gdyż partia ta ma do zaoferowania najbardziej kompleksową i spójną wizję postępowego miasta. 

Kraków Przeciw Igrzyskom, czyli stop festiwalizacji miasta 



Tomasz Leśniak, współpracujący z Zielonymi lider Inicjatywy Kraków Przeciw Igrzyskom, oraz kandydat na prezydenta Krakowa, przekonywał, że dominującą polityką włodarzy polskich miast jest neoliberalizm z ludzką twarzą. Z jednej strony dokonuje się proces postępującej prywatyzacji usług publicznych i ograniczaniem środków budżetowych przeznaczanych na utrzymanie żłobków, szkół, przedszkoli czy szpitali. Z drugiej strony następuje proces festiwalizacji miasta. Włodarze polskich miast lubują się w organizowaniu widowiskowych eventów i  wielkich wydarzeń, które mają odwrócić uwagę mieszkańców od pogarszającej się jakości życia w mieście.  Czasami polityce tej towarzyszą zachęty do pozornej partycypacji, np. w postaci udziału w układaniu budżetów partycypacyjnych.  Siłami, które próbują się tej polityce przeciwstawić, są związki zawodowe, efemeryczne ruchy miejskie i organizacje pozarządowe.  W ocenie Leśniaka Zieloni w Krakowie są wciąż zbyt słabi, aby występować pod własnym szyldem. Dlatego do wyborów w Krakowie pójdzie szeroka koalicja złożona ze związków zawodowych, działaczy pozarządowych i aktywistów miejskich. Leśniak jest przekonany, że lewica może odbudować się w Polsce oddolnie, to znaczy zaczynając od szczebla samorządowego. Temu celowi służą właśnie wysiłki podejmowane przez koalicję Kraków Przeciw Igrzyskom


Maciej Kassner

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...