9 stycznia 2011

Ad vocem ad vocem

Poniższy tekst jest odpowiedzią na artykuł polemiczny wobec "Dajcie drobnomieszczaństwu szansę!", który na swoim blogu opublikował Krzysztof Nawratek, uściślający jak mam nadzieję tezy zawarte w moim poście. Zachęcam do przeczytania obu materiałów źródłowych dla lepszego zrozumienia kontekstu.

Drogi Krzysztofie, muszę kilka rzeczy uściślić:

a) Neofityzm nie dotyczy Ciebie - akurat co do tego, że jesteś dość konsekwentnie sceptyczny wobec Floridy to wiem i konsekwencji z pewnością odbierać nie zamierzam.

b) Inaczej być może definiujemy klasy społeczne w późnym kapitalizmie, co prowadzi do innego nazewnictwa, swój wybór uzasadniłem w tekście. Moim zdaniem robotników "starego typu" w mieście już tak dużo nie mamy, a osoby pracujące umysłowo bardziej podchodzą mi pod drobnomieszczańskość (poprzez posiadanie wiedzy rozumianej jako środek produkcji) niż proletariat. To, że można klasyfikować je jako proletariat, pracowników najemnych, prekariat, digitariat, infotariat etc. - wiem, pozwoliłem sobie zaproponować inny punkt widzenia, biorący też pod uwagę, że świadomość tych grup bliższa zdaje mi się mentalności mieszczańskiej niż robotniczej. Co nie znaczy, że jest to jeden, zamknięty raz na zawsze podział i że jest on jedynym czy najlepszym z możliwych.

c) Na częste picie kawy na mieście niestety za bardzo mnie nie stać (choć jeszcze się zdarza) więc na własnej skórze doświadczam "ściśnięcia klasy średniej", do której raczej aspiruję niż w niej jestem, poblokowanych możliwości rozwoju innych niż dorabianie z McDonaldsie czy na wykładaniu towarów w Tesco etc. jestem świadom. To proletariat dużo większy niż ja, nie nazywam siebie proletariuszem nie dlatego, że kojarzy mi się to źle, tyle że nie uważam, że opis ten jest aktualny dla mojej osoby w danym momencie dziejowym - co nie znaczy, że pewnego dnia takim być nie zacznie. Absolutnie nie zamierzam stosować kategorii robotnika to tworzenia wykluczenia - sam z przyjemnością staram się współpracować z ruchem związkowym - myślałem więc raczej o "poczuciu miejskości", przyjmującym nad Wisłą dzięki kulturze chłopsko-szlacheckiej patologiczne wymiary (chroniczna potrzeba poczucia wyższości) i które moim zdaniem można - i trzeba! - przerobić na program "mieszczaństwa pozytywnego", do czego usiłuję przekonać. I znów - nie traktuję tej czy innej klasy jako "przegranego", bo tak robotnik przemysłowy, jak i drobny sklepikarz ani nie mają dobrze, ani też nie mają dobrej prasy (vide kupcy z KDT). Nawiasem mówiąc - do filozofii mam dość sporą awersję, zamiast Althussera wolę czytać rzeczy bardziej praktyczne, np. programy Zielonych, także te miejskie :)

e) Postulat relokalizacji produkcji popieram, więc nie czynię z niego zarzutu, jest bliski zielonemu sercu, zwracam jedynie uwagę, że nie będzie on prosty. Huty siarki nie są złośliwością, po prostu swego czasu byliśmy "siarkową potęgą", ze złożami m.in. na moim rodzinnym Podkarpaciu (Stalowa Wola). Przemysł ten po transformacji kompletnie zwinięto, jak wiele innych, co pokazuje, z jak niskiego pułapu startujemy. Być może będzie to jakaś zaleta i szansa na to, że jego powrót będzie się od początku odbywał z dużo większym niż w PRL poszanowaniem zasad zrównoważonego rozwoju.

f) Być może program "My.Poznaniacy" był dla wielu pierwszym krokiem do zrozumienia, że coś nie tylko z ich miastem, ale również słabnącą pozycją społeczną jest nie tak. To nie jest pewnik, ale szansa. Celowo w swej analizie użyłem pojęcia "drobnomieszczaństwa", a nie "mieszczaństwa", bowiem dobrze moim zdaniem odzwierciedla ono różnicę między aspiracjami bycia "middle class" a realnie zajmowaną słabszą pozycją społeczną - z tego punktu widzenia wybór nazwy jest wyborem tego, jaką pozytywną tożsamość alternatywną chcemy zaproponować. Pozycję "drobnomieszczańską" wybrałem dlatego, że ze względów kulturowych nigdy na dobrą sprawę nie mieliśmy w historii Polski realnego dowartościowania miasta i życia miejskiego, które zawsze było przedstawiane jako miejsce wyzysku, nieczystych interesów etc. Utopia miasta robotniczego już była i trudno będzie w najbliższym czasie do niej wrócić, stąd wybór utopii innej, która wcale moim zdaniem nie wyklucza koegzystencji i istotnego znaczenia tak czy inaczej rozumianej "klasy robotniczej". Mam nadzieję, że kiedy już napiszę pracę magisterską o obliczach kapitalizmu w "Lalce" i "Ziemi Obiecanej" mój wybór będzie nieco bardziej jasny.

Brak komentarzy:

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...