To był dla nas wspaniały czas. Nawet pomimo faktu, że ciągle coś robilismy, gdzies działaliśmy, jak Adam Fularz i Karolina Jankowska, walcząc o tramwaj przez most na Odrze, nawet, jeśli jak Darek Szwed czy Magda Mosiewicz współorganizowaliśmy albo brałyśmy udział w panelach. Chyba tak własnie sie dzieje, kiedy ma sie poczucie, że coś, co współtworzymy, okazuje się świetnym przedsięwzięciem. Wynieśliśmy i wyniosłyśmy z niego mnóstwo wiedzy, co zresztą widać i po tym blogu. Poza strawą duchową był też jednak czas na tę fizyczną, którą zapewniła nam wyśmienita, niemiecka kuchnia. Nie było tam może golonki (chociaz nikt raczej z tego tytułu nie płakał), ale za to pyszne dania główne, w tym i wegetariańskie, desery, śniadania, kolacje... I te wody mineralne w butelkach zwrotnych, przypominające o tym, że recykling za Odrą ma się dużo lepiej - któregoś dnia będzie równie dobrze i po tej stronie!
Sporów nie było - to, co widzicie na zdjęciu, to letnia szkoła fechtunku Wojtka Kłosowskiego, który uczył nas wszystkich, jak skutecznie bronić się przed złymi ludźmi. Muszę powiedzieć, że wzbudza poczucie dumy fakt, że tak rosły chłop atakuje kogoś wielkim badylem, a my, stosując wyuczone techniki, ratujemy swoją skórę. A nie da się ukryć, że Wojtek zdolności do porządnego zamachnięcia bronią białą to ma! Jest też, jak sądzę, żywym przykładem przełamywania stereotypów płciowych, bowiem okazał się najlepszym sprzedawcą przygotowanych dla nas przez Grzegorza Laszuka z Komuny Otwock koszulek. Z ponad 60 egzemplarzy zostało nam jakieś 5 - ale spokojnie, wkrótce dodrukujemy nowe i będziemy sprzedawać na Allegro, zapewniam, są piękne. No i serca nam rosły w momencie, kiedy przemawiał pewien młody, zielony Rosjanin w naszej koszulce z nadrukowanym na niej drzewem zrównoważonego rozwoju...
Stosunki międzynarodowe, jak już wspominałem, okazały się nad wyraz owocne - tak bardzo, że jeden z nas pojechał do Utrechtu... Nie będziemy zdradzać, któż to, jak również innych co bardziej pikantnych szczegółów. W końcu wszyscy wiemy, że Zielone i Zieloni to element "moralnie podejrzany" z punktu widzenia nauki kościoła katolickiego, co nawet całkiem nam odpowiada. Swoje zasady mamy i się ich trzymamy - wystarczy wspomnieć, że wiekszość z nas przyjechała pociągiem albo autokarem. Z zachwytem patrzyliśmy na ilość rowerów jeżdżących po Frankfurcie, na parkomaty zasilane panelami słonecznymi. Nie tylko zresztą na to - pięknych i inteligentnych ludzi płci obojga naprawdę nie mogło tu zabraknąć.
Atmosfera, jak widać, bywała gorąca. Na zdjęciu obok zaprezentowalismy skutki zmian klimatycznych - nawet w nocy bywa za gorąco, by nosić koszulkę. Z niepokojem myślimy o tym, co będzie, gdy globalna temperatura podniesie się powyżej 2 stopni Celsjusza. W czym wówcas będziemy chodzic po ulicach? Jaki będzie wówczas ich wpływ na nasze codzienne życie? ile będziemy musieli pić, żeby to wytrzymać? Tego nie wie nikt, wiemy za to, że uniwersyteckie smycze bardzo przypadły nam do gustu i będziemy kontynuować nasze dotychczasowe działania.
Spotkali się ludzie z całej Polski i z całej Europy - ba, mieliśmy w końcu wśród uczestniczek i uczestników ludzi z takich krajów, jak Afganistan, Dżibuti, Sri Lanka czy Brazylia. Było cudownie znów się spotkać i wymienić doświadczeniami. A do tego porobić sobie nieco zdjęć. Znów zobaczyliśmy się z naszymi ludźmi w Brukseli - tamtejsza Sodoma, Gomora i wysokie zarobki dobrze im służą. Ludwik Tomijałojć sypał anegdotkami, Krysia Słodczyk, która porobiła większość tychże zdjęć, moderowała zażartą dyskusję na temat partyjnej góry, dołów i środka, zdarzało się tańczyć czy to przy zespole Eurofighter, czy też Non Sans Plus z Nowego Jorku.
Każda przygoda ma jednak swój koniec. Żałowaliśmy nieco, że musimy wracać do swych miast. Wielu i wiele z nas chciało zostać cały tydzień, bowiem zakątek jest doprawdy uroczy. Piekna rzeka, piękne miasto, podzielone na dwa i teraz znów powoli się rozrastające. Na szczęście jest Internet i chociaż tu można na parę chwil zatrzymać czas i pozwolić sobie na pamięć o tych pięknych, sierpniowych dniach. Jeśli ktoś jest jeszcze bardziej spragniony wrażeń i chce uchwycić klimat, zatem zapraszam do obejrzenia galerii zdjęciowej Krysi Słodczyk.
Sporów nie było - to, co widzicie na zdjęciu, to letnia szkoła fechtunku Wojtka Kłosowskiego, który uczył nas wszystkich, jak skutecznie bronić się przed złymi ludźmi. Muszę powiedzieć, że wzbudza poczucie dumy fakt, że tak rosły chłop atakuje kogoś wielkim badylem, a my, stosując wyuczone techniki, ratujemy swoją skórę. A nie da się ukryć, że Wojtek zdolności do porządnego zamachnięcia bronią białą to ma! Jest też, jak sądzę, żywym przykładem przełamywania stereotypów płciowych, bowiem okazał się najlepszym sprzedawcą przygotowanych dla nas przez Grzegorza Laszuka z Komuny Otwock koszulek. Z ponad 60 egzemplarzy zostało nam jakieś 5 - ale spokojnie, wkrótce dodrukujemy nowe i będziemy sprzedawać na Allegro, zapewniam, są piękne. No i serca nam rosły w momencie, kiedy przemawiał pewien młody, zielony Rosjanin w naszej koszulce z nadrukowanym na niej drzewem zrównoważonego rozwoju...
Stosunki międzynarodowe, jak już wspominałem, okazały się nad wyraz owocne - tak bardzo, że jeden z nas pojechał do Utrechtu... Nie będziemy zdradzać, któż to, jak również innych co bardziej pikantnych szczegółów. W końcu wszyscy wiemy, że Zielone i Zieloni to element "moralnie podejrzany" z punktu widzenia nauki kościoła katolickiego, co nawet całkiem nam odpowiada. Swoje zasady mamy i się ich trzymamy - wystarczy wspomnieć, że wiekszość z nas przyjechała pociągiem albo autokarem. Z zachwytem patrzyliśmy na ilość rowerów jeżdżących po Frankfurcie, na parkomaty zasilane panelami słonecznymi. Nie tylko zresztą na to - pięknych i inteligentnych ludzi płci obojga naprawdę nie mogło tu zabraknąć.
Atmosfera, jak widać, bywała gorąca. Na zdjęciu obok zaprezentowalismy skutki zmian klimatycznych - nawet w nocy bywa za gorąco, by nosić koszulkę. Z niepokojem myślimy o tym, co będzie, gdy globalna temperatura podniesie się powyżej 2 stopni Celsjusza. W czym wówcas będziemy chodzic po ulicach? Jaki będzie wówczas ich wpływ na nasze codzienne życie? ile będziemy musieli pić, żeby to wytrzymać? Tego nie wie nikt, wiemy za to, że uniwersyteckie smycze bardzo przypadły nam do gustu i będziemy kontynuować nasze dotychczasowe działania.
Spotkali się ludzie z całej Polski i z całej Europy - ba, mieliśmy w końcu wśród uczestniczek i uczestników ludzi z takich krajów, jak Afganistan, Dżibuti, Sri Lanka czy Brazylia. Było cudownie znów się spotkać i wymienić doświadczeniami. A do tego porobić sobie nieco zdjęć. Znów zobaczyliśmy się z naszymi ludźmi w Brukseli - tamtejsza Sodoma, Gomora i wysokie zarobki dobrze im służą. Ludwik Tomijałojć sypał anegdotkami, Krysia Słodczyk, która porobiła większość tychże zdjęć, moderowała zażartą dyskusję na temat partyjnej góry, dołów i środka, zdarzało się tańczyć czy to przy zespole Eurofighter, czy też Non Sans Plus z Nowego Jorku.
Każda przygoda ma jednak swój koniec. Żałowaliśmy nieco, że musimy wracać do swych miast. Wielu i wiele z nas chciało zostać cały tydzień, bowiem zakątek jest doprawdy uroczy. Piekna rzeka, piękne miasto, podzielone na dwa i teraz znów powoli się rozrastające. Na szczęście jest Internet i chociaż tu można na parę chwil zatrzymać czas i pozwolić sobie na pamięć o tych pięknych, sierpniowych dniach. Jeśli ktoś jest jeszcze bardziej spragniony wrażeń i chce uchwycić klimat, zatem zapraszam do obejrzenia galerii zdjęciowej Krysi Słodczyk.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz