11 sierpnia 2009

Zielony Nowy Ład - przykłady transatlantyckie

Mamy już zapowiedź kolejnego rodzimego pakietu antykryzysowego ministra Boniego. Myliłby się ten, kto spodziewałby się od polskiego rządu aktywnych, kontrcyklicznych działań stymulujących popyt i inwestujących publiczne pieniądze w wydobycie z dołka osłabionej gospodarki. Kurs zostaje utrzymany - polegać on ma na usuwaniu barier inwestycyjnych, trzymaniu w ryzach deficytu budżetowego, oszczędnościach i wsparciu kredytowym. Jest też o maksymalnym wykorzystywaniu funduszy unijnych, ale to akurat należy do stałych zadań rządu, nie zaś do działań stricte antykryzysowych. Kiedy zatem zetrzeć z tych propozycji kurz autopromocji, zostaje zdumiewająco niewiele. Wszystko to w wywiadzie, udzielanym w czasie, gdy bezrobocie w Polsce wróciło do poziomu dwucyfrowego (obecnie wzrosło do poziomu 10,8%, a niektóre prognozy ostrzegają przed osiągnięciem nawet 13,5% do końca roku). Jednocześnie rząd Donalda Tuska uwielbia stosować frazy w stylu "jesteśmy odpowiedzialni, nie chcąc uciekać w protekcjonizm i nieodpowiedzialną politykę fiskalno-monetarną", które można znaleźć w raporcie "Polska 2030". Tymczasem za oceanem widać pierwsze jaskółki, nieśmiało mogące zwiastować powolne wychodzenie z recesji. Po raz pierwszy od miesięcy stopa bezrobocia w USA spadła. Niewiele bo niewiele - z 9,5 do 9,4% - ale jednak.

Być może obserwujemy właśnie pierwsze efekty ambitnych planów inwestycyjnych, jakie rządy całego świata opracowały w celu powstrzymania dekoniunktury. Duża ich część tych funduszy - choć nadal niewystarczająca - skierowana została w inwestycje tworzące zręby nowej, zrównoważonej społecznie i ekologicznie gospodarki rynkowej. Wiele na ten temat można dowiedzieć się z anglojęzycznej publikacji Fundacji im. Heinricha Boella "Towards a Transatlantic Green New Deal: Tackling the Climate and Economic Crises". Wskazuje ona wyraźnie, że potencjał tworzenia przyjaznej dla ludzi i środowiska ekonomii w wyniku ambitnej, długofalowej polityki rządowej jest olbrzymi. Koncepcja Zielonego Nowego Ładu, paradoksalnie, została zrozumiana lepiej w Stanach Zjednoczonych (które mają do odrobienia gigantyczne zaległości ekonomiczne i klimatyczne z okresu prezydentury Busha) niż na obszarze Unii Europejskiej - wedle cytowanych w broszurze informacji kraje Unii Europejskiej przeznaczyły jedynie 8,5% swoich pakietów stymulacyjnych na działania zazieleniające gospodarkę, podczas gdy USA - 11,6%. Nic zatem dziwnego, że działania antykryzysowe na Starym Kontynencie spotkały się ze znaczącym krytycyzmem Zielonych.

Za prawdziwy wzór do naśladowania warto tu postawić Koreę Południową, która swój liczący 29,4 miliarda euro pakiet (większy, niż np. francuski czy brytyjski!) aż w 80,5% przeznacza na wsparcie nowoczesnych, ekologicznych działań prorozwojowych, takich jak inwestycje w rozbudowę sieci kolejowej (5,4 miliarda, więcej niż wynosi suma tego typu działań w UE), poprawa efektywności energetycznej budynków (4,8 miliarda), inwestycje w bardziej przyjazne dla środowiska, niskoemisyjne pojazdy i odnawialne źródła energii (po 1,4 miliard euro). Rząd w Seulu (czy aby nie stawiano kiedyś Polsce za wzór "azjatyckie tygrysy?) jednocześnie nie wsparł finansowo dość wątpliwej ze względów ekologicznych technologii sekwestracji węgla, która znalazła swoje miejsce w pakietach stymulacyjnych innych krajów. Na aktywną politykę antykryzysową, która jednocześnie bierze pod uwagę zagrożenia związane ze zmianami klimatycznymi, stać dziś Kenię, Tanzanię i Republikę Południowej Afryki, w której opracowano program tworzenia miejsc pracy i energii poprzez walkę z ekspansywnymi, obcymi dla tamtejszego ekosystemu gatunkami roślin.

Inwestycje w tworzenie trwałej, zrównoważonej gospodarki obejmują przebudowę sporej grupy gałęzi gospodarki, takich jak energetyka (inwestycje w odnawialne źródła energii, sieci przesyłowe, efektywność energetyczną), transport (transport zbiorowy, nowoczesne samochody hybrydowe lub z napędem stricte elektrycznym, kolej, car-sharing), a także zbudowanie trwałych zasad ponownego wykorzystywania surowców energetycznych (na przykład wymagającej sporo energii i skutkującej sporymi emisjami gazów szklarniowych stali) i dalszą cyfryzację gospodarki. We wszystkich tych dziedzinach istnieje olbrzymi potencjał tworzenia miejsc pracy, oparty na dotychczasowych efektach wspierania proekologicznych inwestycji. Inwestycje tego typu notują stały wzrost udziału w światowym rynku - na przykład ilość tworzonej w elektrowniach wiatrowych energii wyniosła w zeszłym roku 120,8 gigawatów, 36% więcej niż w 2007 i 11 razy więcej niż 10 lat wcześniej. W analogicznych czasie energetyka słoneczna zaczęła wytwarzać aż 23 razy więcej energii. Nowoczesne, wprowadzane w Niemczech technologie budowy domów pasywnych, wykorzystujących m.in. ogrzewanie fotowoltaiczne i termoizolację zużywają jedynie dziesiątą część energii, jaką konsumuje typowy dom w tym kraju. Nie trzeba dodawać, że oszczędności z tytułu mniejszego poboru energii zostają w kieszeniach osób ów dom pasywny zamieszkujących.

Już przy obecnym, nadal niewielkim udziale w rynku, energetyka wiatrowa zatrudnia na całym świecie 400 tysięcy osób. Sektor odnawialnych źródeł energii w samych tylko Niemczech wzrósł pod względem zatrudnienia z 160,5 tysiąca osób w 2004 roku do 278 tysięcy w roku 2008. Fotowoltaika w krajach Unii Europejskiej daje już dziś niemal 100 tysięcy miejsc pracy, a prognozy wskazują na wzrost tej liczby do 700 tysięcy w 2020 i 1,4 miliona w r. 2050. Europejski przemysł termoizolacyjny daje pracę bezpośrednio 40 tysiącom osób, a kolejnym 300 tysiącom instalującym ich produkty na budynkach - pośrednio. Potencjał zazieleniania istnieje nawet w tak wydawałoby się odległych od ekologii dziedzinach, jak przemysł samochodowy - odpowiednia legislacja wspierająca produkcję i zamianę dotychczasowych pojazdów na nowe, niskoemisyjne (hybrydowe, elektryczne) poprzez np. ulgi podatkowe może znacząco zmienić oblicze tego sektora, który może np. produkować pojazdy elektryczne dla już wprowadzonego w Paryżu programu car-sharingu 4.000 pojazdów elektrycznych - nad podobnym projektem bardzo intensywnie myślą też władze Londynu.

Ekologiczna transformacja oznacza, że wiele osób, pracujących dzięki dotychczasowemu, znacząco obciążającemu ekosystem modelowi gospodarki, będzie potrzebować pomocy. Osoby odczytujące liczniki czy też górnicy będą potrzebowały pomocy państwa w przekwalifikowaniu i znalezieniu nowych miejsc pracy. Tych powstawać będzie sporo - jeśli oczywiście polityka rządu będzie wspierała tego typu działania. Za oceanem, w USA, planowane jest np. rozszerzenie zasięgu internetu szerokopasmowego na obszary wiejskie, temat aktualny także na polskim gruncie walki z "wykluczeniem cyfrowym" - rozbudowa infrastruktury, a także wzrost dostępności do informacji i zwiększenie potencjału tworzenia nowych miejsc pracy (w tym telepracy) ma w ciągu 4 lat wygenerować 128 tysięcy dodatkowego zatrudnienia. Dodatkowym impulsem dla gospodarki może być ekologiczna reforma podatkowa - opodatkowując mocniej zanieczyszczenia i szkody środowiskowe, zachęca się przedsiębiorstwa i osoby indywidualne do innowacji i zmian w produkcji i konsumpcji, zaś powiązane z tym działaniem obniżenie opodatkowania pracy (i przeniesienie finansowania polityki społecznej i zdrowotnej na ekopodatki) wpłynęłoby na obniżkę kosztów pracy przy jednoczesnym utrzymaniu poziomu zabezpieczeń pracowniczych. Dodatkowe fundusze dla państwowych budżetów można by pozyskać ze stopniowego wycofywania się z subsydiowania szkodliwych ekologicznie gałęzi gospodarki (np. energetyki atomowej, której budowę wspiera polski rząd). Subsydia mają sens tylko wtedy - zdaniem autorów publikacji - gdy wprowadzane są na ściśle określony okres i wspierają np. pokonywanie wysokich kosztów startowych.

By tego typu zmiany na lepsze mogły zajść na szerszą skalę, potrzebna jest jak najszersza koordynacja krajowych planów reform. Na poziomie europejskim idealnie nadaje się do tego Unia Europejska, mogąca wyznaczać wysokie standardy ekologiczne (dla przykładu - rewizja unijnej dyrektywy dotyczącej efektywności energetycznej budynków wedle szacunków może doprowadzić do utworzenia do roku 2020 od 280 do 450 tysięcy miejsc pracy), jak również zdecydować się na poważne reformy w przyznawaniu finansowania inwestycjom krajowym. Już teraz jednak warto pamiętać o paru ważnych liczbach. W funduszach spójności na lata 2007-2013 planowanych jest 105 miliardów euro (czyli ponad 430 miliardów złotych!) na działania służące zrównoważonemu rozwojowi i zielonym miejscom pracy, w tym 23 miliardy euro (niemal 95 mld zł) na koleje, 6 mld euro (ponad 24,5 mld zł) na transport publiczny, 4,8 mld euro (prawie 20 mld zł) na energetykę odnawialną i 4,2 mld euro (ponad 17 mld zł) na efektywność energetyczną. Jeśli polski rząd chce opierać wychodzenie z kryzysu na unijnych pieniądzach, warto, by miał te kwoty na uwadze.

Brak komentarzy:

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...