Pokazywanie postów oznaczonych etykietą Radosław Gawlik. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą Radosław Gawlik. Pokaż wszystkie posty

4 marca 2013

Bez słów: VII Kongres Partii Zieloni

W dniach 2-3 marca 2013 odbył się w Warszawie Kongres Partii Zieloni, który wyłonił nowe władze krajowe. Na ich czele, przez następne dwa lata, stać będą Agnieszka Grzybek oraz Adam Ostolski.
















Zdjęcia: Elżbieta Hołoweńko.

10 września 2012

Ucieczka z łupkowego eldorado

18 maja 2012 r. w Zielonym Centrum Marszałkowska 1 odbyła się debata pt. „Łupki – czy gazowe eldorado jest możliwe?”. Udział wzięli: Radosław Gawlik, przewodniczący Partii Zielonych, Marek Kryda z Instytutu Spraw Obywatelskich oraz Ewa Sufin-Jacquemart, doradczyni ds. zrównoważonego rozwoju.

Francja mówi „nie”

Ewa Sufin-Jacquemart opowiedziała o tym, jak to się stało, że w tak dużym kraju jak Francja, będącym importerem ropy i gazu, doszło w lipcu 2011 r. do przegłosowania przez parlament moratorium na szczelinowanie hydrauliczne gazu łupkowego w celach przemysłowo-wydobywczych, a następnie do anulowania koncesji na wiercenia wydanych w mało transparentny sposób przez byłego Ministra Zrównoważonego Rozwoju Jeana-Louisa Borloo.

Na skutek powtarzających się interpelacji deputowanych różnych opcji reprezentujących okręgi wyborcze zagrożone wierceniami w poszukiwaniu oleju i gazu łupkowego, w lutym 2011 r. premier François Fillon zlecił radom doradczym ministerstw środowiska i gospodarki przygotowanie raportu nt. szczelinowania hydraulicznego w łupkach. Raport wstępny ukazał się w kwietniu 2011 r. i stwierdził iż „Radni oraz stowarzyszenia wyrazili silne zaniepokojenie, co do zużywania zasobów wody oraz ryzyka skażenia środowiska. Wydobywanie węglowodorów niekonwencjonalnych wydaje się szczególnie problematyczne na tych terenach, gdzie gospodarka opiera się na wizerunku markowym, rolnictwie i turystyce”.

Rady zarekomendowały m.in.:

* podjęcie programu badań naukowych, krajowych lub europejskich, nad technikami szczelinowania hydraulicznego i ich skutkami dla środowiska naturalnego;
* powołanie Krajowego Komitetu Naukowego, złożonego z ekspertów instytucjonalnych i akademickich, w tym zagranicznych, jako gwaranta jakości i przejrzystości omówionych powyżej badań naukowych i studiów, w szczególności badań geologicznych i nad warstwami wodonośnymi oraz oszacowań ryzyka prac poszukiwawczych dla środowiska naturalnego. Komitet naukowy wyda opinię o umiejscowieniu wierceń. Upewni się ponadto, iż zostaną zastosowane najlepsze znane technologie, w szczególności dla zapewnienia jakości wykonanych odwiertów. Uczestnictwo społeczeństwa obywatelskiego musi być zagwarantowane.
* Powyższe prace eksperymentalne zostaną przeprowadzone w taki sposób, aby całkowicie kontrolowano proces szczelinowania i upewniono się o niewystępowaniu jakichkolwiek zanieczyszczeń, przede wszystkim wód gruntowych, pod kontrolą Krajowego Komitetu Naukowego.
* W każdym z departamentów objętych wierceniami powstaną miejscowe komitety informacyjne, złożone z radnych i z przedstawicieli stowarzyszeń ochrony środowiska.

Kilka tygodni po ukazaniu się raportu parlament przegłosował projekt ustawy o moratorium na szczelinowanie hydrauliczne w łupkach w celach przemysłowo-wydobywczych.

Komisja parlamentarna ds. zrównoważonego rozwoju powierzyła misję opracowania niezależnego raportu dwóm deputowanym reprezentującym partię rządzącą i opozycję, którzy przeprowadzili ponad 60 godzin wywiadów z przedstawicielami różnych zainteresowanych podmiotów we Francji, w Niemczech, w Wielkiej Bretanii i w USA. W lipcu 2012 r. parlament ostatecznie przegłosował moratorium na szczelinowanie hydrauliczne w łupkach we Francji, dopuszczając jedynie wiercenia w celach badawczych. W październiku wycofano koncesje wydane przez ministra Borloo.

Więcej plusów ujemnych

Radosław Gawlik przedstawił zagrożenia dla środowiska i dla ludzi związane z technologią wydobycia gazu łupkowego, a także jednostronną informację prołupkową narzuconą przez rząd i realizowaną przez media, silnie prołupkową postawę opozycji i Kościoła, jednogłośne prołupkowe stanowisko wszystkich polskich posłów do Parlamentu Europejskiego. Partia Zielonych oraz organizacje obywatelskie i ekologiczne przestrzegają przed ryzykiem rozwoju tej technologii w Polsce i brakiem kontroli nad jej aplikacją, wspierając zagubione i niekonsultowane społeczności lokalne. Nowe prawo geologiczne nie chroni właściciela gruntów, na których firma wydobywcza chce robić odwierty, oraz ogranicza, a wręcz uniemożliwia możliwości wglądu w dokumentację przez okolicznych rolników. Poinformował też o wniosku skierowanym przez Partię Zielonych do NIK w związku z nieprawidłowościami w przyznawaniu koncesji na poszukiwanie gazu łupkowego i niedopełnianiem funkcji ochrony środowiska przez powołane do tego organy administracji państwowej.

Metoda pozyskiwania gazu z łupków opatentowana została i wypraktykowana w USA i Kanadzie. Technologia zwana hydraulicznym szczelinowaniem polega na rozsadzeniu skał łupkowych, w których uwięziony jest gaz i które znajdują się na głębokości kilku kilometrów pod ziemią. Do rozszczelnienia łupków służą ogromne ilości wody (między 10 a 20 tys. m2) z piaskiem oraz z dodatkiem różnych chemikaliów (zidentyfikowano już ponad 700 substancji), z których niektóre są mocno toksyczne. Nasze Ministerstwo Środowiska rozdzieliło już ponad 100 koncesji (na ok. 1/3 powierzchni Polski) uprawniających do poszukiwania, a później uzyskania prawa do wydobycia gazu łupkowego. W Polsce politycy dużych partii, dziennikarze głównych mediów oraz wszyscy europosłowie opisują wyraźnie jedną, pozytywną stronę wydobycia gazu. Widzą w przyszłości nasz kraj jako nowy gazowy Kuwejt Europy, który uniezależnia się od gazu rosyjskiego oraz staje się z importera eksporterem gazu. Tymczasem, jeśli wczytać się uważnie z doświadczenia z USA i Kanady wydobycie gazu łupkowego budzi bardzo poważne obawy związane ze skażeniem środowiska i zagrożeniem zdrowia ludzi.

W gminie Grabowiec na Lubelszczyźnie okazało się przy postępowaniu i odwołaniu od decyzji wójta o środowiskowych uwarunkowaniach realizacji przedsięwzięcia, iż operująca tam firma Chevron wydzierżawiła od rolników grunty przylegające do działki k. wsi Żurawlów, gdzie prowadzi prace wiertnicze, odbierając ludziom prawo do protestu. Okazało się przy tym, iż zgodnie z prawem lub jego interpretacją inni mieszkańcy okolicy nie mają takiej możliwości: ponad 20 rolników odwołało się do SKO w Zamościu, ale tylko jednego uznano za stronę np. z prawem wglądu w dokumenty.

Łupkowe eldorado po polsku: chaos i dezinformacja

Marek Kryda przedstawił działania Instytutu Spraw Obywatelskich, które doprowadziły m.in. do powstania reportażu TVN pokazującego bardzo niepokojące realia w terenie w Rogowie na Lubelszczyźnie: brak informacji i konsultacji z mieszkańcami, zanieczyszczenia wody, pęknięcia budynków na skutek wstrząsów, manipulacje i arogancję ze strony Geofizyki, brak informacji u samorządowców i urzędników powołanych zarządzania procesem i do jego kontroli.


W trakcie debaty okazało się, że niektóre z osób obecnych przyjechały z bardzo daleka (kilkaset kilometrów) specjalnie po to, aby się czegoś dowiedzieć, gdyż wszyscy wokół nich są zastraszeni, samorządy nie chcą podejmować tematu i trudno o wiarygodną informację, nie wiadomo, jak reagować i jak można się sprzeciwić odwiertom w swoim miejscu zamieszkania.

22 marca 2011

Co nas grzeje? Relacja z debaty Zielonych Wiadomości

Radek Gawlik, były wiceminister środowiska, Zieloni 2004: "Najnowsza" technologia jądrowa, tak zwana "generacja III+" była zaprojektowana ponad 20 lat temu, aktualnie reaktory budowane w tej technologii - we Francji i w Finlandii - rodzą się w bólach, także finansowych. Nie mówi się o około 200 różnego rodzaju awariach rocznie - w ostatnich latach najważniejsze z nich zdarzyły się na Węgrzech (Pecs), Niemczech (Krummel) i Szwecji - dochodziło między innymi do stopienia się prętów reaktora. Im bardziej wczytuję się w ostatnie opracowania na temat energetyki jądrowej, tym większym staje się jej przeciwnikiem i cieszę się, że Zieloni, od powstania w 2003 roku, konsekwentnie stoją po stronie nowoczesnej energetyki.

Węgiel i atom są źródłami energii XX wieku - czas na energię XXI wieku. W ciągu ostatnich lat wydajność fotowoltaiki wzrosła dwukrotnie. Mamy olbrzymie szanse wykorzystania efektywności energetycznej. W każdym kraju do finansowania energetyki jądrowej potrzebny był kapitał publiczny, więc koszty wcześniej czy później wracają do podatników, podczas gdy energetyka odnawialna może być też polem działania prywatnego kapitału. Decentralizacja energetyczna pozwoliłaby nam na stanie się prosumentami - nie tylko konsumentami, ale także wytwórcami energii. Jak rząd reaguje na ryzyko, że już za 5 lat może dojść do wyłączeń prądu? Obietnicą, że za 10 lat postawi pierwszą elektrownię nuklearną - to niepoważną. Biogazownie powstawałyby już dziś, gdyby nie było blokowania odbioru energii z tego typu źródeł.

Ewa Charkiewicz, Fundacja Ekologia i Sztuka, Zieloni 2004: Energia atomowa nie jest energią tańszą - koszty budowy elektrowni tego typu w Polsce szacowane są na 8 miliardów złotych - to tyle, ile państwo rocznie wydaje na emerytury. Poza kosztami ekologicznymi należy mówić także o kosztach społecznych, zasoby budżetowe są bowiem ograniczone. W krajach rozwijających się, jak w Nigrze, odbywają się protesty przeciwko eksploatacji zasobów uranu przez koncerny energetyczne, w tym wypadku chodzi o Arevę, która bierze udział w konkursie na budowę polskiej elektrowni i - jeśli wygra - to stamtąd będziemy prawdopodobnie czerpać surowiec. Ich choroby, spowodowane pracą przy wydobyciu lub przebywaniu w otoczeniu, w którym poziom promieniowania dziesięciokrotnie przekracza dopuszczalne normy, tłumaczy się nie winą przedsiębiorstwa energetycznego, a... niedbałością lokalnych mieszkańców o zdrowie.

Władza patrząca się na energetykę "z lotu ptaka" myśli o scentralizowanej władzy nad energią, nie martwiąc się faktami takimi jak te, że mieszkając w Piasecznie, 30 kilometrów od Warszawy, doświadczam przerw w dostarczaniu energii. Musimy zakwestionować myślenie tego typu. Rynki można przeorganizować na różne sposoby, tak samo można - i trzeba - przeprojektować funkcjonowanie przedsiębiorstw tak, by osiąganie zysków nie stało się wartością samą w sobie i by nie wygrywały one z prawami człowieka. Brak tego typu założenia wstępnego, z jakim mamy do czynienia obecnie, nie jest równoznaczne z zyskami społecznymi i ekologicznymi. Nie ma dziś publicznej debaty na temat energetyki jądrowej, zastępuje się ją projektami promowania energetyki jądrowej w popularnych serialach telewizyjnych. Mamy prawo do informacji, niezbędnych do podejmowania świadomych decyzji i kontroli nad rzeczywistością, jaką daje chociażby energetyka rozproszona.

Maciej Nowicki, były minister środowiska: Argumentuje się, że uran jest tani - tymczasem należy do niego doliczyć koszty nie tylko wydobycia, ale także eksploatacji, monitoringu i zapewnienia bezpieczeństwa. Koszty inwestycyjne elektrowni jądrowej są większe, niż w wypadku nie tylko węgla czy gazu, ale także i wiatru. Potrzeba nam realnej rekonstrukcji energetyki jądrowej w Polsce, która musi iść wielotorowo. Elektrownia jądrowa może dać nam góra 10% udziału w miksie energetycznym, co nie załatwi wszystkich problemów związanych z pogarszającą się jakością infrastruktury. Potrzeba nam lekkich elektrowni gazowych, ale też wykorzystania produkcji z biomasy, rozproszonej po całym kraju zamiast budowy kilku scentralizowanych jednostek. Biogazownie i elektrociepłownie będą korzystne dla lokalnego rynku paliw, dają dochód rolnikom i osobom zatrudnionym w produkcji. Walczę za to ze spalaniem biomasy wraz z węglem - dziś wielkie elektrownie węglowe sprowadzają - nierzadko z dużych odległości - drewno i odpady po to, by otrzymać dzięki temu "zielony certyfikat" i uzasadnić sprzedawanie "zielonej" energii tego typu trzykrotnie drożej, niż energii "czarnej".

W Niemczech pracuje dziś w sektorze odnawialnej energetyki 260 tysięcy osób - więcej niż w przemyśle motoryzacyjnym tego kraju. 16 tysięcy megawatów zamontowanych na dachach tego kraju, co dało zatrudnienie 80 tysiącom osób w 10 tysiącach firm - to tylko pokazuje, w jakim kierunku idzie świat, a którego w ogóle nie widzimy. Warto brać pod uwagę wszystkie koszty wytwarzania danego typu energii, dla przykładu fotowoltaika ma dziś wysokie koszty inwestycyjne, ale już eksploatacyjne - praktycznie zerowe, co sprawia, że jest obiecującą technologią w perspektywie 20-30 lat. Potrzeba do tego przede wszystkim rozwiązania problemu magazynowania energii, najbardziej obiecującą w tym zakresie technologią jest wykorzystywanie hydrolizy wodoru.

Debatę prowadziła Agnieszka Grzybek (Zieloni 2004).

19 lutego 2010

Po Ziemi Świętej w „zielonych okularach”

Na początku tego roku, trochę przypadkowo, trafiłem na 10 dni w wyjątkowy rejon świata. Przejechałem z rodziną przez środkową i południową część Izraela, fragmenty Autonomii Palestyńskej i Jordanii. To ciekawe miejsce, gdzie w krótkim czasie można zamoczyć się w trzech morzach: Martwym, Czerwonym i Śródziemnym. Jako dyżurny ekolog zawsze podróżuję w „zielonych okularach” i odruchowo – w kraju i za granicą – podglądam stan środowiska oraz zachowania i obyczaje ludzi.

Odpady i śmieci to coś co zawsze rzuca się w oczy. Szczególnie gdy – jak w Izraelu i Palestynie - są wszędzie. Odpadki i opakowania leżą przy krawężnikach, przy marketach, posesjach. Prawdziwy śmietnik to brzeg Morza Martwego licznie odwiedzany przez turystów. Śmieciarsko jest na licznych posesjach osadników- rolników koło Stefy Gazy. Plastikowe rurki nawadniające, folie ogrodnicze, odpady budowlane - taki „bardak”. Ale trzeba przyznać, że obok stoją też zadbane zabudowania i ogrody kwitnące w styczniu jak u nas w maju.

W Palestynie nocujemy koło Betlejem, u Arabów chrześcijan, którzy są właścicielami doliny pełnej tarasów uprawnych. Pierwsze powstały tu już parę tysięcy lat temu. Pięknie, trochę śmieci, ale tu pokrywa je i maskuje bujna przyroda.

Zaskoczenie po przekroczeniu granicy z Jordanią. Czyste ulice. Pierwszy arabski kraj, dbający o czystość. Na plaży nad Morzem Czerwonym i w Akabie widzimy osoby z wózkami, które regularnie sprzątają śmieci. To chyba kwestia panujących w monarchii reguł i oświeconego Króla Abdullaha (który w innych dziedzinach już tak oświecony nie bywa - przyp. BK). Ale jeszcze nie kwestia świadomości obywateli. Rodzina bogatego pana z dziećmi i kilkoma ubranymi na czarno żonami (odsłonięte są tylko oczy), biesiaduje obok na plaży pod dużym parasolem z liści palmy. Odchodząc zostawiają po sobie „piękny” papierkowo-plastikowy śmietnik. Nurkując w morzu widzę wiele pływających odpadów. Złości mnie to i przynajmniej niewielką ich część pakuję do „wynurkowanego” worka i wynoszę do dużych koszy licznie stojących na plaży.

I coś dla miłośników rafy koralowej. W Jordanii, wzdłuż zaledwie ok. 50 km wybrzeża, ma się ona całkiem dobrze. Zróżnicowane dno, duża różnorodność korali i ryb, stosunkowo małe zniszczenia. Tam gdzie byliśmy (w przeciwieństwie do powszechnej praktyki w Egipcie) nie było hoteli tuż nad brzegiem. Stały w odległości ok. 100 m od brzegu - za drogą. Czyli zachowano w miarę naturalny pas – siedlisko - plaży. Ale Beduin i nurek, u którego nocowaliśmy, nie ma złudzeń. Spodziewa się, że planowana ekspansja dużych hoteli zniszczy piękne rafy. Byłoby to straszne. Mam w oczach to co stało się w ciągu 15 lat w egipskiej Hurgadzie. Bajeczne przybrzeżne rafy przemysł turystyczny zniszczył i zamienił na sterylne piaszczyste plaże i betonowe hotele.

Izraelski pasek Morza Czerwonego koło Eilatu bardzo zagospodarowany - przemysłowo i turystycznie. Mało lub wcale nie ma choćby w miarę dzikich miejsc. O świecie podwodnym nic nie mogę powiedzieć, bo jak tam wylądowaliśmy miał miejsce bardzo rzadki tutaj sztorm od południa i woda w morzu była bardzo mętna.

Morze Martwe śmierdzi siarką, ciężko w nim zanurkować, bo autentycznie sól wypycha nas jak spławik. Ale gdy temperatura powietrza ma ok. 30ºC bardzo przyjemnie zanurzyć się w chłodniejszym o kilka stopni morzu. W tych trudnych warunkach stosunkowo dużo zieleni. Trzciny radzą sobie z solą (?!) tak, że korzenie wypuszczają po powierzchni gruntu i z nich odbijają zielone pędy. Krzewy tamaryszku oddzielają wodę od soli, którą zrzucają przez zielone części obok siebie.

Zajeżdżamy też nad Morze Śródziemne w okolicy Strefy Gazy. Piękne wydmy, zielono, dziko. Już się cieszymy a tu przed plażą stoi w poprzek izraelska policja. Na plaży znaleziono beczkę z ładunkami wybuchowymi, która podobno przypłynęła z Gazy. Przypominamy sobie ponownie ileż cierpliwego wysiłku ciągle potrzebuje ta Ziemia, aby wszyscy jej mieszkańcy mogli się cieszyć jej pięknem.

Jedziemy 30 km na północ, za Aszkelon. Brzeg morza szeroki, płaski, piaszczysty, z ogromnymi (porównując z Bałtykiem) falami. Wędkarze zarzucają z brzegu swoje przynęty, windsurferzy przymierzają deski, ale jakoś nie ruszają do wody, spaceruje dwóch na czarno ubranych Żydów, z pejsami i w kapeluszach. My pływamy, trochę nurkujemy pod fale. Lekki wiatr, słońce, czysto.

Podróżując przyglądam się także gospodarce przestrzennej. Specyficzna jest oczywiście i wymagająca więcej miejsca niż w tym felietonie kwestia gospodarki przestrzennej w miastach tak eklektycznych jak Jerozolima. To zadanie dla historyka, religioznawcy, geografa, kulturoznawcy i urbanisty by opisać to niezwykłe, położone na wzgórzach miejsce. Tu napiszę tylko, że dostrzegliśmy sympatyczną chęć przywrócenia terenów spacerowych (ale także ścieżek dla rowerzystów) wokół murów starożytnej Jerozolimy oraz… budowę linii tramwajowych wokół starego miasta. To przypomniało mi krótkowzroczne decyzje samorządu w Gliwicach i Lublinie o skasowaniu swoich linii tramwajowych.

Palestyna, Środkowy Izrael, wzgórza i tarasowa upraw roli na poletkach umacnianych kamiennymi murkami. Wiele z tych tarasów podupadłych, zniszczonych, ale równe wiele, szczególnie na osiedlach żydowskich, świeżo odnowionych, gotowych do produkcji warzyw, cytrusów, fig, winorośli.

Zwiedzamy i mieszkamy w kibucu Lotan, na południu Izraela, na pustyni Negev, blisko granicy z Jordanią. Założony w 1986 r. przez entuzjastów ekologii. Oglądamy uprawę warzyw bez użycia chemii. Do ogrzewania wody powszechnie stosowane są kolektory – jest rzeczywiście stale gorąca, mimo, że nie wszystkie dni są słoneczne. Domki starych kibucników standardowe (z betonu) - jednak starannie wykończono je gliną i ornamentami z kolorowych witrażowych szkieł, butelek, luster i gliny.

Nowe domki dla turystów, ławeczki, plac zabaw dla dzieci wybudowane już z gliny z wykorzystaniem odpadów - surowców wtórnych: opon, plastikowych butelek, słomy. Bajkowo pomalowane: żółw, żyrafa, tygrys, ale też białe igloo z Eskimosami.

Rano wycieczka dla turystów. My, czworo naszych rodaków i dwoje Brytyjczyków. Oprowadza nas nauczyciel, starszy pan doskonale mówiący po angielsku. W ciągu półtorej godziny oglądamy w naturze pustynie: kamienną i piaszczystą z wydmami, słuchamy wykładu o pustynnych roślinach i zwierzętach. Podziwiamy popękaną po powodzi (zjawisku tu bardzo rzadkim - ostatnia miała miejsce 14 lat temu) glebę – oraz roślinną, kaskadową oczyszczalnię ścieków. Dowiadujemy się, że cała woda pochodzi z dwóch podziemnych studni o głębokości 150 i 300 m. Ale wody w nich wystarczy jeszcze tylko na 30 lat. Dlatego ciągle pracuje się nad odsalaniem wody morskiej i już 1/3 słodkiej wody dla Eilatu pochodzi z morza.

Na terenie rezerwatu - zielonej ostoi z oczkiem wodnym, który urządzili kibucnicy, stoją 2 czatownie do obserwacji ptaków (pokaźne budowle, też z gliny i odpadów). A jest co oglądać, bo to trasa corocznych przelotów wielu gatunków ptaków, z różnych rejonów Europy do Afryki i odwrotnie.

Kibuc ma duże plantacje palm daktylowych, a także sporą fermę mlecznych krów. Zatrudnia kilkunastu Tajlandczyków do pracy na roli i na fermie (coraz mniej młodych Żydów jest chętnych do ciężkiej pracy na roli w kibucach). Ferma krów mniej mi się podoba. Chyba pustynia nie jest dla nich naturalnym miejscem. Ale tu o wielu miejscach można powiedzieć, że nie są naturalne a z trudem wyrwane żywiołom piasku i kamienia. Jesteśmy pełni uznania dla wytrwałości i konsekwencji żyjących tu ludzi.

Prawie wszyscy, których spotkaliśmy w Palestynie, Izraelu, Jordanii, żyją swoim cywilnym, codziennym życiem, nie wojną. Przyroda, tak inna od naszej, potrafi być zachwycająco piękna - jak gaje eukaliptusów z czerwonymi anemonami w zielonej trawie.

Ziemi Świętej, aby mogła naprawdę świętować, brakuje trwałego pokoju, cieszenia się pięknem przyrody i pulsującą tradycją miejsc narodzin wielkich religii. Tu, w tym miejscu, takiego cudu chyba możemy, a nawet powinniśmy oczekiwać.

Radosław Gawlik, Zieloni 2004, Stowarzyszenie Ekologiczne Eko-Unia

Artykuł opublikowane w miesięczniku Przegląd Komunalny w 2010r

11 stycznia 2010

Sejmowa komisja dyskutuje o atomie

Relacja z posiedzenia Komisji Ochrony Środowiska Zasobów Naturalnych i Leśnictwa poświęconego planom budowy elektrowni atomowych w Polsce - Sejm RP, Warszawa, 7.01.2010.

Posiedzenie prowadził wiceprzewodniczący Komisji poseł Litwiński.

Na wstępie w długim, ponad półgodzinnym wystąpieniu Pełnomocnik rządu ds. energetyki atomowej p. Hanna Trojanowska przedstawiła w prezentacji w Power Poincie uzasadnienia, plany, pozytywy rozwoju elektrowni jądrowych (EJ) w Polsce. Wystąpienie nawiązywało do materiału na posiedzenie Komisji Ministerstwa gospodarki pt. „Energetyka jądrowa - wyzwania, technologie, edukacja i zagrożenia”, Warszawa 15.12.2009.

Powtórzyła rzeczy dyskusyjne (czasem mity), które z Andrzejem Kassenbergiem staraliśmy się jej wytknąć jak m.in. oparcie planów budowy EJ na wzroście zapotrzebowania na energię elektryczną w Polsce o 57 % do 2030 r., boom w budowie EJ, najbardziej zauważalny w Azji; brak emisji CO2.

Koreferując posłanka Wolak zwróciła uwagę na kontrargumenty, także w opracowaniach Biura Studiów i Analiz (przygotowano dla posłów 2 ekspertyzy: „Atomowe za i przeciw cz. 1”- doc. Strupczewskiego i cz. 2 - prof. Mielczarskiego) i poprosiła rząd o wyjaśnienia. Powiedziała także m.in., że posłowie podkomisji energetyki byli na wyjeździe studyjnym w elektrowni atomowej w Temelinie i że „warto zobaczyć taką EJ”.

Pytało i zabrało głos kilku posłów i właściwie tylko poseł Szyszko starał się wyrazić wątpliwości (bezpieczeństwo państwa można osiągnąć tez bez EJ - Holandia, EJ będą konkurencyjne , gdy koszt emisji CO2 będzie większy od 15 Euro/tonę, dlaczego nie pokazali kosztów zewnętrznych np. z Raportu o stanie świata, wątpliwości środowiskowe przy odzyskiwania uranu z wody morskiej), choć w taki sposób, że trudno się było zorientować , czy jest za, czy przeciw tym planom (prawdopodobnie to znany przypadek postawy „za a nawet przeciw”). Inni posłowie właściwie nie mieli wątpliwości i raczej popierali budowę EJ. Z ich wystąpień główne troski to: zastosowanie bezpiecznych technologii wobec odpadów (poseł Jerzy Gosiewski), brak akceptacji społecznej i konieczność edukacji i m.in. umieszczenie mapki, która pokaże, gdzie wokół granic Polski stoją już EJ (posłanka Masłowska), najczystsza energia z uranu, czy możemy uruchomić wydobycie rud na Dolnym Śląsku i uniezależnić się od innych krajów? (poseł Cybulski), czy są umowy międzyrządowe dotyczące EJ ?, kryteria do lokalizacji i wyboru, które szkoły wyższe będą kształcić specjalistów ( poseł Litwiński), ważna rola edukacji, była w Czarnobylu i Ignalinie, „jest za EJ, aby była bezpieczna” (posłanka Ciemniak), debata publiczna, na czym polega szczegółowe badanie opinii publicznej, Niemcy się nie wycofują z EJ, wiele danych i straszenia EJ zależy od tabloidów, trzeba mieć wiedzę rzeczowa i szybko ripostować "na argumenty przeciwników EJ" (poseł Rzymełka).

Po posłach otrzymaliśmy głos: Andrzej Kassenberg i ja. Staraliśmy się sprostować fakty, które padły z ust p. Pełnomocnik i posłów (m.in. Niemcy mówią co najwyżej o wydłużeniu pracy istniejących u nich EJ, ale decyzja o zamknięciu wszystkich do 2022 r. jest niezmienna; boom w EJ jest bardzo względny- w Europie buduje się 2, w Azji budowane są wg starych technologii, ostatnio więcej zamykano starych bloków niż otwierano nowych; rząd zaniża koszty tych technologii - zdanie wsparte argumentami prof. Mielczarskiego; odwracanie uwagi od odnawialnych źródeł energii i oszczędności energetycznych). Andrzej Kassenberg zdecydowanie opowiedział się przeciwko budowie EJ obecnie wskazując na bardziej atrakcyjne i potrzebne alternatywne rozwiązania energetyczne, na realny zero-energetyczny wzrost gospodarki dodając też przewagę w tworzeniu miejsc pracy w sektorze źródeł odnawialnych i efektywności energetycznych. Ja otwarcie powiedziałem, że jestem przeciw, że analizowałem stan rzeczy podczas kampanii przeciwko Żarnowcowi w latach 80/90 i obecnie i nie widzę żadnych dobrych, nowych argumentów, które czyniłyby z tej technologii technologię nowoczesną i potrzebną Polsce.

Powiedziałem także, że uważam, że to jest największy strategiczny błąd rządu (mamy 2,5 razy większą energochłonność gospodarki, po co mamy lać energie jądrową do dziurawego wiadra, taniej zainwestować w uszczelnienie tego wiadra i wówczas nie będziemy potrzebowali 57 % energii więcej w 2030 r.; koszt inwestycyjny EJ jest już większy od energetyki wiatrowej i 4 większy od energetyki opartej na gazie; wskazałem, że problem odpadów jest zostawiany naszym wnukom i prawnukom i przerzucany z biznesu atomowego na państwo czyli podatników; doradziłem, aby posłowie pojechali też może do EJ Paks (Węgry) i EJ Krummel (RFN), gdzie miały miejsce poważne katastrofy w 2003, 2007 i 2009 r. odwrócenie od energii odnawialnych jest „kompromitująco realne” w Polityce Energetycznej Państwa do 2030 r. - na 2020 r przewidujemy 15% energii a 2030 mamy także 15 % wskaźnik monitoringu tej energii, więc wygląda to wprost tak, ze ponieważ już będziemy produkować energię z atomu (?), nie potrzebujemy więcej energii odnawialnych jak 15 %?

Zapytałem także, czy mówienie o zerowej emisji CO2 z EJ jest prawdziwe, bowiem jeśli policzy się energetyczne koszty wydobycia i przetworzenia uranu, to przyjmuje się, że CO2 jest emitowane w technologii atomowej w ilości ok. 1/3 tego co w nowoczesnych elektrowniach gazowych?

W odpowiedziach przedstawiciele rządu (Strupczewski) polemizowali z nieobecnym prof. Mielczarskim wskazując na ostatni kontrakt na elektrownie atomowe na 20 mld dol. Korei z Zjednoczonym Emiratami Arabskimi - wychodzi koszt inwestycyjny 2,5 mln Euro/MW (połowa tego co twierdzi prof. Mielczarski); koszty likwidacji są wliczone w koszty paliwa (wynoszą 1 Euro/MWh); w kosztach zewnętrznych EJ ma obecnie tak korzystne wskaźniki, że Zieloni przestali podnosić kwestię kosztów zewnętrznych (zapytałem - a co z odpadami jądrowymi?); nie jesteśmy w stanie odpowiedzieć, jakie mamy zasoby uranu w Polsce (wiceminister Jezierski).

Na pytanie o „0” emisje CO2 (kolejny mit pada!) doc. Strupczewski przyznał, że przygotowanie i przetworzenie paliwa jest to 3 % tego co produkują, następnie 5 % tego co elektrownie węglowe i 30 % co gazowe (te 30 % to już właściwie odpowiada 1/3 emisji elektrowni gazowej).

Andrzej Kassenberg spytał ponownie p. Pełnomocnik, czy 40 mln zł na kampanię informacyjną to będzie debata czy propaganda i czy osoby i instytucje mające odmienne poglądy będą mogły skorzystać z tych środków ?

Dowiedział się, że będzie to „rzetelna informacja” i p. Pełnomocnik nie przewiduje przekazywanie środków przeciwnikom EJ.

Radek Gawlik - członek Rady Krajowej Zielonych 2004

PS>> Na stronie Biura Analiz Sejmowych dostępna jest analiza prof. Mielczarskiego, z której wynika, że inwestycje w atom wcale nie są taką żyłą złota, jak się je przedstawia. Zachęcamy do lektury.

22 listopada 2009

Fałszywe decyzje energetyczno-klimatyczne

Koordynator grupy „mędrców” rządowych Paweł Świeboda w radiu 31 maja br. wygłosił dość znamienną, prawie już „narodową” tezę, znacznie odbiegającą jednak od tego co słyszymy z większości państw UE, że „rządowi eksperci doszli do wniosku, iż energetyka odnawialna jest nieopłacalna i nieefektywna, jeśli chodzi o pakiet energetyczno – klimatyczny. Natomiast jedynym rozwiązaniem jest budowa elektrowni jądrowych i technologie oparte na „czystym węglu”.

Wiele wskazuje na to, że teza ta jest intensywnie wprowadzana w życie przez rząd. Istnieje szereg argumentów przeciwko czynieniu z elektrowni jądrowych (EJ) głównego lekarstwa Polski na problemy energetyczno- klimatyczne:

Argumenty społeczne:

1. Decyzja została podjęta woluntarystycznie o budowie 3 EJ bez otwartej konsultacji i jakiejkolwiek dyskusji społecznej (przypomnieć trzeba , że na początku 1982 r. w stanie wojennym ówczesny rząd rozpoczął budowę pierwszej elektrowni atomowej w Żarnowcu - na zdjęciu. Pewnie i wtedy gen. Jaruzelski i jego „mędrcy” byli przekonani, że to jedyne rozwiązanie na deficyt energii w „mrocznym” czasie ).

2. Sondaże mówią, co najwyżej, o zgodzie połowy Polaków na energetykę atomową

3. Nie ma mowy w dyskursie publicznym o współczesnych zagrożeniach bezpieczeństwa ze strony. Poważne katastrofy mają miejsce: np. w EJ Paks na Węgrzech 10.04.2003, EJ Kruemmel k Hamburga- 2007 i 2009. (Diagnoza się powtarza:„niewybaczalne błędy konstrukcyjne, niedbały nadzór, błędne instrukcje obsługi, błędne oceny sytuacji pod wpływem stresu, jak również i naiwna wiara w możliwości wysoce czułej techniki…”)

4. Trwałe miejsca pracy można zdobyć szybciej, łatwiej i taniej w innych dziedzinach (oszczędność energii, energie odnawialne) – niż w EJ.

Argumenty bezpieczeństwa energetycznego i ekologicznego:

1. Awaryjność EJ powoduje stałe zagrożenia bezpieczeństwa ludzi oraz niekiedy trwałe wyłączenia bloków.

2. Kolejne zcentralizowane źródła energii - wzrost zagrożeń i ryzyk - większa podatność na nie w związku z awariami, terroryzmem (w systemie energetycznym jest oczywiste porównanie co jest bezpieczniejsze 1 blok 1000 MW w stosunku do np. 250 elektrowni wiatrowych czy biogazowni po 4 MW).

3. Uzależnienie się od ograniczonych zasobów uranu, które musimy importować oraz fakt, że większa część tego paliwa jest wydobywana w krajach niestabilnych politycznie, o dużym ryzyku.

4. Nierozwiązany problem zagospodarowania i składowania odpadów atomowych - śmiercionośny prezent dla naszych prawnuków (w ub. wieku radzono sobie przez zatapianie beczek z odpadami jądrowymi w morzach np. w Północnym lub porzucanie reaktorów atomowych z łodzi podwodnych na brzegach k. Murmańska, to się skończyło, teraz składuje się w kopalniach soli)

5. Energetyka atomowa nie ma większego wpływu na ochronę klimatu (Konkluzja Komisji Bundestagu: „Zmiana paliwa kopalnego na uran nie oszczędza atmosfery. Jedynie całkowita zmiana systemu energetycznego: oszczędność energii plus odnawialne źródła oraz decentralizacja zaopatrzenia i produkcji energii jest odpowiedzią na problemy ocieplania klimatu Ziemi”)

Argument opłacalności elektrowni atomowych:

1. Niepewność co do kosztów, to bariera budowy EJ z prywatnych źródeł. Zawsze koszty rzeczywiste były wyższe od planowanych - konkluzja prof. Steva Thomasa (Energia Jądrowa: Mit i Rzeczywistość - oprac. Fundacji H. Boella, Warszawa 2006). Uznawana za najnowocześniejszą na świecie EJ, powstająca w Oilkuiloto w Finlandii jest już dużo droższa niż oczekiwano. Opóźnienie budowy będzie kosztowało inwestora 2 mld. Euro. Powstaje ona tylko dzięki sowitemu patronatowi rządów ( podatników ) z Niemiec , Francji i Finlandii.

2. Rzeczywisty (prawdopodobny, ale nie ostateczny) koszt wyliczony przez prof. Władysława Mielczarskiego z Politechniki Łódzkiej na podstawie doświadczeń światowych wynosi obecnie 4,5 mln Euro/MW i jest dużo większy niż podaje rząd (koszt ten nie uwzględnia kosztów składowania odpadów promieniotówrczych, którymi zostaniemy obciążeni my, nasze wnuki i prawnuki; obecny koszt energii wiatrowej: na lądzie- 1,2 mln Euro/MW, na morzu- 2,5 mln Euro/MW)

3. Kto pokrywa koszty zagospodarowania i składowania odpadów w tym wariancie polskim – rząd – podatnicy jak we Francji i RFN? To deklaracja rządu dotowania EJ (tzw. eufemistycznie kosztów zewnętrznych) przez dziesiątki i setki lat z budżetu!?

4. Bez udziału Państwa i naszych podatków ten rodzaj energetyki nie wychodzi! Dlaczego mimo zachęt prezydentów nie buduje się EJ w USA i W. Brytanii ?

Pytania polityczno-strategiczne:

1. Przy braku jakiejkolwiek dyskusji zdecydowano o zadłużaniu się państwa na dziesiątki i setki miliardów zł na niesprawdzoną i ryzykowną technologię, której większość świata unika. Można sądzić, że tzw. „afera hazardowa” jest dziecinadą wobec „afery jądrowej”? Kto stał za decyzjami rządu Tuska ?

2. Gonienie „króliczka jądrowego” podważa szanse na realizację zobowiązań 3 x 20 % przyjęte przez prezydenta i rząd RP na szczycie UE w 2007r (zablokowano ustawę o efektywności energetycznej, rozwój odnawialnych energii grzęźnie na kolejnych barierach biurokratyczno- lobbystycznych).

3. Wybór strategii węgiel + energetyka jądrowa jest wyborem skazanym na niepowodzenie wobec świata, który będzie chronił klimat w XXI w.

4. Strategia ta jest także antymodernizacyjna ze względów ekonomicznych - zmniejszania konkurencyjności naszej gospodarki, która jest 2,5 razy bardziej energochłonna od krajów 15 UE. (Czy „mędrcy” rządowi tego nie wiedzą proponując elektrownie atomowe mające dolać energii do dziurawej polskiej beczki? Małe dzieci bawiące się w piasku nad morzem łapią w lot, że dziurawe wiaderko trzeba uszczelnić, aby nosić w nim wodę. Jeśli marnotrawimy więcej energii w stosunku do krajów starej UE to prościej i efektywniej wydać pieniądze na oszczędzanie energii - załatanie dziur i efektywne energetycznie technologie niż proponować terapię dolewania energii jądrowej do marnotrawnej gospodarki).

5. Dlaczego nie wybieramy strategii energetyczno- klimatycznej sąsiadów Niemiec, Danii (oszczędność energii, zdecentralizowane źródła odnawialne, kojarzenie energii, przejściowo zmodernizowany – „czysty” węgiel brunatny i kamienny)?

Notatka Radosława Gawlika, członka Rady Krajowej Zielonych i byłego wiceministra środowiska.
Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...