5 września 2012

Koncesje, mediacje i nocne życie kultury

W poniedziałkowe popołudnie 3 września odbyła się w Zielonym Centrum Marszałkowska 1 debata poświęcona polityce lokalowo-kulturalnej miasta. Wzięli w niej udział właściciele warszawskich lokali: Dorota Grochulska (Na Lato, 1500m2), Igor Konefał (PKP Warszawa Powiśle), Michał Borkiewicz (Plac Zabaw, Plan B, Powiększenie, Miasto Cypel), Krystian Legierski (M25, Sklep z kanapkami) oraz Dorota Tałajko (Salon Gier). Władze miasta reprezentował wicedyrektor gabinetu prezydent m.st. Warszawy Jarosław Jóźwiak oraz Marcin Wojdat z Centrum Komunikacji Społecznej, debatę prowadziła przewodnicząca Zielonych Agnieszka Grzybek.

Głos właścicieli lokali

Właściciele lokali wskazywali na brak spójnej polityki miasta. Z jednej strony Warszawa chwali się współtworzonym przez takie miejsca programem kulturalnym, z drugiej zaś potrafi sprzedać miejsce zajmowane w sezonie letnim przez Plac Zabaw (inicjatywę Planu B), a wspólnota mieszkaniowa odbiera zezwolenie na sprzedaż alkoholu Chłodnej 25, co znacząco ograniczyło skalę działalności klubu, także kulturalnej. Atmosferę dramatycznie pogorszyły naloty Straży Miejskiej na klub Warszawa Powiśle, z udziałem mediów włącznie.

Ograniczając wizerunek klubokawiarni wyłącznie do kwestii sprzedaży alkoholu i problemów z zakłóceniem ciszy, w szczególności nocnej, zapomina się o ich działalności kulturalnej. Promując np. niezależną muzykę, czynią to bez publicznych pieniędzy. Właściciele wypróbowują różne metody zmniejszania uciążliwości prowadzonej działalności, chociażby myśląc o wprowadzeniu zahasłowanych limitów maksymalnej głośności wykonywanej przez didżejów muzyki.

Rozmawiać czy nie rozmawiać

Obecny na debacie przedstawiciel władz miasta, Marcin Wojdat z Centrum Komunikacji Społecznej, z dystansem podszedł do tezy o nagonce na stołeczne klubokawiarnie. Są one wprost wymienione wśród głównych miejsc kreowania kultury w mieście. Problemem jest brak dialogu na linii klubokawiarnie-mieszkańcy. Samorząd powinien mediować w wypadku zaistnienia tego typu konfliktów.

Pomysł dyskusji ze wspólnotami mieszkaniowymi spotkał się ze sceptycyzmem ze strony właścicieli klubów. Często okazuje się, że za kilkanaście wniosków o naruszenie ciszy nocnej odpowiada jedna lub dwie osoby. Sytuacja klubokawiarni zależy nieraz od tego, kto znajduje się w zarządzie wspólnot mieszkaniowych. Dla przykładu Plan B nie może doczekać się remontu elewacji, może za to liczyć na praktycznie codzienne skargi, tyczące się tak absurdalnych spraw, jak zarzuty o... kradzież kostek brukowych.

Na pytanie o idealną politykę kulturalną Joanna Erbel, redaktorka magazynu „Miasta” zwróciła uwagę na możliwość wykorzystania narzędzi partycypacji społecznej w procesie dialogu z lokalną społecznością, która może dzięki temu wykorzystać do poprawy jakości życia we wspólnie zajmowanej przestrzeni.

Krystian Legierski, miejski radny i właściciel klubu M25 oraz Sklepu z Kanapkami, uważa, że miasto niepotrzebnie staje się stroną w sporach mieszkańców z knajpami. Problemy mogą generować obie strony.

Co z tą ciszą?

Legierski przypomniał, że np. w związku z działalnością klubu Le Madame doszło do kilku spraw sądowych o zakłócanie ciszy nocnej i żadna z osób, które złożyły wnioski do sądu, nie wpuściła do swojego mieszkania biegłych, chcących sprawdzić natężenie generowanego przez klub hałasu. Od właścicieli klubokawiarni oczekuje się kontroli nad zachowaniami ludzi, którzy potrafią np. głośno rozmawiać przed klubem, podczas gdy nie oczekuje się podobnej kontroli ze strony prezesów klubów piłkarskich nad wracających z meczy kibiców. Jeśli miasto lub jego spółka podnajmuje jakąś przestrzeń klubowi, jak w przypadku terenu Placu Zabaw, powinien on zdaniem radnego mieć prawo pierwokupu – tymczasem w wypadku sprzedaży obszaru zajmowanego przez PZ nie został on nawet poinformowany.

Wicedyrektor gabinetu prezydent m.st. Warszawy Jarosław Jóźwiak zwrócił uwagę na problemy związane z niejasnym umocowaniem prawnym ciszy nocnej. Uchwały rad miast, chcących wydzielenia stref bez ciszy nocnej lub ze zmienionymi godzinami jej obowiązywania, bywają później kwestionowane w sądach. Jedynym pewnym narzędziem, jakie mają w swoich rękach samorządy, są regulacje dotyczące godzin sprzedaży alkoholu. Klubom dobrze zrobić może większa troska o swoje otoczenie. Miasto ma na swojej głowie wiele pozostałych w jego ręku po transformacji spółek, takich jak taksówkarska czy pogrzebowa, i zamierza się ich pozbywać, sądząc, że lepiej te usługi będzie realizować rynek. Sprzedaż obszaru szaletu, na terenie którego znajduje się Plac Zabaw, wpisuje się w tę strategię.

Szukając alternatywy

Prowadząca spotkanie Agnieszka Grzybek zaapelowała do miasta o stworzenie mapy „klubokawiarni miastotwórczych” i zmierzenia ich wpływu na lokalną społeczność, która umożliwi przyjęcie skoordynowania miejskiej polityki wobec nich, np. miejskich spółek wynajmujących im swoją przestrzeń.

W dalszej dyskusji Karol el Kashif zwrócił uwagę na nieracjonalność działań w rodzaju interwencji kilkunastu radiowozów w klubie Warszawa Powiśle w sytuacji, kiedy problemem w okolicy jest tak naprawdę kupno tańszego alkoholu na okolicznej stacji benzynowej. Miasto nie może wykręcać się brakiem przepisów. Mimo, iż z tym samym problemem legislacyjnym boryka się Wrocław, tam udało się wyłączyć z obowiązywania ciszy nocnej obszar rynku miasta.

Justyna Samolińska wyraziła zaskoczenie „elitarnym tonem” debaty. Jedne miejsce nazywa się kulturotwórczą przestrzenią klasy kreatywnej, podczas gdy używane przez pozostałych mieszkańców przestrzenie wspólnego picia wódki tej ekskluzywnej metki nie otrzymują. Odbieranie wspólnotom mieszkaniowym prawa do kontroli tego, co dzieje się w ich obrębie, uznała za pomysł niedemokratyczny. Jej zdaniem miasto nie powinno wyzbywać się odpowiedzialności za minimalizowanie tych konfliktów i powinno pomagać je rozwiązywać – nie za pomocą wejścia na drogę sądową, ale poprzez mediacje.

Bartłomiej Kozek

Brak komentarzy:

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...