25 lipca 2008

Powolne przekwitanie borówek

Obserwowanie agonii niegdyś obiecującego projektu, jakim była Socjaldemokracja Polska, nie budzi mojego entuzjazmu. Jeśli zliczać kolejne średnie sondażowe coraz bardziej oddala się ona już nie tylko od magicznych 5%, ale nawet od 1%. Jeszcze trzy lata temu, w ferworze walki wyborczej, gotowość oddania na nich głosu, przed startem Włodzimierza Cimoszewicza, deklarował co dziesiąty z nas. Dwa lata temu, gdyby nie szalony Kazimierz Marcinkiewicz, zapewne to on mierzyłby się w drugiej turze wyborów na prezydenta Warszawy z Hanną Gronkiewicz-Waltz. Jeszcze rok temu wchodził do Sejmu... A dziś? Osiem szabel na Wiejskiej, ginących w tłumie twarzy PO i PiS, bez odważnych postulatów, a na koniec - bez przywództwa partii, którą sam tworzył. Koło fortuny bywa okrutne.

Czytałem niedawno dwie ciekawe publikacje, w których Marek Borowski maczał palce - program samorządowy dla Warszawy z 2006 roku, o którym już wspominałem, a także "Polskie sprawy małe i duże", książeczkę wydaną przy okazji kampanii prezydenckiej 2005 roku. Czytając tę ostatnią, można było przetrzeć oczy ze zdumienia, jak to marginalizowany wówczas Sojusz Lewicy Demokratycznej całkiem nieźle sprawdzał się w roli koalicji lewicowych formacji. "Borówie" nie brakowało wówczas odwagi w tym, by napisać, że Marks nie we wszystkim się mylił (nie mam pojęcia, czy podobnie napisałby i dziś), walczyć przeciwko popiwkowi (podatkowi od ponadnormatywnego wzrostu płac), za ratowaniem PGR-ów, a także występować jako oponent ideowy ówczesnej Unii Demokratycznej. Godne podziwu, szczególnie w Sejmie, który w latach 1991-1993 przypominał bardziej cyrk. Podziwiam tych, którzy tam nie oszaleli widząc wynik sprawdzania działania guzików, kiedy marszałek prosił o wciśnięcie przycisku "za", a pojawiło się kilka "przeciw" i "wstrzymujących się". Podobnie jak przy głosowaniu wygaśnięcia mandatu posłowi, który... umarł...

Co ciekawe, w całym zbiorku brakowało jakichkolwiek artykułów z przedziału czasowego miedzy 1995 a 2003 rokiem. To zapewne przypadek, ale symptomatyczny - znacząco trudniej jest w tym wypadku prześledzić pełną ewolucję tego polityka i sprawdzić, w którym momencie coś zaczęło się psuć w przedsięwzięciach, w których brał udział. O ile bowiem alians z powoli idącą na lewo Partią Demokratyczną nie jest sam w sobie pozbawiony sensu, o tyle sposób jego przeprowadzania nie zapowiada stworzenia nadwiślańskiego odpowiednika centrolewicowych Liberalnych Demokratów, tylko raczej na reaktywację nieboszczki Unii Wolności. Nie da się inaczej zinterpretować sytuacji, w której twarzą nowej formacji miałby zostać Dariusz Rosati, który twierdzi, że w kraju olbrzymich dysproporcji majątkowych "nie ma biedy".

"Odnowa autentycznej lewicowości" poprzez unikanie konfliktów, tworzenie socjalliberalnej partii "trzeciej drogi" ze zwolennikami tarczy antyrakietowej i "kompromisu aborcyjnego" nie brzmi racjonalnie. Wydaje się, że w sojuszu SDPL z PD nie ma myślenia "do przodu" - cała koalicja wydaje mi się zwrócona w przeszłość, ma zamazywać podziały historyczne, które (na szczęście) obchodzą ludzi coraz mniej. Także doświadczenia europejskie pokazują, że kierowanie lewicy do centrum kończy się najniższymi notowaniami od dziesięcioleci (casus SPD w Niemczech i Partii Pracy w Wielkiej Brytanii), a tym samym pozwala na spore sukcesy dużo bardziej radykalnych alternatyw po lewej stronie (vide Socjalistyczna Partia Ludowa w Danii albo Partia Socjalistyczna w Holandii, która wyprzedza w sondażach socjaldemokratów). Czy zatem w Polsce miałoby być inaczej?

Nie sądzę. W sytuacji wielkiego klinczu miedzy PiS a PO jedynymi, którzy mają szansę ocaleć z tego pojedynku, są PSL i SLD. Obie te partie mają swój żelazny elektorat, a formacja Napieralskiego, może czasem nieporadnie, jest obecnie dużo odważniejsza niż SDPL, o "racjonalnych" Demokratach nie mówiąc. Aktualne ciche porozumienie z Pałacem Prezydenckim tylko im służy i teraz mają wolną rękę do spacyfikowania konkurencji na lewej flance, a przy okazji - do podbierania lewicowo-liberalnego elektoratu Platformy. To projekt długofalowy, który jednak może się im udać, tym bardziej, im bardziej PO będzie w rozkroku miedzy radykalizmem PiS a Lewicy.

W takiej sytuacji możliwości przebicia się drugiej partii socjaldemokratycznej są równe zeru. Ludzie nie szukają już konsensusu - szukają wyraźnych alternatyw. To ich mobilizuje - pisze o tym lewicowy, amerykański LIBERAŁ, David Ost, który w "Klęsce Solidarności" nie boi się mówić o tym, że demokrację najlepiej buduje się na kwestionowaniu ekscesów kapitalizmu, a mobilizacja klasy robotniczej wychodzi najlepiej poprzez mobilizowanie ich gniewu. Tę lekcję odrobił PiS, przy czym zepchnął ich na stanowiska prawicowe i w gruncie rzeczy antypracownicze. Doprawdy nie wiem, jak zwolenniczki i zwolennicy Centrolewu wyobrażają sobie być za i przeciw "tarczy antyrakietowej", o prawach pracowniczych już nie wspomniawszy.

Potencjalne ugrupowanie zatem będzie raczej niespoiste, co widac po konfliktach między partią a jej młodzieżówką. Jeśli już naprawdę tego chcieli, mogli pogadać z PD i ogłosić powstawanie nowej formacji zaraz po zerwaniu SDPL z SLD - wtedy ciągle byłoby o nich głośno. Teraz tkwią w marazmie i pozwalają ludziom o sobie zapomnieć. Nawet w wyborach do Europarlamentu nie mają już takich "aktywów" jak kiedyś - profesor Geremek odszedł na zawsze, Kułakowski raczej znów startować nie będzie, a Paweł Piskorski, jeśli nawet wróci, nie jest już tak wpływowy jak kiedyś. Przekroczenie pięcioprocentowego progu może się zatem okazać trudne w realizacji.

Nie jestem doradcą "borówek". Mogli zostać przy SLD i mieliby tym samym zagwarantowaną pewną przyszłość. Teraz, kiedy jest już bardzo późno na jakiekolwiek zmiany, mało kto dostrzega alternatywy. Nie będę ich zdradzał, bo SDPL-owcy powinni już dawno domyśleć się, jaka formacja mogłaby odnieść sukces w momencie bezprecedensowego zainteresowania kwestiami ekologicznymi i bezpieczeństwa socjalnego. Wielka szkoda, że tak kończy formacja, z którą wiązałem wielkie nadzieję na lepszą jakość życia politycznego w Polsce w ogólności i lewicy w szczególności.

Brak komentarzy:

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...