8 lutego 2008

Zielony Pudelek prezentuje: Za kulisami Zielonego Gotowania

Było soczyście. Kus kus, krupnik i kasza z warzywami umiliły gościom wieczór. Jesteśmy gotowi, by pokazać Wam, jak się bawiliśmy. Rzecz jasna, zanim na stół w głównym pokoju wjechały sycące potrawy, należało wpierw przygotować dania. Przełamując patriarchalne stereotypy, parytetowo kroiliśmy warzywa dla naszej miłościwie nam gotującej Ygi Kostrzewy. Nie było to najprostsze z możliwych zajęć zważywszy na fakt, że noże najbardziej ku temu odpowiednimi nie były, ale nie narzekajmy. W końcu scyzorykiem też można pokroić marchewkę, czyż nie?

Gościnie i goście zjawili się tłumnie, skuszeni możliwością spędzenia dobrego wieczoru i zjedzenia przepisowego posiłku do syta w Środę Popielcową. Nad wszystkim czuwała Zielona Góra - może niekoniecznie miejscowość, ale władze centralne i lokalne i owszem. Na jednym ze zdjęć niżej piszący współprzewodniczący z widocznym znakiem konsumpcji (chociaż wtedy jeszcze nie kaszy) z satysfakcją patrzył na stół obfitości, natomiast skarbnik koła, Kuba Grabiec przybrał pozę, w wyniku której mamy pewne obawy. Wiecie, te profile randkowe są bardzo wymyślne ostatnimi czasy... Ale tak czy siak ma z czego się cieszyć - sezon płacenia składek trwa i całkiem nieźle idzie.

Impreza trwała w najlepsze - smooth jazz sączył się z laptopowych głośników, a dyskusjom nie było końca. By wyemancypować się z rozentuzjazmowanego tłumu (czyja głowa wytrzyma takiego połamańca?) nasza dzielna Yga musiała posłużyć się drastycznymi środkami dyscyplinującymi, które w Lambdzie zapewne nie są używane - chociaż kto ich tam wie? Przynajmniej ja tego nie zauważyłem - tak czy owak takie metody przekonywania ludzi do chwilowego uciszenia się zdały egzamin i konsumpcja mogła osiągnąć szczyty. Pomimo przypalonych garnków narzekać się nie dało - wręcz przeciwnie, osobiście sądzę, że dania odpicowane były do granic możliwości.

Żeby na zdjęciach nie było Agnieszki Grzybek, naszej nieustraszonej członkini Rady Krajowej, która obecnie w pocie czoła przygotowuje dla nas Kongres? Byłoby to zbrodnią nie lada, tak więc zapobiegamy tej opcji. Agnieszka dostała nieco prezentów (nie zdradzimy jakie, inaczej na kolejne gotowania nikt nie przyjdzie i tylko na ploty przed ekranami komputerów wszyscy czekać będą - nie ma mowy!) i zabawę miała taką, że palce lizać (nomen omen). Nie wiem, co działo się po opuszczeniu przeze mnie siedziby partii, podobno zabawa przeniosła się do innych klubów - nic zresztą dziwnego, skoro przyszli i Młodzi Socjaliści, i Unia Pracy - kto by tam się nie chciał bawić... Jadło nas całe mrowie, kolega Adam Ostolski niech sobie folguje, w końcu pisze nam program, dzięki któremu mamy zdobyć 104% poparcia, tak na dobry początek.

Bardzo lubimy klatkę schodową. Nasi sąsiedzi naszą obecność tamże nieco mniej. Cóż począć, gdzie znaleźć równie odpowiednie miejsce do pogaduch między Lambdą a Feminoteką? I to pod czujną opieką współprzewodniczącej Magdy Mosiewicz, która dba o kręgosłup moralny i polityczny środowisk feministycznych? Jak tylko wynajdzie tajne receptury od cudotwórczyni Ygi (przyłapanej na poniższym zdjęciu z Pio), wtedy z chęcią o nich poinformujemy. W marcu przybędzie do nas Magda Środa - oj, widząc co działo się 6 lutego (gramatyka tej daty budziła niemałe kontrowersje) zachodzimy w głowę, ile osób przybędzie w nasze skromne progi na progu wiosny. Nic, tylko dziękować wszystkim za przybycie i zapraszać na kolejne nasze imprezy. Już wkrótce - Zielone Kino. Informacje niebawem, także na tym blogu.

1 komentarz:

Anonimowy pisze...

pozdrawiam

anna z NK
tancerka flamenco

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...