3 marca 2008

Zielone miasto jest możliwe!

Na miniony już kongres Dariusz Szwed i Beata Maciejewska przygotowali dla nas naprawdę pożyteczny prezent - publikację "Zielone miasto nowej generacji", który tworzy swoisty "zielony manifest miejski", jak możemy przeczytać we wstępie. Polityka miejska jest jedną z najważniejszych poruszanych przez nas kwestii, jako że wraz ze zmianami społecznymi dotyczy ona już ponad połowy mieszkańców globu - w tym ponad 60% mieszkanek i mieszkańców naszego kraju. A będzie ich więcej - wraz z emigracją zarobkową i przyjazdem na studia wyludniają się obszary wiejskie, głównie na rzecz miast - czy to polskich, czy też angielskich lub irlandzkich.

Nie jest zatem obojętne w jaki sposób Warszawa czy też inna zurbanizowana miejscowość będzie się rozwijać. Każda, czasem nawet najbardziej prozaiczna decyzja miejskich rajców i rajczyń ma ścisły wpływ na środowisko, tkankę społeczną i poziom atrakcyjności danej lokalizacji. Pozornie banalna kwestia miejskich szaletów, które w końcu mają powstać na szerszą skalę w stolicy pozwala bowiem lepiej poczuć się osobom podróżującym po mieście, pracującym i odwiedzającym go, co wpływa na wzrost zadowolenia i oszczędność czasu spędzonego na poszukiwaniach restauracji, która pozwoli skorzystać ze swojej toalety. Tymczasem widzimy, jak w całym kraju wielu miejskich włodarzy ma w nosie koncepcję zrównoważonego rozwoju, przeznaczając pieniądze lub też wydając zgodę na pomysły korkujące swoje miejscowości i ograniczające obszary przestrzeni publicznej, dostępnej do odpoczynku za darmo dla wszystkich, bez względu na zasobność portfela.

Bezpłatna publikacja, wydana w 15.000 egzemplarzy, składa się z pięciu głównych działów, zajmujących się konkretnymi kwestiami związanymi z funkcjonowaniem miejskiej rzeczywistości. Pierwszy z nich skupia się na równości i różnorodności - nie bez powodu. Znane są badania Richarda Floridy, który zwraca uwagę na to, że dużo dynamiczniej rozwijają się miasta akceptujące istniejące w niej mniejszości, osoby o odmiennych orientacjach seksualnych, artystów - słowem "klasę twórczą". Czując się dobrze i bezpiecznie, mogą one poświęcać więcej swoich wysiłków w kierunku usprawnienia miejsca swojego życia, zamiast bać się pobicia przez ogolonych na łyso osiłków. Bez tłamszenia możliwości wyboru własnego modelu życia i miejsca zamieszkania (dotyczy to osób o innej narodowości, religii czy też kolorze skóry) czują się oni bardziej "u siebie", niż gdy narzuca się jedynie słuszny model światopoglądowy.

Bardzo istotne jest zwrócenie uwagi na walkę z nierównościami, także na niedostrzeganych do tej pory poziomach. Takie narzędzia, jak budowanie budżetu spełniającego aspiracje obydwu płci (gender mainstreaming) czy też wspieranie reintegracji osób wykluczonych przez włączenie ich do życia kulturalnego miasta (bilety do teatru za złotówkę) i dbanie o wysokiej jakości przestrzeń publiczną, racjonalnego planowania przestrzennego i transport zbiorowy - to wszystko narzędzia do budowy bardziej egalitarnego społeczeństwa, którego finalnym produktem powinien być budżet partycypacyjny
- sytuacja, kiedy to same mieszkanki i mieszkańcy miasta na wspólnych obradach decydują o tym, w jaki sposób wydawać wspólne pieniądze. Model ten rozszerza się na cały świat, biorąc swój początek w brazylijskim Porto Alegre. Skoro w mieście liczącym ponad 1,4 mln mieszkanek i mieszkańców się udało, to czemu ma nie udać się u nas?

Miasto to także transport miejski. Nierzadko zapomina się o tym, że nie wszyscy chcą jeździć do pracy czy taż odpocząć samochodami. Zaniedbane chodniki i fragmentaryczna sieć ścieżek rowerowych nie ułatwiają tego zadania. Tymczasem w Londynie Ken Livingstone, aktualny jego burmistrz ogłosił plan zbudowania 1.200 km ścieżek rowerowych w ciągu 5 lat z możliwością wypożyczenia sobie dwóch kółek na określoną długość czasu. Dobra, publiczna i dostępna komunikacja zbiorowa potrafi znacząco zmniejszyć tak emisję gazów cieplarnianych, jak i ruch drogowy - kto pamięta prawdziwe piekło powstałe przy remoncie trakcji tramwajowej w warszawskich Alejach Jerozolimskich wie, o czym piszę.

Miasto powinno być zielone i zdrowe - ważne jest, by instytucje publiczne promowały zdrowe żywienie, zmniejszające koszty służby zdrowia, redukujące nadwagę i pozwalające osobom zatrudnionym w ekorolnictwie na godne życie. Rodzice z dziećmi powinni też mieć prawo móc odpocząć na łące czy też wśród drzew nie po wielokilometrowej podróży autem, ale idąc na spacer, wcale nie taki długi. U nas tymczasem nie brakuje pomysłów na Pola Mokotowskie - były już pomysły z akademikami, teraz wieżowce... Niedługo przyjdzie nam chodzić w maskach przeciwgazowych.

Dobrze zarządzane miasto ma jeszcze dwie ważne cechy - nie szasta publicznym groszem i wspiera globalną solidarność. To miasto, w którym urzędom energię zapewnia Słońce i w komputerach którego znajduje się darmowe oprogramowanie. To miasto, które dotuje inwestycje ekologiczne własnych mieszkanek i mieszkańców i zapewnia recykling odpadów na poziomie większym niż warszawskie 3%, przez które będziemy mogli liczyć na unijne kary. Decentralizacja źródeł energii i inteligentna sieć energetyczna pozwoliłaby na ograniczeni wzrostów cen energii i na realne oszczędności w kieszeniach i portfelach. Bardzo ważna jest też współpraca międzynarodowa - zarówno w dziedzinie ochrony środowiska, jak i wymiany kulturalnej wzmagającej poszanowanie dla różnorodności czy też z miastami Globalnego Południa, wspierając koncepcję sprawiedliwego handlu.

"Zielone miasto nowej generacji" będzie już wkrótce dostępne w całości w Internecie, będzie można też pobrać je w naszym warszawskim biurze. Koła z całego kraju zabrały ze sobą sporo egzemplarzy tak, by można się z nią było zapoznać przy wielu okazjach, kiedy będziemy wychodzić na miasto. Miasto, które wbrew neoliberalnym sloganom należy do nas wszystkich.

Brak komentarzy:

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...