13 lutego 2010

Kolej miejska rozwija skrzydła

Nie do końca rozumiem, dlaczego akurat w roku wyborczym zaczynają być realizowane zapowiedzi Hanny Gronkiewicz-Waltz o stworzeniu rozbudowanej sieci SKM. Dobrze, że w ogóle coś zaczęło się dziać - już za parę tygodni będzie można wypróbować kolejkę miejską na trasie od Dworca Gdańskiego do Legionowa. Zapowiedzi jak na razie pełne są jednak dość kuriozalnych pomysłów, począwszy od faktu, że linia ta ma nie być linią SKM. Ponoć skoro obsługiwana będzie przez przemalowane składy Kolei Mazowieckich, to taka szybka znowu nie będzie, więc lepiej, by się źle nie kojarzyła. Cóż, jeśli każda kolejna linia będzie miała swoją osobną nazwę, to z całą pewnością kojarzyć się one z niczym nie będą, a już na pewno nie z budowaniem spójnej sieci transportu kolejowego w mieście.

Dziwi mnie jeszcze jedna zapowiedź - że stacji końcowych będzie kilka. Trudno mi powiedzieć, na ile znaczenie tu mają kwestie techniczne, ale wychodząc z założenia, że im prościej, tym lepiej, taki stan rzeczy komplikuje nieco sytuację. Nie dość, że do jednolitego oznakowania różnych form komunikacji kolejowej (SKM, KM, WKD, metro) daleko, to nie wiadomo, czy kolejna trasa będzie oznaczona chociażby w pociągach relacji Pruszków-Sulejówek Miłosna. Żeby jednak nie było, że tylko narzekam, to z całą pewnością cieszyć może możliwość używania szerokiej gamy biletów miejskich i pomysły na zorganizowanie autobusowej sieci dowozowej do stacji kolejowych na nowej trasie. Może to znacząco pomóc w rozładowaniu trudnej sytuacji transportowej na Białołęce. Bez tego typu działań pogarszałaby się ona wraz z dalszym rozwojem osiedli mieszkaniowych w dzielnicy. Ciekawe, jak w obliczu powstania tej linii rysują się perspektywy "trzeciej linii metra" od Bemowa po Białołękę?

Wielka szkoda zatem, że tego typu, niewątpliwie dobre wiadomości bywają tak słabo opakowane marketingowo. ZTM jakoś sobie poradzi, jakość świadczonych przezeń usług jest oceniana w ramach "Barometru Warszawskiego" całkiem przyzwoicie. Problem polega na tym, że niejasna sytuacja i ewentualne niedociągnięcia mogą dość łatwo spaść na stronę kolei. Jeśli okaże się, że np. pociągi się psują zawsze będzie można zrzucić winę na ich wiek i stan zaniedbania, spowodowany przez poprzedniego właściciela, czyli KM. Wygląda wręcz na to, że ZTM za wszelką cenę będzie starał się zapobiec przyklejeniu się do siebie fatalnej do tej pory i dość powoli podnoszącej się reputacji polskich kolei. Wszak gdyby od razu włączyć linię w sieć SKM, trudno byłoby takiej sytuacji zapobiec. Szkoda jednak, że ZTM, miast podjąć wyzwanie, woli się w taki sposób asekurować.

3 komentarze:

Adam pisze...

Powinna być jedna państwowa lub miejska sieć transportu i tyle. Byłoby wiadomo, kto i za co jest odpowiedzialny, a tak odpowiedzialność rozmywa się. Zdecentralizowane = niczyje. Z punktu widzenia użytkowników i użytkowniczek to jest jakimś horrendum.

Beniex pisze...

Widzę Adamie że zacząłeś intensywny lobbing :)

Adam pisze...

Nie lobbing, tylko dyskusję :) Lobbing oznacza reprezentowanie interesu partykularnego, zaś advocacy określonej wizji interesu ogólnego. Bądźmy precyzyjni :)

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...