23 sierpnia 2008

Ecosprinter: Paliwo zamiast jedzenia? Europa, biopaliwa i bezpieczeństwo żywnościowe.

"Musimy zrobić wszystko, co w naszej mocy, by poprawić efektywność energetyczną i jednocześnie utrzymać wzrost gospodarczy" - Angela Merkel

Słyszałyście/Słyszeliście zapewne o wielkiej debacie medialnej pt. "jedzenie kontra paliwa" ostatnimi czasy. Debata ta skupia się na obawie, że rosnąca rywalizacja między biopaliwami a produktami spożywczymi będzie miała zgubny wpływ na bezpieczeństwo żywieniowe biednych. Jak wiele z tego przekonania to prawda? Czy Unia Europejska jest odpowiedzialna za pogarszającą się sytuację na rynku żywności w krajach rozwijających się?

W niniejszym artykule naświetlę nieco tę kwestię i sprawdzę, na ile lęki wyrażane przez media są prawdą. Biopaliwa, ciekłe, roślinne, przeznaczone dla sektora transportowego, przeżywają boom. Podczas gdy w 2002 roku miały udział w rynku unijnym na poziomie 0,3%, wzrost do 4,2% jest spodziewany do roku 2010. Zgodzono się na 10-procentowy udział do roku 2020. Unia Europejska wspiera biopaliwa, by ograniczyć emisję gazów cieplarnianych, zaproponować alternatywę dla paliw kopalnianych, zwiększyć różnorodność rynku energii i zaproponować nowe możliwości osobom pracującym w rolnictwie. Polityczne i korporacyjne wsparcie dla biopaliw musi jednak zmierzyć się z coraz większym gronem naukowców, kwestionujących ich zalety.

Jedną z kwestii w tej materii jest ta, której ostatnimi czasy poświęca się sporo uwagi - "paliwa kontra jedzenie". Argumentacja brzmi następująco - rosnące ceny paliw kopalnianych tworzą zapotrzebowanie na biopaliwa. Ponieważ rośliny energetyczne konkurują o areał, wodę i inne zasoby z żywieniowymi, wpływa to negatywnie na zaopatrzenie w te drugie (tam, gdzie rośliny energetyczne są bardziej opłacalne), co odbija się na wzroście cen żywności. Ponieważ bezpieczeństwo żywieniowe opiera się na dostępie do jedzenia (które zmniejsza się wraz ze wzrostem cen), pogarsza się sytuacja osób biednych. Innymi słowy, wzrost konsumpcji biopaliw w krajach rozwijających się może konkurować z konsumpcją żywnościową.

Oto cała kwestia w pigułce. Jak wiele z tego to prawda? By odpowiedzieć na to pytanie, musimy zadać dwa kolejne:
- Czy ekspansja biopaliw wpłynie na wzrost cen?
- Czy wzrost cen wpłynie negatywnie, czy też pozytywnie, na sytuację osób biednych?
Zaczynając od pierwszego pytania, mówi się, że taka zależność nie zachodzi. Poza takimi czynnikami, jak susze, zmienne warunki pogodowe i konflikty zbrojne, Komisja Europejska uznała, że zmiany cen "nie będą dramatyczne w porównaniu z tymi, z którymi mamy do czynienia dzisiaj", a także stwierdziła, że "trudno oczekiwać znaczącego wpływu (biopaliw) na ceny żywności". Z drugiej strony, kilka innych badań odrzuca te stwierdzenia i przewiduje wpływ ekspansji biopaliw na ceny. Trudno zweryfikować te ekonomiczne przepowiednie w sytuacji, kiedy polityka na bieżąco zmienia sytuację na globalnym rynku żywności i paliw. Niedawny kryzys wokół mąki kukurydzianej w Meksyku na przełomie 2006 i 2007 roku pokazuje to dobitnie. W ciągu czterech miesięcy cena kukurydzy w tym kraju wzrosła o 160%, a dalszy wzrost został zahamowany przez państwową interwencję. Powodem tej krótkofalowej, dramatycznej podwyżki cen leżą w sztucznie zaniżonej cenie produkowanego na bazie kukurydzy etanolu, osiągniętej poprzez subsydiowanie tego zboża i na produkcję bioetanolu (opierającą się na państwowym wsparciu), powodują konkurowanie produktu żywieniowego z produkcją energetyczną, nawet pomimo oczywistej ekonomicznej nieracjonalności takiego zachowania. Bliższym nam przykładem jest rzepak, rosnący głównie na terenie Niemiec. W 2004 roku kraj ten produkował 1.035 milionów litrów biodiesla (opartego właśnie na rzepaku), stając się największym jego producentem. Wzrost tego rynku w Niemczech napędzany jest przez wiążące cele, ulgi podatkowe (bez limitów kwotowych), pomocy państwa i kredytach na produkcję roślin energetycznych, które ułatwiają biopaliwom konkurowanie z paliwami kopalnianymi, nawet pomimo faktu, że ceny tych paliw są niższe niż biopaliw. Mimo że nie prowadzi to do zamieszek na tle żywności, tak jak w Meksyku, rozliczne organizacje i firmy narzekają na to, że taka "sztuczna promocja" powoduje zawirowania rynkowe oraz wpływa na wysokie ceny rzepaku.

Zauważając, że ekspansja biopaliw doprowadza jednak do wzrostu cen, nie oznacza to autentycznie, że będzie to miało negatywny wpływ na bezpieczeństwo żywnościowe biednych. Aktualny wpływ rosnących cen na 1/6 ludzkiej populacji zależy od ilości mięsa w ludzkiej diecie i na dostępności przystępnych cenowo alternatyw. Tłumaczy to, czemu aktualny wzrost cen kukurydzy w Stanach Zjednoczonych miał taki dramatyczny przebieg - wielu biednych w Meksyku nie może sobie pozwolić na wiele więcej niż tanie tortille, robione z mąki kukurydzianej. Kiedy cena ich głównego produktu żywieniowego sięgnęła zenitu, konsekwencją stały się zamieszki i wielkie demonstracje.

Biedni w Meksyku nie sa osamotnieni. "Trzcina cukrowa, kukurydza, kassawa, olej palmowy, soja i sorgo zaspokajają 30% zapotrzebowania kalorycznego ludziom, żyjącym w głodzie. W niektórych krajach, takich jak Gwatemala, Malawi i Tanzania - sama kukurydza zapewnia minimum co trzecią spożyta kalorię. Wszystkie te kraje mają wysokie wskaźniki niedożywienia. Co więcej - kiedy ludzie zmieniają swe nawyki żywieniowe, ceny produktów, które wybrali, również idą w górę. Zamożni konsumenci i konsumentki cierpią mniej z powodu wzrostu cen i mają większe szanse na dostosowanie się do zmian. Zróżnicowana elastyczność cenowa dodatkowo zwiększa nierówność pomiędzy tymi, którzy będą zapewne korzystać z biopaliw a tymi, którym zmniejszy się bezpieczeństwo energetyczne. Niektórzy komentatorzy twierdzą, że ekspansja biopaliw pomoże biednym, ponieważ da osobom zatrudnionym w rolnictwie kolejne możliwości zarobku, a dodatkowo będą one mogły sprzedawać swe produkty po wyższych cenach. Choć nie można odmówić temu argumentowi pewnych racji, rzeczywistość jest dużo bardziej skomplikowana. Po pierwsze, niektóre biedne kraje importują paliwo i żywność, co oznacza, że wzrost ich cen wpłynie negatywnie na ich gospodarki. Po drugie, na boomie biopaliwowym i rosnących cenach najbardziej korzystają ci, którzy mają silną pozycję, wynikającą z ekonomii skali - a więc wielcy farmerzy, międzynarodowi gracze i rolniczy biznesmeni.

By pokazać różnicę - wiele osób parających się rolnictwem w krajach rozwijających się posiada niewielkie poletka, aż 8% z nich działa na obszarze mniejszym niż dwa hektary. Drobni rolnicy w Zambii, Boliwii, Etiopii i Bangladeszu produkują głównie na własne potrzeby, nie stają się tym samym beneficjentami rosnących cen. Istotne, by zdać sobie sprawę z tego, że nie wszyscy biedni na "globalnym Południu" to rolniczki lub rolnicy. Około 50% populacji Bangladeszu to mieszkający na wsi bezrolni. Około 282,52 miliona biednych żyje w miastach i nie produkuje ani paliwa, ani jedzenia. Gdy ich ceny rosną jednocześnie, miejscy ubodzy są najciężej dotknięci, wydając więcej pieniędzy.

Po zanalizowaniu dowodów naukowych, mogę jedynie stwierdzić, że biopaliwa nie są rozwiązaniem korzystnym z wymienionych powyżej powodów społecznych, bowiem nierównomiernie dzielą korzyści i ciężary, z jakimi się wiążą. Mimo to, Komisja Europejska forsuje wiążący państwa członkowskie cel, jakim jest 10% ich udział w rynku, zapewniając jedynie słaby mechanizm ochraniający globalnych ubogich przed ryzykiem z tym związanym. "Komisja będzie monitorować ceny dóbr związane z używaniem biomasy dla energii i jakichkolwiek związanych z tą kwestią pozytywnych i negatywnych oddziaływań na bezpieczeństwo żywnościowe". Na bazie tego monitoringu KE będzie co 2 lata, począwszy od 2012 roku wydawać odpowiedni raport i proponować ewentualne działania korygujące.

Komisja powinna zrezygnować z wiążącego celu i stworzyć ekspertyzę, która sprawdzi zewnętrzne oddziaływania jej polityki i zagwarantuje udział wszystkich, dotkniętych jej efektami, w procedurach konsultacyjnych. Ograniczyłoby to ewentualne zagrożenia i byłoby zgodne z tzw. "precautionary principle" (zasadą zapobiegawczości). Co więcej - pokazałoby to, że Unia Europejska może być odpowiedzialną partnerką w zglobalizowanym świecie i trzymać się własnych zasad, umieszczonych w Strategii Zrównoważonego Rozwoju, gdzie obiecała, że "będzie włączać oddziaływanie zewnętrzne w tworzenie własnej polityki".

Artykuł oparty jest na materiale tego samego autora, który jest dostępny na życzenie (treepata[małpa]gmail.com). W materiale tym można znaleźć dodatkowe informacje, które zostały tu ominięte w celu zaoszczędzenia miejsca.

2 komentarze:

Anonimowy pisze...

W olejach napędowych i benzynach oznaczono około 15000 szkodliwych substancji a w biopaliwach około 300. Jeśli to nie przekonuje zapraszamy pomieszkać w stolicy:w Al.Niepodległości od lat przekroczone normy powietrza. A ilu mieszkańców ma z tego powodu raka, choroby płuc alergię ktoś zbada? Ktoś pytał o wpływ biopaliw na ceny żywności???!!!

Beniex pisze...

Nikt nie zaprzecza że biopaliwa są mniej szkodliwe dla płuc, niemniej jednak Zieloni zwracają uwagę na to, że aktualny tryb produkcji biopaliw odbywa się nierzadko kosztem środowiska (np. wyręb lasów w Amazonii na produkcję soi). Istnieją możliwości zrównoważonej produkcji biopaliw, pamiętać jednak należy, że wedle badań (nie pomnę źródeł, na pewno na blogu były cytowane, stanowiły bowiem część publikacji, która była tu omawiana) biopaliwa pierwszej generacji np. nie zmniejszają tak znacząco, a w niektórych wypadkach wręcz zwiększają emisję CO2. Tak więc Zieloni w PE uważają, że należy uważać, by nie wylać dziecka z kąpielą, jak to stało się np. w Meksyku, gdzie ceny kukurydzy wzrosły z powodu przerzucenia produkcji na biopaliwa - przykład zresztą cytowany w tekście.

Tak więc z biopaliwami ostrożnie i rozważnie, co nie znaczy, że je negujemy - muszą jednak spełniać określone kryteria, gwarantujące zrównoważony rozwój społeczny, ekologiczny i ekonomiczny.

Pozdrawiam

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...