25 sierpnia 2008

Eneregetyczna [r]ewolucja na wyciągnięcie ręki

Efektywne ocieplanie domu - do 80%. Efektywne działania energetyczne w biurach - do 75%. Efektywne systemy chłodzenia - do 60%. Efektywne oświetlenie - do 50%. Wyłączanie urządzeń elektrycznych ze statusu czuwania - do 70%. Wyłączanie światła w biurach po godzinach pracy - do 90%...

O tyle właśnie mogą zmniejszyć się nasze opłaty za energię i tym samym jej zużycie, jeśli zaczniemy myśleć o efektywności energetycznej. To działania, które przynoszą ulgę zarówno nam wszystkim, patrzącym na wzrost cen prądu i zastanawiającym się nad tym, co z tym faktem zrobić, jak i środowisku, które dzięki temu będzie miało do czynienia z mniejszą ilością gazów szklarniowych. Okazuje się zatem, że troska o nasze portfele wcale nie musi stać w sprzeczności z dbałością o świat, w którym żyjemy. Wszystkie te dane były wielokrotnie badane i mierzone - wystarczy tylko nasza dobra wola i wsparcie rządów, które muszą wykonać swoją część zadania. Zadania, polegającego na opracowaniu długofalowej polityki energetycznej, która pozwoli na zatrzymanie zmian klimatycznych, zredukowania zużycia energii i zmiany źródeł, z których pochodzi na odnawialne i przyjazne dla środowiska. Proste? Jak widać w aktualnych strategiach rządowych, niekoniecznie.

Na chwilę obecną rządy mają pomysły, które nie prowadzą nas w żaden sposób do stworzenia nowoczesnej energetyki. Na niedole światowego systemu energetycznego udziela się dwóch rad, z których żadna nie jest prawidłowa. Sekwestracja dwutlenku węgla na dobrą sprawę jeszcze nie funkcjonuje na szeroką skalę i nadal zachowuje nasze uzależnienie od węgla, który kiedyś będzie musiał się skończyć. Atomowi naukowcy policzyli już długość życia - wedle coraz bardziej prawdopodobnych prognoz za 70 lat nie będzie czego do owych elektrowni włożyć, bo skończy nam się uran. Obydwie technologie zostawiają też za sobą kwestie odpadów - z jednej strony dwutlenku węgla, który będzie tykającą bombą zegarową w jaskiniach, w które się go wtłoczy, z drugiej zaś - dwutlenku węgla.

Greenpeace przygotował własne badania, które opublikował pod hasłem [r]ewolucji energetycznej. Udowadnia w nich w kompetentny sposób, podpierając się uznaną i powszechną wiedzą, że jeśli chcemy budować zrównoważony i samowystarczalny świat, nadszedł czas na odważne działania. Pokazuje, że w 2050 roku nawet połowa energii produkowanej przez człowieka może pochodzić ze źródeł odnawialnych, a redukcje emisji CO2 o połowę są w takim scenariuszu możliwe nawet w sytuacji, kiedy wyłączy się z użycia energetykę atomową. Potrzeba tylko odwagi - w tym, żeby skończyć z dotowaniem szkodliwego ekologicznie wydobywania węgla, a zaoszczędzone w ten sposób pieniądze zacząć wydawać na czynne wspieranie rozwoju technologii odnawialnych.

Wystarczy tylko spojrzeć na następująca statystykę - źródła aktualnie wykorzystywanej obecnie energetyki odnawialnej byłyby w stanie zapewnić pokrycie naszych aktualnych potrzeb w tym zakresie aż 3078 razy. Obecnie dostępne technologie są w stanie już dziś zaspokoić potrzeby naszej planety 6 razy. Pokazuje to olbrzymi potencjał rozwojowy, związany ze wzrostem wydajności i spadkiem cen produkcji tego typu energii. Informacje z pola naukowego są tu coraz bardziej optymistyczne - niedawno odkryto skuteczną metodę przechowywania energii solarnej, wyliczono także, że każde podwojenie się ilości paneli słonecznych skutkuje obniżeniem o 20% ceny energii z tego źródła. Niegdyś głośne wiatraki dziś pracują bezszelestnie, nie giną w nich żadne ptaki, a do tego działają przez 90% czasu, stale produkując energię.

W całym tym scenariuszu konieczne są dwa działania. Po pierwsze - wspomniana już efektywność energetyczna. Szacuje się, że do 2050 roku potrzeby energetyczne ludzkości wzrosną dwukrotnie. Greenpeace pokazuje, że wcale nie muszą. Energooszczędne żarówki czy termoizolacja mogą znacząco zapobiegać stratom energii i tym samym wyciskać z niej niemal wszystko, co się da. W scenariuszu tej organizacji ekologicznej za 40 lat będziemy zużywać mniej więcej tyle samo prądu, co obecnie, i to pomimo wzrostu gospodarczego i wzrostu ilości ludzi na planecie. Liczby, które przytoczyłem na początku pokazują, że jest to możliwe.

Drugą kwestią jest to, że musimy zacząć produkować energię jak najbliżej naszego miejsca zamieszkania. Kończy się już, mam nadzieję, okres, kiedy to wielkie elektrownie dyktowały ceny, tracąc olbrzymie ilości energii w sieciach przesyłowych. Mając własny panel słoneczny o powierzchni 27 metrów kwadratowych, jesteśmy już w stanie zaspokoić w sporych okresach czasu zapotrzebowanie energetyczne rozsądnie gospodarującego energią domu. Widać zatem, że pojawia się tu olbrzymia odpowiedzialność rządów i samorządów za pomoc ludziom w tych zmianach. Zmianach, które przyniosą realne oszczędności i wpłyną pozytywnie na gospodarkę - chociażby poprzez rozbudzenie sektora zielonych technologii.

Taki świat jest możliwy - przekonajcie się zresztą sami, wchodząc na strony Greenpeace, gdzie można z owym raportem się zapoznać.

4 komentarze:

Anonimowy pisze...

Niezły artykuł, tylko nigdzie nie jest napisane, gdzie i za ile można kupić takie panele słoneczne.

Beniex pisze...

Nie jestem sprzedawcą, więc trudno mi powiedzieć;)

Niedawno był o tym artykuł w "Polsce" - jakies 20 tys. zł, inwestycja zwraca się po jakichś 3 latach, wpływa na oszczędność prądu, a gdy produkuje się nadwyżki energii, można je odsprzedawać za pieniądze rzecz jasna.

Anonimowy pisze...

a możesz podac wydawnictwo tej gazety: "Polska"? Taki tytuł wybrali, że cieżko ich wygooglować.

Beniex pisze...

http://polskatimes.pl/ - nie pamiętam który to artykuł i czy jest dostępne w sieci (czytałem go w wyd. papierowym), ale wpisując do wyszukiwarki hasło "panele słoneczne" można znaleźć mnóstwo ciekawych artykułów na ten temat.

pozdrawiam

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...