Od 1989 do 2011 roku frekwencja wyborcza w Polsce wahała się od 62,8% do 40,6% i już prawie sukcesywnie przejawia tendencję malejącą. Czy to nie jest wyraźny sygnał braku zaufania do "elity" parlamentarnej? Czy mamy "gdzieś" politykę, która bezpośrednio w nas, zwykłych śmiertelników, uderza?
Czy może ta niska frekwencja jest związana z tym, że Polacy wciąż nie widzą alternatywy politycznej - partii która reagowałaby rzeczowo i skutecznie nie tylko na same skutki ale też na przyczyny pogarszających się warunków życia większości obywateli? Czy nie jest też tak, że nie interesując się "Światem według Wiejskiej", dajemy niejako zielone światło tym odrealnionym od rzeczywistych problemów - pasożytom - do tego, by "budowali" swoje kariery naszym kosztem?
Czy przeciętnych wyborców interesują partyjne roszady pomiędzy klubami różniącymi się, tak naprawdę, między sobą tylko nazwami? Czy tych wyborców interesują personalne rozgrywki w Prawie i Sprawiedliwości czy Ruchu Palikota? Co nas obchodzi to, że jakiś poseł Sojuszu Lewicy Demokratycznej nie wie kiedy wybuchła I Wojna Światowa, a posłanka Polskiego Stronnictwa Ludowego napisała dyktando na ocenę bardzo dobrą. Co nas obchodzi to, że parlamentarzysta Platformy Obywatelskiej zjadł wczoraj śniadanie w tej a nie innej restauracji, a posłanka Solidarnej Polski pokłóciła się z posłem innego ugrupowania o kolejną kompletnie nieistotną rzecz.
Media nieustannie sycą nas tymi nowinkami, a sami bohaterowie tych historyjek zacierają rączki.
A przecież to wszystko nie ma dla nas żadnego znaczenia - nie poprawi jakości naszego życia. To jest dla nich, nie dla nas.
Może przysnęliśmy w tym teatrze, może znużeni postanowiliśmy przespać ten spektakl? Czy to nie jest już najwyższy czas by się obudzić? i wrzasnąć!... KURTYNA!!!
Maciej Dariusz Ociepka
Czy może ta niska frekwencja jest związana z tym, że Polacy wciąż nie widzą alternatywy politycznej - partii która reagowałaby rzeczowo i skutecznie nie tylko na same skutki ale też na przyczyny pogarszających się warunków życia większości obywateli? Czy nie jest też tak, że nie interesując się "Światem według Wiejskiej", dajemy niejako zielone światło tym odrealnionym od rzeczywistych problemów - pasożytom - do tego, by "budowali" swoje kariery naszym kosztem?
Czy przeciętnych wyborców interesują partyjne roszady pomiędzy klubami różniącymi się, tak naprawdę, między sobą tylko nazwami? Czy tych wyborców interesują personalne rozgrywki w Prawie i Sprawiedliwości czy Ruchu Palikota? Co nas obchodzi to, że jakiś poseł Sojuszu Lewicy Demokratycznej nie wie kiedy wybuchła I Wojna Światowa, a posłanka Polskiego Stronnictwa Ludowego napisała dyktando na ocenę bardzo dobrą. Co nas obchodzi to, że parlamentarzysta Platformy Obywatelskiej zjadł wczoraj śniadanie w tej a nie innej restauracji, a posłanka Solidarnej Polski pokłóciła się z posłem innego ugrupowania o kolejną kompletnie nieistotną rzecz.
Media nieustannie sycą nas tymi nowinkami, a sami bohaterowie tych historyjek zacierają rączki.
A przecież to wszystko nie ma dla nas żadnego znaczenia - nie poprawi jakości naszego życia. To jest dla nich, nie dla nas.
Może przysnęliśmy w tym teatrze, może znużeni postanowiliśmy przespać ten spektakl? Czy to nie jest już najwyższy czas by się obudzić? i wrzasnąć!... KURTYNA!!!
Maciej Dariusz Ociepka
Post ukazał się pierwotnie na blogu autora: Obywatel Zawrócony.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz