Zamykający Zielony Uniwersytet Letni panel rozpoczęła prezentacja wyników działań grupy Green Future Team, którzy przekazali wyniki swoich działań: mówienie po ludzku i dla ludzi, wychodzenie do ludzi pracujących, a nie tylko klasy średniej, która przyjeżdża na kończący się uniwersytet. Musimy pokazać, że jesteśmy innowacyjni i kreatywni, mamy odwagę do tego, o czym inni nawet nie śnią.
Otwierający spotkanie Philippe Lamberts z Europejskiej Partii Zielonych przypomniał, że troska innych partii o środowisko naturalne jest sztuczna. Nie osiągniemy sprawiedliwości społecznej jedynie poprzez zmianę źródeł energii i efektywność energetyczną. Bez radykalnej zmiany naszego trybu życia nie osiągniemy naszych celów. Deide de Burca, irlandzka senatorka widzi, że zielony potencjał nadal jest do wykorzystania. Nie możemy być częścią konsensusu i establishmentu, ale musimy utrzymywać energię do zmian, by pokazać ludziom, że bez głosowania na Zielonych europejski potencjał nie zostanie zrealizowany. Pierre Jonckheer uważa, że przyszłoroczna kampania wyborcza do Parlamentu Europejskiego nie będzie łatwa, trzeba zatem mieć swoją utopię, w którą się wierzy i którą uznajemy za konieczną – europejskie społeczeństwo praw i wzajemnej wymiany idei. Musimy pokazywać, że walcząc o silniejszą Europę, zwiększamy swoją przestrzeń wyboru. Reinhard Buetikofer, współprzewodniczący niemieckich Zielonych przypomina o tym, że musimy wierzyć w nasze przywództwo w dziedzinie zrównoważonego rozwoju. Raport Sterna pokazuje, że będąc Zielonym, nadal możemy cieszyć się wzrostem gospodarki. Nie będzie sprawiedliwości społecznej, wolności bez bycia Zielonym.
Nastąpiły pytania Alberta Eckerta dotyczące tego, co składa się na zieloną cegiełkę. Podano solidarność, demokrację i nowe metody partycypacji społecznej, przyszłość i myślenie o nim, konfrontacja między rozmaitymi grupami społecznymi i interesami (bowiem partie socjaldemokratyczne w całej Europie odnoszą w tej dziedzinie porażkę), a także... zieloność i tworzenie własnej pozycji i wizji, unikalnej, odróżniającej się od innych partii.
W jaki zatem sposób partie Zielonych mogą sprawić, by zmiany nadeszły? W Ameryce kandydatki i kandydaci wychodzą do ludzi i czas, by zacząć zachowywać się podobnie. Ponieważ jednak w Europie jedynie 4 partie Zielonych ma poparcie powyżej 10%, a kolejne 10 – między 5 a 10%, musimy zatem nie bać się zachowywać własnych pozycji, nie być populistycznymi. W wielu krajach nawet 30% elektoratu uważa, że mogłoby zagłosować na Zielonych, trzeba zatem pracować nad sojuszami, np. ze związkami zawodowymi, pracując wspólnie nad długofalowymi rozwiązaniami i nad zasypywaniem podziałów między poparciem a jego potencjałem. Trzeba mieć także sojusze z odpowiedzialnymi, zielonymi przedsiębiorcami – nie z tymi, którzy są naszymi wrogami, ale z tymi, którzy są za zmianami. By wzmocnić siłę Zielonych, potrzebujemy ekspertek i ekspertów, by obejmować intelektualne przewodnictwo. Mając 15 lat na zmianę swoich nawyków energetycznych, musimy ten czas maksymalnie wykorzystać na to, by stać się silniejszymi i wykorzystać ten czas. Trzeba promować zielone polityczki i polityków, choć dla tak kolektywnej partii, jak Zieloni, może to być trudne.
Z kim zatem Zieloni będą budować nową Europę? Kim są nasi najwięksi sojusznicy? W Unii Europejskiej trwa podminowywanie praw pracowniczych, zatem jest szansa na pozyskanie związków zawodowych. Młodzi ludzie również stanowią szansę na nową politykę, ale nie tylko – mogą to także być emerytki i emeryci, którymi do tej pory nie zajmowaliśmy się do tej pory tak, jak powinniśmy. Trzeba jednak znać swoich oponentów, naznaczyć ich i pokazywać, kim oni są. Brakuje kampanii na poziomie europejskiej, która nazywałaby winnych i wskazywała ich przewiny. Potrzeba nam ofensywy, chociaż najłatwiej byłoby uderzyć w całą klasę polityczną – oto inna, uzupełniająca opinia do tej, wyrażonej przez Monicę Frassoni z Włoch.
Jak zatem zachęcić młodych ludzi do siebie? Pokazując im Europę jako przestrzeń wolności i pokoju, że zwiększa ona potencjał nas wszystkich. Widzimy dziś puste budki strażnicze na Odrze – pokażmy im to! Pamiętajmy jednak, że nie wszyscy młodzi są tacy sami – we Włoszech głosowani głównie na Berlusconiego i Bossiego, a więc na radykalną, populistyczną prawicę. Trzeba zatem pokazywać wiecznie młode wartości, takie jak dążenie do pokoju, które mobilizowały miliony do protestu przeciw wojnie w Iraku. Obamie sztuka mobilizacji udaje się dlatego, że daje nadzieję. Na poziomie Europy można pomyśleć o specjalnym funduszu, który towarzyszyłby młodym ludziom w ich edukacji po całym kontynencie.
Co z Europą Wschodnią – jak możemy stworzyć zieloną politykę, która nie dzieli Wspólnoty Europejskiej na dwie połówki? Edukacją i gwarantowaniem prawa do niej. Pokazywać, czym Europa namacalnie jest. Budować mosty. Pokazywać wykluczenia i walczyć z nimi. Nikt nie zbuduje silnej partii Zielonych, importując ją z zewnątrz. Żadna partia Zielonych nie odniosła sukcesu, jeśli nie miała w swym centrum ekologii, żadna też jednak nie wybiła się, jeśli nie poruszała innych tematów.
Co wynosimy z Letniego Uniwersytetu? Przekonanie, że należy wychodzić do ludzi, pokazywać osobowości, zdobywać nowe grunty dla zielonej polityki. Że należy żyć wartościami, w które się wierzy. Musimy jednak pamiętać o skali wyzwania, z którym się mierzymy, i o tematach, którymi mamy się zajmować.
Końcowe przemówienie wygłosił Daniel Cohn-Bendit, współprzewodniczący Grupy Zielonych/Wolnego Sojuszu Europejskiego w Parlamencie Europejskim. Mówiąc po angielsku, francusku i niemiecku, podkreślił potrzebę myślenia ponad podziałami narodowymi. Zieloni są w awangardzie zmian cywilizacyjnych. Przypomniał o roli Internetu w kampaniach wyborczych. Zieloni muszą umieć radzić sobie z namiętnościami, zmieniać style życia. Trzeba myśleć o nowych drogach rozwoju, przypominać, że czas na niezbędne zmiany nieubłaganie się kończy. Do tego wszystkiego potrzebujemy silnej reprezentacji w Parlamencie Europejskim.
Otwierający spotkanie Philippe Lamberts z Europejskiej Partii Zielonych przypomniał, że troska innych partii o środowisko naturalne jest sztuczna. Nie osiągniemy sprawiedliwości społecznej jedynie poprzez zmianę źródeł energii i efektywność energetyczną. Bez radykalnej zmiany naszego trybu życia nie osiągniemy naszych celów. Deide de Burca, irlandzka senatorka widzi, że zielony potencjał nadal jest do wykorzystania. Nie możemy być częścią konsensusu i establishmentu, ale musimy utrzymywać energię do zmian, by pokazać ludziom, że bez głosowania na Zielonych europejski potencjał nie zostanie zrealizowany. Pierre Jonckheer uważa, że przyszłoroczna kampania wyborcza do Parlamentu Europejskiego nie będzie łatwa, trzeba zatem mieć swoją utopię, w którą się wierzy i którą uznajemy za konieczną – europejskie społeczeństwo praw i wzajemnej wymiany idei. Musimy pokazywać, że walcząc o silniejszą Europę, zwiększamy swoją przestrzeń wyboru. Reinhard Buetikofer, współprzewodniczący niemieckich Zielonych przypomina o tym, że musimy wierzyć w nasze przywództwo w dziedzinie zrównoważonego rozwoju. Raport Sterna pokazuje, że będąc Zielonym, nadal możemy cieszyć się wzrostem gospodarki. Nie będzie sprawiedliwości społecznej, wolności bez bycia Zielonym.
Nastąpiły pytania Alberta Eckerta dotyczące tego, co składa się na zieloną cegiełkę. Podano solidarność, demokrację i nowe metody partycypacji społecznej, przyszłość i myślenie o nim, konfrontacja między rozmaitymi grupami społecznymi i interesami (bowiem partie socjaldemokratyczne w całej Europie odnoszą w tej dziedzinie porażkę), a także... zieloność i tworzenie własnej pozycji i wizji, unikalnej, odróżniającej się od innych partii.
W jaki zatem sposób partie Zielonych mogą sprawić, by zmiany nadeszły? W Ameryce kandydatki i kandydaci wychodzą do ludzi i czas, by zacząć zachowywać się podobnie. Ponieważ jednak w Europie jedynie 4 partie Zielonych ma poparcie powyżej 10%, a kolejne 10 – między 5 a 10%, musimy zatem nie bać się zachowywać własnych pozycji, nie być populistycznymi. W wielu krajach nawet 30% elektoratu uważa, że mogłoby zagłosować na Zielonych, trzeba zatem pracować nad sojuszami, np. ze związkami zawodowymi, pracując wspólnie nad długofalowymi rozwiązaniami i nad zasypywaniem podziałów między poparciem a jego potencjałem. Trzeba mieć także sojusze z odpowiedzialnymi, zielonymi przedsiębiorcami – nie z tymi, którzy są naszymi wrogami, ale z tymi, którzy są za zmianami. By wzmocnić siłę Zielonych, potrzebujemy ekspertek i ekspertów, by obejmować intelektualne przewodnictwo. Mając 15 lat na zmianę swoich nawyków energetycznych, musimy ten czas maksymalnie wykorzystać na to, by stać się silniejszymi i wykorzystać ten czas. Trzeba promować zielone polityczki i polityków, choć dla tak kolektywnej partii, jak Zieloni, może to być trudne.
Z kim zatem Zieloni będą budować nową Europę? Kim są nasi najwięksi sojusznicy? W Unii Europejskiej trwa podminowywanie praw pracowniczych, zatem jest szansa na pozyskanie związków zawodowych. Młodzi ludzie również stanowią szansę na nową politykę, ale nie tylko – mogą to także być emerytki i emeryci, którymi do tej pory nie zajmowaliśmy się do tej pory tak, jak powinniśmy. Trzeba jednak znać swoich oponentów, naznaczyć ich i pokazywać, kim oni są. Brakuje kampanii na poziomie europejskiej, która nazywałaby winnych i wskazywała ich przewiny. Potrzeba nam ofensywy, chociaż najłatwiej byłoby uderzyć w całą klasę polityczną – oto inna, uzupełniająca opinia do tej, wyrażonej przez Monicę Frassoni z Włoch.
Jak zatem zachęcić młodych ludzi do siebie? Pokazując im Europę jako przestrzeń wolności i pokoju, że zwiększa ona potencjał nas wszystkich. Widzimy dziś puste budki strażnicze na Odrze – pokażmy im to! Pamiętajmy jednak, że nie wszyscy młodzi są tacy sami – we Włoszech głosowani głównie na Berlusconiego i Bossiego, a więc na radykalną, populistyczną prawicę. Trzeba zatem pokazywać wiecznie młode wartości, takie jak dążenie do pokoju, które mobilizowały miliony do protestu przeciw wojnie w Iraku. Obamie sztuka mobilizacji udaje się dlatego, że daje nadzieję. Na poziomie Europy można pomyśleć o specjalnym funduszu, który towarzyszyłby młodym ludziom w ich edukacji po całym kontynencie.
Co z Europą Wschodnią – jak możemy stworzyć zieloną politykę, która nie dzieli Wspólnoty Europejskiej na dwie połówki? Edukacją i gwarantowaniem prawa do niej. Pokazywać, czym Europa namacalnie jest. Budować mosty. Pokazywać wykluczenia i walczyć z nimi. Nikt nie zbuduje silnej partii Zielonych, importując ją z zewnątrz. Żadna partia Zielonych nie odniosła sukcesu, jeśli nie miała w swym centrum ekologii, żadna też jednak nie wybiła się, jeśli nie poruszała innych tematów.
Co wynosimy z Letniego Uniwersytetu? Przekonanie, że należy wychodzić do ludzi, pokazywać osobowości, zdobywać nowe grunty dla zielonej polityki. Że należy żyć wartościami, w które się wierzy. Musimy jednak pamiętać o skali wyzwania, z którym się mierzymy, i o tematach, którymi mamy się zajmować.
Końcowe przemówienie wygłosił Daniel Cohn-Bendit, współprzewodniczący Grupy Zielonych/Wolnego Sojuszu Europejskiego w Parlamencie Europejskim. Mówiąc po angielsku, francusku i niemiecku, podkreślił potrzebę myślenia ponad podziałami narodowymi. Zieloni są w awangardzie zmian cywilizacyjnych. Przypomniał o roli Internetu w kampaniach wyborczych. Zieloni muszą umieć radzić sobie z namiętnościami, zmieniać style życia. Trzeba myśleć o nowych drogach rozwoju, przypominać, że czas na niezbędne zmiany nieubłaganie się kończy. Do tego wszystkiego potrzebujemy silnej reprezentacji w Parlamencie Europejskim.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz