Odezwałem się w interesującej nas sprawie lokali komunalnych do pewnej miejskiej urzędniczki. Na mój telefon zareagowała bardzo pozytywnie, ale niestety po paru minutach zmieniła ton... Zaczęła się tłumaczyć sytuacją i chyba się trochę przestraszyła. Muszę przyznać, że zaskoczyło mnie to bardzo... Chyba przed wyborami ktoś kazał wszystkim trzymać język za zębami. W każdym razie poradziła mi bym się zwrócił do Biura Polityki Lokalowej, gdzie sporządza się stosowne raporty. Tam są wszystkie najnowsze dane. Zadzwoniłem tam ale nikt nie chciał ze mną gadać, poradzono mi bym sprawę załatwił przez biuro prasowe... i tak w koło Macieju...
Z informacji prasowych dowiedziałem się mniej więcej tego. Ważną cezurą jest wprowadzenie podwyżek czynszu w 2009 roku (której głównym elementem był wzrost opłat za metr kwadraty z 2 do 6 złotych). Generalnie brakuje mieszkań komunalnych, tym bardziej, że by się o mieszkanie starać trzeba spełnić dość wyśrubowane procedury. Na koniec i tak czeka decyzja urzędnika, od której nie można się odwołać. W Warszawie czeka na mieszkania ok. 5,5 tys lokatorów (ci, którym je przyznano). Na Mokotowie około 600. Co roku z różnych powodów zwalnia się około 150 lokali. Problem jest na tyle poważny, że buduje się lokal przy ulicy Gotarda 11 (116 mieszkań) i planuje dwa następne przy ul. Magazynowej (na około 200 mieszkań). Na Mokotowie władze planują sprzedać w okolicach 50 domków komunalnych (stare wille i tym podobne), przez co będą potrzebne dodatkowo 173 lokale. Decyzję uzasadniają wysokimi kosztami remontów. To dość powszechne uzasadnienie, niektóre kamienice komunalne stoją od lat i czekają na sprzedaż, inne są wynajmowane na biura (to też czasem się zdarza). Jednym ze sposobów radzenia sobie z brakiem lokali komunalnych przez miasto jest wynajmowanie lokali od prywatnych właścicieli. Na razie chyba tylko pomysł ale chyba trochę kosztowny...
W Warszawie jest ok 100 tys. mieszkań komunalnych (jedne dane mówią o 115 tys, drugie o 99 tys. - wszystkie powyższe liczby są na rok 2009). Stanowi to 16,1% wszystkich mieszkań (osoby fizyczne 31%, spółdzielnie 47,9%). To dość marny wynik - tym bardziej, że przecież cały czas trwa ich wykup.
W momencie wprowadzania podwyżek w 2009 roku 25% mieszkań w Warszawie miała zaległości co najmniej trzymiesięczne. Najwięcej na Woli (4156), Mokotowie (2781) i Pradze Północ (2892). Od tego czasu dłużników raczej nie przybywa. Cała akcja z podnoszeniem czynszów wywołała sporo zamieszania, zostały mianowicie wymówione stare umowy i trzeba było podpisać nowe. Okazało się, że w bardzo wielu mieszkaniach lokatorzy nie mają prawa do zamieszkiwania (np. sytuacja, w której umiera główny najemca i w mieszkaniu zamieszkuje córka, siostra...). Miasto -działało w takich przypadkach w bardzo różny sposób - czasem mało przyjemny...
Marcin Wrzos jest współpracownikiem warszawskich Zielonych.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz